ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Izrael - Szalom aleichem czyli 2 tygodnie w Ziemi Świętej - sierpień 2007

Autor: Grzegorz Karwowski
Data dodania do serwisu: 2007-11-19
Relacja obejmuje następujące kraje: Izrael
Średnia ocena: 6.88
Ilość ocen: 165

Oceń relację

<font><p align="justify">Wybierając się do Izraela ku pewnemu zdziwieniu zauważyłem, że informacji w sieci po polsku jest niewiele, relacji polskich turyst&oacute;w jeszcze mniej, a jeśli już to tylko z kr&oacute;tkich wypad&oacute;w do Ziemi Świętej z plaż Egiptu. A tymczasem jest to kraj dla takiej zwykłej wł&oacute;częgi wyśmienity. Dawny Środek Ziemi, jedno z najbardziej fascynujących miejsc na świecie czyli Jerozolima. Kraj fantastycznej przyrody &ndash; trzy morza, największa depresja na świecie, kapitalne pustynne formy skalne, zielona Galilea i okolice jeziora Tyberiadzkiego, wiele rezerwat&oacute;w z unikalną fauną i florą. Jest to też miejsce gdzie na każdym kroku spotyka się historię: od czas&oacute;w biblijnych, poprzez pozostałości rzymskie, budowle z czas&oacute;w islamskich, twierdze krzyżowc&oacute;w, kościoły i klasztory chrześcijańskie. Fascynujący jest tygiel kulturowy, ze ścierajacymi się wpływami żydowskimi i arabskimi, ale też z domieszkami 70 nacji, z kt&oacute;rych składa się dzisiejsze izraelskie społeczeństwo. Jest to wymarzone miejsce do poznania skąd się religia wzięła i czym dzisiaj jest dla chrześcijan, muzułman&oacute;w i żyd&oacute;w. Poza tym Izrael jest krajem bardzo przystępnym, wciąż nieco droższym od Polski, ale odległości nie są duże, standardy nocleg&oacute;w, transportu i żywności bardzo zbliżone do naszych. W Polsce Izrael wciąż funkcjonuje jako mieszanka doniesień medialnych i całego mn&oacute;stwa nie zawsze pozytywnych stereotyp&oacute;w, z kt&oacute;rymi najłatwiej się zmierzyć odwiedzając ten przeciekawy kawałek świata. </p><p align="justify">Niniejsza relacja nie ma na celu dokładnego zilustrowania wszystkich miejsc, kt&oacute;re w czasie dwutygodniowego pobytu w sierpniu 2007 zobaczyliśmy. Nie ma także ambicji zmierzenia się z napotkaną tamże fascynującą materią polityczno-socjologiczną. Zawiera natomiast trochę praktycznych informacji dla podr&oacute;żujących na własną rękę, z pewnymi subiektywnymi spostrzeżeniami wszystkiego tego co wok&oacute;ł. </p><strong><p>Trasa</p><p>1. Jerozolima </p></strong><p align="justify">Rozpoczęliśmy od kilku dni w Jerozolimie. Nocowaliśmy w New Palm Hostel nieopodal Bramy Damasceńskiej, bardzo sympatycznym, tanim i godnym polecenia hostelu ze świetną atmosferą i kawalkadą r&oacute;żnych oryginał&oacute;w. Dużą zaletą noclegu w takim miejscu była bliskość Starego Miasta i Wschodniego Dworca Autousowego. </p><p align="justify">Jerozolima jest niesamowicie wciągającym miastem &ndash; wszelkie odniesienia o Syndromie Jerozolimskim od razu znalazły nasze zrozumienie. Tyle fascynujących miejsc na niewielkiej w sumie przestrzeni, nagromadzenie zabytk&oacute;w od najdawniejszych czas&oacute;w i przede wszystkim poczucie wielkiego Sacrum potrafił zaabsorbować bez reszty. Z zazwyczaj tłumnego i ekstatycznie rozmodlonego placyku przed Ścianą Płaczu, można przejść na prawie bezludne Wzg&oacute;rze Świątynne z Kopułą Skały i Meczetem Al-Aksa. Ściana Płaczu jest oblężona od wczesnych godzin rannych do p&oacute;źnej nocy, szczeg&oacute;lnie gdy odbywają się uroczystości religijne np. bar micwa. Poza właśnie świętami i szabasem można robić zdjęcia, ale ważne aby pamiętać, żeby nie czynić tego nachalnie. Wejście na teren Wzg&oacute;rza Świątynnego jest możliwe dla nie-muzułman&oacute;w tylko przed południem, przez niepozorny ułożony z desek trap tuż obok Bramy Gnojnej. Aby wejść do kt&oacute;regoś z Meczet&oacute;w na Wzg&oacute;rzu Świątynnym należy wykazać się albo sporą determinacją albo trafić na własciwy moment kiedy pozwolą na to strażnicy. Jerozolima jest także oczywiście miejscem ostatniej drogi Jezusa &ndash; niestety Droga Krzyżowa &ndash; Via Dolorosa potrafi być rozczarowująca. Opr&oacute;cz niekt&oacute;rych kościoł&oacute;w i kapliczek w większości przebiega przez hałaśliwy arabski bazar. Warto też skorzystać z przewodnika, kt&oacute;ry potrafiłby sensownie po wszystkich stacjach oprowadzić, a znalezienie takowego łatwym zadaniem nie jest. Można też dołączyć do copiątkowych procesji śladami ostatniej drogi Jezusa. Bazylika Grobu Świętego nie można też powiedzieć aby była szczytowym dokonaniem architektonicznym, ale nie o to też w niej chodzi. Dla chrześcijan jest wielkim symbolicznym miejscem z Grobem Pańskim i kilkoma ostatnimi stacjami Drogi Krzyżowej. Warto przyjść jak najwcześniej aby uniknąć tłum&oacute;w, kolejek przed wejściem do wnętrza Grobu Jezusa i niestety szalenie jarmarcznej atmosfery z fleszami, kom&oacute;rkami i sprzedawcami pamiątek. Po wschodniej stronie Starego Miasta znajduje się G&oacute;ra Oliwna z kilkoma ważnymi świątyniami, gigantycznym żydowskim cmentarzem, ale też z przepięknym widokiem na całą Jerozolimę. W południowej części Starego Miasta znajduje się dzielnica żydowska, najlepiej odrestaurowana, najdroższa, i też chyba najbardziej klimatyczna. Między synagogami i domami modlitwy znajdują się jesziwy i miejsca spotkań ortodoks&oacute;w skąd dobiegają niesamowicie melodyjne chasydzkie śpiewy. W og&oacute;le muzyka i dźwięki w Jerozolimie są wyjątkowe bo chyba nigdzie na świecie w takiej skali nie można usłyszeć prawie jednocześnie śpiew&oacute;w muezin&oacute;w, kościelnych dzwon&oacute;w i melodii żydowskich. Stare Miasto to opr&oacute;cz dzielnic żydowskiej i arabskiej, także części chrześcijańska i bardzo dla nas egzotyczna ormiańska. Wok&oacute;ł Starego Miasta rozciąga się mur a kt&oacute;ry w kilku miejscach można za opłatą wejść.</p><p align="justify">Ale atrakcje Jerozolimy nie kończą się na Starym Mieście &ndash; na południe od Bramy Gnojnej znajduje się G&oacute;ra Syjon z Wieczernikiem i Miastem Dawida. Cała nowoczesna zabudowa i większość budynk&oacute;w rządowych znajduje się w gwałtownie się rozbudowującej Jerozolimie Zachodniej &ndash; imponujące budynki Knesetu, Muzeum Izraela, Uniwersytetu i cała dzielnica rządowa. Jerozolima potrafi zająć dowolną ilość czasu. Odwiedziliśmy jeszcze muzeum Holocaustu Yad Vashem &ndash; wstrząsające studium zagłady Żyd&oacute;w w Europie. Przeciekawym doświadczeniem było też zobaczenie Me&rsquo;a Sharim &ndash; dzielnicy ortodoks&oacute;w, w kt&oacute;rej żyją (a przynajmniej ubierają się) tak jak ich przodkowie na dawnych polskich Kresach. I nawet jeśli odbiega to od naszych wyobrażeń, to świat jerozolimskich ultraortodoks&oacute;w wbrew ich chęciom jest jedną z największych atrakcji Jerozolimy. </p><strong><p>2. Zachodni Brzeg</p></strong><p align="justify">Zdecydowana więszość znanych nam teren&oacute;w biblijnej Judei leży na terenie na Zachodniego Brzegu (albo Palestyny - na moje ucho chętniej Arabowie wolą się posługiwać tą nazwą). Po stronie arabskiej znajdują się więc i Betlejem, Jerycho, Hebron i wiele innych słyynych ze Starego i Nowego Testamentu miejsc. Palestyna odgradzana jest stopniowo od teren&oacute;w żydowskich przez zasieki i szczelny kilkumetrowy mur, kt&oacute;ry poprzez obecność strażniczych wieżyczek kojarzy się nieodłącznie z murem więziennym. Także wschodnia część Jerozolimy (większość Starego Miasta) jest zamieszkała przez Arab&oacute;w, ale dostęp tam jest swobodny. Ruch pomiędzy Zachodnim Brzegiem a resztą Izraela odbywa się przez regularne przejścia graniczne, z kontrolą dokument&oacute;w, czytnikami linii papilarnych i czasem niemałymi kolejkami. Kwestia bezpieczeństwa &ndash; to jest sprawa indywidualna, ale moim prywatnym zdaniem atmosfera po stronie palestyńskiej jest mniej napięta, ludzie wydają się być też bardziej otwarci. Być może z powodu tego, że nie spotyka się tak jak w Jerozolimie co parę krok&oacute;w uzbrojonych żołnierzy, wydaje się, że Palestyna nie ma wiele wsp&oacute;lnego ze stanem wyjątkowym czy zagrożeniem terrorystycznym. Są miejsca takie jak Hebron przed kt&oacute;rymi wiele os&oacute;b ostrzega ze względu na częste zajścia między osadnikami żydowskimi, a ich arabskimi sąsiadami. Ale Betlejem, Ramallah, Jerycho nie r&oacute;żnią się wiele od miasteczek w Jordanii czy Maroku, z ich arabskim kolorytem &ndash; sukami, zaśpiewami muezin&oacute;w, szczelniej ubranymi kobietami, ale też z większym bałaganem i zdecydowanie gorszą infrastrukturą jak po stronie żydowskiej. </p><strong><p>3. Morze Martwe &ndash; Ein Gedi &ndash; Masada.</p></strong><p align="justify">Z Jerozolimy najłatwiej dojechać nad Morze Martwe autobusem Eggedu z Dworca Autobusowego. Autobusy jeżdżą rano dosyć często, droga jest malownicza &ndash; po opuszczeniu rogatek Jerozolimy samochody wjeżdżają w wąw&oacute;z opadający na wsch&oacute;d w stronę Jordanii, dopiero na wysokości Jerycha droga odbija na południe. Znajdujemy się już wtedy w największej depresji na świecie. Po drodze do Ein Gedi i Masady autobus przystaje we wszystkich przydrożnych skupiskach budynk&oacute;w, zajeżdża też do tamtejszych kibuc&oacute;w, kt&oacute;rych wydaje się być nad Morzem Martwym sporo &ndash; jak na pozornie jałową i wysuszoną słońcem okolicę. Największą atrakcję stanowi samo morze oczywiście, do woli można się unosić na powierzchni ciepłej, słonej i gęstej solanki. Plaże są na og&oacute;ł dostępne bez opłat, a na brzegach są zainstalowane prysznice ze słodką wodą. Obok pławienia się w morzu plażowicze kolejną atrakcją jest obsmarowywanie się zalegającym przy brzegach ponoć upiększającym czarnym błotem. Dla miłośnik&oacute;w profesjonalnych usług w Ein Gedi jest ośrodek Spa gdzie jak twierdzi reklama błotem i trzciną okładają nubijskie niewiasty (lub specjalistki od rehabilitacji wykształcone w dawnym Związku Radzieckim). Poza samym morzem, w Ein Gedi znajdują się dwa niesłychanie malownicze wąwozy &ndash; jeden prowadzi do Źr&oacute;dła Davida drugi do Żr&oacute;dła Arugot &ndash; są to ciągi gęstej roślinnności nad brzegami wypływających ze skał potok&oacute;w, kt&oacute;re spadając tworzą bajkowe wodospady. Brzegi są zarośnięte sitowiem, palmami i zielonymi krzewami, a w setkach należy liczyć zamieszkujące ten rezerwat koziorożce i hasające po gałązkach drzew gryzonie. W wodospadach można się kąpać, czy też raczej leżakować w zacienionym rozlewisku patrząc na refleksy słońca na tafli Morza Martwego. Poza rezerwatami Ein Gedi bardzo popularny w tej miejscowości jest ogr&oacute;d botaniczny w pobliskim kibucu. W og&oacute;le samo Ein Gedi rozciąga się na długości ok.5 km, nie jest to ciąg zabudowań, wręcz przeciwnie &ndash; pojedyncze grupy budynk&oacute;w między kt&oacute;rymi przemieszcza się busami lub autostopem. Temperatury w lecie oscylują nierzadko wok&oacute;ł 40 stopni C, spacery w takim żarze są niemałym wyznaniem. </p><p align="justify">Masadę warto odwiedzić dla przepięknych widok&oacute;w na całe Morze Martwe i dla zobaczenia wyjątkowego miasta-fortecy ulokowanego na wypłaszczeniu osobliwego wzg&oacute;rza. Zdaniem też amerykańskiego archeologa, kt&oacute;ry nas tam podrzucił jest to najbardziej prawdopodobna okolica gdzie miała znajdować się biblijna Gomora. Do Masady można albo wspiąć się ścieżką (tzw. Snake Path) lub wjechać kolejką linową. Cała dawna zabudowa sama w sobie jest bardzo ciekawa, wiąże się też z jednym z kluczowych żydowskich podań ludowych o samob&oacute;jczej śmierci mieszkańc&oacute;w, kt&oacute;rzy nie chcieli się poddać rzymskim legionom w powstaniu w I w n.e. </p><strong><p>4. Pustynia Negew &ndash; Petra</p></strong><p align="justify">Przejazd do Petry jest bezproblemowy, trzeba dotrzeć do przejścia granicznego Arava (przejście im. Icchaka Rabina) &ndash; z Eilatu to ok.5-6 km, taks&oacute;wkarze niestety potrafią zedrzeć 40 NIS. Do Jordanii na tym przejściu wiza jest darmowa (Aqaba leży w strefie wolnocłowej), opłaca się natomiast departure tax przy wyjeździe z Izraela (w 2007 ok.15$). Zresztą podobnie jest przy wjeździe &ndash; wyjeżdżając z Jordanii trzeba zapłacić 5 J.D (ok.5 EUR). Z granicy izraelsko-jordańskiej można podjechać taks&oacute;wką do centrum Aqaby a tam się przesiąść do bus&oacute;w jadących do Ammanu, lub w stronę Wadi Musa (Petry), można też zostać oczywiście w mieście. Z granicy podobno nie można p&oacute;jść do Akaby na piechotę &ndash; też jakieś 4-5 km, pod drodze są posterunki, kt&oacute;re potrafią zawr&oacute;cić chętnych (to jest wersja oficjalna, ale być może praktyka jest inna). Ze strony izraleskiej do Eilatu nie jeżdżą autobusy (kiedyś podobno jeździł nr 15), dlatego trzeba się zdać na taks&oacute;wkę lub spacer. Z Aqaby można pojechać w dowolne miejsce w Jordanii, chociaż tego nie przećwiczyliśmy, można pewnie wr&oacute;cić do Izraela np. przejściem Allenby między Ammanem a Jerozolimą, lub przejściem na p&oacute;łnocy w Galilei. </p><strong><p>5. Eilat</p></strong><p align="justify">Eilat to rozkrzyczane hotelisko z wielką liczbą wielkich hoteli, pensjonat&oacute;w i wcinających się w pustynię betonowych osiedli mieszkaniowych. Samo miasto jest dosyć osobliwe, rozdzielone na p&oacute;ł pasami startowymi lotniska, pięknymi samymi w sobie plażami z przyjemną wodą Morza Czerwonego i z widokiem na łopocząca kilka kilometr&oacute;w na wsch&oacute;d olbrzymią flagą Kr&oacute;lestwa Jordanii. Stąd też ledwie krok do przejścia Taba na granicy z Egiptem. Eilat jest wybitnie turystyczny, z tętniącą głośną muzyką, tłumami plażowicz&oacute;w, zawyżonymi cenami i trudno dostępnymi w sezonie noclegami, bardziej kojarzy się z Ibizą albo Wyspami Kanaryjskimi niż z Ziemią Świętą. Z pewnością swojsko czułyby się tam nasze dresy i towarzystwo spod znaku tuningowanych samochod&oacute;w. Nieopodal dworca Eggedu znajduje się kiepskiej sławy schronisko młodzieżowe, sam dworzec też dosyć oryginalny &ndash; raz że dostęp jest swobodny (bez bramek, kt&oacute;re na p&oacute;łnocy i w centrum kraju są normą), a dwa że obskurny strasznie &ndash; co raczej niecodzienne jak na Izrael. Eilat jest połączony liniami autobusowymi gł&oacute;wnie z Tel Avivem, Beer Sheva i Jerozolimą, ale są też linie do Hajfy. Znaczna część autobus&oacute;w startuje w godzinach nocnych, jeśli ktoś nie planuje zostawać w mieście to może się przemieścić nocnym autobusem w dowolnym p&oacute;łnocnym kierunku. Na położonym w centrum lotnisku lądują gł&oacute;wnie loty czarterowe i linie krajowe, ciekawe jest obserwowanie jak samoloty zniżają się tuż nad plażę aby dotknąć kołami pasa ledwie parę metr&oacute;w dalej, a przy starcie jak manewrują aby nie wlecieć na terytorium Jordanii. </p><strong><p>6. Hajfa &ndash; Acco </p></strong><p align="justify">Hajfa budzi silne skojarzenia z naszym Tr&oacute;jmiastem &ndash; prężny ośrodek gospodarczy rozciągniety wzdłuż wybrzeża, spory ruch samochodowy, szerokie arterie komunikacyjne, bardzo ciekawe zabytki ze światynią bahait&oacute;w na czele i stawiane coraz wyżej na wzg&oacute;rzach wieżowce z dominującym nad wszystkim strzelistym uniwersytetem.</p><p align="justify">Akko natomiast (a przynajmniej jego najstarsza część) to otoczone murami portowe miasteczko z urokliwą plątaniną wąskich uliczek, jednym z najwspanialszych meczet&oacute;w w kraju, i przede wszystkim z dawną fortecą krzyżowc&oacute;w gdzie stacjonowali zanim nie trafili do Polski. W Akko można przenocować w chyba jedynym na starym mieście hostelu, z przestronnym, sprzyjającym integracji hallem. Przy samych murach znajduje się miejska plaża, ale znacznie czystsza jest Coral Beach kilkanaście minut na południe od miasteczka. W Akko nieopodal wejścia do fortecy znajduje się sklep z biżuterią i pamiątkami jakich wiele w Izraelu, ale na jego drzwiach można zauważyć proporce Wojska Polskiego. Wsp&oacute;łwłaścicielka wyjechała z Polski w latach siedemdziesiątych, ale wciąż utrzymuje związki z krajem i z radością gości dosyć rzadkich turyst&oacute;w z Polski.</p><strong><p>7. Tel Aviv - Jaffa</p></strong><p align="justify">Stolica Izraela na pierwszy rzut oka, szczeg&oacute;lnie jeśli miasto poznaje się od strony Gł&oacute;wnego Dworca Kolejowego, jest rozczarowująca. Po spędzeniu w mieście kilku dni i poznaniu go także z innych stron, niestety rozczarowanie nie mija. Zdecydowanie najciekawsze w mieście jest jego usytuowanie &ndash; wzdłuż długiej, pięknej plaży, z fantastycznymi widokami na zach&oacute;d słońca. Najbardziej klimatyczna wydaje się być położona na południowych krańcach miasta Jaffa &ndash; ponoć najstarszy port na świecie (ale niestety w 2007 poddany pracom renowacyjnym). Poza tym Tel-Awiw to wielkie skupisko szklanych hoteli i biurowc&oacute;w, przekraczajace w swej skali to co znamy z Warszawy. No i miasto jest też największym poza Niemcami skupiskiem budynk&oacute;w spod znaku bauhausu, należy spędzić niemało czasu, aby m&oacute;c to dostrzec i docenić. Generalnie Tel Awiw jest bardzo żywym, kosmopolitycznym miastem, ze sporym ruchem ulicznym i chaotyczną siecią drogową &ndash; niestety mimo ambicji Izraelczyk&oacute;w miast skojarzeń z Nowym Jorkiem zdecydowanie mu bliżej do krzyż&oacute;wki warszawskiego downtown, plażowej obecności jak w Rio i mniej ciekawych dzielnic Aten.</p><p align="justify">&nbsp;</p><font size="2"><strong><p>Ludzie i relacje </p></strong></font><p align="justify">Społeczeństwo Izraela podobno składa się z przybysz&oacute;w z 70 r&oacute;żnych nacji. Opr&oacute;cz zamieszkałych tam od dawna Arab&oacute;w i przybywających od czas&oacute;w ruchu syjonistycznych Żyd&oacute;w z Europy, przodkowie wielu wsp&oacute;łczesnych Izraelczyk&oacute;w przybyli z Połnocnej Afryki, Etiopii, kraj&oacute;w arabskich czy ostatnią ponadmilionową wielką falą emigracji z dawnego Związku Radzieckiego. Ten wielokulturowy tygiel, ulega częściowej homogenizacji poprzez służbę wojskową, z kt&oacute;rej jednak Arabowie są wyłączeni. Do rożnorodności etnicznej należy też dodać r&oacute;znorodność religijną bo obok gł&oacute;wnych nurt&oacute;w islamu i judaizmu, możemy spotkać r&oacute;żnej maści chrześcijan, druz&oacute;w i bahait&oacute;w. Wszystko to tworzy niesamowitą mieszankę i dla socjolog&oacute;w jest zapewne fascynujące. </p><p align="justify">Komunikować można się raczej bez problem&oacute;w w języku angielskim, często też zrozumiały jest rosyjski. Wbrew naszym wyobrażeniom Polska jest dla młodego i średniego pokolenia prawie w og&oacute;le nieznana, tym bardziej język polski. Zdarzają się starsi ludzie, kt&oacute;rzy polski pamiętają, ale ich stosunek do Polak&oacute;w jest ostrożny. Tematy naszych wzajemnych relacji z przeszłości są sprawami bardzo delikatnymi. Ze zdumieniem spotkałem się kilka razy ze stawianiem Polak&oacute;w na r&oacute;wni z Niemcami odpowiedzialnymi za zagładę w czasie II wojny. Polacy są postrzegani jako gł&oacute;wni pomocnicy hitlerowc&oacute;w, funkcjonujemy też w ich świadomości jedynie z haniebnych kart antysemityzmu, pogrom&oacute;w i Holocaustu &ndash; wiedza o wsp&oacute;lnej wielowiekowej historii jest znikoma (ale czy u nas jest inaczej?). Wsp&oacute;łczesna Polska to jedynie Marsze Żywych w Oświęcimiu, prezydent Wałęsa w Jerozolimie na początku lat 90&rsquo;tych i polskie wycieczki pod Ścianą Płaczu &ndash; wyr&oacute;żniające się hermetycznością. To czym czasami się trochę chwalimy, iż wsp&oacute;łczesny Izrael w niemałej mierze został założony przez emigrant&oacute;w z Polski &ndash; wydaje się dzisiaj nie mieć żadnego znaczenia, ani nawet niespecjalnie jest pamiętane. </p><p align="justify">Generalnie Izrael jest krajem według naszego pojęcia zwesternizowanym. Tel Awiw, Hajfa i wiele miejscowości wybrzeża śr&oacute;dziemnomorskiego to strefa zamieszkana przez klasę średnią. Wiele nowoczesnych budynk&oacute;w i samochod&oacute;w, siedziby firm informatycznych i biotechnologicznych, rzędy podmiejskich willi nad morzem, tętniące życie gospodarcze i intelektualne. Zupełnie inna jest Jerozolima gdzie sporą część miasta zamieszkują ortodoksyjni Żydzi &ndash; noszący się jak w przedwojennych sztetlach &ndash; mężczyźni w czarnych chałatach, pejsach i kapeluszach, a kobiety w szarym stroju z chustą przykrywającą ogoloną głowę. P&oacute;łnocne i zachodnie tereny Izraela to z kolei w więszości Arabowie. Przybysze ze Związku Radzieckiego nie tworzą jednolitej wsp&oacute;lnoty, niemniej zdecydowanie się wyr&oacute;żniają karnacją, mentalnością i niestety pewnymi przyzwyczajeniami rodem ze świata poradzieckiego.</p><p align="justify">&nbsp;</p><strong><p>Transport</p></strong><p align="justify">Izrael jest krajem niewielkim, najdłuższa trasa autobusowa Eilat-Hajfa to jakieś 6,5 h jazdy. Autobusy jeżdżą często, są klimatyzowane i nie ma problemu z zabraniem bagażu. </p><p align="justify">Z roku na rok rozbudowuje się też linia kolejowa przecinająca kraj z p&oacute;łnocy, przez Hajfę, Tel Aviw z odnogą do Jerozolimy, a dalej na południe w stronę Beer Sheva. Kolej jest w standardzie zachodnim, tylko nie wiadomo dlaczego wszystkie szyby w wagonach wyglądają jak niemyte od miesięcy, czyżby to jakiś środek antyterrorystyczny - trudniej bowiem zajrzeć do środka? Między gł&oacute;wnymi ośrodkami krążą taks&oacute;wki wieloosobowe sherut &ndash; spotyka się je już na lotnisku gdzie czekają tuż za gł&oacute;wną halą przylot&oacute;w. Z lotniska Ben Guriona można się udać do Tel Aviwu, lub Jerozolimy (za niecałe 30 NIS do dworca autobusowego lub za 45 NIS pod wskazany adres). </p><p align="justify">Swego czasu dobrze funkcjonował autostop, ale ponoć od czasu drugiej intifady popularność łapania okazji przez żołnierzy, a przez to i chęć zatrzymywania się kierowc&oacute;w znacznie spadły. Osobną sprawą jest komunikacja na Zachodnim Brzegu &ndash;autobusy w stronę odjeżdżają z dworca gł&oacute;wnego tuż przy Bramie Damasceńskiej, część podjeżdża do muru granicznego, należy przejść przez bramki kontrolne, a po drugiej stronie przesiąść się do następnego autobusu. Są też autobusy, kt&oacute;re jeżdżą bezpośrednio na Zachodni Brzeg bez konieczności zmiany pojazdu, ale o to należy o to zapytać przy wsiadaniu. Po stronie palestyńskiej autobusy kursują r&oacute;wnie często, niższy jest ich standard, ale dzięki temu także i ceny. Dojazd np. do Hebronu i innych miesjcowości na południe od Jerozolimy najłatwiejszy jest spod zbudowanego na wyrost dworca autobusowego w Betlejem.</p><p align="justify">Dworzec Eggedu w Jerozolimie jest nowoczesny, irytujące jest to, że większość napis&oacute;w jest tylko w hebrajskim i niełatwo się samemu rozeznać w rozkładzie jazdy, gdy informacja jest oblegana. Autobusy miejskie w Jerozolimie czy Tel Aviwie mają także przyzwoity standard europejski &ndash; często są klimatyzowane. Przystanki autobus&oacute;w czasem są specjalnie lokowane w pewnych odległościach od siebie aby nie tworzyć większych ludzkich skupisk. Bilety kupuje się u kierowcy &ndash; mają wielką wprawę w odliczaniu reszty, pojedynczy bilet w Jerozolimie to 5,50 NIS. </p><p align="justify">Dojazd na lotnisko &ndash; opr&oacute;cz taks&oacute;wek, sherut&oacute;w (taks&oacute;wek zbiorowych) i autobus&oacute;w, można dojechać na lotnisko pociągiem &ndash; stacja zwie się tak samo jak lotnisko czyli Ben Gurion. Należy pamiętać o tym, że wchodząc do samolotu przechodzi się wielostopniową, drobiazgową kontrolę, z przeszukiwaniem bagażu i wyjaśnianiem służbom kontrolnym do czego dane sprzęty służą i że nie da się z nich poskładać karabinu maszynowego, dlatego na lotnisku trzeba się pojawić co najmniej 2 godziny przed odlotem.</p><p align="justify">&nbsp;</p><strong><p align="justify">Noclegi</p></strong><p align="justify">Znalezienie noclegu nie jest trudne, w większych miastach można przenocować w schroniskach &ndash; cena takich nocleg&oacute;w to od kilku dolar&oacute;w w pobliżu Bramy Damasceńskiej w Jerozolimie, do kilkunastu dolar&oacute;w w Tel Aviwie &ndash; w okolicach Ben Yehuda Street. Najtańsze noclegi są oczywiście w 6-8 osobowych dormitoriach. Warunki w schroniskach są przyzwoite, zawsze jest prysznic z gorącą wodą, dostęp do kuchni i całkiem schludne posłanie, czasem można zostawić bagaż i skorzystać z internetu. Trzeba natomiast mieć na uwadze, że schroniska są zwykle w centrach miast &ndash; cały zgiełk miasta, szum samochod&oacute;w i ruch ulicy jest tuż za oknem, a reguła że czym tańszy pok&oacute;j tym hałas większy jest normą. Schroniska natomiast są znakomitym miejscem do spotkania &lsquo;travellers&oacute;w&rsquo; z całego świata, źr&oacute;dłem informacji o tym co trzeba koniecznie zobaczyć albo co można sobie darować, są też świetną okazją do socjalizacji szczeg&oacute;lnie dla podr&oacute;żujących samotnie. Największy wyb&oacute;r schronisk jest w Jerozolimie &ndash; tuż przy murach Starego Miasta, niemała ich liczba jest też w Tel Aviwie, zdecydowanie mniej w Hajfie. W popularnych miejscowościach turystycznych są też sieciowe schroniska młodzieżowe IYHA o standardzie naszych hoteli *** - z klimatyzacją i telewizją w pokoju. Ceny nocleg&oacute;w zaczynają się w nich od 20$. Przenocować można też w kibucach &ndash; warunki podobne jak w schroniskach i ceny też bardzo podobne (czyli raczej wysokie). Niemniej w pewnych miejscach noclegi w takich schroniskach są jedyną możliwością &ndash; przykładowo nad Morzem Martwym w Ein Gedi lub Masadzie &ndash; jedyne zabudowania to opr&oacute;cz budynk&oacute;w muze&oacute;w czy park&oacute;w narodowych to właśnie schroniska. Można oczywiście też znaleźć sporą liczbę r&oacute;żnej klasy hoteli z cenami od 30-40 za nocleg, takie kurorty jak Ein Bokek nad Morzem Martwym lub Eilat nad Morzem Czerwonym to nic innego jak wielkie skupiska hotelowych kompleks&oacute;w. Nocowanie na dziko jest wyobrażalne &ndash; Izrael to kilkaset km wybrzeża Morza Śr&oacute;dziemnego z całkiem sympatycznymi plażami, trzeba pamiętać że wybrzeże jest silnie zagospodarowane i gęsto zaludnione, miejsca bardziej odludne są zajmowane przez jednostki wojskowe (kt&oacute;rych jest mn&oacute;stwo). Można też sobie wyobrazić nocowanie nad Morzem Martwym &ndash; chociaż wybrzeże nie jest tak łatwo dostępne, wiele jest użytk&oacute;w rolnych i sporo jest też patroli wojskowych (w końcu granica). Nocowanie z kolei gdzieś na plaży w Eilacie jest mocno ryzykowne, ze względu życie tętniące na wybrzeżu całą dobę, a ponadto na sporą liczbę szemranych typ&oacute;w.</p><p align="justify">&nbsp;</p><strong><p>Co spożywać?</p></strong><p align="justify">W Izraelu i chyba w og&oacute;le na całym Bliskim Wschodzie kuchnia bazuje na kilku prostych potrawach z wykorzystaniem baraniny, drobiu, czasem ryb, warzyw i owoc&oacute;w. Na każdym kroku można spotkać shoarmę (z kurczakiem lub baraniną) z lokalnym specjałem czyli humusem, oraz falafele &ndash; pyszna zakąska z kulkami z ciecierzycy. W barze na talerzu takie danie kosztuje 30-40 NIS, w wersji przenośnej w bułce lub chlebie pita wydamy kilkanaście NIS. Dla miłośnik&oacute;w bardziej wyrafinowanej kuchni znajdziemy bez problem&oacute;w mn&oacute;stwo restauracji z daniami z regionu, ale też z akcentami z kraj&oacute;w skąd pochodzą dzisiejsi Izraelczycy &ndash; w Tel Awiwie wiele jest restauracji etiopskich, rosyjskich (z blinami i kawiorem), zdarzaja się marokańskie, i oczywiście wszechobecna chińszczyzna. Na p&oacute;łnocy w Hajfie i Akko wiele jest restauracji rybnych tuż nad brzegiem morza. Z polskich skojarzeń to bardzo popularne są og&oacute;rki kiszone. W miejscowościach turystycznych spotyka się restauracje samoobsługowe o całkiem znośnych cenach. </p><p align="justify">W Izraelu można znaleźć dosyć przeciętne piwo Goldstar, ale wszyscy tubylcy zdaje się że wolą Heinekena. Wodę można pić z kranu, ale jej smak nie jest powalający. Butelka wody mineralnej 1,5l kosztuje od 5 do 8 NIS w zależności gdzie kupujemy. Na południu blisko Eilatu, znajduje się kibuc Yotvata (można rzec że na samej pustyni) z legendarnymi produktami mlecznymi, nie spos&oacute;b się nie zatrzymać po drodze na najlepsze ponoć w promieniu 1000 km lody. </p><strong><p>&nbsp;</p></strong><p align="justify">W przygotowaniu do wyjazdu posługiwałem się gł&oacute;wnie wydawnictwami:</p><ol><li>Przewodnik &lsquo;Izrael.&rsquo; Neil Tilbury Lonely Planet 1994 Wyd. Pascal.</li><li>Przewodnik &ldquo;Podr&oacute;że marzeń. Izrael&rsquo; Insight Guides 2007 Wyd. Agora</li><li>E. Barbur, K.Urbański &lsquo;Właśnie Izrael. Gadany przewodnik po teraźniejszości i historii Izraela.&rsquo; Wydawnictwo Sic! 2006. </li></ol></font>