ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Smaki Świata: Skandynawskie metropolie – Oslo

Autor: Wilhelm Karud
Data dodania do serwisu: 2006-04-28
Relacja obejmuje następujące kraje: Norwegia
Średnia ocena: 5.99
Ilość ocen: 1756

Oceń relację

Literackie miniatury globtrotera czyli Smaki Świata

Skandynawskie metropolie – Oslo

Historia nad słoną wodą
Cała historia Norwegii tworzyła się na wybrzeżu. Kilkanaście tysięcy kilometrów wijącej się skomplikowanie linii brzegowej dawało nieograniczone możliwości rozwoju wielu dziedzin życia. Z zachodnich wybrzeży Skandynawii ponad tysiąc lat temu ruszały długie łodzie Wikingów penetrując Wyspy Brytyjskie, Islandię, Grenlandię i Amerykę Północną. W tysiącach maleńkich przystani rodziły się tradycje szkutnicze, rybackie i handlowe. Na targowiskach portowych miasteczek ludność z interioru mogła wymieniać swoje produkty na to, co daje morze i to, co morzem przypłynęło z innych części świata. Wybrzeże było milczącym świadkiem smutnych pożegnań tysięcy emigrantów zarobkowych udających się za chlebem w nieznane. To w nadmorskich centrach kwitło życie religijne pozostawiając materialne świadectwo swej intensywności w postaci imponujących obiektów sakralnych. Na wybrzeżu głównie powstawały budowle obronne dające Skandynawom poczucie bezpieczeństwa i chroniące ich przed zachłannością satrapów, jakich co pewien czas rodziła pozostała część Kontynentu. Nie dziwi więc fakt, że groźne swą surowością warowne obiekty stolicy Norwegii usytuowane są nad słoną wodą. Oslo, jak i pozostałe metropolie Północy, jest miastem portowym.
Założone przez Haralda III Srogiego w pierwszej połowie XI stulecia miasto już wkrótce staje się siedzibą biskupów, ośrodkiem życia religijnego, politycznego oraz ważnym portem. Wczesna zabudowa półkolem obejmuje północne brzegi Oslofjordu amfiteatralnie pnąc się w kierunku pobliskich wzniesień. Zamek warowny Akershus, siedziba norweskich monarchów, powstaje około 1300 r i do dziś symbolizuje początki budowania państwowości. Kilkakrotne pożary, epidemie i trwająca ponad 400 lat duńska dominacja pozbawiają miasto znaczenia. W latach 1624 – 1925 Oslo nosi nazwę Christianii /przejściowo także Kristianii/ na cześć króla Chrystiana IV, który odbudował je po jednym z najgroźniejszych pożarów. W historii grodu nie brak zarówno momentów znamienitych, jak i przygnębiających. Czarna ospa wyludnia miasto w 1350 r. W 1397r. w wyniku postanowień Unii Kalmarskiej maleje znaczenie norweskiej stolicy. Jedna trzecia zabudowy miasta płonie w r. 1686. Rok 1537 to początek Reformacji, 1697 poświęcenie Katedry, 1763 druk pierwszej stołecznej gazety a w 1905 Norwegia odzyskuje pełną niepodległość. Budowę Pałacu Królewskiego ukończono w 1848 roku, nazwę Oslo ustanowiono w 1925 a słynny Ratusz oddano do użytku w 1950 r.

Pory roku nad Oslofjordem

Oslo leży na podobnej szerokości geograficznej jak Petersburg, Pn. Kamczatka i Anchorage na Alasce ale klimat miasta jest wyjątkowo łagodny. Najbardziej słoneczna skandynawska stolica zawdzięcza to okalającym ją wzniesieniom i wpływowi Golfsztromu – ciepłego Prądu Zatokowego, wiejącego znad Atlantyku. Grubo ponad połowę terytorium aglomeracji zajmują lasy, parki i tereny rekreacyjne. Krajobrazowi miasta uroku dodają liczne strumienie górskie, polodowcowe oczka wodne i ponad 350 różnej wielkości jezior. Na 40-tu wysepkach Oslofjordu, na niezliczonej ilości urokliwych cyplach, w kameralnych zatoczkach, miniaturowych fiordach i pod bajecznie uformowanymi klifami ulokowały się czyściutkie plaże, przyjazne mariny, intymne pensjonaty oraz setki przytulnych knajpek. Obserwujemy to wszystko płynąc do Oslo promem z niemieckiej Kilonii, z Kopenhagi, Frederikshavn i Helsingør. Od twierdzy w Fredrikstad górującej nad wejściem do fiordu jest prawie 100 kilometrów do północnego zwieńczenia zatoki. Przy dobrej pogodzie mamy bez mała 3 godziny okazyjnego boat sightseeingu, podczas którego jawi nam się Norwegia w pigułce. Latem widzimy suszące się na wietrze dorszowe tusze, czujemy zapach licznych wędzarni rybnych, obserwujemy rytm farmerskiego życia, a przy odrobinie szczęścia fotografujemy spacerującego łosia. Im bliżej promowej przystani, tym częściej spotykamy pełne kolorowych żagli, gościnne mariny, krzątające się załogi cumujących co krok jednostek pływających, słyszymy gwar świata turystyki. Zimą przywita nas bardziej kameralna sceneria. Mniej ruchu na wodzie, ciche przystanie i błękitna szadź świerkowych gałęzi. Za to wszystkie okoliczne wzgórza upstrzone są jaskrawymi barwami strojów narciarskich, lodowiska roją się od ruchliwych postaci a w cichych, pokrytych lodem zakamarkach fiordu, dojrzymy skupione sylwetki wędkarzy łowiących w przeręblach.

Świat Wielkich Wypraw i nie tylko

Tuż przed wpłynięciem do centrum stolicy Norwegii mijamy Półwysep Bygdøy wcinający się w zachodnią przestrzeń fiordu. Już w tym momencie warto zaplanować sobie jego zwiedzenie bo tylu atrakcji w jednym miejscu nie zobaczymy nigdzie indziej. Prawie wszystko poświęcono tu historii morskich eskapad. Na samym koniuszku Półwyspu eksponowany jest Framm – zbudowany w 1892 roku statek polarny, na którym dokonano kilku genialnych wypraw. Dowodzili nim tak sławni zdobywcy, jak Fridtjof Nansen, Otto Sverdrup czy Roald Amundsen. Ekspozycję uzupełniają sprzęty wykorzystywane podczas zdobywania obu biegunów, stroje sprzed ponad wieku, broń myśliwska, dawne mapy i setki dokumentów. (www.fram.museum.no).
Kilka kroków dalej w głąb lądu, przy Bygdøynesveien 36, usytuował się maleńki lecz śliczny architektonicznie budynek, w którym wyeksponowano cały świat naukowych ekspedycji Thora Heyerdahla. Obok oryginału zbudowanej z drzewa balsa tratwy Kon-Tiki znajdziemy tu papirusową łódź Ra II z 1970 r., repliki posągów z Wyspy Wielkanocnej, spreparowanego rekina 10-cio metrowej długości i wielkie bogactwo sprzętu towarzyszącego wyprawom słynnego Norwega i jego kompanów. Thor Heyerdahl przepłynął tysiące mil morskich by poprzeć swe śmiałe tezy dotyczące przemieszczania się dawnych ludów w poprzek oceanów. W muzeum organizuje się specjalne zajęcia dla dzieci przekazując im wiedzę o morskich tradycjach przodków. Pokazywane są także filmy dokumentujące kilka ekspedycji bohatera narodowego Norwegii (www.kon-tiki.no).
Najciekawszym muzeum na Bygdøy jest z pewnością Vikingskiphuset stanowiące część Uniwersyteckich Zbiorów Dziedzictwa Kulturalnego Norwegii. Chroni się w nim najlepiej zachowane łodzie używane przez żeglarski lud Wikingów już w głębokim Średniowieczu. Czternaście stuleci temu Oslo było osadą rybacką, centrum szkutniczym i jednym z prężnych ośrodków życia Wikingów. Właśnie nad Oslofjordem kilkadziesiąt lat temu znaleziono parę bardzo dobrze przetrwałych wikingowskich okrętów i trzy z nich można obecnie podziwiać w specjalnym parterowym pawilonie. Oseberg – najbardziej okazały i kunsztownie zdobiony korab przechował się prawie nienaruszony w pobliskim kurhanie. Był ponoć miejscem pochówku królowej imieniem Åsa, a w gablocie obok okrętu eksponowane są bezcenne złote ozdoby znalezione przy szczątkach monarchini. Łódź datowana jest na rok 800 a inne eksponaty – bogato inkrustowane sanie, wyposażenie kuchni, tekstylia, uprząż i zbroje – ilustrują dzieje rozkwitu epoki Wikingów (www.ukm.uio.no).
Tereny tuż obok Vikingskiphuset pokrywa rzadki iglasty las pełen następnych atrakcji. Między drzewami, na niewielkich polankach i wzdłuż leśnych duktów już po chwili spaceru odkrywamy ducha wsi norweskiej. W naturalnym otoczeniu rozmieszczono tu ponad 150 obiektów architektury wiejskiej sprowadzanej latami z terenu całego kraju. Żywiący niepoprawną politycznie niechęć do szwedzkiego słowa skansen, swoje muzeum na wolnym powietrzu Norwegowie nazwali Norsk Folkemuseum. Roczny kalendarz imprez odbywających się na jego terenach jest przebogaty. W szczycie turystycznego sezonu nie ma dnia bez programu specjalnego. Raz jest to występ regionalnego zespołu tańca, pokaz dojenia kóz, studio rękodzieła ludowego albo wystawa dzwonków pasterskich. Innym razem swoje umiejętności demonstrują drwale, psie zaprzęgi konkurują w wyścigach, dzieci uczą się tkactwa a Saamowie z Finnmarku łapią na lasso renifery. Często można trafić na pokazy serowarów, brać udział w pieczeniu podpłomyków, wędzić łososie lub degustować narodowy samogon aquavit.
Od 2 lipca do 21 sierpnia organizowane są tu Norweskie Wieczory – specjalny program dla zagranicznych turystów prowadzony w języku angielskim. Wtedy, cztery razy w tygodniu, rozrywkowa i edukacyjna oferta jest jeszcze bogatsza. Wstęp kosztuje 195 NOK ale w cenie jest wiele atrakcji, darmowe degustacje i oglądanie całego terenu z przewodnikiem. Największym zainteresowaniem gości z zagranicy cieszy się drewniany kościółek z XII stulecia – znakomity przykład rdzennie norweskiej architektury sakralnej, w tzw. stylu stavekirke (www.norskfolkemuseum.no).
Półwysep Bygdøy, do którego z centrum miasta w ciągu kilkunastu minut dostaniemy się autobusem linii 30, był kiedyś letnią siedzibą króla Oskara I a rezydencja monarchy– zameczek w stylu angielskiego gotyku – przyciąga obecnie koneserów architektury i ornamentyki komnat. (tel. +47 22 56 15 39). Historię, tradycje i dziedzictwo całego wybrzeża Norwegii możemy poznać w bogatym w eksponaty Norsk Sjøfartsmuseum. Usytuowany na cyplu Bygdøynes obiekt, mieści, między innymi, wielką kolekcję malarstwa marynistycznego (www.norsk-sjofartsmuseum.no).

4000 lat narciarstwa i wypieszczone elewacje

Tyłem do gmachu stołecznego Ratusza stoję na Placu Fridtjofa Nansena i przeglądam Oslo Guide 2006. Stoję też przed dylematem znanym wszystkim turystom, którzy nie do końca wierzyli, że w stolicy Norwegii może im braknąć czasu na zwiedzanie. W ciągu kilku minut mogę właściwie dotrzeć do Galerii Narodowej i godzinkę poświęcić sali malarstwa Edwarda Muncha. Taka sama droga do Muzeum Teatru, gdzie obok pamiątek po Ibsenie mogę zobaczyć film ze współczesną inscenizacją sztuk grywanych w Christianii czterysta lat temu przez wędrowne trupy.
Warto też byłoby pooglądać wypieszczone elewacje Karl Johans gate, głównej ulicy, ba, salonu miasta, nie wiedzieć dlaczego noszącego imię napoleońskiego marszałka. Potem, lekko pnąc się w górę dotrzeć do Pałacu Królewskiego – można go zwiedzać a nawet trafić na spektakularną odprawę Gwardii Królewskiej. A stamtąd może od razu dojść do Parku Gustawa Vigelanda? W samym środku zimy prawie kilometrowej długości aleja z setkami monumentalnych postaci wykutych w kamieniu i brązie musi robić wrażenie. Na pewno Monolit – centralne zwieńczenie Parku, na 17 m wysoka granitowa kolumna ze 121 postaciami, nad którą mistrz Gustaw trudził się 43 lata – wart jest kwadransa uwagi. A kiedy do Katedry, do muzeów Filmu, Futbolu, Sztuki Nowoczesnej, Ibsena i do Twierdzy Akershus? W ciągu jednego weekendu nie zdążę też zobaczyć paru jeszcze innych miejsc. Już planuję następną wizytę w Oslo, latem.
Teraz jest środek zimy więc kusi chęć zwiedzenia kompleksu sportowego Holmenkollen. Metrem, linia 1, to od centrum miasta kilkanaście przystanków w kierunku Frognerseteren. Holmenkollbakken – Muzeum Narciarstwa i słynna skocznia otwarte są okrągły rok. W obiekcie muzealnym możemy prześledzić 4000 lat dziejów sportów zimowych, w których Norwegowie mają największe w świecie tradycje. Ski – nordyckie określenie dwu kawałków płaskiego drewna służących do poruszania się po śniegu, zadomowiło się w językach wielu narodów, także w języku staropolskim. Zamiłowanie do szusowania po śniegu norweskie dzieci wysysają z mlekiem matki. Wszyscy w tym kraju mają narciarski sprzęt i ekwipunek do jego konserwacji. Dziesiątki tysięcy Norwegów co roku biorą udział w niezliczonych imprezach biegowych - lokalnych, regionalnych i centralnych konkursach – organizowanych dla wszystkich kategorii wiekowych. Jedna czwarta uczestników najsłynniejszego na świecie narciarskiego Biegu Wazów, odbywającego się co roku w pierwszą niedzielę marca w sąsiedniej Szwecji, to Norwegowie. W 1952 r Oslo było organizatorem Zimowej Olimpiady a zawody Pucharu Świata w Skokach Narciarskich nigdy nie omijają norweskich skoczni (kolejne z udziałem naszych skoczków odbyły się na obiekcie w Holmenkollen 12.03.2006 (www.skiforeningen.no).
Centrum Sportów Zimowych w Oslo rozwija się od 1892 roku i obecnie stanowi jeden z symboli miasta. Przepiękny obiekt samej skoczni (widzimy ją górującą nad miastem płynąc Oslofjordem do stołecznej przystani promowej) wieża obserwacyjna, symulator skoków i dziesiątki urządzeń towarzyszących, są dumą Norwegów. Muzealna ekspozycja ilustruje między innymi historię wypraw polarnych i dzieje zimowych igrzysk olimpijskich. Można obejrzeć dzieła sztuki poświęcone zimowym sportom i poznać narciarską aktywność rodziny królewskiej na przestrzeni wieków.

Ola, Kim i Karin

To typowe norweskie imiona ale konia z rzędem temu, kto bezbłędnie określi płeć ich właścicieli. W niektórych krajach wszystkie te trzy miana mogą kojarzyć się z płcią piękną. W Oslo jest inaczej. Ola to skrócona forma Olafa, popularnego w Szwecji, Kim może być noszone niezależnie od płci a Karin jest absolutnie żeńskim imieniem, choć pierwotnie brzmiało Karina. Od wielu lat w kraju nad fiordami trwa moda nadawania dzieciom, szczególnie chłopcom, aż dwu imion: Per Trygve, Sven Erik czy Ola Magnus. Drugi człon to hołd oddawany dziadkowi nowonarodzonego. Współczesne imiona królewskie nawiązują do tradycji pierwszej norweskiej dynastii Ynlingów. Od 1905 roku monarchami byli Haakon i Olaf, obecnie panuje Harald a następca tronu to znowu Haakon.



Bilet do miasta

Jeśli chcemy dogłębnie spenetrować byłą Stolicę Wikingów, powinniśmy zaopatrzyć się w Oslo Pass. W horrendalnie drogiej metropolii zaoszczędzimy spore pieniądze używając tej dyskontowej karty. W załączonej do niej broszurce znajdziemy szczegółowe informacje o tym, co mamy gratis, gdzie zapłacimy jedynie połowę, a kto da nam znaczący upust. Wszystkimi środkami miejskiej komunikacji możemy więc poruszać się za darmo i nic nie płacimy za wstęp do 30 muzeów. Używając własnego samochodu za darmo możemy go zaparkować na każdym miejskim parkingu. Do 50% zniżki otrzymamy kupując bilet na City Sightseeing i do Henie-Onstad Art Centre – największej w Norwegii kolekcji międzynarodowej sztuki współczesnej. Jedną piątą zaoszczędzimy wynajmując samochód, korzystając z narciarskiego symulatora w Holmenkollen albo bawiąc się w ogromnym parku rozrywki TusenFryd. Zniżkę 10–15% dadzą nam w wielu restauracjach, wypożyczalniach sprzętu narciarskiego, centrach handlowych i na sezonowych wystawach.
Kartę można nabyć w centrach informacji turystycznej, w wielu hotelach, na kempingach i w placówkach Narvesen oraz Trafikanten. Możliwe nabycie online: http://www.visitoslo.com/Oslo-Pass-link-to-online-sale/
Cena na rok 2006 dla osoby dorosłej za kartę 24 – godzinną wynosi 210 NOK, 72 godz. 390.
Dzieci w wieku 4 - 15 lat płacą ok. 40% tej ceny. Ważność karty liczy się od momentu pierwszego jej użycia, co potwierdzane jest stemplem. Wszystko o możliwościach korzystania z Oslo Pass na stronie:
http://www.brekketours.com/city_passes.aspx

www.visitoslo.com
Atrakcyjna, bogata w treść i profesjonalnie prowadzona strona internetowa poświęcona prezentacji stolicy Norwegii. W trzech językach możemy znaleźć najdrobniejsze nawet szczegóły dotyczące atrakcji turystycznych, noclegów, wyżywienia, komunikacji i imprez wszelakiego charakteru. Z wyprzedzeniem wielu miesięcy możemy zaplanować udział w festynie na krańcach jakiejś dzielnicy. Łatwo prześledzimy całoroczne kalendarium kulturalnych, rozrywkowych, sportowych i turystycznych imprez organizowanych w Oslo. Na stronie są informacje dla niepełnosprawnych, oferta dla dzieci, aktualna pogoda i najświeższe wieści z miasta.



Krótko o Oslo i Norwegii


Miasto młodych
Chyba żadna z europejskich stolic nie ma tylu młodych mieszkańców co Oslo. Podczas gdy inne metropolie się starzeją stolica Norwegii odmładza się i w roku 2020 będzie zdecydowanie miastem ludzi młodych. Jedynie 18% ludzi ma tu ponad 60 lat i choć ten odsetek rośnie, to i tak nie zagrozi optymistycznej statystyce. Za 15 lat stolica Norwegii będzie liczyć 590 000 mieszkańców. Inną ciekawostką są dane o aktywności mieszkańców. Okazuje się, że najbardziej żywotne i ruchliwe są w Oslo młode kobiety. Stanowią prawie 60% klientek biur podróży, częściej odwiedzają znajomych, bywają w teatrze i muzeum. Są też bardziej romantyczne od mężczyzn. Co druga mieszkanka Oslo chciałaby poprawić urodę poddając się operacji plastycznej. Większość kobiet nie życzy sobie przystąpienia Norwegii do Unii Europejskiej.

Norweska precyzja
Stołeczny port lotniczy Gardemoen (45 km na Północ od centrum miasta, przy trasie E-6 wiodącej hen, aż do granicy z Rosją!) to najbardziej punktualne lotnisko w Europie. Prawie 90% wszystkich samolotów startuje stąd i ląduje zgodnie z rozkładem lotów.

Polonica
Do niedawna w Oslo wydawany był miesięcznik dla norweskiej Polonii. Redaktorzy Z. Tyszko i B. Strażyński z entuzjazmem prowadzili Kronikę – periodyk pełen informacji, literatury, publicystyki i porad przydatnych rodakom na obczyźnie. Zrezygnowali , gdy okazało się, że maleje grono abonentów pisma. Norweska Polonia jest nieliczna, rozproszona i szybko się asymiluje. W Oslo działa Polska Szkoła Sobotnia, a w każdą niedzielę w katedrze św. Olava odprawiane są msze w języku polskim. Także w ośmiu innych norweskich miastach raz w miesiącu Polacy mogą uczestniczyć w takich nabożeństwach.

Ciężkie życie piwosza i palacza
To, że piwo w Norwegii jest drogie wiedzą nie tylko mieszkańcy tego kraju. Niedawno jednak analityczna firma Datamonitor obwieściła, że kufelek chmielowego napoju wypijany nad Oslofjordem jest najdroższy na świecie. Średnio miarka nazywana pint (0,55 l.) kosztuje tutaj 41,17 NOK. Od kilku lat we wszystkich miejscach publicznych obowiązuje także absolutny zakaz palenia tytoniu. Decyzja ma chronić osoby niepalące, które już po pięciu minutach przebywania w zadymionym pomieszczeniu odczuwają skutki usztywnienia aorty.

Czas wolny
Przeciętny mieszkaniec Oslo na czytanie prasy codziennej, kolorowych pism i książek poświęca dziennie około 50 minut. Radia słucha przez 92 minuty a w szklany ekran patrzy przez prawie 2 godziny. Przy komputerze siedzi ponad godzinę a aktywność na powietrzu zajmuje mu jedynie 33 minuty. Rośnie na szczęście grono osób uprawiających sport dla zdrowia. 2600 km zadbanych tras narciarskich, setki wyciągów i torów saneczkarskich zapełniają się podczas zimowych weekendów. Te same miejsca latem służą jako szlaki rowerowe, ścieżki zdrowia i trasy spacerów.



Jak dojechać do Oslo


Najwygodniej samolotem z Warszawy, Krakowa lub Gdańska. Tanie linie lotnicze Norwegian w promocjach oferują przelot w obie strony nawet za 40 euro . Trzeba śledzić ceny i rezerwować z wyprzedzeniem. Bilety Lot – u lub SAS kosztują o wiele drożej, nawet 1400 zł.(www.norwegian.no)
Samochodem: promem ze Świnoujścia do Ystad a następnie do Malmő i trasą E-6 do Oslo (ok. 620 km). Ceny zależą od różnych opcji. Im więcej pasażerów w samochodzie, tym taniej. Np. samochód + 5 osób w obie strony kosztuje ok. 830 zł. Na prom można wsiąść z rowerem, który przewożony jest za darmo. Zapłacimy wtedy jedynie za bilet pasażerski – ok. 300 zł w obie strony. (www.unityline.com.pl)
Ceny benzyny w Skandynawii jedynie nieco droższe niż w Polsce. Drogi wspaniałe a autostrady wolne od opłat. Za wjazd samochodem do strefy aglomeracji Oslo trzeba jednak zapłacić. Zależnie od wariantu podróży (tunele, przeprawy promowe lub obwodnica) wydamy od 18 do 46 NOK. Średni kurs 1 NOK = 0,47 zł.
Samochodem można wybrać się przez Niemcy i Danię a następnie skorzystać z licznych promów albo mostu Øresund łączącego Kopenhagę z Malmö (16 km długości). Promy z Niemiec i Danii płynące do Oslo są nieco droższe, niż polskie, a bilet przez most w jedną stronę w 2006 roku kosztuje 32 euro dla samochodu osobowego o długości do 6 m.


Podróże kulinarne


Sześćdziesiąt naleśników proszę!

Najtaniej można zjeść w restauracjach prowadzonych przez Azjatów ale wtedy nie poznamy narodowych smaków Norwegii. Zdecydowanie należy zajść do House of Norway, Lofoten Fiskerestaurant lub do Kaffistova. Wszędzie tam, choć trzeba sporo wydać, zakosztujemy prawdziwej norweskiej kuchni. Możemy zamówić lutefisk – ługowanego dorsza, lammestek – pieczoną jagnięcinę lub pardwę z żurawiną.
W przytulnej Lofotstua przy Kirkeveien 40, specjalizującej się w daniach rodem zza Koła Podbiegunowego, zjemy specjały z wieloryba, foki i wszystkiego, co pływa w lodowatych morzach. Średnia cena obiadu dla jednej osoby 130 – 200 NOK. (tel. +47 22 46 93 96).
W Druen Mat og Vinstue, w samym centrum miasta (Stranden 1), mamy do wyboru zarówno tradycyjne dania kuchni norweskiej, jak i kulinarne specjały spod różnych szerokości geograficznej. Bogaty wybór win i deserów. Dania główne w cenie 80 – 165 a desery 45 – 120 NOK. (www.druen.no).
Pannekaker to zwykłe naleśniki, ale na sześćdziesiąt sposobów?! Raz pozwoliłem sobie na wielce urozmaicone dodatki do tych sympatycznych placuszków bo trafiłem na promocyjną degustację organizowaną przez pewną stołeczną firmę cateringową. Na tarasie jednej z restauracji Półwyspu Bygdøy urozmaicono lunch kilku dziesiątkom konsumentów. W ten sposób starano się namówić firmy do korzystania z usług gastronomicznego przedsiębiorstwa.
Najpierw podano nam naleśniki z tuńczykiem i majonezem, następnie z pomarańczowym kawiorem, dalej z syropem klonowym a jeszcze potem posmarowaliśmy je konfiturą z moroszki. Na zdrowie? To nie wszystko. Można je było zjeść z gorącym brązowym norweskim serem, z bryndzą, farszem jagnięcym i pasztetem z gęsich wątróbek.


Wilhelm Karud, Oslo, 2006