ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »
« < 916 917 918 919 920 ... 923 > »

Słowacja Zimą (wydanie II)

Dlaczego nie wybrać się na narty na Słowację Ten górzysty kraj posiada ponad 250 ośrodków narciarskich, których oferta zadowoli nawet najwybredniejszego narciarza.

W przewodniku zostały dokładnie opisane zarówno najnowocześniejsze i największe ośrodki rekreacyjno-sportowe (np. Chopok, Wielka′ Raczą, Donovaly, Szczyrbskie Jezioro), jak również te nieco mniejsze, położone bliżej Polski, do których można wybrać się na weekendowy wypad.

Do opisu każdego z ośrodka dołączona mapkę z zaznaczonymi trasami zjazdowymi, cennik wybranych usług narciarskich oraz krótkie opisy miejsc, które warto zwiedzić, będąc w okolicy. Walory widokowe i techniczne stoków narciarskich to nie jedyne atrakcje, jakie turystom oferuje Słowacja.

Wody mineralne i kąpieliska geotermalne to bowiem kolejny powód, dla którego warto odwiedzić ten kraj. Niektóre z kąpielisk działają również zimą, co daje możliwość popluskania się w otwartych basenach z naturalnie podgrzewaną wodą i widokiem np. na szczyty Tatr.

Co poza tym znajdziemy w przewodniku Informacje wstępne, zawarte w rozdziale "Przed podróżą", przydadzą się zwłaszcza tym, którzy dopiero zaczynają swoją narciarską przygodę. Bez względu na posiadaną wiedzę na temat sprzętu i narciarskiego savoir-vivre′u, warto zapoznać się z praktycznymi informacjami dotyczącymi pobytu na Słowacji.

Autorzy zachęcają, aby podróż na Słowację potraktować jako świetną okazję do spróbowania lokalnych specjałów kulinarnych. Jeśli kuchnia słowacka kojarzy nam się wyłącznie z piwem, czas to zmienić! W przewodniku oprócz wskazówek, co warto zjeść, goszcząc na Słowacji, znajdziemy też kilka przepisów na najbardziej znane dania kuchni naszych południowych sąsiadów. Zamieszczone na końcu przewodnika minirozmówki polsko-słowackie z pewnością ułatwią nawiązywanie kontaktów.
NOWOŚCI jo, 11/2007

Słowacja. 1001 pomysłów na weekend. Wydanie 1

Wstyd się przyznać, ale Słowację traktowałam zawsze wyłącznie tranzytowo, migała mi za oknem samochodu podczas podróży na południe Europy. Ba, kojarzyła mi się też zawsze z ulewą, taką, że nie nadążały wycieraczki. Czy wjeżdżaliśmy do niej od strony Polski, czy z powrotem - od Austrii - zawsze w 50 kilometrów po przekroczeniu granicy, od kilku lat murowane było oberwanie chmury. Ja nie dałam szansy Słowacji, ona też jakoś specjalnie zachęcająco mnie nie witała. Teraz jednak, mając w ręku pomysłowo ułożony przewodnik - Słowacja -1001 pomysłów na weekend" - głupotą byłoby zeń nie skorzystać. Zwłaszcza, że uporządkowany jest tak, iż możemy wyjąć z niego jeden kawałek" i wedle niego spędzić intensywny weekend. Nie doceniałam Słowacji. Po przejrzeniu przewodnika okazuje się, że 1001 pomysłów to nie czczy wymysł i chwyt reklamowy. Atrakcji jest mnóstwo, tylko przebierać. W zależności od tego, czy chcemy zwiedzać pieszo, czy rowerem. Skupić się na górach, czy większych miastach. Czy wreszcie wybrać się szlakiem kąpielisk i term.

Każdy proponowany przez autorów przewodnika weekendowy kawałek" zaczyna się od mapki z zaznaczoną siecią dróg i kolejowych połączeń (to dla tych nie zmotoryzowanych) oraz przystanków, których nie można przegapić: miasteczek, jaskiń, zamków.

Następne kartki to już dokładne omówienie propozycji.

Proszę bardzo: Słowacja północno-zachodnia (do której wjedziemy od strony Żywca). Tu jak nie zamki, to mnogość kąpielisk termalnych i ośrodków rekreacyjnych. W Trenczynie, dawnej osadzie rzymskich legionistów - wspaniały zamek, jeden z najpotężniejszych w Europie z legendarną słynną Studnią Miłości, którą przez trzy lata kopał pewien Turek, by wyzwolić ukochaną. W Jaskini Harmanieckiej - najpiękniejsze nacieki. W Sulovskych Skalach - skalne miasto. W Bańskiej Bystrzycy - zabytków i urokliwych uliczek krocie, to wszak słowacka perła.

Albo inna opcja: słynny pograniczny Spisz. Tu wpaść możemy gdy odpoczywać będziemy w polskich Pieninach. Kraina niepomiernie bogata - tatrzańskie szczyty, kaniony, urocze średniowieczne miasteczka, klasztory i zamki. Koniecznie więc: Czerwony Klasztor, Zamek Spiski, skansen w Starej Lubowli, śliczna Lewocza, czy przepaściste kaniony w Słowackim Raju - krainie wapiennych wąwozów czy wodospadów. Poręczna prosta książeczka o klarownym układzie, wydana na dobrym papierze. Ułatwia plan podróży, jest wygodna, z mnóstwem użytecznych szczegółów. Od pomysłów na rowerowe trasy, po uaktualnione ceny noclegów i menu. Ktoś sobie zadał trud by na własnej skórze sprawdzić choćby, że jeśli w Popradzie pić herbatę, to tylko w herbaciarni Toudlansko, a jeśli parkować to najlepiej przed budynkiem sądu.

Gazeta Wyborcza MONIKA ŻMIJEWSKA, 04/2008

Fotografia cyfrowa w podróży. Przewodnik

Galerie zdjęć są często spotykanym elementem serwisów internetowych. Zgromadzone w nich fotografie przedstawiają m.in. interesujące miejsca uwiecznione podczas podróży. O tym w jaki sposób należy wykonywać tego typu zdjęcia, aby były wartościową pamiątką dla nas i wzbudzały zainteresowanie innych osób dowiemy się z prezentowanego przewodnika. Książka wydana w pełni w kolorze przybliża istotne aspekty wykorzystywania zalet cyfrowych aparatów podczas wykonywania zdjęć w podróży. Pierwszym krokiem na drodze do uzyskania atrakcyjnych zdjęć jest poznanie aparatu fotograficznego oraz właściwe przygotowanie go do podróży. Autor, który jest doświadczonym fotoreporterem, wyjaśnia następnie jak korygować parametry ekspozycji i ostrości w prostych i zaawansowanych urządzeniach. Omawia zagadnienia związane z oświetleniem, opisuje akcesoria oraz dzieli się wiedzą na temat technik fotografowania różnego rodzaju obiektów i zjawisk. Wspomaga też czytelników wskazówkami traktującymi o archiwizacji zdjęć i ich publikowaniu w internecie
Magazyn Internet Krzysztof Kowalski

Photoshop CS3 CE. Kurs

To mini encyklopedia tego najpopularniejszego programu graficznego na świecie. Książka Kurs Photoshop CS3 CE jest bogato ilustrowana i przedstawia wszystkie ważniejsze możliwości aplikacji, które są przydatne projektantom stron WWW, grafikom czy zwolennikom fotografii cyfrowej korzystającym z programu Adobe na poziomie podstawowym.

Książka kierowana jest do grupy amatorów, którzy chcieliby poznać lepiej program, dlatego autorka skupiła swoją uwagę na pracy z plikami i omówieniu podstawowych zagadnień związanych z PS (praca na warstwach, narzędzia malowania, filtry). W książce znajdziemy także wstęp do pracy ze zdjęciami, ich edycję, zmianę kolorów czy tworzenie panoramy. Ostatnie dwa rozdziały stanowią zagadnienia pracy z tekstem oraz drukowania obrazów w Photoshopie.

Jest to kolejna pozycja z omawianych tutaj opisująca od podstaw wykorzystanie możliwości Photoshopa, która dedykowana jest początkującym. Warto dodać, że praktycznie każda akcja jest uwieńczona zdjęciem z opisem, dzięki temu nauka z programem może być dużo łatwiejsza.
webinside.pl Dawid Kulbaka

Junior sam w domu albo Oskar de la Mancha, Rycerz Nieasertywnego Oblicza i Ludzie, których lubię najmniej

Nie lubiłem Macaulay′a Culkina. Kiedy na świecie zapanowało szaleństwo na punkcie młodego aktora, związane z serią filmów "Kevin sam... gdzieś tam", zastanawiałem się z czego ono wynika. 10-letni Culkin grał sztywno jakby połknął kij od szczotki wraz z włosiem i szufelką, a na jego twarz-plastelinka, za duże uszy i mięsisto-gąbczaste usta wprost patrzeć nie mogłem (szczególnie po spożytym posiłku). Dochodzące zza oceanu wiadomości o zachowaniu świeżo upieczonej gwiazdy utwierdzały mnie tylko w przekonaniu, że oto mamy do czynienia z kolejnym rozpuszczonym jak dziadowski bicz gówniarzem...

Aktora przyprawiłem w ostrym sosie antypatii i bez spożywania spuściłem w ubikacji -- o wrzody na żołądku trzeba dbać. Dla pewności dwa razy ciągnąłem za skobelek...

I wtedy wpadła mi w ręce jego książka "Junior sam w domu albo Oskar de la Mancha, Rycerz Nieasertywnego Oblicza i Ludzie, których lubię najmniej". Już sam tytuł wywołał burzę niezlasowanych jeszcze życiem w tym kraju komórek mózgowych. Znając nieco (nawet jeśli to "nieco" oparte jest na doniesieniach prasowych) realia życia w Hollywood nie dziwi ostatni jego człon. Tam wszyscy się sympatycznie nienawidzą, a lista wzajemnych antypatii przebiłaby niejedną książkę telefoniczną średnio-dużego miasta.

Zastanowiło użycie sformułowań "Oskar de la Mancha" -- co w czasach, gdy większa część amerykańskiej młodzieży nie potrafi pokazać na mapie sąsiadującej z USA Kanady, świadczy o wiedzy/oczytaniu autora, oraz "Nieasertywnego" -- co w dobie sms-owych nieortograficznych skrótów myślowych zadziwia podwójnie. Prawdziwe zaskoczenie przyszło jednak, kiedy okazało się, że nie trzymam oto w ręku kolejnej wygładzonej biografii hollywoodzkiej gwiazdy, spisanej przez dorabiającego na boku akademika, po kilku seansach terapeutycznych wynurzeń, lecz... No właśnie. Z czym tak właściwie mamy do czynienia?

Już od pierwszych stron Culkin przekonuje nas do swego literackiego dyletanctwa -- mało tego -- prawie do wtórnego analfabetyzmu, która to cecha skutecznie utrudnia: jemu -- pisanie, nam zaś -- zamierzony odbiór przekazu! Aż trudno w to uwierzyć, bowiem podobnego pióra mógłby mu pozazdrościć niejeden domorosły pisarzyna (czyli jakieś 80% nazwisk zalegających społem i hurtem w księgarniach).

Sama książka to jeden wielki pocięty na nierówne kawałki monolog Juniora (bo tak nazwał się autor). Raz jest to fragment opowiadania, raz lista osób nielubianych (co Ci chłopie zrobił Kopernik!), raz opatrzona napisem "pusta strona" pusta strona. Choć sam Culkin wielokrotnie zwraca się do Czytelnika, odnosi się wrażenie, że "Junior" to książka pisana dla niego samego, że to spowiedź w pustym konfesjonale, to próba samooczyszczenia i samorozgrzeszenia. W kilku miejscach monolog przekształca się w rozmowę z ojcem, z którym nigdy nie miał dobrych stosunków i którego szczerze nienawidził, przybierającą formę niewysłanych listów. Macaulay stawia mu długą listę zarzutów, które skutecznie wypaczyły życie jemu i jego matce, choć nie unika odpowiedzialności za swój, o wiele większy w obliczu przewin ojca -- grzech zaniechania, brak reakcji, spolegliwość.

Książka nie jest jednak pasmem nienawistnych zarzutów, jest również świadectwem przeżywanej miłości i zrozumienia swego dotychczasowego życia. Jest również listą marzeń i planowanych zmian. Choć Junior nie stawia grubej kreski w życiorysie i nie odżegnuje się od przeszłości, to daje jasno do zrozumienia, że dorósł i doświadczył błogosławieństwa dojrzałości.

Nie lubiłem Macaulay′a Culkina, lecz po lekturze "Juniora" musiałem zrewidować swoje poglądy. Choć nadal uważam, że chłopina w "Kevinach sam... gdzieś tam" grał jakby połknął kij od szczotki wraz z włosiem i szufelką, to jego plastelinkowa twarz nie wzbudza już odruchów wymiotnych, powiem więcej -- zaczyna budzić sympatię. Choć książkę szczerze polecam (w 10-stopniowej skali mocna ósemka), to nadal nie mogę zrozumieć czemu aktor dołączył naszego astronoma do listy osób nielubianych. W całej książce nie padło ani jedno złe słowo na słabą płeć, a przecież Kopernik również była kobietą!
DużeKa Grzegorz Raczek; 10/2007
« < 916 917 918 919 920 ... 923 > »