ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »
« < 915 916 917 918 919 ... 924 > »

Photoshop CS2/CS2 PL. Biblia profesjonalisty

Tytuł „Biblia profesjonalisty” nie oddaje zawartości książki. Sugeruje on, że jest to pozycja dla osób zawodowo zajmujących się grafiką. Tymczasem nic podobnego - nie znajdziemy tam informacji o typowych zagadnieniach, których znajomość jest niezbędna profesjonalistom, takich jak kreślenie ścieżek, użycie profili barwnych, przestrzeni CMYK itp. Co więc znajdziemy? Coś znacznie ciekawszego. Do tego stopnia, że właściwszy byłby tytuł „Biblia miłośnika”; aż dziw, że pan McClelland się na niego nie zdecydował. Coś dla fotografów Jak we wszystkich wcześniejszych wydaniach „Biblii”, tak i tutaj mamy dokładne wyjaśnienia, dotyczące działania poszczególnych narzędzi, funkcji i filtrów Photoshopa. Za to inaczej niż standardowa, „nieprofesjonalna” wersja, ta jest w całości wydrukowana w kolorze, na dobrym papierze i z barwnymi ilustracjami wszędzie tam, gdzie są one potrzebne. A potrzebne są bardzo, jako że znakomita większość książki traktuje właśnie o kolorach. Poziomy, krzywe, mikser kanałów, korygowanie barwy i nasycenia - wszystkiego tego nie sposób omówić bez pokazania na kolorowych przykładach, jakie mają znaczenie i jaki efekt dają konkretne ustawienia.

Równie dokładnie zostały omówione inne narzędzia przydatne fotografom, takie jak pędzle zwykłe i korygujące, narzędzia do wyostrzania i rozmywania soczewkowego czy do usuwania efektu czerwonych oczu. Osoby fotografujące w trybie RAW ucieszą się zapewne z rozdziału dotyczącego modułu Camera RAW, który choć niedługi, omawia wszystkie podstawowe zagadnienia obróbki takich plików w Photoshopie.

Obszernie omówiono kwestie związane z warstwami, maskowaniem i, ogólnie rzecz biorąc, łączeniem obrazów, faktur i efektów. Najciekawsze jest to, że autorzy nie tylko omawiają działanie kolejnych narzędzi, ale też przedstawiają sposób wykonania konkretnych projektów lub fragmentów projektów. Maskowanie to pestka, ale jak zrobić maskę do portretu kobiety z rozwianymi włosami, tak żeby można było ją przenieść z niebieskiego tła na czerwone albo odwrotnie? Tego właśnie, między innymi, możemy się z „Biblii profesjonalisty” dowiedzieć.

Efektowna edycja Sporo wiedzy znajdą w tej książce miłośnicy efektów. Ponad 150 stron zajmują wyjaśnienia na temat stosowania różnego rodzaju filtrów. Nie chodzi tu tylko o wymienianie kolejnych filtrów i skutki ich działania, ale przede wszystkim o metody uzyskiwania pożądanych efektów z zastosowaniem kilku narzędzi po kolei, ograniczaniem działania tych ostatnich poleceniem Zanik i twórcze wykorzystanie filtrów na warstwach. Jest co poczytać i czemu się poprzyglądać, bo dwa filtry nałożone po kolei przy różnych trybach mieszania wcale nie wyglądają jak suma dwóch filtrów... Jeśli ktoś nie do końca rozumie o czym tu mowa, nie szkodzi - z Biblii profesjonalisty może się tego dowiedzieć. Mimo że w zasadzie adresowana do użytkowników co najmniej średnio zaawansowanych, książka jest pisana „krok po kroku”; tak, że nawet ktoś „prawie zielony” powinien sobie poradzić, jeśli będzie się trzymał instrukcji i wypróbowywał prezentowane metody na własnych zdjęciach. Płyty ze zdjęciami do ćwiczeń nie załączono, ale z ich własnoręcznym wykonaniem to już każdy fotograf powinien sobie dać rady. Większym problemem może się okazać brak wykazu skrótów klawiaturowych (zamieszczono go w wersji standardowej), trzeba jednak przyznać, że autorzy z dużą cierpliwością wypisują za każdym razem wszystkie kliknięcia do wykonania. Przy tym książka nie staje się instrukcją pisaną drętwym językiem. Wykład jest prowadzony lekko, czasem żartobliwie, choć nie zawsze dało się uniknąć poważnych terminów.

Praktyka przede wszystkim Inaczej niż w podstawowej wersji „Biblii”, w tej położono nacisk nie na prezentowanie po kolei wszystkich narzędzi, ale na ich używanie. Oznacza to, że dowiemy się przede wszystkim, do czego można i warto używać poszczególnych funkcji, w czym są one przydatne, a w czym niekoniecznie. Oczywiście, przy okazji autorzy przedstawili również sposoby ich wykorzystywania, znaczenie poszczególnych opcji i metody przesuwania suwaków tak, żeby otrzymać optymalny efekt w danych warunkach. Dla czytelników książki istotne jest jednak to, że podchodzi ona do prezentowanych zagadnień od strony praktycznej, przy okazji tylko będąc też instrukcją używania Photoshopa. Biblia profesjonalisty nie omawia wprawdzie wszystkich zagadnień związanych z Photoshopem, ale wydanie to jest bardzo przydatne dla amatorów fotografii. Rozszerzone, a przede wszystkim praktyczne informacje o filtrach, korekcji kolorów, ostrości czy retuszu właśnie im - czyli nam, wszystkim miłośnikom fotografowania - są szczególnie pomocne.
Digital Foto Video Ewa Prus, 03/2008

Junior sam w domu albo Oskar de la Mancha, Rycerz Nieasertywnego Oblicza i Ludzie, których lubię najmniej

".......- Dowcipny, błyskotliwy misz-masz. Lekko odjechane wrażenia, wspomnienia, skojarzenia na zupełnie dowolne tematy z życia Macatłłay Culkin słynnego Kevina. Trafny wybór na plażę. Można się nieźle pośmiać, ale też i głębiej zastanowić.
Cosmopolitan

Sekrety cyfrowej ciemni Scotta Kelbyego. Edycja i obróbka zdjęć w programie Adobe Photoshop Lightroom

Cyfrowi fotografowie mieszkający w Polsce i korzystający z innych aplikacji do obróbki zdjęć niż Photoshop nie mają łatwego życia. Na szczęście od pewnego czasu sytuacja nieco się poprawia. Do naszej redakcji trafiła niedawno pierwsza na polskim rynku książka poświęcona aplikacji Adobe Lightroom.
Wygląda na to, że promowana przez niektóre magazyny fotograficzne (zarówno internetowe jak i drukowane) nieformalna nazwa programu Adobe Lightroom - "cyfrowa ciemnia" - przyjęła się na dobre. Tylko w ten sposób można uzasadnić zmianę, jaką polski wydawca książki dokonał w oryginalnym tytule, brzmiącym w dosłownym tłumaczeniu "Podręcznik Adobe Photoshop Lightroom dla fotografów cyfrowych".
Autorem tej książki jest uznany fotograf, informatyk oraz specjalista od cyfrowej obróbki Scott Kelby, którego podręczniki fotografii są popularne również w naszym kraju (na łamach portalu fotografuj.pl mieliśmy okazję przybliżać Wam inny jego tytuł - ′′Sekrety mistrza fotografii cyfrowej. 195 ujęć Scotta Kelby′ego′′. Jest on autorem ponad 40 bestsellerów poświęconych fotografowaniu oraz edycji cyfrowych zdjęć.
Co znajdziemy w środku?
Będąca przedmiotem tej recenzji książka jest pierwszym tego autora i jednym z pierwszych napisanych podręczników poświęconym Lightroomowi jakie kiedykolwiek napisano. Zawiera ona opisy wszystkich podstawowych, a także innych, nieco mniej znanych narzędzi zawartych w programie. Każdy taki opis składa się z krótkiego wprowadzenia dotyczącego działania danego narzędzia, po którym następuje rozbity na czynniki pierwsze przykład jego wykorzystania.
Książka składa się z dwunastu rozdziałów. Pierwszych dziewięć dotyczy poszczególnych narzędzi programu zebranych w grupu:
  1. Importowani zdjęć
  2. Moduł Library - zarządzanie kolekcją fotografii
  3. Moduł Library - prosta obróbka zdjęć
  4. Moduł Develop - wywoływanie zdjęć
  5. Moduł Develop - korekta obrazu
  6. Moduł Develop - konwersja zdjęć do wersji czarnobiałej
  7. Moduł Slideshow
  8. Moduł Print
  9. Moduł Web
Kolejne dwa rozdziały opisują praktyczne zastosowanie Adobe Lightrooma przez fotografa ślubnego oraz krajobrazowego i dla wielu bardziej doświadczonych użytkowników programu będą one najbardziej interesujące.


Scott Kelby 1.1 - suplement
Omawiany podręcznik powstawał w oparciu o program Adobe Lightroom w wersji 1.0, jednak autor - szczęśliwie dla czytelników - zdecydował się rozbudować książkę o dodatek omawiający zmiany wprowadzone w wersji 1.1 aplikacji (w momencie oddawania książki do druku była to najbardziej aktualna jej wersja). Stanowiący formę suplementu rozdział 12 zawiera omówienie tych narzędzi, których działanie w porównaniu z wersją 1.0 programu uległo zmianie w wersji 1.1.
Omówienie zmian ma formę porównania. Przyjęty w rozdziale schemat jest prosty: na kolejnych rozkładówkach znajdziemy jednostronicowe opisy zmodyfikowanych narzędzi zarówno w starej jak i nowej wersji programu. Pozwala to w szybki sposób sprawdzić, z jak poważnymi modyfikacjami mamy tu do czynienia.
Oczywiście z oczywistych względów z książki tej nie dowiemy się, jakie zmiany poczyniono w Lightroomie 1.2 i nowszych wersjach programu. Uświadomienie sobie skali niektórych modyfikacji pozwala zrozumieć, dlaczego niektóre z anglojęzycznych podręczników Lightrooma doczekały się już swoich trzecich edycji. Nie zdziwmy się również, jeżeli stwierdzimy, że niektóre informacje w podręczniku Scotta Kelby’ego są już nieaktualne.


Czym "Sekrety cyfrowej ciemni…" nie są?
Najpoważniejszy zarzut, jaki osobiście mógłbym kierować do opisywanej książki dotyczą przyjętej przez autora formy. Sugeruje on bowiem już we wstępie, że podręcznik ten powinien być czytany "od deski do deski"′, ponieważ sam Adobe Lightroom został tak napisany, wspomagać cyfrowego fotografa na każdym kroku procesu zarządzania i obróbki zdjęć.
O ile jednak przytoczone przez autora podsumowanie Adobe Lightroom jako narzędzia fotograficznego jest najzupełniej trafne i jedyne co wypada, to się z nim zgodzić, o tyle sama książka raczej nie zachęca do czytania jej od początku do końca "jednym ciągiem". Przyczyny są dwie.
Pierwszą jest sposób, w jaki autor opisuje działanie kolejnych funkcji programu. Robi to w postaci rozbudowanych kilkunastopunktowych i rozciągających się na wiele stron poradników. Ten sposób pozwala wprawdzie opanować perfekcyjnie opanować dane narzędzie, jednak zniechęca do czytania całej książki rozdział po rozdziale. Taka konstrukcja książki wyjaśnia również, dlaczego ów podręcznik może liczyć sobie prawie pół tysiąca gęsto zadrukowanych stron.
Drugą przyczyną, dla której opisywana książka niezbyt przyda się osobom zupełnie "zielonym" w tematyce Lightrooma jest brak w niej czegoś w rodzaju wyjaśnienia, czym tak naprawdę jest ta aplikacja. Nasze własne doświadczenia w promowaniu "cyfrowej ciemni" wskazują na to, że najważniejszą przeszkodą w "dotarciu" tej aplikacji do wielu użytkowników jest tradycyjny sposób myślenia fotografów o roli komputera i software’u w ich pracy: do katalogowania służą programy katalogujące, do konwersji plików RAW - odrawiarki, do edycji zdjęć - programy graficzne, a do generowania internetowych galerii - edytory stron WWW.
W podręczniku zakładającym przedstawienie Lightrooma od podstaw brakuje naszym zdaniem takich właśnie informacji, które potrafiłyby zachęcić czytelnika, aby spróbował zacząć wykorzystywać pełnię możliwości, jakie daje mu to narzędzie. Nie znajdziemy też zbyt przekonujących prób wyjaśnienia, w jaki sposób system zarządzania i edycji zdjęć opartych na tworzonych przez program bazach danych i modyfikowaniu metadanych może być konkurencyjny w stosunku do tradycyjnej formy zarządzania zdjęciami opartej na bezpośredniej modyfikacji plików.


Jedyna taka na polskim rynku
Mimo przedstawionych zastrzeżeń "Sekrety cyfrowej ciemni Scotta Kelby’ego" są bardzo użytecznym podręcznikiem opisującym ze szczegółami i - co najważniejsze - na konkretnych przykładach działanie wszystkich narzędzi tej, bardzo rozbudowanej przecież, aplikacji. Zachęcamy zatem - inaczej, niż zaleca autor - sięgać po nią wówczas, gdy interesuje nas, jak mamy wykonać konkretne zadanie. Jeżeli zaś chodzi o zapoznanie się z możliwościami samego programu, to w zupełności wystarczy nam do tego lektura spisu treści.
Z powodów przedstawionych powyżej raczej nie powinny sięgać po niego osoby, dla których jest to pierwsze zetknięcie z Lightroomem - nie dowiedzą się one bowiem zbyt wiele na temat specyfiki samego programu. Książka ta jest raczej przeznaczona dla tych z nas, którzy mieli już do czynienia z Lightroomem, spodobało im się to narzędzie i teraz szukają podręcznika pozwalającego im poznać tę aplikację od podszewki.
Nie każdemu musi jednak przypaść do gustu styl, jakim napisana jest książka. Autor wykazuje w niej bowiem specyficzne poczucie humoru i bardzo często zwraca się do czytelnika bezpośrednio z rozmaitymi - nie zawsze niestety sensownymi - uwagami. Czyni to tak często, że nie każdemu czytającemu się to spodoba. Zwłaszcza, że przez obecność różnych aluzji i tak gruba już książka zyskuje w każdym rozdziale dodatkowe kilka stron.
Fotografuj.pl Jarosław Zachwieja

Narciarstwo tourowe, śladowe i biegowe

Za oknami co prawda złotawa jesień , ale do zimy i śniegu nie tak znów odległy czas. Z myślą o tych, którzy nie przepadają za narciarstwem wyciągowym", krakowskie wydawnictwo Bezdroża przygotowało praktyczny poradnik narciarskich wędrówek turystycznych. Stanowi on przydatne kompendium wiedzy. Począwszy od doboru niezbędnego ekwipunku turysty narciarza (sprzęt, odzież, dodatkowe wyposażenie), poprzez orientację i poruszanie się w górach zimą, po różne zagrożenia zimową porą w górach (np. lawiny - skąd się biorą i jakich unikać). A jeśli ktoś woli wyspać się w śniegu niż w schronisku, dowie się też jak biwakować w zimowych warunkach... Poradnik ma być pomocą przede wszystkim dla tych, którzy planują zimowe wycieczki na obszarze niższych gór, po prostych technicznie trasach. Jest przy tym adresowany zarówno do osób, które już miały okazję zetknąć się z takim mniej szablonowym narciarstwem, jak i zamierzających dopiero zadebiutować na tym polu.
Gazeta Krakowska TUR, 10/2007

Słowacja. 1001 pomysłów na weekend. Wydanie 1

Wstyd się przyznać, ale Słowację traktowałam zawsze wyłącznie tranzytowo, migała mi za oknem samochodu podczas podróży na południe Europy. Ba, kojarzyła mi się też zawsze z ulewą, taką, że nie nadążały wycieraczki. Czy wjeżdżaliśmy do niej od strony Polski, czy z powrotem - od Austrii - zawsze w 50 kilometrów po przekroczeniu granicy, od kilku lat murowane było oberwanie chmury. Ja nie dałam szansy Słowacji, ona też jakoś specjalnie zachęcająco mnie nie witała. Teraz jednak, mając w ręku pomysłowo ułożony przewodnik - Słowacja -1001 pomysłów na weekend" - głupotą byłoby zeń nie skorzystać. Zwłaszcza, że uporządkowany jest tak, iż możemy wyjąć z niego jeden kawałek" i wedle niego spędzić intensywny weekend. Nie doceniałam Słowacji. Po przejrzeniu przewodnika okazuje się, że 1001 pomysłów to nie czczy wymysł i chwyt reklamowy. Atrakcji jest mnóstwo, tylko przebierać. W zależności od tego, czy chcemy zwiedzać pieszo, czy rowerem. Skupić się na górach, czy większych miastach. Czy wreszcie wybrać się szlakiem kąpielisk i term.

Każdy proponowany przez autorów przewodnika weekendowy kawałek" zaczyna się od mapki z zaznaczoną siecią dróg i kolejowych połączeń (to dla tych nie zmotoryzowanych) oraz przystanków, których nie można przegapić: miasteczek, jaskiń, zamków.

Następne kartki to już dokładne omówienie propozycji.

Proszę bardzo: Słowacja północno-zachodnia (do której wjedziemy od strony Żywca). Tu jak nie zamki, to mnogość kąpielisk termalnych i ośrodków rekreacyjnych. W Trenczynie, dawnej osadzie rzymskich legionistów - wspaniały zamek, jeden z najpotężniejszych w Europie z legendarną słynną Studnią Miłości, którą przez trzy lata kopał pewien Turek, by wyzwolić ukochaną. W Jaskini Harmanieckiej - najpiękniejsze nacieki. W Sulovskych Skalach - skalne miasto. W Bańskiej Bystrzycy - zabytków i urokliwych uliczek krocie, to wszak słowacka perła.

Albo inna opcja: słynny pograniczny Spisz. Tu wpaść możemy gdy odpoczywać będziemy w polskich Pieninach. Kraina niepomiernie bogata - tatrzańskie szczyty, kaniony, urocze średniowieczne miasteczka, klasztory i zamki. Koniecznie więc: Czerwony Klasztor, Zamek Spiski, skansen w Starej Lubowli, śliczna Lewocza, czy przepaściste kaniony w Słowackim Raju - krainie wapiennych wąwozów czy wodospadów. Poręczna prosta książeczka o klarownym układzie, wydana na dobrym papierze. Ułatwia plan podróży, jest wygodna, z mnóstwem użytecznych szczegółów. Od pomysłów na rowerowe trasy, po uaktualnione ceny noclegów i menu. Ktoś sobie zadał trud by na własnej skórze sprawdzić choćby, że jeśli w Popradzie pić herbatę, to tylko w herbaciarni Toudlansko, a jeśli parkować to najlepiej przed budynkiem sądu.

Gazeta Wyborcza MONIKA ŻMIJEWSKA, 04/2008
« < 915 916 917 918 919 ... 924 > »