ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Chiny – podróż jednego uśmiechu

Autor: Damian Czechowski
Data dodania do serwisu: 2007-12-11
Relacja obejmuje następujące kraje: Chiny
Średnia ocena: 5.65
Ilość ocen: 180

Oceń relację

<p><em>Państwo Środka to ponad 1,3 mld mieszkańc&oacute;w, kt&oacute;rzy przemierzają pociągami wzdłuż i wszerz prawie połowę Azji. Wsiadając w jeden z takich wehikuł&oacute;w czasoprzestrzeni można się niejednego nauczyć o ludziach i zwyczajach oraz nabrać pokory dla nas samych, Europejczyk&oacute;w.</em></p> <p>&nbsp;</p> <p>Pierwsza podr&oacute;ż chińskim pociągiem pozwala nam zaznać rozkoszy podr&oacute;żowania w klasie soft seating, kiedy to płacąc 253 yuany udajemy się w podr&oacute;ż z Pekinu do Kantonu. Aby jednak odbyć tę trasę (ok. 2500 km) musimy przedtem zakupić bilety, o kt&oacute;re nie tak łatwo. W tym celu należy stanąć w kolejce do odrębnych kas dla obcokrajowc&oacute;w, z czym można zetknąć się r&oacute;wnież w Rosji i krajach WNP. Ot takie ułatwienie dla turyst&oacute;w, za kt&oacute;re trzeba jednak zapłacić. </p> <p>Dworzec Zachodni, na kt&oacute;rym się znajdujemy to ogromne miasteczko ludzi czekających na pociąg, jakiego nie widziałem wcześniej w miastach europejskich. Opis dworca, na kt&oacute;rym się znajdujemy daje obraz ogromu ludzi, kt&oacute;rzy zamieszkują Państwo Środka.
</p><img src="_grafika/photos/users/48b28d2f339c2e9f1937f9cd9cb1de03/photos/Chiny_-_Pekin13.jpg" alt="" /> <p>&nbsp;</p> <p>Budynek to kilkupiętrowa pagoda z ogromnym placem dworcowym. Aby dostać się do środka należy przejść przez bramki prześwietlające bagaże (typowe zabezpieczenia w dużych chińskich miastach). Aby uniknąć zniszczenia klisz fotograficznych szukamy alternatywnego wejścia, kt&oacute;re znajdujemy poprzez restaurację McDonald&rsquo;s. Ku memu zdziwieniu r&oacute;żni się ona bardzo od europejskich sieci. Serwowane są tam r&oacute;żnego rodzaju potrawki z ryżem, mięsem, warzywami itp. podobne specjały, mające niewiele wsp&oacute;lnego z og&oacute;lnie przyjętym w fast foodach menu. Wpadamy w małe zakłopotanie, ponieważ w gł&oacute;wnej sali dworcowej naszym oczom ukazują się kilkudziesięcioosobowe kolejki przy kilkunastu kasach. Z pomocą pewnej Rosjanki mieszkającej w Chinach stajemy się posiadaczami bezcennej kartki z napisem: &bdquo;chcemy 3 miejsca siedzące do&hellip;&rdquo;. Na następnym poziomie sytuacja jest podobna: mn&oacute;stwo kas i długie kolejki. Mijając olbrzymie poczekalnie, w kt&oacute;rych na dużych telebimach można oglądać TV, dochodzimy do kasy dla obcokrajowc&oacute;w. Na szczęście jest tylko jedna kolejka. Po pewnym czasie szczęśliwi wracamy do hotelu, aby rano wyruszyć w podr&oacute;ż. W pożegnalny wiecz&oacute;r z naszymi polskimi przyjaci&oacute;łmi poznanymi w Pekinie raczymy się kilkoma butelkami 50% w&oacute;dki ryżowej w cenie ok. 3 PLN za każdą.</p> <p>Chińczycy osiągnęli wysoki rozw&oacute;j cywilizacyjny, kiedy my tworzyliśmy jeszcze proste struktury plemienne. Na rozw&oacute;j ten wpłynęło połączenie kilku czynnik&oacute;w: kult cesarza i bezgraniczne podporządkowanie, kult rodziny, p&oacute;źniej filozofia konfucjańska oraz niezwykła dociekliwość i przedsiębiorczość. Każdy Chińczyk interesuje się wszystkim i niczym. Zagubiony turysta stanowi dla niego wielką atrakcję: można mu doradzić, zaprowadzić w odpowiednie miejsce i przy okazji trochę go wykiwać. Doradzą nam jednak jak taniej pojechać autobusem, kiedy mamy już bilety na PKP, kt&oacute;re możemy im oddać, bo dla nas są bezużyteczne. Doprowadzą nas do najtańszego hotelu w mieście i najlepszej restauracji, kt&oacute;re okazują się być interesem prowadzonym przez znajomego lub rodzinę. Innym razem podążając w obranym prze siebie kierunku nie będziemy przez nikogo zaczepiani, a leżący w ukropie jak muchy na chodnikach Chińczycy nie obdarzą nas nawet spojrzeniem z ukosa. Nie ma nic za nic.</p> <p>Chińskie miasta tętnią pełnią życia do wczesnych godzin rannych, dlatego polecam nocne wędr&oacute;wki. Są one bardziej bezpieczne niż nocne przechadzanie się europejskimi metropoliami. Pod płaszczem nocy oddalamy się poza &bdquo;bezpieczną&rdquo; dla zachodnich turyst&oacute;w strefę kilkunastu metr&oacute;w od naszego hotelu, aby przełamać stereotypy i poznać zwykłe życie, kt&oacute;re rozkwita w tych godzinach &ndash; w chłodzie oraz pośr&oacute;d przytłaczających zewsząd zapach&oacute;w. Pomiędzy ulicznymi latarniami, na rogach ulic, w ciemnych zakątkach walących się ruder płoną ogniska życia, wok&oacute;ł kt&oacute;rych gromadzą się rodziny i znajomi. Ogniska te służą do przyrządzania strawy na dużych wokach. Ich zaletą jest to, że można w nich przygotować potrawę w stosunkowo kr&oacute;tkim czasie, co wpływa pozytywnie na jakość jedzenia. Podczas całego pobytu w Chinach, &ndash; jeśli mamy tylko taką możliwość &ndash; korzystamy z tego rodzaju kuchni. Przy okazji można zaobserwować jak powstaje nasze danie, co za każdym razem wzmaga m&oacute;j apetyt.</p> <p>Powszechną praktyką w Chinach jest wyrzucanie śmieci gdzie popadnie. Brak koszy spowodowany jest albo obawą przed zamachami bądź, co bardziej prawdopodobne zbyt dużą ich ilością. W związku z tym ulicami przechadzają się ekipy sprzątające, kt&oacute;re dbają o czystość. U nas za to są i kosze na śmieci i śmieci dookoła nich. Ta sama prawidłowość obowiązuje w pociągach. Co kilka godzin personel kolei przewala kilkudziesięciu centymetrowe hałdy śmieci i wyrzuca je bezpośrednio z pociągu na peron stacji. Dla kogoś z zewnątrz sytuacja ta wydaje się, co najmniej dziwna i śmieszna. Jednak, jakiego rozmiaru musiałyby być kosze przy tak olbrzymiej populacji ludzi? </p> <p>Powiedzenie m&oacute;wi, że Chińczycy podr&oacute;żują nocą, o czym mieliśmy okazję się przekonać w niedługim czasie. Anioł spadł nam z nieba, kiedy po kilkukrotnych podejściach do kas nie mogliśmy nabyć biletu z Changszy do Xi&rsquo;an. Miasto urodzenia wodza Mao nie przyciąga atrakcjami, dlatego czym prędzej chcieliśmy dojechać, aby obejrzeć Armię Terakotowych Żołnierzy. Przy kasach nie pomogła nam nawet nasza magiczna karteczka. Beznadzieję chwili uratował &oacute;w anioł - szwajcarski student, kt&oacute;ry zakupił dla nas bilety. Co prawda mieliśmy podr&oacute;żować p&oacute;łtora doby w klasie hard seating, ale nie miało to dla nas specjalnego znaczenia. W tej klasie pociągu ze świecą szukać podr&oacute;żnych z tzw. &bdquo;uprzemysłowionej&rdquo; części świata. To czyniło naszą podr&oacute;ż bardziej ciekawą i prawdziwą. Po wejściu do pociągu od razu okazuje się, że nie ma miejsc siedzących w związku, z czym zajmujemy wolną przestrzeń w korytarzu koło toalety. Niekt&oacute;rzy podr&oacute;żni zaopatrzeni są w małe krzesełka. Co pewien czas musimy wstawać, aby przepuścić chiński &bdquo;Wars&rdquo; oraz ekipę sprzątającą śmieci. </p> <p>Człowiek podr&oacute;żujący w ciasnocie, nie mogąc w dłuższym przedziale czasu skupić swojej uwagi na czymkolwiek prowadzi intensywne obserwacje otoczenia. Pierwsze spostrzeżenie to brak szacunku do kobiet, kt&oacute;ry można było zauważyć przy kolejkach do toalety, do kas muze&oacute;w. Kobiety biernie przyjmowały fakt wpychania się przed nie niecierpliwych mężczyzna. Zdarzyło nam się kilkakrotnie zaburzyć tę harmonię obyczajowości przepuszczając ostentacyjnie kobiety. Z prowadzonych obserwacji wyłania się r&oacute;wnież obraz mężczyzny - opiekuna dzieci. Wielu mężczyzn troskliwie opiekowało się małymi dziećmi w r&oacute;żnych sytuacjach, czego nie zauważa się często w kulturze europejskiej.</p> <p>Kobieta słońce. Siedziała naprzeciw mnie i nachalnie na nią patrzyłem. Nie mogłem nasycić wzroku. Ona zaś uśmiechała się do mnie życzliwie jak gdyby była moją ciocią. Należała na pewno do jednej z wielu mniejszości etnicznych zamieszkujących Chiny. Jej twarz można było określić cyrklem, natomiast części dystalne twarzy były na tyle mało uwypuklone, że całość tworzyła bardzo oryginalny efekt. Oczy daleko osadzone, wąskie, długie usta, mały płaski nos, niewielkie uszy oraz zarysowany podbr&oacute;dek przywodziły mi na myśl por&oacute;wnanie z symbolami słońca u Indian Ameryki Południowej. Było w tej kobiecie dużo dobroci i mądrości życiowej, co sprawiało, że dobrze jej z oczu patrzyło. W kraju liczącym przeszło 1,3 mld os&oacute;b, obserwacja jego mieszkańc&oacute;w to nie lada gratka dla antropologa. Na pierwszy rzut oka wszystkie twarze wyglądają podobnie, jednak po dłuższym przyjrzeniu się widzimy wielonarodowość i wieloetniczność tego kraju. Wczesnym rankiem zajmujemy siedzące miejsca w sąsiedztwie rodziny Lucky Luke&rsquo;a. Siedzący obok mężczyzna wraz ze swymi dwoma synami m&oacute;głby swobodnie wystąpić w ekranizacji tej popularnej kresk&oacute;wki. Twarze pociągłe, nosy długie, lekko odstające uszy znowu nie pozwalały nudzić się moim zmęczonym podr&oacute;żą oczom. Jednak najciekawsze było przed nami, kiedy to ojciec rodziny wysunął spod siedzenia miednicę z gromadką ślimak&oacute;w wielkości naszych winniczk&oacute;w i zaczął je karmić z osobna kawałkami pokrojonej kiełbasy. To była dla mnie nie lada atrakcja, kt&oacute;rej nie zaznałbym podr&oacute;żując w zamkniętych przedziałach sypialnych.</p> <p>Przemieszczając się najgorszą i najtańszą klasą pociąg&oacute;w można napotkać zwykłych, prostych ludzi. Jadąc w kierunku p&oacute;łnocnym takim właśnie pociągiem wjeżdżamy na terytorium Mongolii Wewnętrznej. Prowincja ta historycznie należy do Mongolii, jednak podobnie jak Xin Jang, czy Tybet jest dziś częścią Państwa Środka. Okazuje się, że dla podr&oacute;żujących stanowimy &bdquo;gw&oacute;źdź programu&rdquo; ich trasy przejazdu. Pasażerowie zmieniają się często, podobnie jak w polskich pociągach osobowych, w związku, z czym nasza atrakcyjność z czasem nie maleje. Do świdrujących spojrzeń muszę się przyzwyczaić podczas całej podr&oacute;ży. Teraz to ja jestem obserwowany. Nie do pomyślenia jest, żeby biały człowiek z najbogatszej części świata podr&oacute;żował z ludźmi, kt&oacute;rzy należąc do mniejszości narodowej, (mimo, że są w Mongolii) są pogardzani prze większość Chińczyk&oacute;w należących do grupy Han. Aby potwierdzić naszą autentyczność jesteśmy, co pewien czas dotykani, nasi zmieniający się, co pewien czas sąsiedzi śmieją się z naszych włos&oacute;w, nos&oacute;w, owłosienia na nogach itp. </p> <p>Inność to egzotyka odbierana na całym świecie w podobny spos&oacute;b. Najważniejsze, aby nie była ona odbierana z pogardą, przywołującą w myślach wszelkie nabyte stereotypy, lecz z szacunkiem i zainteresowaniem, kt&oacute;re pomoże nam zdystansować się od otaczającej rzeczywistości.</p>