<p class="MsoBodyText" align="justify">Odjazd pociągu zgodnie z planem: cena biletu 37 zł ulgowy-studencki, normalny 59 zloty. Niestety przedziału zabrakło więc była miejscówka przy WC, które zresztą przerobiliśmy na schowek na bagaż. Kalimatki na podłogę i jadu na wschód. Około 02:17 znalazło się miejsce w przedziale z dwiema uroczymi „dziewoszkami” i od razu lepiej się jechało. Wjazd do Przemyśla zgodnie z planem czyli ok. 11:20 i od razu na dworzec PKS. Kupienie biletów wcześniej zarezerwowanych telefonicznie, zdanie bagażu do przechowalni i na miasto. Szczerze-nic ciekawego tam nie było. Zaskakiwała jedynie liczba ławeczek do siedzenie np. na rynku. U nas (w Poznaniu) tego nie ma :)<span> </span>Dobra rada – omijajcie pizzerie „margerita”. Aczkolwiek się przekonaliśmy później, że<span> </span>można gorszą pizze zjeść.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Godzina ok. 13:20 „który autobus do Lwowa?” i naszym oczom ukazał się cud techniki i do tego na ukrainskich „blachach”- tego się nie da opisać to trzeba przeżyć :p ten autobus nawet nie miał porządnego lakieru, więc nie wiem na czym się on trzymał. No ale jakoś do granicy dojechaliśmy wraz z innymi Polakami i Ukraińcami. Odprawa zajęła nam około godzinki, z czego większość czasu zajęło nam wypełnienie sławnych już kwitków „karty emigracyjnej” to co że była po ukraińsku i angielsku: „surname to nazwisko czy imię??” aaa jeszcze nie napisałem ze nikt z nas nie władał językiem choćby rosyjskim :) ale pod koniec wyjazdu już 2/3 ekipy umiało czytać „bukwy”.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Około 17:30-18:00 dotarliśmy po małym spacerku po Sokolnikach do naszej kwatery. No wielkiego joł to nie było ale też było fajnie. Oczywiście gospodarze byli ukraińsko - języczni :) Do dyspozycji mieliśmy cały domek jednorodzinny: pokój – sypialnia z 6 łóżkami + bilard, kuchnia z czajnikiem elektrycznym i lodówką. Wody bierzącej brak ale była ona u naszych gospodarzy w drugim domku i nie było problemów żeby się umyć czy wykąpać w CIEPŁEJ wodzie bez względu na godzinę. Ubikacja na dworze lub u gospodarzy jak się chciało komu iść :) Jedyny minus to jednak odległość od centrum.</p> <p style="text-align: justify"class="MsoNormal">
Po<span> </span>rozpakowaniu się, prysznicach, wyjazd do Lwowa. Najpierw spacerek na dworzec Stryjski i potem marszrutką „71” do centrum. Cena przejazdu: 70 groszy. Lwów nocą-piękny jest. Aczkolwiek niektóre ozdoby np. lampki na drzewach są bardzo podobno do naszych poznańskich jakie zawisają na święta bożonarodzeniowe. Ale na ulicach czyściutko, żadnych żebraków, „menelly”, dresów, karków. Żadnego wandalizmu, butki telefoniczne nie były zepsute ani zniszczone. Ulice szerokie. Poruszając się po drogach Ukrainy nasuwa się pytanie: „ o co<span> </span>tu chodzi??” po co im sygnalizacja świetlna to nie wiem? I tak nawet milicjant przechodzi na czerwonym, a na twoim zielonym przemyka ci drogę samochód :) jeśli ktoś wam da radę żeby podróżować po Ukrainie samochodem- szczerze odradzam. Naprawdę mieliśmy nie zły ubaw i stres patrząc na to się dzieje na skrzyżowaniach w godzinach szczytu. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Około 23:15 znowu na kwaterze i ..... wesołe, obiecane ukraińskie wieczorki :) </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"> </p><p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><strong>O1.05.2007</strong></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">11:20 Pierwsza noc za nami. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">O godzinie 7:00 żeby tradycji stało się za dość pobudkę zrobił nam telefon Sokoła. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Śniadanko i w trasę, około 13:20 centrum i od razu obiad: pizza-patrz wyżej. No paskustwo na maxa. Trzeba było potem poprawić sobie humorka naleśnikami. Ale nie tak prosto zamówić naleśniki che che nam były potrzebne 2 karty menu: ukraińska ze zdjęciami, niemiecka bez zdjęć.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">W planach było zwiedzanie kina więc namierzyliśmy tak owe i szok: filmy których u nas jeszcze nie ma. A myśleliśmy że to oni są „daleko za murzynami”. W pobliżu kinoteki: stragany no to, na nie: pełno suwenirów :) no i stało się: dwóch członków załogi zaginęło w akcji. No nic po 40 minutach oczekiwania i poszukiwania ekipa główna poszła do muzeum narodowego koszt 7 hrywien czyli około 5 złoty i to była najgorsza inwestycja podczas całej podróży. Odradzamy zwiedzanie. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Kolejny punkt wycieczki: przejazd miejscowym tramwajem. Cena biletu 35 groszy, linia numer „9” dowiozła nas do dworca głównego PKP Lwów. Ludzie kochanie co to był za dworzec? No w Polsce na bank nic podobnego nie znajdziecie. Ogromne, piękne, nagrzane, czyste, nie śmierdzące, cud techniki i inżynierii i to za darmola :) po zwiedzeniu dworca wyjście na ulice targową: pierwsze duże sklepy i pierwszy LONGER :) no ale zaczęło się ściemniać - czas wracać. Żeby nie było problemów wsiedliśmy znowu w linie „9” ale oczywiście jak to na Ukrainie wcale nie tą samą trasą jechał nasz powozik. A do tego bilet kosztował nas jeszcze mnie bo 17 groszy. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Idąc z tramwaju zmierzamy w kierunku busika naszego i kogo spotykamy: taaaa zaginionych w akcji :) </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">23:15 – kwatera i kolejny wesoły wieczorek. Ale nim wieczorek stał się zabawny- odprawa i ułożenie planów na dalsze dni. Wyjazd do Kamieńca odpadał ze względu braku znajomości języka oraz niską temperaturę w nocy. Sztab programowy powołany demokratycznie w składzie żaba i ja szybko uporał się z ułożeniem planu i trasy zwiedzania. Jednak harcerstwo uczy czegoś :) </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><strong>02.05.2007</strong></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">10:00 wstał nowy dzień na<span> </span>obcej ziemi. Wrzask kogutów i zimno nas wygnało ze śpiworków, aczkolwiek niektórzy mieli problem żeby wyjść z niego: „żaba pomóz mi bo nie mogę odnaleźć tych dydków”.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Rozpoczeliśmy dzień od zwiedzenia centrum handlowego MAGNUS- największego we Lwowie - 5 piętrowego. Generalnie: nic ciekawego, oprócz wydawania w toalecie odliczonej ilości papieru toaletowego. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Po centrum handlowym: OPERA. Odrzuciła nas cena 5 hrywien (3,50 zł) za wejście ale potem żałowaliśmy tego, bo jednak polecane jest jej zwiedzenie a kolejne 3 próby wejścia kończyły się na odbiciu się o dźwi. I oto właśnie dlaczego chcemy tam wrócić. Opera nie została przez nas zdobyta. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Kolejny punkt wycieczki: muzeum etnograficzne- nie czynne :) no dobrze się zaczyna nie ma co.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">No to „idiem” na rynek i tu muzeum historyczne (1,5 zł) oraz czarna kamienica. Następne w kolejce czeka już muzeum historii religii- jak się okazało największe jakie zwiedziliśmy. Ale co ma mumia kota czy sokoła z religią wspólnego? </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Po wyjściu z muzeum oczywiście 3 ludków nam brakuje :) ale w końcu się znaleźliśmy. Arsenał miejski – no no coś dla mnie wreście :) aczkolwiek mało. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">I około 15:00 obiadek- naleśniki, dużo naleśników. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">16:30 cześć ludzi poszła do kina a reszta na zwiedzanie. Ja byłem w ekipie kinowej. A pozostała część zwiedziła: ratusz, katedrę ormiańską, kamienice i obserwowała zabawy dzieci oraz akcje gaszenie pożaru. </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">W tym samym czasie w kinie: film PROROK u nas znany będzie jako NEXT. Film z dubbingiem rosyjskim i napisami .....ukraińskimi :) no to super :) ale wbrew pozorom wspólnymi siłami chyba wiemy o co chodziło. A teraz kilka bajerków kinowych: na sali kinowej można wypić browarka, nie trzeba sprzątać po sobie kubełków czy pustych butelek.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Po seansie ponowne złączenie ekip i uderzanie na uliczki w celu znalezienie sklepów i jedzonka. Namierzyliśmy kebaba i nas pierwszy market z koszyczkiem. Bo już głupio tak cały czas pokazywać pani za ladą palcem że chcemy<span> </span>TO :) </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Po zakupach PUB raczej podrzędny z nie miłą obsługa. W ogóle znaleźć tam jakiś lokal z piwkiem to duży problem. No ale w końcu się udało.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Po nabraniu sił czas na park „Wysoki Zamek”. Piękna sprawa. Widoczki super i ta droga :) tylko gdzie jest ten zamek??</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">23:00 kwatera</p>
Lwów-wieża telekomunikacyjna-Park WYSOKI ZAMEK (fot. Kaszi)
<p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><strong>03.05.2007</strong></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--><!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">10:00 start ze śpiworków- chyba po najzimniejszej nocy. Dzisiaj w planach był wypad za Lwów - do Żółkwi. Najpierw chcemy zarezerwować bilety do Przemyśla i .... udało się nam je kupić zamiast zarezerwować :) wiadomo nasz rosyjski :) i hit- na bilecie mamy wypisane nasze nazwiska cyrylica :) che che </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">no to czas zacząć wycieczkę do Żółkwi taaaa żeby to było takie proste. Ale wam powiem ze wioski też mają fajne a jakie dzieci miłe na nich, wszystkie pokazują turystą międzynarodowy znak pokoju :) po jakiś 2 godzinkach w końcu trafiliśmy tam gdzie chcemy a nie tam gdzie się nam wydaje że chcieliśmy być.<span> </span></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Żółkiew- piękne miasteczko: ratusz, kościół, cerkiew, ryneczek, zameczek no coś pięknego. No i wreszcie porządny obiad : frytki i schabowy w cieście francuskim. Polecamy knajpa FLAMINGO. </p>
<p style="text-align: justify" class="MsoNormal">No wszystko dobre co się szybko kończy więc powrót do Lwowa- tym razem już bez przygód językowych.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">I pierwsza przejażdżka trolejbusem. I kolejny atak na operę – się nie udało</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Potem ugościł nas Adaś Mickiewicz. Potwierdziła się także słuszność polskiego przysłowia, „że nie wszystko złoto co się świeci” – restauracja która miała być fajną i wyjątkową okazała się chińczykiem i do tego strasząca polaków od wejście słowem „dobry dien” – biedny jacek :)</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">No nic –idziemy do namierzonego wcześniej kebaba- stoimy w kolejce- pieniążki zebrane, „poprosimy 6 kebabów”- odpowiedź sprzedającej: „nie ma”.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">No jak nie to nie. Kierunek: ogródek piwny. Padło hasło LOTNISKO ale nie mogliśmy znaleźć trolejbusa więc do domka. 21:20</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><strong>04.05.2007</strong></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">ostatni dzień na zwiedzanie a tu zaległości z 3 dni więc pobudka o 8:00. wyjście przed czasem czyli o 9:27- byliśmy 3 minuty do przodu. No i zaczęło się: cel „numero uno” stadion Ukraina zespołu KARPATY LWÓW. Jak przystało na turystów bez znajomości języka zabłądziliśmy :) ale w końcu weszliśmy na stadion. KOLEJORZ KOLEJORZ :) w drodze powrotnej spotkaliśmy bardzo miłą dziewczynę (WIELKIE JOŁ DLA NIEJ I MAMY NADZIEJE DO ZOBACZENIA W POLSCE) która pomogła nam dojechać na Cmentarz Łyczakowski. Ale nim to: muzeum etnograficzne, kolejne odbicie się o dźwi opery, obiadek w knajpce TAWERNA-polecamy. Następnie wejście na wieże widokową ratusza- no i po obiadku, cały spalony na wejście na wieżyczkę. :) potem muzeum medyczne- zamknięte, „muzeum architektury i obyczajowości lądowej”- jeśli dobrze zrozumieliśmy to powierzchnia muzeum to 900 hektarów- ale chyba to było 90 albo 19 :) w każdym bądź razie całego nie zwiedziliśmy. Rada na przyszłość nie kupujcie tam biletów tylko wchodźcie przez dziurę w płocie :) </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">po „skansenie” Cmentarz Łyczakowski- piękny i polecamy mocno. Zmęczeni na maxa wracamy na rynek na kolacyjkę i prosto do domku po małych zakupach. Bo to ostatni dzień pobytu.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">
Podczas kolacyjki udało się nam zoorganizować trochę cukru :) apropos słodkości jakie było nasze zdziwienie gdy w sklepie zamiast wydać nam 50 kopiejek dostaliśmy 5 cukierków- tak nie śmiać się tam się wydaje resztę cukierkami :)</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><strong>05.05. 2007</strong></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--><!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">dzień wyjazdu: ostatni prysznic, zdjęcia z gospodarzami naszymi i heja do Przemyśla- nie będę opisywał całej procedury na granicy bo pewnie nie można ale powiem wam ze 7 metrów do Polskiego słupka granicznego było najdłuższymi 7 metrami w życiu a co za radość zobaczyć i usłyszeć Polskiego mundurowego!!!!! POLSKA!!!! BIAŁO CZERWONI :) </p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">Cali, zdrowi, zmęczeni a przede wszystkim zgodnie z planem o godzinie 6:00 byliśmy na dworcu głównym PKP w Poznaniu.</p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--><!--[endif]--> <!--[endif]--></p> <p style="text-align: justify" class="MsoNormal">A teraz kilka hitów i sytuacji wyjazdowych:</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->finansowy cziken – jak przeżyć na Ukrainie mając na starcie 2 złote? Zapytajcie go – on wam powie. Nie dosyć że przeżył to jeszcze pożyczał pieniądze innym członkom ekipy.</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Wchodząc do marszrutki płaci się za bilet kierowcy, my byliśmy w szoku gdy opłata wynosiła 1 hrywne, pasażer daje 20 hrywien siada i po kilku następnych przystankach ludzie podają mu od kierowcy resztę poprzez wszystkich pasażerów po drodze. Lub pasażer wsiadając tylnimi dźwiami podaje 1 hrywne przez całego busika do kierowcy przez wszystkich pasażerów pod i nic nie ginie w między czasie. Czy wyobrażacie sobie wsiadacie do zapchanego rano „64” i podajecie kasę na bilet do przodu. Po ilu rzędach siedzeń ona by znikła ??? ;-) </p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Ukraińcy przechodząc, przejeżdżając obok cerkwi- ściągają czapki i robią znak „krzyża” – nawet milicjanci patrolujący ulice</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Przed blokiem obok dworca Stryjskiego pasła się krowa i koza </p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Wata cukrowa sprzedawana w ...woreczkach foliowych</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Opakowanie na orzeszki – gazeta :) </p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Czy widzieliście kiedyś autobusy i ciężarówki na gaz?? Bo my tak :)</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Targowisko handlowe – i na kartoniku bezpośrednio na ziemi leży sobie oskubany i wypatroszony kurczaczek :)</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Plan Lwowa jednak polecamy kupić w Polsce lub w pierwszym dniu a nie tak jak my w trzecim :)</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->W autobusach i trolejbusach a także tramwajach-bilet kupuje się u pani w tak owym pojeździe-cecha charakterystyczna- fartuszek</p> <p style="margin-left: 36pt; text-indent: -18pt" class="MsoBodyText"><!--[if !supportLists]-->-<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; font-size: 7pt; line-height: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal"> </span><!--[endif]-->Na 40 minut przed odjazdem do Przemyśla znaleźliśmy super market ala nasza „biedronka” a szukaliśmy tak owy przez cały pobyt a przechodziliśmy obok niego codziennie po dwa razy </p> <p class="MsoBodyText"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoBodyText">No coś z łezką w oku kończy się tą wyprawę a nadzieja wielką ze wrócimy tam ponownie w tym samym składzie. </p> <p class="MsoBodyText"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p style="margin-left: 35.4pt; text-align: right; text-indent: -35.4pt" class="MsoBodyText" align="right">Tomasz KASZUBA </p> <p style="margin-left: 35.4pt; text-align: right; text-indent: -35.4pt" class="MsoBodyText" align="right">W wyprawie udział brali także: Monika, Sulika, Jacek, Wojtek, Tomek</p>
Więcej o wyprawie i wiecej zdjęć na www.hks.blog.pl
LWÓW 29.04-06.05.2007 - RADY PRAKTYCZNE
<!--[if !supportEmptyParas]--><!--[endif]--> <p class="MsoNormal"><strong>Dojazd:</strong></p> <p class="MsoNormal" align="justify">Nasza ekipa startowała z Poznania- jechaliśmy bezpośrednim pociągiem do Przemyśla cena biletu normalnego 59 zloty. Następnie przejście podziemnym korytarzem na dworzec PKS w Przemyślu- tu zostaliśmy „zaatakowani” przez Ukraińców którzy oferowali transport do Lwowa od 30 do 40 złoty. My jednak mieliśmy już zarezerwowane bilety PKS za 20 złoty. Rezerwacji można dokonać telefonicznie- numer telefonu na stronie internetowej PKS Przemyśl. Autobusy kursujące na tej trasie są powiedzmy nie najlepszej jakości- są stare, brudne i zniszczone ale do Lwowa dojeżdżają bez problemów jednak czasami z opóźnieniem.</p><div align="justify"> </div><p class="MsoNormal" align="justify">Przekroczenie granicy zajęło nam w stronę do Ukrainy około godzinki w stronę powrotną około 3. Oczywiście cała procedurę odpraw celnych opóźniają „mrówki” których to celnicy sprawdzają dokładnie. Przez granice do Polski można przewieźć litr alkoholu i 200 sztuk papierosów- piszę to bo my jadąc nie mogliśmy nigdzie tej informacji znaleźć. Wracając do Polski z tego co zauważyliśmy najszybciej jest pokonać granicę na piechotę i potem złapać busa do Przemyśla. Ale wtedy nie ma tych emocji i odliczania metrów do słupka granicznego <span style="font-family: Wingdings"><span>J</span></span> i radości z usłyszenia i zobaczenia Polskiego celnika.</p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Waluta:</strong></p> <p class="MsoNormal" align="justify">Wymiany na Ukraińskie hrywny polecamy dokonać w Przemyślu ale nie przy dworcach tylko kawałek dalej w głąb miast- można zaoszczędzić nawet 10 groszy na hrywnie<span> </span>od ceny jaka zapłacicie np. w Poznaniu.</p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Transport:</strong></p> <p class="MsoNormal" align="justify">Na Ukrainie a przynajmniej we Lwowie i okolicach transport publiczny jest i wiele bardziej rozwinięty niż w Polsce, co chwile widać na ulicach tramwaje, trolejbusy, marszrutki (małe busiki). Koszt przejazdu bez względu na trasę i czas to od 25 kopiejek do 1 hrywny (15 gr do 70 groszy) –na terenie Lwowa. wyjeżdżając poza Lwów cena wzrasta ale to i tak taniej niż w Polsce. Najtańsze są trolejbusy i tramwaje-ale też najwolniej się poruszając –szczególnie trolejbusy. Bilety kupuje się u kierowcy – marszrutki lub u pani w fartuszku w tramwajach i trolejbusach.<span> </span>W marszrutkach panuje generalnie duży ścisk ale nie ma się co obawiać kradzieży czy jakichkolwiek nie przyjemności. Możecie się zdziwić jak np. kierowca będzie wydawał resztę jakiemuś pasażerowi gdy ten będzie siedział na końcu busika- podając ją przez cały pojazd- te pieniądze nie zginą po drodze :)</p><div align="justify"> </div><p class="MsoNormal" align="justify"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Bezpieczeństwo:</strong></p> <p class="MsoNormal">Poruszaliśmy się praktycznie po całym Lwowie i w każdej porze dnia i nocy i w centrum i w bocznych uliczkach i na blokowiskach i nie spotkaliśmy się z jakimikolwiek zaczepkami czy też innymi niebezpiecznymi sytuacjami. O wiele bezpiecznej czułem się we Lwowie niż w Poznaniu np. na osiedlu Sobieskiego :) Ulice Lwowa są czyste i bezpieczne. Na dworcu głównym PKP nie widać żebraków, nie czuć specyficznego jak na Polskie dworce zapachu, jest ciepło i czysto. Jeżeli zaczepi was ktoś na ulicy prosząc o datki to najprawdopobniej będzie to Polak . Tak było w naszym przypadku spotkaliśmy takie 2 osoby.</p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Jedzenie:</strong></p> <p class="MsoNormal">Od razu odradzam jedzenie zachodnich potraw-czyli pizze i kebaby. Bo to u nich jest przede wszystkim z zamrażarki i odgrzane w mikrofalówce. We Lwowie polecam restauracje TAWERNA jest ona na Rynku gdzie za 18 hrywien macie frytki, schabowego i 0,5 l coli :) obok jest naleśnikarnia- nie pamiętam nazwy ale tam za porcje dwóch pysznych naleśników zapłacicie 7 hrywien. Miejscowego jedzenie nie próbowałem ale kolega jadł i przeżył płacąc oczywiście mniejsze pieniądze. Generalnie porcje obiadowe są mniejsze niż u nas. </p> <p class="MsoNormal">Pieczywo: zwróćcie uwagę co kupujecie czy chleb czy „baton” ten drugi się rozsypuje dopiero na drugi dzień jest dobry do jedzenia. Pasztety z puszek smaczne, owoce drogie, nabiał porównywalny z naszym (jogurty, maślanki).</p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Zwiedzanie:</strong></p> <p class="MsoNormal">Generalnie cały Lwów to jedno wielkie muzeum, same zabytkowe budynki, kamieniczki. Przed przyjazdem zajrzyjcie na strony internetowe wyszukując muzeów<span> </span>– wybierzcie co chcielibyście zobaczyć , zaznaczcie je sobie na planie miasta i dopiero ruszajcie na Ukrainę-można sporo czasu zaoszczędzić nie błąkając się po Lwowie :) Ceny biletów do muzeów od 1 do 7 hrywien. </p> <p class="MsoNormal">Ciekawym przeżyciem jest obejrzenie jakiegoś filmu w kinie :) my wybraliśmy się na film który w Polsce będzie miał premierę 3 miesiące później. W kinie można zaopatrzyć się w piwo i skonsumować je w czasie seansu, wychodząc z sali nie bierze się pustych opakowań ze sobą tylko zostawia wszystko na miejscu- odpowiedni ludzie się tym zajmą.</p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Zakwaterowanie:</strong></p> <p class="MsoNormal">My zdobyliśmy kontakt przez stronę internetową konsulatu i mieszkaliśmy w domku jednorodzinnym który mieliśmy cały dla siebie, ubikacja na dworze, prysznic z ciepłą wodą o każdej porze dnia w domku obok u naszych gospodarzy. Płaciliśmy 8 dolarów za dobę. Dość wysoka cena ale nie narzekaliśmy bo mogliśmy świętować do rana nie przeszkadzając nikomu a do tego był bilard w pokoju :) </p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Ceny:</strong></p> <p class="MsoNormal">Na Ukrainie nadal tani jest alkohol, papierosy i transport publiczny. Reszta cen jest porównywalna z Polskimi. A produkty zachodnie nawet droższe niż u nas. </p> <p class="MsoNormal">Za 0,5 litra wódki zapłacimy ok. 10 hrywien. Dziewczyny raczyły się drinkami LONGER pakowanymi w szklane butelki kosztowały ok. 5 hrywien. Papierosy zaczynały się od 1,2 hrywny. </p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal"><strong>Język:</strong></p> <p class="MsoNormal">W naszej ekipie 6-ścio osobowej nikt nie władał językiem rosyjskim ani tym bardziej ukraińskim- i daliśmy rade ale co było śmiechu przy zakupach czy zamawianiu posiłków :) to nie do opisania. Ale pod koniec wyjazdu już 2/3 ekipy umiało czytać ”bukwy”.</p> <p class="MsoNormal"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal">Przypominam o zmianie czasu na Ukrainie- najlepiej żeby każdy sobie przestawił zegarek bo potem są problemy jak się umawia z kimś o tej i o tej godzinie i jest godzinę później :)<span> </span></p> <p style="text-align: right" class="MsoNormal" align="right">Tomasz KASZUBA</p> <p style="text-align: right" class="MsoNormal" align="right"><!--[if !supportEmptyParas]--> <!--[endif]--></p> <p class="MsoNormal">p.s. w wyprawie udział brali także: Monika, Sulika, Jacek, Wojtek, Tomek</p>