ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »
« < 792 793 794 795 796 ... 915 > »

Rzym i Watykan. Miasto cesarzy i papieży

Narobiło nam Wydawnictwa Bezdroża apetytu na odwiedzenie słonecznych Włoch, wydając dwa przewodniki, odsłaniające uroki Toskanii i Wenecji oraz Rzymu i Watykanu.

Przewodnik "Toskania i Wenecja. W krainie cyprysów, oliwy i win" w pełni odzwierciedla intensywność doznań, jakie nas czekają, jeśli wyruszymy na spotkanie z Toskanią - krainą zachwycającą głębią barw soczystej zieleni pól i cyprysów oraz żółci kamiennych willi i miast. Tak wkomponowanych w krajobraz, że wydają się być od zawsze jego częścią. Tu odnajdujemy ducha dzieł najwybitniejszych malarzy, rzeźbiarzy, architektów oraz poetów. Oczarowani zostajemy urokiem miast: Siena, Arezzo, Lukka, Piza, Volterra, Prato czy Pistoia. A wszystko to oprawione w inną odmianę sztuki tego regionu - smak pysznych win. Agnieszka Masternak jest naszą przewodniczką po równie nierealnej - wydawać by się mogło - Wenecji, poprzecinanej setkami kanałów, w których wodach odbijają się fasady domów. Scenerii niezliczonej liczby malarskich płócien, powieści i filmów. Inspiracji dla twórców teatru i opery.

Oczyma tej samej autorki oglądamy "Rzym i Watykan. Miasto cesarzy i papieży". Wieczne Miasto parokrotnie w swoich dziejach decydowało o dziejach świata a echa tego odnajdujemy w każdym zaułku. To miasto mitycznych Siedmiu Wzgórz, antycznych ruin, renesansowych pałaców i świątyń, barokowych placów i fontann. W jego kościołach i muzeach odnajdujemy obrazy największych mistrzów europejskiego malarstwa i rzeźby. I nie przeszkadza nikomu to, że blokowisko na przedmieściach sąsiaduje z ruinami wiekowego akweduktu, a starożytność wkomponowana została w nowoczesną metropolię. To miasto, rosnącej z roku na rok liczby, polskich pielgrzymów. Miasto, którego nie można chociaż raz w swoim życiu nie zobaczyć.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2011-06-25

Maroko. Wydanie 1

Maroko, najbogatszy, obok Egiptu, w zabytki kraj Afryki, intensywnie rozbudowujący swoją bazę wypoczynkową nad Atlantykiem i Morzem Śródziemnym, należy do coraz popularniejszych wśród Polaków kierunków wyjazdów urlopowych.

Zachęcić do tego kolejnych oraz pomóc im w poznawaniu wspaniałych cesarskich miast, zabytków antycznych, a zwłaszcza islamu, gór, morskich wybrzeży i pustyni, może nowy przewodnik wydawnictwa Bezdroża wydany w jego serii „wakacyjnej”.

Jego autor, w roku ubiegłym także obszerniejszego, w podstawowej dla tej oficyny serii „pomarańczowo - czarnych” ( od kolorów grzbietów ) przewodników, „Maroko. W labiryncie orientalnych Medyn” ( jego recenzja jest nadal do przeczytani w dziale Nowości wydawnicze ), a wcześniej również po kilku innych krajach Krzysztof Bzowski, gwarantuje dobry poziom merytoryczny oraz dodatkowo sporo świetnych zdjęć.

Walorem tej serii przeznaczonej dla turystów, którzy chcą poznawać najważniejsze miejsca i obiekty różnych krajów w miarę dobrze, ale bez przesadnego wnikania w szczegóły, jest, obok treści merytorycznej, także poręczny format, rozsądna objętość, dobry papier oraz zdjęcia, mapki i plany uzupełniające tekst we właściwych miejscach.

„Maroko, zwane „brama Afryki” - pisze autor we wstępie - to doskonałe miejsce dla poszukiwaczy przygód i egzotyki. Panująca tu od wieków kultura islamu wprowadza w świat orientalnych barw i zapachów, przepięknie zdobionych meczetów, tajemniczych medyn i gwarnych suków. Urokliwe muzułmańskie miasta otacza bujna, niezwykle różnorodna przyroda. Wyniosłe grzbiety Atlasu wzbudzają szacunek najbardziej doświadczonych piechurów, na wybrzeżu zielenią się gaje daktylowe, a gdy przekroczy się masyw górski w stronę południową, natrafimy na złowrogą, dziką pustynię…”

Zgodnie z regułą tej serii, właściwy tekst poprzedza kilka stron informacji „Hity Maroka”. Czytelnik znajduje w nich wykaz - z odsyłaczami na odpowiednie strony, obiektów znajdujących się na Liście UNESCO. A także innych, uznanych przez autora za najważniejsze. Będących rzeczywiście takimi, chociaż brak mi w tym wykazie - w przewodniku zostały oczywiście przedstawione - jeszcze przynajmniej kasby i mellahu w Rabacie, a także Tangeru i Taroudant.

Są na tych stronach również informacje o najważniejszych wydarzeniach kulturalnych, cudach natury oraz tego, co autor uważa w Maroku za niezapomniane przeżycia. W tekście blisko 60 stron zajmują rzetelne i, moim zdaniem wystarczające, Informacje praktyczne - jak przygotować się do podróży, dotrzeć do Maroka i poruszać się po nim, gdzie spać, jeść - i co itp.

A także Informacje krajoznawcze z charakterystyką geograficzną kraju, jego przyrodą, kalendarium historycznym, polityką i gospodarką, społeczeństwie, językach, religii, kulturze, sztuce, literaturze i muzyce. Wszystko oczywiście „w pigułce”, ale z tym, co jest rzeczywiście najważniejsze. Blisko 170 stronicowa część przewodnikowa zawiera prezentację najważniejszych miast, miejscowości i obiektów w podziale na 4 tematy.

„W labiryncie marokańskich metropolii” przedstawia Rabat i Salé, Casablankę, Fez, Marrakesz oraz ważniejsze miejsca w ich pobliżu. „Skarby wybrzeża Atlantyku” - El-Jadidę, Essaouirę, Agadir i kilka mniejszych miejscowości. „Na południe od Cieśniny Gibraltarskiej” - Tanger, Asilah, Tetuan, Chefchaouène. I „Na pustyni” - Quarzazate, Wąwozy Dadès i Todra oraz Merzouga i erg Chemii.

Opisy poszczególnych miast i miejsc są, jak już wspomniałem, zwięzłe, ale w sumie z mnóstwem informacji oraz ciekawostek. W każdej miejscowości autor sugeruje, co przede wszystkim warto tam zobaczyć, a w Informacjach praktycznych pisze jak dojechać, gdzie spać i jeść - z konkretnymi hotelami, restauracjami, poruszać się itp.

Ich uzupełnienie stanowią monotematyczne informacje w ramkach na barwnym tle, zarówno obszerne, 2-4 stronicowe: „Marokańskie specjały”, „Wyprawa na Jebel Toubkal” ( najwyższy szczyt północnej Afryki ) oraz „Hiszpania w Maroku” ( Ceuta, Melilla ), jak i krótkie. M.in. „Marokańska medresa”, „Mellah, żydowskie miasto”. „Drogocenny łup” ( historia rękopisu św. Augustyna ). „Kasby i ksary południowego Maroka”.

Znam nienajgorzej Maroko, ale nie znalazłem w tym przewodniku błędów i nieścisłości. Chociaż uważam, że warto w nim było uwzględnić także takie miejscowości jak Tafraoute słynną z wytwarzanej tam, również na oczach nabywców, biżuterii, zwłaszcza z tzw. „berberyjskiego ( niskoprocentowego ) srebra” z półszlachetnymi kamieniami lub koralikami. A w okolicach z pięknych formacji skalnych. Czy popularne, będące w programach wycieczek wielu biur podróży, Malowane Skały i Dolinę Ameln.

Jak również leżącą na południe od Agadiru Massę. Region nadmorski na południe od tego popularnego kurortu pominięty został zresztą całkowicie. I chociaż nie ma w nim takich skarbów architektury czy krajobrazów, jak w przedstawionych w przewodniku miejscach, to interesuje on coraz więcej ludzi. Może więc warto i o nim wspomnieć w następnym wydaniu? I jeszcze jedna kwestia.

W informacjach o zagrożeniach oraz niebezpieczeństwach z którymi może spotkać się turysta, m.in. fałszywymi przewodnikami i innymi wyłudzaczami, autor ani słowem nie wspomina o, moim zdaniem, o innej, marokańskiej pladze. Wystarczy przecież skierować tam obiektyw aparatu fotograficznego w którąkolwiek stronę, a nawet tylko wyjąć go, i już ze wszystkich stron wyciągają się dłonie, równocześnie nawet dziesiątki dłoni, po zapłatę „za pozowanie”.

Jest to nie tylko denerwujące, ale często wręcz uniemożliwia fotografowanie. Nawet jeżeli lekceważy się takie żądania, gdyż „modele” bywają nachalni. Pamiętam jak na suku w Fezie czy Marrakeszu zobaczyłem sklep i pracownię miejscowego „artysty” malującego tak koszmarne kicze, że zechciałem je uwiecznić. Zapytałem o zgodę, zrobiłem mu zdjęcia na tle jego „dzieł”, pożegnaliśmy się i odszedłem. Po kilku minutach „mistrz” dogonił mnie, agresywnie żądając pieniędzy „za pozowanie”.

Widocznie któryś z sąsiadów powiedział mu, że od cudzoziemca należy się za to zapłata. Nie było w pobliżu policjanta - a tych miejscowi boją się jak ognia, nie chciałem wdawać się w coraz większą awanturę i zapłaciłem te kilka dirhamów. Ale od tamtej pory staram się, zwłaszcza w ludnych miejscach, fotografować teleobiektywem, odganiając żądających zapłaty za to, że przypadkiem mogą znaleźć się w kadrze. Te parę uwag nie zmienia oczywiście mojej pozytywnej oceny przewodnika, który z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim turystom myślącym o wyjeździe do Maroka.
GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński, 2011-06-26

Sekrety cyfrowej ciemni Scotta Kelby'ego. Edycja i obróbka zdjęć w programie Adobe Photoshop Lightroom 3

Jeżeli ktoś na poważnie zajmuje się fotografią cyfrową, i nie ogranicza się tylko do „pstrykania”, ale również chce mieć wpływ na ostateczny wygląd gotowych zdjęć, wcześniej czy później będzie zmuszony do skorzystania z któregoś z programów służących do komputerowego wywoływania fotografii. A jeszcze jak fotografuje w RAW-ach, to ów wybór staje się koniecznością.

Jedną z najbardziej popularnych wywoływarek jest Adobe Lightroom. Używam tego narzędzia od pierwszej wersji i czystym sumieniem mogę je polecić. Najnowsza wersja Lightrooma oznaczona jest liczbą 3, a dla wszystkich, którzy postanowią z niej skorzystać nieocenioną pomocą będzie wydana przez Helion książka Scotta Kelby’ego „Sekrety cyfrowej ciemni Scotta Kelby’ego - Lightroom 3”

Gdy po raz pierwszy wziąłem do ręki tę książkę i zagłębiłem się w lekturze dostrzegłem tylko jeden (słownie: jeden!) mankament. Miękkie okładki! Daję słowo - do reszty nie sposób się przyczepić. Ale po kolei.

Kelby,ego przedstawiać nie trzeba - szczególnie miłośnikom fotografii i photoshopa. To niekwestionowany autorytet w tych dziedzinach. Od lat zajmuje się pisaniem książek, prowadzi programy w telewizji internetowej, szkolenia, konferencje, redaguje bardzo poczytny blog - człowiek instytucja. I choć wszędzie pełno jest Kelby’ego - Kelby się nie nudzi, gdyż my - czytelnicy, potrafimy docenić jego wiedzę i warsztat, a w szczególności sposób, w jaki potrafi dzielić się wiedzą ze swoimi zwolennikami. Kelby jest bardzo „amerykański”. Jego porady prowadzą cię za rączkę, krok po kroku - jak dziecko we mgle. Nie ma sposobu byś się nie mógł nauczyć jakiegoś triku, czy nie przyswoił obsługi rekomendowanego przez autora programu. W sumie to dziwi mnie, że do tej pory Scott nie wydał żadnej pozycji pod szyldem niezwykle popularnej serii „Dla opornych”. Cóż, widocznie bardziej zależy mu na promowaniu własnej marki.

„Lightroom 3” nie odbiega przejrzystością i prostotą od innych książek Kelby’ego. Czytelnik znajdzie tu wszystkie informacje potrzebne do opanowania i posługiwania się tym, jakże popularnym programem do wywoływania i edycji zdjęć.

Na początek poznajemy ogólną budowę modułów programów i możliwości takiej konfiguracji, aby jak najbardziej dopasować Lightrooma do naszych wymagań.Następnie dowiemy się jak w ogóle zgrać zdjęcia z aparatu fotograficznego, jak nimi zarządzać, oznaczać, opisywać, jak przeprowadzić szybką i wydajną selekcję, oraz w jaki sposób tworzyć utrzymujące porządek w naszych zasobach kolekcje.

Nie zabraknie też porad, które spowodują, że będziemy w stanie całkowicie zapanować nad edycją fotografii: od ustawień poprawnej ekspozycji, aż po zaawansowaną edycję kolorystyki zdjęć.

Kelby dużo miejsca poświęca też wydrukowi naszych prac bezpośrednio z poziomu programu, jak również zaznajamia nas ze sposobami prezentacji fotografii zarówno w internecie, jak i przy tworzeniu efektownych pokazów slajdów.

Kelby nie dokonał niczego odkrywczego - po prostu opisał działanie programu od momentu jego pierwszego uruchomienia, poprzez zgrywanie i systematyzowanie zdjęć, aż po ich edycję, wydruki lub prezentacje internetowe. Niby normalne, ale wierzcie mi wszystko podane jest w sposób bardzo prosty, każdy krok ilustrowany jest zdjęciem, a dodatkowo, żeby już naprawdę każdy był zadowolony - przy opisie skrótów klawiszowych dostajemy ich odmiany zarówno na Windowsa jak i MacOS-a. Nowością dodaną przez autora, czyli swego rodzaju wisienką na torcie, są wprowadzone od tego wydania „Kruczki i sztuczki”, czyli zbiór krótkich porad w formie popularnych „tipsów”, które to porady zamieszczone są na zakończenie każdego rozdziału.

Aha! Byłbym zapomniał! Kiedyś pisałem o książce „System 7 punktów Scotta Kelbye’go” (również w ofercie Helionu). I cóż za miła niespodzianka! Scott postanowił te 7 punktów w pigułce zaaplikować czytelnikom „Sekretów cyfrowej ciemni” Jako bonus na zakończenie książki. Bardzo to miłe z jego strony.

Z czystym sumieniem polecam Wam tę pozycję.
Petelski Fotografia 2011-06-21

Toskania i Wenecja. W krainie cyprysów, oliwy i win. Wydanie 1

Narobiło nam Wydawnictwa Bezdroża apetytu na odwiedzenie słonecznych Włoch, wydając dwa przewodniki, odsłaniające uroki Toskanii i Wenecji oraz Rzymu i Watykanu.

Przewodnik "Toskania i Wenecja. W krainie cyprysów, oliwy i win" w pełni odzwierciedla intensywność doznań, jakie nas czekają, jeśli wyruszymy na spotkanie z Toskanią - krainą zachwycającą głębią barw soczystej zieleni pól i cyprysów oraz żółci kamiennych willi i miast. Tak wkomponowanych w krajobraz, że wydają się być od zawsze jego częścią. Tu odnajdujemy ducha dzieł najwybitniejszych malarzy, rzeźbiarzy, architektów oraz poetów. Oczarowani zostajemy urokiem miast: Siena, Arezzo, Lukka, Piza, Volterra, Prato czy Pistoia. A wszystko to oprawione w inną odmianę sztuki tego regionu - smak pysznych win. Agnieszka Masternak jest naszą przewodniczką po równie nierealnej - wydawać by się mogło - Wenecji, poprzecinanej setkami kanałów, w których wodach odbijają się fasady domów. Scenerii niezliczonej liczby malarskich płócien, powieści i filmów. Inspiracji dla twórców teatru i opery.

Oczyma tej samej autorki oglądamy "Rzym i Watykan. Miasto cesarzy i papieży". Wieczne Miasto parokrotnie w swoich dziejach decydowało o dziejach świata a echa tego odnajdujemy w każdym zaułku. To miasto mitycznych Siedmiu Wzgórz, antycznych ruin, renesansowych pałaców i świątyń, barokowych placów i fontann. W jego kościołach i muzeach odnajdujemy obrazy największych mistrzów europejskiego malarstwa i rzeźby. I nie przeszkadza nikomu to, że blokowisko na przedmieściach sąsiaduje z ruinami wiekowego akweduktu, a starożytność wkomponowana została w nowoczesną metropolię. To miasto, rosnącej z roku na rok liczby, polskich pielgrzymów. Miasto, którego nie można chociaż raz w swoim życiu nie zobaczyć.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2011-06-25

Czarnogóra, Serbia, Bośnia i Hercegowina. Zielony Przewodnik. Wydanie 1

Tym trzem krajom byłej Jugosławii poświęcony został nowy, wydany przez krakowską oficynę Bezdroża w serii „Zielone przewodniki Michelina”, ilustrowany, z mapkami i planami, przewodnik napisany, co warto podkreślić, niemal wyłącznie przez polskich autorów. W tym także autorów lub współautorów innych przewodników Bezdroży po Bałkanach.

Szkoda tylko, że nie uwzględniono w nim również Macedonii i Kosowa. O ile bowiem dwie pozostałe po jugosłowiańskie republiki: Chorwacja i Słowenia mają już, Czarnogóra zresztą też, tylko im poświęcone przewodniki tego wydawnictwa - kolejny Bezdroży po Słowenii, również z „zielonej” serii Michelina omówię wkrótce, to Macedonia i Kosowo ze względu na dosyć ograniczoną liczbę zabytków i ciekawych w nich miejsc nie mają na to raczej szans.

Dotychczas Bezdroża zaprezentowały walory turystyczne tych krajów tylko w specjalnych rozdziałach, w większości bardzo dobrym, przewodniku „Bałkany”, którego III wydanie z roku 2009 zrecenzowałem szczegółowo w naszym portalu i tekst ten jest w nim nadal do przeczytania. „Zielone przewodniki” Michelina mają liczącą dziesiątki lat tradycję i renomę. Jak już wspominałem przy innej okazji, posługuję się nimi jeszcze od czasów, gdy nie istniały ich polskie przekłady znajdując w nich to, co odpowiada im najbardziej.

Co nie znaczy, że przygotowując się do podróży nie sięgam również do innych. Przejrzystość, rzeczowość, większość rzeczywiście potrzebnych turyście informacji z planami i mapkami oraz niezbędnymi ilustracjami, a także ułatwiający wybór tego, co przede wszystkim warto zobaczyć gdy ma się mało czasu, system oznaczania obiektów gwiazdkami od 1 do 3, lub bez takich oznaczeń, to ich główne walory.

Z uznaniem stwierdzam, że polscy autorzy utrzymali ten standard, o paru potknięciach wspomnę niżej, dzięki czemu turyści i czytelnicy otrzymali książkę, która, jak sądzę, będzie im bardzo przydatna. Nie tylko bowiem pomoże w wyborze celów podróży i zwiedzania, ale znacznie wzbogaci ich wiedzę o dziejach, kulturze, zabytkach, religiach, językach, przyrodzie, kuchni itp. prezentowanych krajów.

Zawiera również mnóstwo informacji praktycznych, a przy tym aktualnych, co w przypadku obszaru o tak burzliwych i skomplikowanych dziejach, również najnowszych, ma wyjątkowo duże znaczenie. Czytelnik znajduje więc w tym przewodniku rady kiedy i dokąd w tych krajach pojechać - z trzema propozycjami tras w każdym z nich.

W Czarnogórze są to: Wybrzeże Adriatyckie w 4 dni, Stara Czarnogóra poznawana w trakcie 2-dniowej wycieczki oraz 4- dniowa Przez góry. W Serbii 5-dniowa wycieczka Przez miasta i miasteczka Wojwodiny oraz dwie 4-dniowe: Stara Serbia oraz Wzdłuż Dunaju. W tej drugiej autorzy proponują tylko 1 dzień na poznawanie Belgradu, co jest zdecydowanie za krótko. Ale serbskiej stolicy poświęcili sporo miejsca we właściwej części przewodnika, można więc zwiedzanie dostosować do indywidualnych zainteresowań.

W Bośni i Hercegowinie zachęcają do dwu 3-dniowych wycieczek: Twierdze, klasztory i meczety oraz Górskie parki narodowej wschodniej Bośni i 2-dniową Doliną Neretwy nad Adriatyk. Propozycje te uwzględniają większość najważniejszych dla turystów miejscowości i miejsc w tych trzech krajach.

W pierwszym, wstępnym rozdziale „Organizacja podróży” znajdują się również chyba wszystkie, a na pewno najistotniejsze informacje na temat tego jak przygotować się do wyjazdu w tamte strony, dojazdu oraz transportu na miejscu, zakwaterowania i wyżywienia, życia codziennego, sportu i rozrywek, świąt i festiwali itp. Oczywiście także o potrzebnych dokumentach, pieniądzach, ubezpieczeniach, zabezpieczeniu medycznym itd.

50 - stronicowy rozdział „O krajach bałkańskich” zawiera informacje o przyrodzie każdego z nich, hydrografii, klimacie, florze i faunie oraz parkach narodowych. Jak na tak trudny temat, zwięzłe i generalnie obiektywne informacje o skomplikowanych dziejach, od czasów paleolitu - po jakże złożone najnowsze tych krajów, ich sztuce i kulturze oraz współczesnych Bałkanach.

Czytając je odczułem jednak niedosyt z powodu niemal pominięcia problemu Kosowa, będącego przecież kolebką serbskiej kultury i prawosławia. Z paroma zaledwie słowami na temat tej krainy. Nawet bez wzmianki, że obecnie jest ona samodzielnym państwem, chociaż uznanym tylko przez część społeczności międzynarodowej.

Z faktów bardziej szczegółowych należało, moim zdaniem, wspomnieć, że w organizacji zamachu w 1934 r. w Marsylii, w którym zamordowani zostali: król Jugosławii Aleksander I i francuskim minister spraw zagranicznych Jean Louis Barthou, chorwackim ustaszom i macedońskim separatystom pomagała hitlerowska Abwehra.

Błędnie nazwano ( str. 61 ) powojenną Jugosławię. W 1945 roku przyjęła ona nazwę Federacyjnej ( a nie Ludowej Federalnej !!! ) Ludowej Republiki Jugosławii. Znacznie poważniejsze potknięcia znalazłem w części „Współczesne Bałkany”. O ile „Życie polityczne” i „Zmiany gospodarcze” nie budzą zastrzeżeń, to już „Społeczeństwo”, w którym o poszczególnych sprawach pisali prawdopodobnie różni autorzy, a redakcja nie zadała sobie trudu uporządkowania tego, jest w mojej ocenie najsłabszą, chaotyczną częścią przewodnika.

Osobno można tam np. przeczytać o Czarnogórcach, mieszkających w Czarnogórze Muzułmanach ( Bośniakach ), Serbach, Albańczykach i Chorwatach. Zaraz po nich o Węgrach, Romach i ponownie Albańczykach i Bośniakach - tym razem w Serbii. To co napisano o języku serbskim ( i jego odmianach ), być może w pełni zrozumie slawista - i to językoznawca. Ale nawet nieźle znający tamte strony i stosunki czytelnik może się trochę pogubić.

Pomijam już tak odkrywcze stwierdzenia jak: „W Serbii językiem urzędowym jest język serbski…”, czy informacje o różnicach w dialektach albańskich. Trudno jednak nie zareagować krytycznie na stwierdzenie „W Kosowie używa się języka albańskiego” bez informacji, że mieszkają tam również i używają swojego języka Serbowie. A język serbski jest, przynajmniej przez średnie i starsze pokolenie Kosowarów znany, a co najmniej rozumiany.

Ten sam chaos i brak należytej merytorycznej redakcji tekstów występuje w przypadku prezentacji religii. Najpierw gdy dotyczy Czarnogóry, następnie prawosławia w Serbii i konflikcie między Cerkwiami: czarnogórską i serbskiej, która domaga się od tej drugiej zwrogtu w Czarnogórze 650 cerkwi i klasztorów.

Kolejno „lecą” informacje o katolicyzmie w Czarnogórze ( tylko 3,5% mieszkańców !), ale z fotografią katedry katolickiej w… Nowym Sadzie, w Serbii. Później o trwałości struktury plemiennej w Czarnogórze, o bojownikach walczących z Turkami - hajdukach i uskokach. Aby dalej, pod tym samym śródtytułem ni z tego ni z owego wrócić do religii, tym razem prawosławia w Serbii oraz religiach w Bośni i Hercegowinie.

Na szczęście zaraz po tym czytelnik może przeczytać o smakołykach kuchni czarnogórskiej, serbskiej i bośniackiej. Też z drobnymi nieścisłościami. Tak np. sławną i znakomitą serbską śliwowicę, zwłaszcza monastyrską, zakwalifikowano jako jedną z odmian rakii, mimo iż jest to inny, bardziej szlachetny trunek. Różniący się w sposób zasadniczy od rakii pędzonej ze śliwek tak jak z winogron, gruszek, pigwy czy nawet… miodu. Chociaż w tym ostatnim przypadku, to też inny mocny napój. W Bośni i Hercegowinie wyrabiany przez pszczelarzy i sprzedawany jako „Domaća rakija Medovača”.

Najobszerniejsza, łącznie ponad 200 - stronicowa część tego przewodnika poświęcona jest kolejno: Czarnogórze, Serbii oraz Bośni i Hercegowinie. Jest to, wzbogacona o mapki i plany prezentacja tego, co zdaniem autorów zobaczyć w nich można, warto i trzeba. Najpierw w stolicach i ich okolicach, a następnie, w porządku alfabetycznym, w innych miejscowościach i miejscach.

Z informacjami wstępnymi i - włamanymi w tekst na zielonym tle praktycznymi. Ponadto krótkimi dziejami, propozycjami tras wycieczek itp. I ze wspomnianym już systemem gwiazdek. Zwięźle i rzeczowo. I chociaż ilość gwiazdek przyznanych poszczególnym miejscowościom i obiektom jest niekiedy dyskusyjna, to łatwo jest się poruszać w tym gąszczu potrzebnych turyście informacji. Najwyżej ocenionych: 3* - czyli „trzeba koniecznie zobaczyć”, jest sporo.

W Czarnogórze należy do nich: Stary Bar; Boka Kotorska; miasto Kotor i osobno w nim katedra św. Tryfuna; Muzeum Pomorskie oraz twierdza św. Jana; Trg ( plac ) Herceg - Stjepana w mieście Herceg Novi. Ponadto adriatycka perełka Sveti Stefan; Durmitor - najwyższy masyw Gór Dynarskich; Jezioro Szkoderskie, a nad nim monastyr św. Nikola i Žabljak Crnojevića - stare gniazdo tego rodu. I jeszcze monastyry: Morača w okolicy Kolašinu i Ostrog koło Nikšiča; 2 tysięczne miasteczko Žabljak; cerkiew św. Mikołaja ( Nikole ) w Ulcinju oraz Park Narodowy Biogradska gora.

Najwięcej tej rangi obiektów i miejsc autorzy oznaczyli w Serbii. W Belgradzie zarówno samo miasto, jak i w nim: Twierdzę Kalemegdan, Muzeum Etnograficzne, ul. Kneze Mihailova, dzielnicę artystów Skandarlija, cerkiew św. Sawy. Nie bardzo co prawda rozumiem, dlaczego na Kalemegdanie wymieniają pomnik Wdzięczności Francji - rzeźbę Ivana Meštrovića z 1930 r., a pomijają tegoż autora znacznie sławniejszy, będący takim symbolem serbskiej stolicy jak Syrena Warszawy, stojący w wyjątkowo reprezentacyjny miejscu pomnik „Pobednik” ( „Zwycięzca” ).

Czy na jakiej podstawie - bo brak jakichkolwiek konkretów - określają cerkiew św. Sawy „Największą na świecie prawosławną świątynią”. Sądzę, że inne zdanie na ten temat mają mieszkańcy Petersburga ( Sobór Izaaka, a zwłaszcza Sobór Kazański ) czy Tbilisi ( monumentalny, wzniesiony na początku XXI wieku Sobór Trójcy Świętej ). Podobnie nie rozumiem, jaki sens miało wydrukowanie dwukrotnie ( na str. 53 i 189 ) tego samego zdjęcia panoramy Belgradu od strony Sawy.

Najwyższą ocenę obiektom i miejscom, które trzeba w Serbii zobaczyć koniecznie, autorzy wystawili również poza stolicą. Są to: Park Narodowy Ɖerdap; Monastyry w dolinie Wielkiej Morawy: Lubostinja, Ravanica ( oba XIV w. ) i Manasija ( XV w. ); Miasto Nisz, a w nim twierdza Niška Tvrđava i Wieża Czaszek; Novi Pazar i ponadto meczet Altum Alem ( XVI w. ). W okolicy zaś monastyry: Ɖurđevi Stupovi ( XII w. ), Studenica ( Lista UNESCO ), Žiča ( XIII w. ) oraz największy masyw górski Serbii - Kopaonik;

XIII - wieczny monastyr Mileševa; Nowy Sad, a w nim Plac niepodległości ( Trg Slobode ) i twierdza Petrovaradin, a w pobliżu tego miasta Sremski Karlovici - u nas bardziej znane jako Karłowice; pasmo górskie Fruška Gora, a w nim klasztory: Krušedol ( XVI w. ), Staro i Novo Hopovo ( XV/XVI w. ) i Vrdnik ( XVI w. ); Park Narodowy Tara, a w jego okolicy kolejka wąskotorowa Šarganska Osmica oraz skanseny: Drevengrad i Sirogojno.

Ponadto: Twierdza Smederovo; Ratusz w Suboticy ( początek XX w. ); Dom Paszy ( XVIII w. ) i Cerkiew św. Mikołaja ( XIV w. ) w mieście Vranje; Uzdrowisko Vranjska Banja; Felix Romuliana - ruiny rzymskiego kompleksu pałacowego ( IV w. ) w pobliżu miasta Zaječar; Cerkwie: Uspieńska i Vavedenjska ( obie z XVIII w. ) w mieście Zrenjanin w Banacie.

Najuboższa w zabytki i miejsca tej klasy, zdaniem autorów, jest Bośnia i Hercegowina. Do 3* należy przede wszystkim Sarajewo, a w nim bazary: Baščaršija - na nim dodatkowo, co w tym przypadku wydaje mi się przesadą, drewniana Studnia Sebilj oraz Dugi Bezistan, Wieża zegarowa ( XVII w. ), meczet Ghazi Husrev-bega (XVI w. ) i cerkiew p.w. Archaniołów Gabriela i Michała.

Poza stolicą natomiast cerkiew Chrystusa Zbawiciela w Banja Luce; 3-tysięczne miasteczko Blagaj, a w nim klasztor derwiszy z XV w. Ponadto Mostar i dodatkowo jego zabytki: Stary Most, meczety Koski Mehmeda-paszy ( XVII w. ) i Karađoz-bega ( XVI w. ) oraz uliczka Kujundžiluk. I jeszcze dwa miasteczka: tysięczny Počitelj, a w nim meczet Šišman-Ibrahima-paszy ( XVI w. ) oraz 20-tysięczny Travnik ze średniowieczną twierdzą i meczetem Sulejmanije z XVI w.

Dodam, że w tekst przewodnika, poza informacjami praktycznymi na zielonym tle, włamano również sporo interesujących monotematycznych na tle różowym. M.in. „Dynastia Petroviciów - Njegošów“, ‚Kościół Bośniacki w średniowieczu“, „Ofiary wojny 1992 - 1995“, „Stećci“ ( rzeźbione kamienne płyty grobowe z XII-XV w ), „Bitwa na Kosowym Polu“, „Polacy w Bośni i Hercegowinie“, „Bośniacy i Boszniacy“, „Bogomiłowie“, „Slava“ ( patron rodziny po ojcu ), „Św. Wasyl Ostrogski Cudotworca“, „Sarajewska Cerkiew prawosławna“, „Jak wygląda Matka Boska“, „Ivo Andrić“.

Na końcu znajdują się mini słowniczki: polsko - serbski i polsko - bośniacki oraz indeks. Jest to więc, pomimo niewielkich, wytkniętych błędów i innych potknięć autorsko - redakcyjnych łatwych do usunięcia w następnym wydaniu, przewodnik dobry, wartościowy, który z przyjemnością polecam Czytelnikom.
GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński, 2011-06-19
« < 792 793 794 795 796 ... 915 > »