Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina
- Autor:
- Judyta Sierakowska
- PROMOCJAPRZEJDŹ
- Ocena:
- 4.2/6 Opinie: 17
- Stron:
- 248
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
Sprawdź nowe wydanie
Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina. Książka z autografem
Judyta Sierakowska
Opis książki: Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina
Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina to książka o Gagauzji, najbiedniejszym zakątku najbiedniejszego kraju w Europie. O absurdalnej krainie, o biedzie, o Polakach tam, o wyborach prezydenta. Taki postsowiecki grajdoł. Jest i historia Gagauzów, są ciekawostki, zwyczaje, przejazdy marszrutkami, opowieści łapówkarskie. Jest też o Naddniestrzu - niewielka Republika Mołdawii to kraj nie tylko podzielony etnicznie, ale i mieszczący w sobie dwa odrębne "państwa" - Naddniestrze i Gagauzję, każde z własnym rządem.
Jedna czwarta mieszkańców Mołdawii przebywa za granicą, zarabiając na rodzinę w kraju. To miejsce, gdzie duża część ludności nie zna języka kraju w którym żyje, a dzieci uczą się w szkole po rosyjsku. Kraina pełna niedorzeczności.
Przede wszystkim jednak to książka o chlaniu wina (bo to już nie picie!).Tam każdy to robi, w koncu dziesiątą część kraju zajmują winnice, a w październiku obchodzi się Narodowe Święto Wina.
Patroni medialni:
Wybrane bestsellery
-
To nie jest kolejna książka o wypoczynku w hamaku i dwudziestu nożach na każdą okazję. Przetrwanie prawdziwej sytuacji kryzysowej zaczyna się w głowie. To nasze wybory (a nie drogi sprzęt!) grają pierwsze skrzypce. Właściwej, często krytycznej decyzji nie podejmie za właściciela żaden element ekw...(35.69 zł najniższa cena z 30 dni)
35.69 zł
54.90 zł(-35%) -
Survival to nie bajka dla grzecznych dzieci. Uprawianie survivalu, który tłumaczy się jako sztukę przetrwania, ma nas przygotować do wyjścia obronną ręką z ekstremalnych sytuacji. Wymaga on od człowieka naprawdę sporo, od wiedzy dotyczącej wzywania pomocy, przez umiejętności wybudowania schronien...(26.94 zł najniższa cena z 30 dni)
29.18 zł
44.90 zł(-35%) -
Byłem zainspirowany wizją zdobycia w rekordowym czasie czternastu ośmiotysięczników. Chciałem wejść na Annapurnę, Dhaulagiri, Mount Everest, Kanczendzongę, Lhotse, Makalu i Manaslu w Nepalu, a następnie wspiąć się na Nanga Parbat, Gaszerbrum I i II, K2, Broad Peak w Pakistanie, by na konie...(13.90 zł najniższa cena z 30 dni)
13.90 zł
44.90 zł(-69%) -
Książka ta stanowi kompendium wiedzy z zakresu zaawansowanych technik wspinaczkowych oraz zbiór praktycznych wskazówek dotyczących sprzętu, wyboru rejonu wspinaczkowego, bezpieczeństwa i formalności. Podręcznik O KROK DALEJ porusza także tematy treningu i fizjoterapii, rozwoju osobistego i czynni...(44.90 zł najniższa cena z 30 dni)
44.90 zł
149.00 zł(-70%) -
Piotr Strzeżysz po raz kolejny zaprasza też Czytelników w podróż — nie w przestrzeni jednak, a w czasie, do swojego dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy większość marzeń tak łatwo było spełnić. Słodko-gorzkie szkice z prowincji okresu komunistycznych ograniczeń, nostalgiczne anegdoty, peł...(11.90 zł najniższa cena z 30 dni)
11.90 zł
39.90 zł(-70%) -
Wyspy Owcze, chociaż coraz liczniej odwiedzane przez podróżników, pozostają nadal daleką, dziką Północą. To świat, którego chce się doświadczyć, aby móc z niego uciec i potem za nim tęsknić.(14.90 zł najniższa cena z 30 dni)
14.90 zł
49.00 zł(-70%) -
W tej książce - monumentalnym dziele wybitnego myśliciela - znajdziemy dogłębne, szczegółowe i równocześnie panoramiczne wyjaśnienie znaczenia ludzkich zdolności przetwarzania energii w odniesieniu do działania mechanizmów kulturowego i cywilizacyjnego postępu w ciągu ostatnich 10 tysięcy lat. Pr...(47.40 zł najniższa cena z 30 dni)
51.35 zł
79.00 zł(-35%) -
Everest. Czomolungma. Góra gór. Jest jak magnez. Piękna, intrygująca, dumna i niebezpieczna. Rozpala wyobraźnię niejednego wspinacza - bo któż nie chciałby wejść na Dach Świata? I choć Everest bez wątpienia jest magiczny, stał się też kołem zamachowym potężnego biznesu. Każdego roku wydaje się se...(11.90 zł najniższa cena z 30 dni)
11.90 zł
39.90 zł(-70%) -
Ta i 500 innych opowieści umilą niejeden wieczór pełen wspomnień o Waszych tatrzańskich „wyrypach”. Jedna z najciekawszych książek o Tatrach, jaką kiedykolwiek napisano, teraz w nowej odsłonie. Zadawajcie pytania i zgadujcie. Czytajcie i bawcie się razem z autorem Czesławem Momatiukie...(32.94 zł najniższa cena z 30 dni)
35.69 zł
54.90 zł(-35%) -
W trzydziestą rocznicę tragicznej wyprawy na najwyższy szczyt świata oddajemy w ręce czytelników i wszystkich miłośników gór wznowione wydanie dzienników Mirosława ”Falco” Dąsala. "Każdemu jego Everest" to opisane niezwykle szczerze i plastycznie przeżycia autora, ale też problemy, z ...(11.90 zł najniższa cena z 30 dni)
11.90 zł
39.90 zł(-70%)
O autorze książki
Judyta Sierakowska - z wykształcenia socjolog, zawodowo dziennikarz. Lubi gotować, jeść, pić i jeździć kamperem. Pracowała i pisała m.in. dla "Przekroju", "Rzeczpospolitej", "Życia Warszawy" i "Focusa". Teraz pracuje niezależnie, głównie pisząc do tygodników.
Za reportaż Władcy "jamników" ("Puls Biznesu Weekend") opowiadający historie twórców autobusowej potęgi "Solaris", została nominowana do nagrody Grand Press 2012; autorka reportażu Irena zamieszczonego w książce "Pytania, których się nie zadaje. 12 reporterów, 12 ważnych odpowiedzi. Pracuje nad książką o branży disco polo. Pochodzi z Lubelszczyzny, mieszka w Warszawie. Pisze w domu. Pracoholik i samotnik.
Zobacz pozostałe książki z serii Książki podróżnicze Bezdroży
-
Islandia. Wyspa ognia i lodu. Królestwo zorzy polarnej i „żywych” wulkanów. Ojczyzna Odyna, Thora i Widara. Przystań wikingów. Kraina elfów, trolli, potworów i… maskonurów. Arkadia samotników i marzycieli. Odległa, zimna, nieznana, piękna, intrygująca… Niewielka, ale mając...(29.94 zł najniższa cena z 30 dni)
32.43 zł
49.90 zł(-35%) -
Islandia. Wyspa ognia i lodu. Królestwo zorzy polarnej i „żywych” wulkanów. Ojczyzna Odyna, Thora i Widara. Przystań wikingów. Kraina elfów, trolli, potworów i… maskonurów. Arkadia samotników i marzycieli. Odległa, zimna, nieznana, piękna, intrygująca… Niewielka, ale mając...(24.95 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł(-50%) -
W styczniu 2018 roku miała miejsce jedna z największych tragedii, a jednocześnie najbardziej spektakularna akcja ratunkowa w dziejach polskiego himalaizmu. To właśnie wtedy Tomasz Mackiewicz i Élisabeth Revol podjęli kolejną próbę zimowego wejścia na Nanga Parbat. Zdobycie szczytu w lekkim stylu ...(14.90 zł najniższa cena z 30 dni)
14.90 zł
49.90 zł(-70%) -
Na kruchym lodzie. Opowieść o Arktyce i zmianach klimatu to książka niezwykła. Nie rozprawa naukowa, jak można by się spodziewać po profesorze nauk biologicznych, ale napisana ze swadą historia bliskich spotkań z niedźwiedziami polarnymi i nie tylko. Znajdziemy w niej także opowieści o fokach, pi...(32.94 zł najniższa cena z 30 dni)
16.89 zł
54.90 zł(-69%) -
Książka Moniki Witkowskiej to nietypowy przewodnik po tych budzących respekt, a przy tym stosunkowo łatwo dostępnych szczytach. Znajdziemy w niej wszystko, co potrzebne, by podążając śladem autorki, samemu zmierzyć się z każdą ze słynnych gór. Równie ważną, obok praktykaliów, część tomu stanowią ...(41.40 zł najniższa cena z 30 dni)
44.85 zł
69.00 zł(-35%) -
Dzięki Listom z Himalajów zamierzałem osiągnąć dwa cele. Chciałem opowiedzieć o wspinaczkach wysokogórskich na podstawie mojej korespondencji z ostatnich pięćdziesięciu lat i przedstawić autentyczne sprawozdanie z krainy śniegu i lodu, oparte na wybra- nych listach opowiadających o dwustuletniej ...(32.94 zł najniższa cena z 30 dni)
16.89 zł
54.90 zł(-69%) -
Zainspirowała mnie idea zdobycia w szalonym tempie wszystkich czternastu najwyższych szczytów świata. Miałem nadzieję wspiąć się na nepalskie imponujące wierzchołki Annapurny, Dhaulagiri, Kanczendzongi, Mount Everestu, Lhotse, Makalu i Manaslu, popędzić na Nanga Parbat, Gaszerbrumy I i II, K2, Br...(35.40 zł najniższa cena z 30 dni)
38.35 zł
59.00 zł(-35%) -
Nowozelandczycy odczuwają szczególny związek ze swoim krajem, bo od najmłodszych lat nakłada się na nich obowiązek opieki nad miejscem, w którym żyją. Obietnica Tiaki to zobowiązanie do opieki nad Nową Zelandią - na teraz i dla przyszłych pokoleń. Także wszystkich przybyłych zachęca się, by dbali...(39.92 zł najniższa cena z 30 dni)
32.43 zł
49.90 zł(-35%) -
Ten suchy zapis nijak nie oddaje istoty tego, na czym polega styl wielkościanowy, zwany również big wall. Kojarzą go być może ci, którzy kiedykolwiek mieli okazję oglądać robiące niewiarygodne wrażenie zdjęcia namiotów zawieszonych pośrodku ogromnej pionowej ściany skalnej. To właśnie wspinaczka ...(19.95 zł najniższa cena z 30 dni)
19.95 zł
39.90 zł(-50%) -
Rok 1984 zespól w składzie: Piotr Lutyński (kierownik Wyprawy), Wiesław Burzyński, Mirosław Falco Dąsal, Michał Kochańczyk, Jacek Kozaczkiewicz wytycza nową drogę na szczyt Fitz Roya. Było to pierwsze polskie wejście na wierzchołek. Droga (znana w literaturze alpinistycznej jako "Polaca") ma 33 n...(17.90 zł najniższa cena z 30 dni)
17.90 zł
59.90 zł(-70%)
Ebooka "Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Boox i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina (14) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: 6 win Łukasz KlesykRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Mołdawia przechodziła różne koleje losu. Była lennikiem Polski, imperium osmańskiego i Węgier, terytorium okupowanym przez Rosję i Austrię, częścią Rumunii, republiką ZSRR i niepodległym państwem. Jedno przez wieki się nie zmieniło – to kraina winem płynąca.
W Gagauzji tylko jedno się udało. Wino
Reporterka Judyta Sierakowska spędziła w Mołdawii (a także w Naddniestrzu i Gagauzji) 80 dni. Efektem jest książka Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina – tytuł wziął się z kawałka Kosmiczny chór tamtejszej rockowo-folkowej kapeli Zdob şi Zdub.
Oto jak autorka przedstawia ten kraj: „Jest nieduży – niecałe 34 tysiące kilometrów kwadratowych (mniej niż nasze mazowieckie), jakieś 3,5 miliona mieszkańców. Większość ludzi zna rosyjski, a nie zna języka państwa, w którym mieszka. W Mołdawii nie żyje się dostatnio, a już najmniej w Gagauzji. W Mołdawii, a najbardziej na jej południu, w Gagauzji tylko jedno się udało. Wino”.
Udawało się zresztą od tysięcy lat. Sierakowska wspomina, że to właśnie tu, niedaleko wioski Naslavcia na północy kraju, odkryto resztki pestek datowane na około 2800 r. p.n.e. – to najstarsze w Europie ślady uprawy winorośli. Od tamtego czasu wino jest w Mołdawii wszechobecne, a czytając książkę często się o tym przekonujemy. Np. panujący w latach 1457-1504 Hospodar Stefan III Wielki (tu jego nazwisko w wersji rumuńskiej – Ştefan cel Mare) przed każdą bitwą z Turkami wychylał puchar wina, który traktował jako napój magiczny. Działało, bo wszystkie wygrał.
W Mołdawii abstynencja oznacza dziwactwo i alienację
W dzisiejszych czasach Mołdawianie też za kołnierz nie wylewają: są w światowej czołówce jeśli chodzi o ilość wypijanego czystego alkoholu per capita, a „abstynencja oznacza dziwactwo i alienację”. Zabawna jest scena w piwnicy u niejakiego Saszy, do którego podróżniczka udaje się, aby kupić trunek: wychodząc oboje walą głowami w futrynę, która ma nie więcej niż 160 cm wysokości. Sasza śmieje się, że popełnili błąd, bo po degustacji z piwnicy powinno się wychodzić na czworakach – wtedy wysokie drzwi niepotrzebne. Trunki są dostępne równie łatwo, jak u nas woda – można je kupić u winiarzy-półhobbystów jak Sasza i w każdym sklepie – cena przyzwoitej butelki wina to 20 lei (niecałe 4 zł). Tyle samo kosztuje pyszna chałwa, tanie jak barszcz są też np. krewetki. Za to mięso, które do Mołdawii praktycznie w całości się importuje, jest bardzo drogie.
Jako republika radziecka, Mołdawia była winiarską potęgą – winnice zajmowały 258 tys. ha, czyli prawie 8% powierzchni państwa. Gdy w 1985 r. Michaił Gorbaczow rozpoczął kampanię antyalkoholową, areał zmniejszył się o połowę. Drugi cios nastąpił w 2006 r., kiedy Rosja z przyczyn politycznych zakazała importu wina z Mołdawii i Gruzji.
Piwnice na wina z 2 mln butelek
Po ZSRR została niesamowita pamiątka – Mileştii Mici, największy na świecie kompleks piwnic – według jednych źródeł długości 200, a innych nawet 250 km. W latach 1960-tych zaczęto tu wydobywać wapień i ktoś wymyślił, żeby w powstałych w ten sposób naturalnych piwnicach zrobić dojrzewalnię win dla całego Związku Radzieckiego; przyjmowano też trunki z bratniej Bułgarii i Rumunii. Dzisiaj Mileştii Mici to producent wina (mają 100 ha własnych winnic) i nadal gigantyczna dojrzewalnia win w beczkach oraz butelkach. Tych ostatnich jest tutaj dwa miliony, co w 2007 r. zostało odnotowane w Księdze Rekordów Guinnessa. Firma działa też jako „winny hotel” – spoczywa tu wiele kolekcji prywatnych, w tym – podobno – samego Władimira Putina. Ogromny obiekt zwiedza się samochodem, a główne atrakcje to m.in. wewnętrzny wodospad zapewniający stałą wilgotność oraz fontanny na dziedzińcu, o których opowiada się, że tryskają prawdziwym winem. Niestety! Jak pisze reporterka: „Fontanny były dwie, jedna z winem czerwonym, druga z winem białym. Na samej górze każdej z nich była wielka, piękna beczka, z której »wino« (farbowana woda) spływało do wielkich flaszek, a z nich do jeszcze większych szklanych kielichów. Z nich i rozłożonych glinianych dzbanów »wino« spływało po skałach do czerwonego lub białego źródła”.
Dlatego z radością (to właściwe słowo) książkę polecam i wybaczam autorce, kiedy pisze (a redaktorka nie poprawia) o „polach tabaki”, „stróżce potu”, czy o kimś, kto „nigdy nie skakał ze spadochronu”; lub o tym, że „winnice zajmują aż 10 procent republiki” (w rzeczywistości, jeśli wliczyć przydomowe – 148,5 tys. ha, czyli 4,4%), albo że „Rumunia weszła do Unii Europejskiej w 2004 r.” (w istocie w 2007).
„Chodź Wasilik, zamieszkasz ze mną w raju!”
Na koniec – żeby nie było nieporozumień – wyjaśnienie. Mołdawianie to, wbrew tytułowi, nie jest książka o winie, tylko o skąpanej w jego oparach (a czasem i w oparach absurdu) Mołdawii. Sierakowska ze swadą i humorem opisuje m.in. słynne marszrutki, czyli busiki kursujące po określonej trasie, ale zatrzymujące się na żądanie pasażerów) – w pojazdach tych m.in. nie wolno otwierać okna, „żeby szczęście nie uciekło”; popijawy z miejscową inteligencją; własne kace (najzabawniejszy: wyszła rano na ulicę i spotkała dwumetrową chodzącą butelkę, a także beczkę, kielich i kiść winogron – nie były to zwidy, a miejscowe święto wina). Jest tutaj także sporo o ludziach (przeważnie biednych, ale kochanych i bardzo życzliwych), o dziwacznej rycerskości facetów (np. kiedy odprowadzają kobietę na autobus, to mówią kierowcy, gdzie ją wysadzić) i o różnych lokalnych osobliwościach rodem z Barei – np. w wynajętym mieszkaniu w Komracie między 12.00 a 18.00 nie ma wody, więc kąpać się trzeba albo rano, albo wieczorem; za to w parku Ştefana cel Mare w Kiszyniowie jest nie tylko wi-fi, ale i gniazdka elektryczne przy ławkach.
Jeszcze słówko o tym, skąd tytuł tej recenzji. Sierakowska przywołuje legendę o początkach Mołdawii. Otóż, gdy Pan Bóg stworzył świat i ludzi, a potem rozdawał im ziemię, zapomniał przydzielić jej Mołdawianinowi (wedle innej wersji Mołdawianin przespał tę chwilę). Zakłopotany Stwórca zamyślił się, podrapał po głowie i powiedział: „Chodź Wasilik, zamieszkasz ze mną w raju!”. -
Recenzja: Krytyka Polityczna Agnieszka WiśniewskaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Mołdawia jest szalenie interesująca. Jednocześnie sportretowali ją młoda reporterka i były ambasador. Judyta Sierakowska pojechała do Gagauzji, wynajęła mieszkanie, uczyła dzieci języka polskiego, piła wino, poznawała ludzi. Jej opowieść o Mołdawii to bardzo bezpośrednia, pisana z perspektywy podróżniczej narracja, którą się albo pokocha, albo znienawidzi. Pokochają ją osoby lubiące nieformalny styl i niezbyt przepadające za popisami oratorskimi autorów starających się za wszelką cenę udowodnić, jak to się świetnie znają na rzeczy. Sierakowska jedzie do Mołdawii i uczy się Mołdawii, a my razem z nią. Nie polubią tej książki osoby wyczulone na paternalizm podróżników z pierwszego świata – niestety zdarza się, że autorka w najlepszej nawet wierze doradza, jak zbudować zagrodę dla świń ludziom, którzy od dziecka prowadzą wiejskie gospodarstwo. Mimo wszystko Mołdawia widziana oczyma Sierakowskiej, to Mołdawia intrygująca, malownicza i zachęcająca do odwiedzenia.
Mołdawia Bogusława Lufta to kraj blisko związany z Rumunią, książka w większości jest zresztą poświęcona właśnie Rumunii. Luft dużo pisze o historii i polityce. Mołdawianie, których spotyka, to mieszkańcy stolicy, przedstawiciele elit. Dlatego tę książkę warto przeczytać po lekturze Sierakowskiej – obie się dobrze uzupełniają.
Mimo że w jednym roku wyszły dwie opowieści o Mołdawii, mam wrażenie, że temat został ledwie liźnięty. Poznajemy trochę podstawowych faktów, ale nadal niemal nic nie dowiadujemy się o literaturze, kulturze, codzienności tego fascynującego kraju. -
Recenzja: Kobiecaintuicja.wordpress.com 2014-10-10Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Zanim sięgnęłam po książkę Judyty Sierakowskiej „Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina” o Mołdawii wiedziałam tyle, że jest to niewielki, biedny kraj i znajduje się gdzieś na Półwyspie Bałkańskim. Moje wyobrażenia nie wiele różniły się z opisem autorki. Judyta Sierakowska z wykształcenia jest socjologiem, a zawodowo zajmuje się dziennikarstwem. Pracowała i pisała m.in. dla „Przekroju”, „Rzeczpospolitej”, „Życia Warszawy” i „Focusa”. Obecnie jest freelancerem, pisze głównie do tygodników.
Jak to się stało, że młoda dziennikarka decyduje się wyruszyć do tego mało znanego kraju? Sami mieszkańcy dziwią się przyjezdnym odwiedzającym ich państwo, no bo „tu przecież nic nie ma”. Mołdawia mieści się między Rumunią a Ukrainą, zaś wielkością nie przewyższa województwa Mazowieckiego. Mimo niewielkiego teranu, posiada dwa autonomiczne rejony, które uparcie dążą do uzyskania niepodległości. Światowe statystyki mówią, że w tym kraju mieszkają najnieszczęśliwsi ludzie. Judyta Sierakowska pisze o Mołdawi następująco: „kraj wina, mamałygi, słoneczników, tabaki i jednonerkowców (bo często, żeby mieć za co żyć, ludzie sprzedają własne organy)”. Zdecydowanie jest to kraj pełen absurdów. To miejsce, znaczna część mieszkańców nie zna języka ojczystego, zaś dzieci uczą się w szkole po rosyjsku. To nic, że hymn opiewa wyjątkowość języka mołdawskiego. Średni miesięczny zarobek nie przekracza 100 euro, dlatego też Mołdawianie z wielką przyjemnością wyruszają na zarobek do innych krajów. To nic, że już nigdy nie powrócą na łono swojej ojczyzny.
Stolica państwa jest tylko przystankiem w kilkumiesięcznej podróży. W głównej mierze Judyta oprowadza nas po Gagauzji, która jest najbiedniejszym obszarem na południu Mołdawii. Tam na obszarze wielkości dwóch polskich powiatów zamieszkuje ok. 160 tysięcy mieszkańców, w tym 156 narodów! Razem z nią podróżujemy marszrutkami (specyficzne mikrobusy, charakterystyczne dla tamtego rejonu) objeżdżając Gagauzję wzdłuż i wszerz. Co wyróżnia ten region na tle innych? Na uwagę zasługują winnice, a także Congazie – najludniejsza (według Księgi Guinnessa) wioska świata (13,5 tys.).
Warto wspomnieć, że dla Mołdawian (a dokładniej Gagauzów) bardzo ważne jest wino, co podkreślają na każdym kroku. Tam trunek bogów podawany jest przy każdej okazji, jest popularniejszy od wody. Nie potrzebna jest żadna okazja, żeby napić się wina. Tam wino polewane jest nawet kilkuletnim dzieciom. Sama autorka pisze, że „Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina”, przede wszystkim jest to „książka o chlaniu wina (bo to już nie picie!).Tam każdy to robi, w końcu dziesiątą część kraju zajmują winnice, a w październiku obchodzi się Narodowe Święto Wina”.
Autorka kilkukrotnie wspomina, że Mołdawia jest specyficznym krajem, krajem pełnym absurdów. Od początku swojego istnienia zamknięci są w swojej rzeczywistości i przez cały czas szukają własnego miejsca. Może nie dziwi nas to, że wino leje się tam strumieniami. Dziwić nas może tylko to, że dzieciaki od najmłodszych lat pojone są tym trunkiem, jak zwykłą wodą. Co jeszcze zdziwiło mnie w książce Sierakowskiej to to, że aborcja traktowana jest jak chleb powszedni. Po co stosować antykoncepcję, skoro za kilka dolarów można iść do „lekarza” i pozbyć się „problemu”… Co zrobić, kiedy nie ma się pieniędzy na życie, a pracy nigdzie nie ma? Wystarczy sprzedać swoją nerkę, żeby móc żyć na poziomie przez jakiś czas. Jak wspomina Sierakowska – Mołdawia jest pełna absurdów.
Z początkowym dystansem, książkę pochłonęłam w dwa dni. Napisana w zabawny (a niekiedy nawet komiczny) sposób, od razu przekonuje do siebie czytelnika. Dziękuję Judycie Sierakowskiej, że napisała taką książkę. Otworzyła mi oczy na świat i wzbogaciła moją wiedzę powszechną. Cieszę się, że są tacy ludzie, którzy jeżdżą do krajów takich jak Mołdawia, żyją pośród miejscowej ludności, by potem móc podzielić się swoimi wrażeniami i doświadczeniami z innymi ludźmi. -
Recenzja: Sztukater.pl Czytelnik7Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Mołdawia. Małe europejskie państwo, i choć położone blisko Naszego kraju, to polakom mało znane. Biura podróży nie zachęcają wycieczkami w obszary historycznej krainy Besarabii, media nie podają najnowszych doniesień z tego kraju. Turyści, którzy zdecydują się jednak odwiedzić Mołdawię, zaskakują samych mieszkańców, gdyż, jak sami twierdzą, "tu nic nie ma". Judyta Sierakowska spędziła w Mołdawii trzy miesiące, a "Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" jest rzetelnym zapisem z tejże wyprawy
Judyta Sierakowska jest z wykształcenia socjologiem, ale zawodowo spełnia się jako dziennikarz. Pisała m.in. dla "Przekroju", "Rzeczpospolitej", "Życia Warszawy" i "Focusa". Obecnie pracuje niezależnie, pisząc głównie do tygodników. Aktualnie pracuje nad książką o branży disco polo.
"Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" to przede wszystkim książka o Gagauzji, najbiedniejszym zakątku Mołdawii. Traktuje o zewsząd panującej biedzie i, często tragicznych, warunkach, o codziennym życiu mieszkańców, o ich przyzwyczajeniach, rutynowych czynnościach, o mieszkających tam Polakach, o kulturze, tradycji. Judyta Sierakowska przytacza różne historie Gagauzów oraz ich sylwetki, kreśląc w ten sposób obraz całego ("podzielonego" na dwa państwa - Gagauzję i Naddniestrze) narodu. Pisarka zabiera czytelnika w podróż po kraju, gdzie większość ludności nie zna ojczystego języka, gdzie w szkołach uczy się dzieci po rosyjsku, gdzie ludziom brakuje pieniędzy na mięso, gdzie podróżuje się marszrutkami oraz gdzie spożywa się wino w oszałamiających ilościach.
Intensywnie wypatruję pozycji, które byłyby w stanie pobudzić moje zmysły, płodząc różne stany emocjonalne oraz obrazy. Literatura podróżnicza często spełnia te zadania, prezentując czytelnikowi zachwycające widoki, malownicze pejzaże oraz niezwykłe miejsca. Najnowsza pozycja Judyty Sierakowskiej zdaje się rządzić innymi prawami, gdyż nie uświadczymy w niej nic podobnego. Autorka rezygnuje z sielskich obrazów, rozpatrując Mołdawię z perspektywy codziennego, być może szarego, życia. Odrzucając prezentacje walorów turystycznych, Sierakowska stawia sobie za cel uwydatnienie zasad egzystencji człowieka w Mołdawii, Jego relacji z otoczeniem, Jego codzienności oraz Jego zwyczajów. Dzięki temu poznajemy prawdziwe oblicze kraju, nie przepuszczone przez żadne filtry, nie ozdobione żadnymi zdobnikami i naciąganymi faktami. Sierakowska opisuje Mołdawię nie z perspektywy turystyki, ale z perspektywy przeciętnego obywatela, na przykładzie między innymi rodziny Pana Sławka.
Największą zaletą recenzowanej pozycji jest mnogość tematów. Judyta Sierakowska porusza wiele kwestii, pisząc o nich w sposób bardzo lapidarny, aczkolwiek interesujący i przynoszący dużo pożytecznych informacji. Autorka przytacza historie nie tylko związane z codziennym życiem Mołdawian, ale także z historią, polityką, kulturą oraz gospodarką. Pisząc o nadmiernym spożywaniu alkoholu (przeciętny obywatel wypija 19,2 litra czystej wódki rocznie!), wypijanym przy każdej nadarzającej się okazji ("[...]Po narodzeniu dziecka, przy chrzcie, przy śmierci, na wspominki, do śniadania i kolacji, na przystanku autobusowym na rozgrzanie, w marszrutce, żeby łatwiej się rozmawiało, na dzień dobry, by znajomość kwitła..."), autorka nie pozwala sobie na żadną subiektywną opinie. Ta bezstronność pojawia się także przy opisywaniu różnych spotkanych ludzi. Dzięki temu "Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" są rzetelnym źródłem informacji o Mołdawii, a nie wspominkami z podróży autorki.
Niezwykle interesująca warstwa tekstowa została wzbogacona o liczne zdjęcia, przedstawiające rzeczy codziennego użytku, kulturę, intrygujące miejsca, zarówno te "wystawne", typu pomniki czy oficjalne miejsca, jak i mniej pokazowe, oraz samych Mołdawian. Wydawnictwo zostało także dopełnione licznymi ilustracjami (np.: butelkami wina, latoroślami, zwierzętami), których, według mnie, w książce jest o wiele za dużo. -
Recenzja: Tygodnik Przegląd 31/2014Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książka o Gagauzji, najbiedniejszym zakątku jednego z najbiedniejszych krajów w Europie. ' O absurdalnej krainie, o biedzie, o Polakach tam, o wyborach prezydenta. Jest i historia Gagauzów, są ciekawostki, zwyczaje, przejazdy marszrutkami, opowieści łapówkarskie. Jest też o Naddniestrzu, bo niewielka Republika Mołdawii to kraj nie tylko podzielony etnicznie, ale i mieszczący w sobie dwa odrębne "państwa": Naddniestrze i Gagauzję, każde z własnym rządem.
-
Recenzja: http://mumagstravellers.blogspot.com/ majka em, 2014-06-20Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Mołdawianiew kosmos nie lietajut biez wina-czytam tytuł i gorączkowo szukam w pamięci nazwiska mołdawskiego astronauty. "Nie przypominam sobie! Nie znam!" - myślę skonsternowana. A sam tytuł? Mołdawia? Ilu z nas, Polaków, o niej wie więcej niż to, że leży w Europie i jest jedną z byłych republik byłego Związku Radzieckiego?
Za sprawą Judyty Sierakowskiej , autorki prezentowanej dziś książki, teraz już wiem o niej bardzo dużo i choć wiem też, że w tamte rejony z pewnością nigdy z własnej woli nie pojadę, z ręką na sercu mogę napisać: Lekturę gorąco polecam!: )Od dziś na mojej czytelniczej mapie Europy to ważna książka!
Judyta Sierakowska - dziennikarka, z przyczyn bliżej mi nieznanych ( w książce nie znajdę na ten temat ani słowa), podejmuje decyzję, by jesienną Warszawę zamienić na październikowy Kamrat, stolicę Gagauzji – autonomicznej części Mołdawii. Decyzja tyleż odważna co karkołomna, zważywszy na realia, w jakich przyjdzie Sierakowskiej spędzić 80 dni swego życia, ale o tym za chwilę.
Mołdawia to niewielki kraj wciśnięty pomiędzy Rumunię a Ukrainę trzydziestoma czterema tysiącami kwadratowymi swej powierzchni ( to mniej – jak czytam – niż województwo mazowieckie!).
Inne liczby też do rekordowych nie należą:
·Średnia długość życia Mołdawian to 64 lata. Krócej żyją tylko Kazachowie. O rok.
·W 2007 roku produkt krajowy brutto wyniósł 2300 dolarów/ mieszkańca. To 1 tego, co na Białorusi!
·Średnia pensja to ok. 100 euro, zatem 80% społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa.
·To też tłumaczy fenomen, dlaczego ok. 1 milion Mołdawian żyje za granicą. TAM pracują, by wyżywić mieszkające TU rodziny.
Gagauzja- to autonomiczna południowa część Mołdawii zamieszkiwana przez 160 tys. mieszkańców, gdzie „tylko jedno się udało. Wino”. A skoro tak, „organizm traktuje tu wino jak wodę. I właśnie tak się tu pije wino – jak wodę, albo i zamiast” – pisze Autorka i dodaje z rozbrajającą szczerością: „80 dni z tymi ludźmi minęło [mi] nietrzeźwo a prawdziwie”.
Nie wiem, co bardziej podziwiać: odwagę młodej podróżniczki, która podejmuje decyzję, by żyć przez szare i zimne jesienno-zimowe 3 miesiące w miejscu, „gdzie nie ma nic” poza biedą, irytującą bezradnością i brakiem jakichkolwiek perspektyw, czy bardziej wytrzymałość Jej młodego organizmu na niezliczone ilości wina, które codziennie mieszały się z Jej krwią!
Nie jestem zwolenniczką stanu permanentnego upojenia, rauszu i kaca, ale nigdy nie przypuszczałabym, że to napiszę: początkowe zniechęcenie lekturą dość szybko zastępować zaczęła rosnąca z każdą kartką…sympatia dla Autorki i tego, co opisywała!
Sierakowska dzień po dniu prowadzi nas trzeźwą (!) ręką przez stołeczny Kamrat i jego zapyziałe okolice; zaglądamy do ubogich, a zawsze otwartych i gościnnych gagauskich mieszkań i poznajemy ich przesympatycznych- bez wyjątku! – mieszkańców ( Pan Sławek i pani Luda – za ich portrety należy się Autorce Diamentowe Pióro!!! : ). Uczestniczymy w wyborach…miss i w biesiadach, obserwujemy zajęcia folklorystycznego zespołu tanecznego i trzymamy wraz z Autorką kciuki za pomyślne zdanie egzaminów na Kartę Polaka.
Szczególnie ciepło obserwowałam, jak Autorka – nie z własnej winy (!), lecz z woli przypadku staje się czasową nauczycielką polskiego, bo „ludzie czekają [tu] na polskość jak głodny na kromkę chleba”. ( cytat, jak i wszystkie pozostałe – Autorki).
W szkole, gdzie do czasu wizyty polskiego ambasadora WC było na dworze, a c.o. nie było jeszcze w grudniu, dzieciom nie przeszkadzał nawet brak prądu! Wymusiły naukę w zimnie i po ciemku, a Sierakowska pisze: „ Ja, która przyjechałam z kraju, gdzie nauczycielom wkładają kosze na głowę, powiedziałam: O.K., jeszcze kwadrans”.
Pomimo że gagauska stolica Kamrat„gdzieś na końcu świata, pośrodku niczego” jest szara, brudna i okrutnie zaśmiecona, pomimo że rozwalające się ulice nigdy nie widziały asfaltowej nawierzchni, a domy to prowizorycznie sklecone poradzieckie blokowiska i chaty, o których Sierakowska pisze: „wszystko szare – szare domy, ulice, szara rzeczywistość – tyle szarego jeszcze nie widziałam” – to przecież książka sama w sobie jest barwna, zajmująca i przejmująca, a ludzie w niej przedstawieni – bez wyjątku – wspaniali!
W realia mołdawskiej szarej rzeczywistości świetnie wpisuje się szata graficzna książki – ciemno-białe fotografie i konsekwentna ( a znacząca) ornamentyka każdej z 247 stronic.
Nie opiszę gagauskich publicznych toalet, gdyż wciąż tkwię w stanie permanentnego osłupienia i zgrozy :(, ani nie powiem, na czym (!) kasjerka w sklepie czy na dworcu musi obliczać należność ( kto przeczyta – sam…zobaczy!), dodam jednak, że w końcowych fragmentach, gdy Autorka żegnała się z gagauskimi przyjaciółmi, niemal tarzałam się ze śmiechu. A dziś Dziś ów obraz skrawka europejskiego przecież świata, w którym Sierakowska spędziła 80 pamiętnych dni, pozostanie nie tylko w mojej domowej biblioteczce, ale przede wszystkim w życzliwej pamięci i sercu. Pani Judyto – dziękuję!
p.s.
W trakcie pisania niniejszej recenzji, 15 czerwca tego roku z niedowierzaniem przeczytałam w „Gazecie Wyborczej” artykulik o tym, że autonomiczna Gagauzja tworzy własne formacje paramilitarne, które – oficjalnie - mają być wsparciem dla miejscowej policji. W kraju, a raczej kraiku, gdzie brakuje absolutnie wszystkiego, gdzie na porządku dziennym jest sprzedawanie nerek, by przeżyć, znalazły się pieniądze na takie fanaberie!! Gdyby to nie była informacja tak dramatyczna, mogłabym się zacząć z niedowierzaniem śmiać. Ale tyle co po lekturze książki – wcale mi nie do śmiechu!!! -
Recenzja: Peron4.pl Aleksandra Karmowska-GrabarczykRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Mołdawia to państwo wielkości województwa mazowieckiego, a Gagauzja jest przez nią połknięta. Takie państwo w państwie, wielkości powiatu. Nie ma ono żadnego miasta choć trochę podobnego do Warszawy. Jest tam za to Komrat. W centrum Komratu kury biegają po ulicach, a wino pędzi się w każdym domostwie. W Komracie również, jak i w innych pomniejszych miastach mołdawskich i gagauskich, przez kilka miesięcy mieszkała autorka książki, Judyta Sierakowska.
O tym zakątku Europy niezwykle rzadko słyszymy w mediach. Może faktycznie dlatego, że, jak twierdzi jeden z bohaterów reportażu Sierakowskiej Tam nic nie ma! ?
A po ile u Was gaz?
Z pewnością w Mołdawii nie ma zbyt wielu rzeczy, które kojarzyć mogłyby się z wielkimi podróżami, pięknymi widokami i szeroko pojętą rozrywką turystyczną. Są za to ludzie (o których z czułością opowiada autorka), marszrutki (które jeżdżą jak chcą), wino (które nawet przez ołtarzem stawiane jest w butelkach plastikowych), mamałyga (do której można się ponoć przekonać) i brak większych nadziei na zmiany.
Judyta Sierakowska ukazuje najbiedniejsze państwo Europy takim, jakie jest. Nie stara się kolorować szarych ulic, elewacji, rzeczywistości. Opisuje Mołdawię i swoją w niej obecność z dużą dozą ironii i autoironii, ukazując jednocześnie poszczególne osoby zamieszkujące ten region. Folklor i tradycje, małe zdarzenia dnia codziennego.
Początkowa narracja zdradza, że do czynienia będziemy mieć jedynie z dziennikiem podróży, zapisem zdarzeń, jednak okazuje się, że nie do końca tak jest. Czytelnik również dość szybko przyzwyczaja się do z początku dość swobodnego sposobu prowadzenia narracji. Oddaje on jednak opisywane miejsca i ludzi. Oddaje Mołdawię, z wszystkimi jej dziwnościami, niedorzecznościami. Bo, choć biednie – jest tam, jak się wydaje, po prostu swojsko. Każdy napotkany człowiek stara się w czymś pomóc, a po kieliszku wódki lub szklance wina stajesz się niemalże rodziną. Ach, no i niemal zawsze ktoś zapyta obcokrajowca: skolko stoit gaz?
Sierakowska opisuje swoją samotną podróż przez Mołdawię, Gagauzję i Naddniestrze. Dowiadujemy się wiele o Polakach w Gagauzji – autonomicznym regionie Mołdawii. Autorka bowiem, przez te kilka miesięcy pobytu w tym dziwnym, postkomunistycznym kraju, wciela się znienacka również w inną rolę – uczy gagauskie dzieci polskiego, przygotowuje je do egzaminu na Kartę Polaka. Naszego języka Gagauzi uczą się wyjątkowo chętnie, bo kojarzy im się „bogato”. Wielu z nich wyjeżdża do Polski za chlebem, podobnie jak do innych krajów europejskich.
A to wszystko ma miejsce w tyglu kultur, w państwie, w którym obywatele nawet nie znają swojego narodowego języka.
Mamałyga nie kipi, a wino trzeba pić!
Według autorki Mołdawianie to ludzie wyjątkowo spolegliwi. Godzą się ze swoim losem, wobec przeciwności losu raczej pozostają bierni. Spokojni (jak mówią o sobie samych: Mamałyga nie kipi!), nie reagują zbyt pochopnie, żeby przypadkiem się nie zdenerwować (bo i po co!). I, o ile te stwierdzenia mogą wydać się krzywdzące w ocenie poszczególnych osób, to z pewnością znakomicie oddają działania mołdawskiego rządu.
W książce Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina znajdziemy sporo komentarzy dotyczących współczesnej polityki i tego, jak wpływa ona na obywateli Mołdawii. Bo przecież nic tak dobrze nie może tłumaczyć wszystkiego tego, co wokół, jak rząd, który przez dwa i pół roku jakoś… nie potrafił wybrać prezydenta.
Judyta Sierakowska nie miała łatwo. W kraju, w którym w każdym domu pędzi się wino, a status miasta podnosi obecna w nim winiarnia – trzeba pić. Po prostu. Nie ważne, czy jest się mężczyzną, czy kobietą. Nieważne ile, byle dużo, na zdrowie. Mięso jest przecież drogie, a wino – tanie. Nieopodal Kiszyniowa spotkać można fontanny z winem, a w październiku Mołdawianie obchodzą Narodowe Święto Wina.
Są jednak lepsi w czymś i od nas, i od Rosjan. Mołdawianie zajmują pierwsze miejsce w piciu. 19,2 litra czystego alkoholu na głowę rocznie – to zobowiązuje.
Naddniestrzańska Republika Mołdawska
Pod koniec swojego pobytu w Mołdawii autorka odwiedza też lewobrzeżny Dniestr. Naddniestrzańska Republika Mołdawska, znana również jako Naddniestrze, to autonomiczny skrawek Mołdawii, od 1990 roku chcący być uznawany jako oddzielne państwo. Na arenie międzynarodowej uznawane jest jednak wyłącznie przez Osetię Południową i Abchazję (również protektorat rosyjski).
To para-państwo ma własną walutę, godło, hymn narodowy. Mołdawianie z reguły tam nie jeżdżą, to już za granicą. Trzeba się meldować na posterunku policji (a poza tym – nic tam nie ma!). Jednak Sierakowska opisuje świat trochę z innej bajki. W porównaniu bowiem z Gagauzją, Naddniestrze to Ameryka. Tym bardziej, że co chwilę spotkać można napis Sheriff, nazwę konsorcjum, zarządzanego przez syna byłego prezydenta i kontrolującego m.in. sieć supermarketów i stacji benzynowych. Jakoś tak w ogóle bardziej czysto, sklepy z zapełnionymi półkami i brak kur na drogach miejskich. Są za to wojskowi. Mimo, że wojna zakończyła się dość dawno, na terenie Naddniestrza stacjonuje obecnie około 1800 rosyjskich wojskowych.
Mołdawianie i Naddniestrzanie nie chcą za wiele wiedzieć o sobie nawzajem. Koegzystują, przytuleni do siebie geograficznie, ekonomicznie rozłączeni. Problem ma tylko turysta, z przeliczaniem walut.
Jest jednak coś, co łączy te dwa światy ponad podziałami. Coś, do czego nawet polityka nie może się wmieszać. Piłka nożna.
Na obrzeżach stolicy Naddniestrza, Tyraspola, dumnie ścielą się też sportowe hektary Sheriffa. Nowoczesny stadion piłkarski, pięć boisk treningowych, hala sportowa, kasyno, pięciogwiazdkowy hotel i Bóg wie co jeszcze.
Piękne, okazałe, dostojne, europejskie. Podobno koszta budowy to to 200 mln dolarów i to drugi pod względem nowoczesności kompleks futbolowy w Europie.
Tu, na ten stadion na mecze przyjeżdżają autokary z Kiszyniowa. Tutaj piłkę kopie mołdawski Zimbru Kiszyniów z naddniestrzańskim Sheriff Tiraspol. Tutaj tylko sport jest ponad podziałami. Naddniestrze i Mołdawia wszystko mają odmienne, ale liga piłkarska jest wspólna. Kopać piłkę można razem. -
Recenzja: Gazeta Współczesna AJS, 2014-05-30Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jak się okazuje, Mołdawia jest krajem, w którym gość powinien mieć mocną wątrobę. Właściwie bardzo mocną, bo Mołdawianie są bardzo gościnni. Jednakże niepodległość nie do końca posłużyła tej byłej radzieckiej republice. Choć republiką była najbogatszą, jest państwem najbiedniejszym w Europie. Właściwie, prócz wina, niewiele tam jest. A najbiedniejszą częścią biednej Mołdawii jest Gaguazja, cześć Budziaku, przy granicy z Ukrainą i Rumunią. Autorka spędziła tam trochę czasu jako nauczycielka miejscowej Polonii.
-
Recenzja: Opętani Czytaniem Maciej Kuhnert, 2014-05-10Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Powiadają, że nie byłoby Mołdawii bez spotkania potężnego Żubra ze Słońcem Maramuszu. Obdarzony tym przydomkiem mężny i piękny witeź z Rumunii – Drogosz, natknął się na zwierzę w trakcie polowania. Pościg doprowadził go za łańcuch Karpat, na ziemie, których piękno odebrało łowczym dech w piersiach. Dopiero tu wyjątkowe, zesłane przez los zwierzę zatrzymało się i rozsiadło wśród kwiecistych łąk, na znak, że oto koniec wspólnej podróży. Rozradowany Drogosz z myśliwymi w mgnieniu oka dobyli toporów, zarżnęli go i zjedli.
W innym micie założycielskim rolę narodowego dobrodzieja odegrał sam bóg. Kiedy zabrakło ziemi dla Mołdawianina zabrał go do siebie, do Raju. Nie wiemy jak tym razem odwdzięczyli się obdarowani, jedno jest pewne - z rajskiej Mołdawii wyemigrował już co czwarty mieszkaniec.
W przeciwnym kierunku zmierzają tylko jednostki szukające przygody spoza kolorowych katalogów biur podroży. Należy do nich z pewnością także autorka książki Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina- Judyta Sierakowska. Ta absolwentka socjologii i dziennikarski wolny strzelec, spędziła w Mołdawii trzy ostatnie miesiące roku 2009.
Niejeden z Was spyta - po kiego grzyba jeździć na mołdawskie peryferie? Czyż nie jest to kraj, którego mieszkańcy według światowych statystyk są najnieszczęśliwsi? Co więcej sami Mołdawianie powtarzają jak mantrę zdanie - Tu nic nie ma. Z pewnością jest to kraj absurdów. Wielkością nie przewyższa województwa mazowieckiego, a posiada dwa regiony autonomiczne, w tym spieszące do niepodległości Naddniestrze. Mieszkańcy, jako że zarabiają średnio 100 euro miesięcznie, szukają okazji, by czmychnąć za granicę i już nie wrócić. Z nielicznych gazet uderzają optymistyczne tytuły - Mołdawianom żyje się lepiej niż Tadżykom, a gorzej niż Białorusinom. Cały hymn państwowy opiewa wyjątkowość języka mołdawskiego, przy czym badacze delikatnie mówiąc, powątpiewają w jego istnienie uznając go za co najwyżej dialekt języka rumuńskiego.
Najwyższy Sąd Konstytucyjny po latach sporów ugodowo orzekł, że językiem urzędowym jest rumuński, ale używany na terenach Mołdowy może być nazywany mołdawskim. Zagorzali patrioci nie odpuszczają, twierdząc, że ich język jest znacznie starszy. Problemu nie miał prezydent - hymnu nie śpiewał, bo nie znał oficjalnego języka - był z pochodzenia Rosjaninem. Odchodząc z urzędu zagrabił państwowe mienie; kury, indyki i krowę. Oto Mołdawia, kraj z taksówkami bez przednich szyb, gdzie na cokołach można do dziś obejrzeć zabytkowy traktor, a w razie potrzeby nabyć bez problemu sprawną nerkę.
Aleksander Puszkin spędził w Kiszyniowie, nazywanym dziś nieprzypadkowo Miastem Migreny, trzy lata ze swego krótkiego żywota. Stolica chełpi się nim na każdym kroku nie bacząc na to, że zesłano go tu za karę.
Oddajmy głos poecie:
"Przeklęte miasto Kiszyniów
Język umęczony od łajania Ciebie
Kiedyś w grzesznej krwi
Twoje domy zabrudzone
Grom z nieba, z pewnością walnie
I - Nie znajdą twoich śladów."
Dla Judyty Sierakowskiej stolica kraju była jedynie przystankiem w drodze do prawdziwego kulturowego tygla, do Gagauzji. To tu na powierzchni wielkości dwóch polskich powiatów zgromadziło się 160 tysięcy mieszkańców, w tym 156 narodów. Sami Gagauzi to prawosławni sturczeni Bułgarzy, zbułgaryzowani Turcy, a może jednak potomkowie Greków. Wywodzący się z tureckiego język gagauski znany jest dziś nielicznym. W mediach dominuje mowa Dostojewskiego, choć sympatia do jego rodaków nie znajduje pokrycia w historii. Tuż po wojnie na skutek zarządzonej na Kremlu kolektywizacji z głodu padła połowa gagauskiego narodu.
Wraz z autorką przemierzamy marszrutkami (typowymi dla wschodnich krajów mikrobusikami) Gagauzję wszerz i wzdłuż. Na uwagę zasługuje wizyta w największej mołdawskiej winnicy oraz w Congazie - najludniejszej według Księgi Guinnessa wiosce świata ( 13,5 tys). Na szczęście książka nie składa się jedynie z kolejno po sobie następujących obrazków z mołdawskiej prowincji, opisach wyszukanych z trudem atrakcji turystycznych. Czytelników, których interesuje szeroki katalog zabytków i miejsc wartych odwiedzenia, mogę odesłać do wydanego nakładem tego samego wydawnictwa przewodnika Rumunia i Mołdowa. Mozaika w żywych kolorach. ( Bezdroża 2011). Justyna Sierakowska porzuciła na pare miesięcy Warszawę, by pożyć w kulturowym kotle, gdzie ciężko znaleźć jasne odpowiedzi na pytania o tożsamość mieszkańców regionu. Dlatego autorka zwraca szczególną uwagę na ludzi, co rusz zawiązuje nowe znajomości, a przede wszystkim nie traktuje swych rozmówców z góry. Może się wydawać to niezrozumiałe, ale turysta z Polski to przybysz z „lepszego świata”, o którym marzą borykający się ze słabą sytuacją gospodarczą Mołdawianie.
Po lekturze książki niejednemu czytelnikowi ślinka stanie w gardle na myśl o narodowym trunku, jakże taniutkim dla turystów. Całkiem trafny okaże się też tytuł, zaczerpnięty z piosenki narodowej super kapeli Zdob si Zdub. Porzekadło głosi, że Mołdawianin bez wina to nie Mołdawianin. W kraju o kształcie kiści winogron plecaki napełnić można butelkami zarówno w małych, przydomowych piwniczkach, jak i wielkich winnicach składujących nawet dwa miliony butelek na przestrzeni250 km podziemnych piwnic
A zatem raz jeszcze. Po kiego grzyba tam jeździć? Podróż na przekór turystycznym trendom- z pewnością tak, gościnni mieszkańcy- spotkacie ich na każdym kroku, narody o bogatej kulturze- bez liku. A nade wszystko kraina winem płynąca.
Książkę Mołdawianie nie lietajut w kosmos biez wina można zaś śmiało polecić jako zachętę do podróży na Wschód. -
Recenzja: monoloco.pl Anna Wyszyńska, 2014-05-04Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jeżeli „Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina” (wydawnictwo Bezdroża, 2014), miałoby mieć jakieś hasło przewodnie, to byłoby nim prawdopodobnie: „tu przecież nic nie ma”. Słowa powracające przez całą książkę, jak mantra powtarzane przez przyjezdnych, przejezdnych i samych mieszkańców. Ale czy aby na pewno? Przecież mamy przed sobą pełne 242 strony!
Mołdawia. Czyli nie Macedonia, ani tym bardziej nie Mongolia. Napis na półce, który za każdym razem mijamy, kiedy szukamy w supermarkecie wina. Absurdalna ojczyzna Bachusa, dziś trochę zapomniana przez bogów, winna ziemia obiecana, którą zjeździć można „marszrutką”. Judyta Sierakowska pisze o niej: kraj wina, mamałygi, słoneczników, tabaki i jednonerkowców (bo często, żeby mieć za co żyć, ludzie sprzedają własne organy).
Książka Sierakowskiej jest głównie o Gagauzji, czyli najbiedniejszym obszarze na południu Mołdawii. Autorka opisuje swój wyjazd do Komratu epizodami, poświęcając każdej z „przygód” po kilka stron, przez co tworzy właściwie nie spójny obraz, a chaotyczny kalejdoskop mołdawskich zwyczajów i zachowań. Ale taka właśnie wydaje się Gagauzja – wielki kocioł, do którego wrzucono szczątki tradycji rozmącone przez komunę, biedę, miłość do wina, dumę z języka, którego nie ma i wreszcie niesamowitą gościnność, tak bardzo kontrastującą z obcością współczesnej Europy. Tym samym „Mołdawianie...” to opowieść o kraju, który ciągle nie potrafi się jednoznacznie zdefiniować i określić oraz o jego mieszkańcach, szukających własnego miejsca w tym absurdalnym świecie, gdzie wszystko zagryza się chlebem i popija winem. I może dlatego właśnie, książka Sierakowskiej to również opowieść o tym trunku (który polewany jest nawet dzieciakom), bo wino jest w Gagauzji ważne, a Mołdawianie są z niego dumni przynajmniej tak bardzo, jak Polacy ze swoich wieszczów narodowych. Jest więc trochę o produkcji wina, trochę o tym jak się je w Komracie i okolicach chleje (bo przy tych ilościach na pewno już nie pije) i trochę o winnych festiwalach.
W sumie wina jest tam tyle, że książka mogłaby być jedną bełkotliwą, pijacką historyjką, ale zamiast tego, Judyta Sierakowska serwuje nam pisaną z przymrużeniem oka opowieść o kraju, gdzie czas się zatrzymał, a wszyscy tęsknią trochę za nie wiadomo czym. Autorka świetnie lawiruje pomiędzy tematami, przez co kolejne „rozdzialiki” nie nudzą, chociaż zdaje się, że wraz z numeracją stron rośnie też i poziom absurdu. Sierakowska nie jest „stuprocentową turystką” i nie patrzy na Komrat z zewnątrz, ale staje się prawie częścią rodziny Pana Sławka i Ludy, dzięki czemu opisuje prostą, mołdawską, domową codzienność, kontrastując ją z tradycją i kulturą Polski. To też stanowi ogromną zaletę książki, która przybliża czytelnika nie do abstrakcyjnego obrazu kraju „na pokaz”, ale do życia jego mieszkańców. Przekonajcie się! -
Recenzja: Podroze.onet.pl 2014-04-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
"Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina" Judyty Sierakowskiej to książka o Gagauzji, najbiedniejszym zakątku najbiedniejszego kraju w Europie. O absurdalnej krainie, o biedzie, o Polakach tam, o wyborach prezydenta. Taki postsowiecki grajdoł.
Jest i historia Gagauzów, są ciekawostki, zwyczaje, przejazdy marszrutkami, opowieści łapówkarskie. Jest też o Naddniestrzu – niewielka Republika Mołdawii to kraj nie tylko podzielony etnicznie, ale i mieszczący w sobie dwa odrębne "państwa" — Naddniestrze i Gagauzję, każde z własnym rządem. -
Recenzja: kurier365.pl Cezary Rudziński, 2014-04-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
O tym, że istnieje twór o nazwie Gagauzja, przynajmniej część naszych rodaków dowiedziała się dopiero ostatnio, gdy przy okazji aneksji Krymu rozeszła się wiadomość, że i ten autonomiczny region na południu Mołdawii chciałby, podobnie jak zbuntowane Naddniestrze, „zapisać się" do Federacji Rosyjskiej.
W świetnym więc momencie, chociaż z czteroletnim poślizgiem po pobycie tam, ukazała się relacja polskiej dziennikarki z blisko trzymiesięcznej podróży po Mołdawii, głównie zresztą do Gagauzji. Najbiedniejszego i najbardziej zacofanego regionu kraju uchodzącego za najuboższy w Europie jakim jest Mołdawia, która być może już niedługo zostanie, a przynajmniej ma taką nadzieję, nowym członkiem Unii Europejskiej.
Zamieszkanego głównie przez „sieroty" po Związku Radzieckim, w czasach którego ludziom żyło się tam relatywnie dobrze, gdyż nie musieli samodzielnie myśleć i troszczyć się o byt, a jedynie wykonywać polecenia szefów różnych szczebli. Tę mentalność i realia życia „homo sovieticus'ów", zwłaszcza zupełnie bezradnych obecnie byłych kołchoźników i sowchoźników otraz robotników zbankrutowanych zakładów, świetnie opisuje autorka. Soczystym, plastycznym językiem. Znakomicie przedstawiając to, co tam widziała i przeżywała. Chociażby w relacji z Tyraspola, „stolicy" Naddniestrza:
„Sowiecki gotyk zapierdala w górę z szybkością rakiety Jurija Gagarina..." . Poruszające jest jej podsumowanie przeżytych dni i wrażeń z pobytu w Gagauzji i w ogóle w Mołdawii. „...wracałam ze stepowej Gagauzji, gdzie ludzi zsyłano za karę. Ciesząc się, że sowietyzm nie zgnoił naszego kraju, że nikt latami nie wpieprzał nam do głowy chorych, kołchozowych mantr, nie zostawił w nas myślenia, że czy się stoi czy się leży, kilka stówek się należy. Nie zostawił (przynajmniej we wszystkich) postawy roszczeniowej, godzenia się na biedę, na bycie ogonem, na brud, na nędzę, która śpi na każdym podwórku i w każdej sowieckiej duszy.
Mołdawianie to „homo sovieticus". To stan, który wrasta w człowieka jak ciernie. Nie wiesz co to wolność, nie wiesz, co to odpowiedzialność, nie wiesz, co to samodzielne myślenie, ale wiesz co to uniżoność, co to zgoda na dawanie w łapę, na „załatwianie", na podporządkowanie się... Homo sovieticus to niewolnik własnego przeoranego zgniłą ideologią umysłu." Ale zanim przyszedł czas na takie posumowanie, było ponad 80 dni podróży – z jej ciekawymi opisami – z Warszawy do Kiszyniowa i pierwszego szoku tamtejszą szarością i beznadzieją. Miasta, które później, po pobycie w Gagauzji, wydało się autorce niemal... Paryżem.
Do Gagauzji pojechała, o czym czytelnik dowiaduje się niemal pod koniec lektury książki, gdyż po zakończeniu pracy dziennikarskiej w „Przekroju" postanowiła „pobyć w miejscu z inną kulturą, językiem, a w Gagauzji jest tygiel kulturalny". Wskutek nieporozumienia – z tamtejszymi ludźmi, którzy pomogli jej urządzić się na miejscu, nawiązała kontakt przez Internet – przyszło jej przez pewien czas popracować społecznie w charakterze, chociaż nie miała do tego przygotowanie, nauczycielki języka polskiego i przygotowywać grupę ludzi z polskimi korzeniami do egzaminu na Kartę Polaka.
A jest ich w Gagauzji sporo, chociaż tylko nieliczni trochę mówią w języku polskich przodków. Jak pisze autorka, w 160–tysięcznym stołecznym Komracie mniej więcej co szósty mieszkaniec ma domieszkę krwi polskiej. Większość to potomkowie krzyżówek trzech tysięcy polskich żołnierzy, którzy zostali w Mołdawii po Wielkiej Wojnie Północnej, a następnie po około 3,5 tysiącu Konfederatów Barskich. Działa tam Stowarzyszenie Polaków Gaguzji liczące ponad 200 członków. Z sukcesami funkcjonuje zespół artystyczny „Polacy Budżaku" (to kraina w południowej Besarabii, obecnie w granicach Ukrainy).
Trochę gagausko-polskiej młodzieży studiuje w polskich uczelniach. Ogromnym zainteresowaniem cieszy się Karta Polaka, bo daje prawo wjazdu do kraju przodków, który z tamtej perspektywy jest prawdziwym rajem. Książka oprócz ciekawych, jak już wspomniałem, relacji z Komratu, w którym autorka wynajęła mieszkanie, i z którego robiła wypady, przynosi mnóstwo wrażeń i informacji o jej wyjazdach do innych miejscowości Gagauzji i południa Mołdawii. Do wsi Belami, w której jest ciekawe Muzeum Gagauzji. Do bułgarsko-gagauskiej wsi Chirşova z wytwórnią wina i 7. tys. mieszkańców 29. narodowości.
Do Comgazu – najliczniejszej wg. Księgi Rekordów Guinnesa (13,5 tys. mieszkańców) wsi na świecie, w której mieszka 95 proc. Gagauzów i ..." w prawie każdym domu jest telefon i gaz, a tylko w co drugim bieżąca woda". Do 40–tysięcznego miasta Cahuc w Dolinie Prutu, 6 km od granicy rumuńskiej, szczycącego się gorącymi źródłami, muzyką ludową, uniwersytetem, soborem, teatrem, a nawet sanatorium. Do miast Cantemir i Vulcăneşti, czy wioski Giurguleşti na styku granic Mołdawii z Rumunią i Ukrainą, u ujścia Prutu do Dunaju. Miejsca, w którym dzięki wymianie w 1999 roku skrawków terytoriów z Ukrainą, Mołdawia ma port pasażerski, dostęp przez Dunaj do Morza Czarnego i bezpośrednie rejsy do Stambułu.
A także do Grigorówki koło Bielc na północy Mołdawii, założonej wiek temu przez Polaków jako „Warszawka", w której ponad 100 rodzin ma polskie korzenie. Do sławnej wytwórni win, z 250–kilometrowej długości wykutymi w skałach korytarzami i piwnicami Mileştii. No i do wspomnianego Naddniestrza. Poza niezliczonymi wrażeniami i obserwacjami, książka zawiera też mnóstwo faktów na temat Mołdawii, Gagauzji i Gagauzach, Naddniestrza i poszczególnych miejscowości. Przykładowo: Mołdawia w 2007 r. miała PKB 2300 $ na głowę mieszkańca – „1/4 tego, co Białoruś". W 2009 r. średnia płaca wynosiła około 100 € i 80 proc. społeczeństwa żyło na granicy ubóstwa.
A jak już wspomniałem, Gagauzja jest najbiedniejszym regionem kraju. A jej stolica to – zacytuję: „Komrat to miasto, którego nie powinno być: szare, zapyziałe, z rozwalającymi się drogami i chodnikami, prowizorycznie skleconymi blokami i chatami, sforami bezdomnych psów (co jakiś czas rozstrzeliwanych na ulicach, opisy czego są jednymi z najdramatyczniejszych w książce – uw. moja, C.R.), dużymi puszystymi kotami, kurami, perliczkami, targiem Budżak i fabryką wina. Jak tak popatrzeć na to miasto z boku, to można by pomyśleć, że zbudowało je trzech robotników. Żaden nie znał przepisu na beton, ale przypadkiem wpadło im w ręce trochę cementu, piachu i wody.
Nie wiedzieli jak to mieszać i w czym, ale razem mieli w sam raz tyle, by zbudować byle jakie miasto, z byle czego. Zbudowali Komrat. Stolicę Gagauzji". I dalej: „Jak wszystkie mołdawskie miasta jest okrutne, szare i zaśmiecone." Jest w niej, 5. pod względem liczby ludności mieście Mołdawii, siedziba parlamentu, rządu, baszkana czyli głowy autonomii, uniwersytet – „który wykształcił tysiące ludzi, ale jego dyplomy uznawane są tylko w Mołdawii, Rumunii i Turcji, nauka kosztuje 700 $ rocznie, a zdanie egzaminu najczęściej zależne jest od łapówek", muzeum, i... jeden sklep z książkami i prasą oraz trzy kioski. Woda wyłączana jest od 12.00 do 18.00, ponadto co trzy miesiące na tydzień w ogóle, bo wodociągi są chlorowane.
Gagauzja to cztery skrawki ziemi rozrzucone na południu Mołdawii zajmujące w sumie 5 proc. jej terytorium. Mniejszego, dodam, niż nasze województwo mazowieckie. Zaś Gagauzi to najprawdopodobniej, bo są i inne ich rodowody, ludzie pochodzenia tureckiego, wyznania prawosławnego. Jest ich w ojczyźnie około 160 tysięcy, plus około 30 tys. na Ukrainie i 20 tys. na Bałkanach. Cała gagauska diaspora, także w USA i Kanadzie, to około 220 tys. ludzi. W latach 1946-1947 z powodu suszy oraz głodu spowodowanego przez władze walczące z chłopami niechętnymi kołchozom, zmarło, jak pisze autorka, połowę Gagauzów.
Był to więc holocaust o – proporcjonalnie – skali większej niż słynny Hołodomor lat 1932-1933 na Ukrainie. Ale został chyba przez ludzi zapomniany, skoro większość chciałaby wrócić jeżeli nie do ZSRR, to przynajmniej do Federacji Rosyjskiej. Gagauzi mieszkający na miejscu mówią przeważnie po rosyjsku. Bo gagauski, podobnie jak mołdawski, zna chyba nawet nie połowa z nich. Zresztą z sąsiadami licznych narodowości w innym nie byliby w stanie porozumieć się.
Podobnych faktów i informacji są w tej książce setki. Zainteresowanych nimi odsyłam do lektury, bo warto. Wspomnę jeszcze tylko o tytułowym winie. Bo to główny produkt kraju, w którym może zabraknąć wody, ale wina na pewno nigdy. W tym, według badań, „Kraju o najniższym w świecie poczuciu szczęścia mieszkańców", pije się na głowę mieszkańca powyżej 15 roku życia, najwięcej alkoholu w świecie: 19,2 litra. Dla porównania autorka dodaje: średnia światowa to 6,13 l, polska 13,3 litra. Pije się głównie wino i piwo, ale także samogon i koniak. Do oporu. Plastyczne opisy tego są w książce niemal na każdej stronie.
Oddam znowu głos autorce: „Wino – pisze – trzeba łoić tu każdego dnia. To jedyna rzecz, która jest tu za darmo – każdy szanujący się gospodarz wyrabia kilka beczek każdego roku. A każda beczka to 500 l i należy to wypić, bo za rok powtórka." Na pytanie zaś, dlaczego w piwniczkach z winem są dosyć niskie drzwi, pada odpowiedź: „Z piwnicy wychodzi się na czworaka, więc wysoka framuga nie jest potrzebna." Gagauzja jest najbardziej zapijaczonym regionem Mołdawii. Przypomnę, bijącej światowy rekord spożycia alkoholu. I to od wieków.
Archeolodzy – pisze autorka – znaleźli na terenie Besarabii odcisk liści dzikiej winorośli sprzed 15 mln lat i resztki pestek datowanych na około 2800 r. p.n.e. Stąd do siebie wino przywozili antyczni Grecy. Taki jest ten kraj, którego mieszkańcy nie byli w stanie zrozumieć, po co autorka do niego przyjechała „skoro tu niczego nie ma". Trudno mi nie zgodzić się z nimi. Byłem w Mołdawii już kilkakrotnie w ciągu minionego ćwierćwiecza i objechałem chyba wszystkie, nieliczne zresztą, warte zobaczenia miejsca i zabytki. Z wyjątkiem właśnie Gagauzji.
Bo na początku lat 90. XX w. nie było możliwości dojechania tam z Kiszyniowa z gwarancją powrotu tego samego dnia, a na przypadkowy nocleg nie chciałem liczyć. Zaś później dałem się przekonać, że „tam naprawdę nie ma niczego godnego uwagi". I autorka tylko potwierdziła tę opinię. Chociaż, jak już wspomniałem, jej książkę przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem i polecam to innym. Podczas lektury natrafiłem jednak na trochę błędów i innych potknięć. Przede wszystkim na fatalne pod względem językowym cytaty rzekomo po rosyjsku lub tłumaczenia z tego języka. Przykładowo.
W liczbie mnogiej określając popularne pierożki mówi się nie „do pielmienów", lecz do pielmieni. Tak jak do kartofli, a nie kartoflów, czy klusek, a nie klusków. Oswoboditel ( „Sława oswoboditelam") to w tym kontekście nie wybawca, lecz wyzwoliciel. Nie można kupić „szampana prazdnicznowogo", lecz prazdnicznogo. Nie „paszli doma", lecz domoj. I wiele podobnych. Są też i inne błędy. Ograniczę się do kolejnych paru przykładów. Popularny piosenkarz Julio Iglesias nie jest, jak pisze autorka, Włochem, lecz Hiszpanem. To nieprawda, że po twierdzy zbudowanej przez Suworowa w Tyraspolu w 1792 roku „znaku nie ma".
Wręcz przeciwnie, stoi ona nadal, tyle, że na prawym brzegu Dniestru, w Benderach uważanych za przedmieście stolicy Naddniestrza, jakieś 300 metrów w górę nurtu od obu mostów przez Dniestr: drogowego i kolejowego. I nadal jest obiektem wojskowym. A skoro o Aleksandrze Suworowie, rosyjskim feldmarszałku i generalissimusie oraz bohaterze narodowym była mowa, to należało chyba dodać, że był on także przestępcą wojennym. To przecież na jego rozkaz wojska rosyjskie dokonały w 1794 roku pamiętnej rzezi prawobrzeżnej części Warszawy – Pragi.
Przypominam o tym Rosjanom przy każdej nadarzającej się okazji budząc ich zaskoczenie i zdumienie. I jeszcze jeden wart wspomnienia błąd. Lenin, inny z wielkich rosyjskich przestępców, to nie był „Włodzimierz Ilia", lecz Włodzimierz Iljicz. To jednak w gruncie rzeczy drobiazgi. Słabiutkie są ilustrujące książkę, bardzo amatorskie zdjęcia. W sumie jednak jest ona, napisana o chyba najmniej interesującym z turystycznego punktu widzenia kraju Europy, który, jak informuje autorka, odwiedza tylko około 25 tys. obcokrajowców rocznie i w którym „nic nie ma" (godnego uwagi), naprawdę bardzo ciekawa i warta przeczytania. -
Recenzja: Tygodnik Angora Ł. Azik, 2014-04-06Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W przewodnikach turystycznych Mołdawia często traktowana jest łącznie z Rumunią, nigdy z Ukrainą, z którą przecież też graniczy i z którą związana była przez stulecia. Z Besara-bią, historyczną krainą, związana była mocno także nasza Najjaśniejsza. Dziś jest zapomnianym, biednym, ale buforowym pograniczem między Unią Europejską i Dzikimi (nadal) Polami.
Mołdawia to także ropiejące Naddniestrze, wyraźnie ciągnące ku Moskwie, i Gagauzja, autonomiczny region zresztą też promo-skiewski. Gagauzów nie udało się zmołdawić, pisze autorka, ale i nie udało się ich zrumunić. Ten maleńki skrawek niewielkiej przecież Mołdawii jest niezwykłym tyglem kultur i narodów, zamieszkiwanym przez 156 narodowości. Na 160 tys. mieszkańców! Przeciętnemu Polakowi trudno byłoby uświadomić sobie bez mapy terytorium Mołdawii, zaś wymienienie kilku miast ga-gauskich byłoby niemożliwością. Congaz, Comrat, Taraclia, Chirsova brzmią równie egzotycznie jak nazwy indiańskich wsi w Gujanie Holenderskiej.
Po peryferiach Europy, kuszącej wielu reporterów i eseistów, odbyła podróż młoda autorka, która w nieco rozwlekłej formie sprawozdania z podróży, pełnej za to dziewczyńskiego entuzjazmu, opowiedziała własne obserwacje i spostrzeżenia. Zdała relację ze spotkań z mołdawską Polonią, opisała osobliwy świat na styku różnych czasów. Rozmawiała z dziesiątkami ludzi, którzy wprowadzili ją w specyfikę swych narodów, niekiedy tylko interesów. Konstatacja, że w niektórych mołdawskich zakątkach czas stanął w miejscu, to zbyt mało, by zrozumieć, jak żyją i jak sobie muszą radzić ludzie w państwie o najniższym PKB w Europie. Jak kwitnie mołdawska pomysłowość i jak wydać tysiące dolarów w kraju, gdzie miesięczny dochód to równowartość stu dolarów, autorka drobiazgowo zrelacjonowała. Szkoda tylko, że ta bogata w smaki i kolory kraina została przez wydawcę zilustrowana czarno-białymi, amatorskimi fotkami. -
Recenzja: pojechanewakacje.pl 2014-03-22Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Nakładem Wydawnictwa Bezdroża ukazała się publikacja autorstwa Judyty Sierakowskiej pt. Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina. To reporterska opowieść o Gagauzji najbiedniejszym zakątku najbiedniejszego kraju w Europie – Mołdawii. Sierakowska opisuje w książce życie mieszkańców tego regionu, historie Gagauzów i Polaków mieszkających w Mołdawii. Swoje opowieści ilustruje wieloma ciekawostkami i opowieściami z tej, jak to mówi: krainy pełnej niedorzeczności.
Autorka pisze we wstępie: „Mołdawia to kraj gdzie najdłużej w Europie próbowano wybrać prezydenta, to również ostatni bastion ZSRR, gdzie wychwalany jest kraj Łukaszenki, bo tam jest „tak czysto”, a ludziom się powodzi. W Mołdawii nie żyje się dostatnio, a już najmniej w Gagauzji. W Mołdawii, a najbardziej na jej południu, w Gagauzji tylko jedno się udało. Wino.”
Judyta Sierakowska z wykształcenia jest socjologiem, zawodowo dziennikarzem. Pracowała i pisała m.in. dla „Przekroju”, „Rzeczpospolitej”, „Życia Warszawy” i „Focusa”. Teraz pracuje niezależnie, głównie pisząc do tygodników. Za reportaż Władcy „jamników” („Puls Biznesu Weekend”) opowiadający historie twórców autobusowej potęgi „Solaris”, została nominowana do nagrody Grand Press 2012; autorka reportażu Irena zamieszczonego w książce „Pytania, których się nie zadaje. 12 reporterów, 12 ważnych odpowiedzi.
Szczegóły książki
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-246-8514-1, 9788324685141
- Data wydania książki drukowanej:
- 2014-03-17
- ISBN Ebooka:
- 978-83-246-9529-4, 9788324695294
- Data wydania ebooka:
- 2014-03-26 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@bezdroza.pl.
- Format:
- 150x210
- Numer z katalogu:
- 15485
- Rozmiar pliku Pdf:
- 8.4MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 10.1MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 19.3MB
- Pobierz przykładowy rozdział PDF
- Zgłoś erratę
- Kategorie:
Książki podróżnicze
Reportaże
- Serie wydawnicze: Książki podróżnicze Bezdroży
Spis treści książki
Pociąg do wina
Pan Romanow i miasto przeklęte
Mileştii Mici - fontanny z winem
Dziewuszka Cin Cin - marszrutki
Limba noastră
Krajobraz po bitwie, czyli droga do Gagauzji
Pan Sławek
Luda
Kwartira na Sportivnej
mietana w literatce
Trzeba chronić
Green Hills
Luda, Pan Sławek i Polacy w Gagauzji
Budżak
Telewizja, czyli Babcia bije w bęben
Bieda
Krasota spasiet mir, czyli wybory Miss Gagauzji
Uniwersał-2
Gagauz-halki
Beşalma
Czerwony październik
Witamy w szkole - lekcja nr 1
Kurortnyj romans
Chirsova
Kielonek za wszystkich świętych
Nerki, aborcje i Jan Paweł II
Grypa
Prezydent i kury
Były najlepsze, czy nie były?
Kiedyś wrócisz tu
Morderstwo w Congazie
Cahul, Cantemir
Sprzątanie Gagauzji, czyli pieskie życie
Urodziny Pana Sławka
Mołdawska Warszawka
Do Giurgiuleşti przez Vulcăneşti, czyli jasnowidząca Maria
Mięsna mafia
Mój adres - Sowieckij Sojuz
Przepytywanka
Naddniestrze. Krótka wizyta u szeryfa
Egzamin
Impreza w muzeum
Powrót
Koniec. Napisy końcowe
Bezdroża - inne książki
-
Polskę można poznawać na wiele sposobów i poruszać się różnymi szlakami. Tom trzymany w rękach przez Czytelnika jest kontynuacją serii i po odkryciu "Miast i miasteczek", a następnie "Wiosek i sielskich zakątków", czas poznać, jak wspaniałe dziedzictwo techniczne i przemysłowe czeka na nas w każd...(44.85 zł najniższa cena z 30 dni)
44.85 zł
69.00 zł(-35%) -
Najsłynniejszym szlakiem uzbrojonym w żelazne zabezpieczenia jest Orla Perć. To jedyny znakowany szlak w Tatrach ściśle wytyczony granią na długości wielu kilometrów, wymagający doskonałego przygotowania kondycyjnego. Aby umożliwić wszystkim podziwianie tej trasy ― „najpiękniejszej wś...(64.35 zł najniższa cena z 30 dni)
64.35 zł
99.00 zł(-35%) -
To wciągająca opowieść o wszystkim, co włoskie: pasji do jedzenia, miłości do piłki nożnej, bogatej kulturze, fascynującej historii, obyczajach, ale przede wszystkim o niezwykłych miejscach i ludziach. Autorzy, Agnieszka i Przemek, podróżują razem po Italii od ponad dekady, a teraz zabierają tam ...(34.50 zł najniższa cena z 30 dni)
34.50 zł
69.00 zł(-50%) -
Nasz przewodnik to ponad 300 stron skondensowanej wiedzy na temat wyprawy do miasta, które nigdy nie śpi!(47.40 zł najniższa cena z 30 dni)
51.35 zł
79.00 zł(-35%) -
Zapraszamy w podróż od wybrzeża Pacyfiku, przez Góry Skaliste, po Wielkie Równiny – aby odkryć niepowtarzalne piękno, które charakteryzuje te rozległe tereny. Zabierzemy Cię do największych metropolii, prezentując urokliwe San Francisco, pełne parków rozrywki i kultowych miejsc Los Angeles ...(47.40 zł najniższa cena z 30 dni)
51.35 zł
79.00 zł(-35%) -
Podstawowymi składnikami zamieszczonych w tej książce przepisów są bilet lotniczy i wypożyczony na miejscu samochód. Na tej solidnej bazie autorzy mistrzowsko komponują wyjątkowe trasy turystyczne.(41.40 zł najniższa cena z 30 dni)
44.85 zł
69.00 zł(-35%) -
Poza najwyższym wierzchołkiem aż 27 pozostałych głównych szczytów masywu przekracza wysokość 4000 m n.p.m., a dostępu do nich w większości przypadków bronią majestatyczne granitowe ściany i lodowce.(47.40 zł najniższa cena z 30 dni)
51.35 zł
79.00 zł(-35%) -
Via ferraty z roku na rok podbijają serca miłośników górskich wędrówek i łatwych wspinaczek. Jako forma turystyki górskiej porywają niemal każdego, kto lubi outdoorowe aktywności, góry, wyzwania i nowe miejsca. Na via ferraty chodzi się samemu, ze znajomymi lub z rodziną. Wycieczki można planować...(53.40 zł najniższa cena z 30 dni)
57.84 zł
89.00 zł(-35%) -
Przekrocz granicę i odkryj razem z nami wyjątkowe szlaki w górach naszych sąsiadów — w Słowacji, Czechach i Niemczech. My — czyli Hasające Zające — wiemy, co w górach jest najlepsze! Razem odbędziemy 33 wycieczki, przejdziemy przez 20 pasm górskich, pogórzy i wysoczyzn. Zachwyci...(35.40 zł najniższa cena z 30 dni)
38.35 zł
59.00 zł(-35%) -
W cieniu majestatycznych połonin, nad brzegami górskich potoków i w zieleni buczyny karpackiej natura skrywa miejsca, do których nie prowadzą wydeptane ścieżki. U stóp obleganej Tarnicy każdego roku nikną pod łanami polnych chabrów lub zielonego barwinka ślady po cerkwiach i drewnianych chyżach. ...(41.40 zł najniższa cena z 30 dni)
41.40 zł
69.00 zł(-40%)
Dzieki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep[at]helion.pl.
Książka, którą chcesz zamówić pochodzi z końcówki nakładu. Oznacza to, że mogą się pojawić drobne defekty (otarcia, rysy, zagięcia).
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Końcówka nakładu":
- usługa obejmuje tylko książki oznaczone tagiem "Końcówka nakładu";
- wady o których mowa powyżej nie podlegają reklamacji;
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep[at]helion.pl.
Książka drukowana
Oceny i opinie klientów: Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina Judyta Sierakowska (17) Weryfikacja opinii następuję na podstawie historii zamówień na koncie Użytkownika umieszczającego opinię. Użytkownik mógł otrzymać punkty za opublikowanie opinii uprawniające do uzyskania rabatu w ramach Programu Punktowego.
(3)
(6)
(4)
(2)
(0)
(2)
POKAŻ WIĘCEJ