"Długi marsz" czyli - Łuk Karpat 2007
Autor: Bartosz Malinowski
Data dodania do serwisu: 2008-01-29
Relacja obejmuje następujące kraje: Rumunia, Ukraina, Słowacja, Polska
Średnia ocena: 5.96
Ilość ocen: 270
Oceń relację
<p align="justify"><strong>2 grudnia 2007 roku, późnym wieczorem, po 150 dniach wędrówki dotarliśmy do Bratysławy. Tym samym nasza wyprawa dobiegła końca.</strong></p> <p align="justify"> <img src="_grafika/photos/users/953d87a94a4480b7765075a0386ddc14/photos/malinyRazem.jpg" alt="" /></p> <p align="justify"><font><font>Nareszcie </font></font><font><font>w domu!</font></font></p> <p align="justify"><font><font>Szczęśliwi, ale też wyczerpani wróc</font></font><font><font>iliśmy do domu, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice, przyjaciele i znajomi. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Przez ostatnie 5 miesięcy prz</font></font><font><font>ewędrowaliśmy całkowicie pieszo karpacki łuk. Ta przepiękna, niesamowicie trudna i męcząca trasa to ponad 2500 km przez dzikie góry, widokowe szczyty, malownicze przełęcze, to setki przygód, litry potu, to także obserwacja życia mieszkańców</font></font><font><font> poszczególnych krajów. Na naszej trasie nie zabrakło również spotkań z niedźwiedziami, wilkami i innymi stworzeniami zamieszkującymi karpackie lasy. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Trasa naszej wędrówki przebiegała przez góry Rumunii, Ukrainy, Słowacji i Polski. Idąc często przez bezludne, rozlegle tereny napawaliśmy się ich pięknem i dzikością, w czym absolutnie nikt nam nie przeszkadzał. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Trzeba przyznać, że pogoda nas nie rozpieszczała i przyczyniła się w dużej mierze do opóźnień w marszu. Ta kapryśna i zmienna aura często odbijała się na naszych nastrojach, skutecznie je obniżając (długotrwałe, intensywne deszcze i mgły). Niekiedy nie pozwalała zmrużyć oka, przypominając o swoim istnieniu poprzez potężne burze, uderzające głośnymi piorunami tuż koło naszego namiotu. W końcu odbierała nam prawo do decydowania o tym, gdzie postawić stopę, wysyłając na ziemię huraganowe wiatry. No, i te przeraźliwe susze, które wysysały z nas resztki wody i sił... Ostatni miesiąc upłynął zaś pod znakiem zimy, która uderzyła znienacka, przynosząc ze sobą grubą warstwę śniegu, zmuszającą nas wielokrotnie do zmiany trasy. Niektóre odcinki bez rakiet po prostu były niemożliwe do przejścia. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Nasz niezawodny termometr pokazał amplitudę temperatur, z jakimi mieliśmy do czynienia - od 42 stopni w lipcu do –17 w listopadzie.</font></font></p> <p align="justify"><font><font>Ze zdrowiem nie mieliśmy żadnych poważniejszych problemów z małymi wyjątkami. Choć i one były powod</font></font><font><font>em wielu rozterek i niewielkich spięć w zespole. Przez 2 tygodnie Bartosz cierpiał z powodu wyrzynającej się ósemki, która skutecznie blokowała dostęp do jakiegokolwiek pożywienia. Pech sprawił, że te 2 tygodnie z opuchniętą twarzą, dziąsłem i przenikliwym bólem głowy zbiegły się z porą deszczową w Rumunii, co bynajmniej nie ułatwiało codziennej walki z deszczem, wilgocią i mrozami na dodatek. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Daliśmy radę. Przeszliśmy Karpaty. Czasem było trudno, czasem zmęczenie nie pozwalało na radość, zwłaszcza w ostatnim etapie wyprawy. Szczęście przyszło nieco później, już na miejscu, w Łodzi. Wróciliśmy do rzeczywistości i przechodzimy długi etap aklimatyzacji na tak niskiej wysokości. Do rzeczywistości, w której ciężko się odnaleźć, rzeczywistości jakże odmiennej od tej naszej codziennej, wyprawowej. Trudno wrócić do zajęć i obowiązków. Zdecydowanie brakuje nam naszego</font></font><font><font> nieustającego spaceru przez góry (choć nie raz mieliśmy już go dosyć), naszej wolności tam gdzieś wysoko, daleko. Już myślimy o kolejnych wyprawach i o wyrwaniu się na zawsze z miasta. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Za kilka tygodni zamieścimy obszerną relację z naszej wyprawy. Zaglądajcie więc co jakiś czas na naszą stronę, bowiem już niedługo pojawią się pierwsze galerie fotografii. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Dziękujemy naszym rodzicom za wszystko, co dla nas robią. Kochamy Was. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Dziękujemy przyjaciołom za różnorakie wsparcie, a w szczególności Darkowi i Agacie za to, że przyjechali w góry na spotkanie z nami. To było dla nas bardzo ważne. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Dziękujemy sponsorom za wsparcie projektu Łuk Karpat 2007 - </font></font></p> <p align="justify"><font><font>firmom Hannah Poland oraz GP Batteries. Wasz sprzęt przeszedł bardzo długi i trudny test. Zdał go jednak z powodzeniem. Dzięki.</font></font></p> <p align="justify"><font><font>Dziękujemy Willi Miś z Krynicy Zdrój, za bezpłatny nocleg i miłą atmosferę. Dziękujemy kierowcom TIR-ów za szybki i bezpieczny dojazd na południe Rumunii. Dziękujemy </font></font><font><font>krośnieńskiej policji za załatwienie doskonałego miejsca noclegowego na pobliskim lotnisku. </font></font></p> <p align="justify"><font><font>Pozdrawiamy wszystkich turystów spotkanych na naszej trasie, a szczególnie ekipę krakowsko-rzeszowską w składzie: Ania, Asia, Natalia, Kuba, Przemek. Mamy nadzieję, że spotkamy się jeszcze z Wami w górach, rzecz jasna. </font></font></p> <p align="justify"> </p> <p align="center"><font><font>Wasi niezmord</font></font><font><font>owani namiotowcy,</font></font></p> <p align="center"><font><font>Bartosz i Asia</font></font><img src="_grafika/photos/users/953d87a94a4480b7765075a0386ddc14/photos/namiot.jpg" alt="" /></p><p align="justify"> </p><p align="left">Wiecej o wyprawie na </p><p align="left">http://www.kultury.org/karpaty oraz http://www.chate.pl/PL</p>