APLIKACJA MOBILNANEW
ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Zielone światło Komisji Europejskiej dla Sofii i Bukaresztu

2006-09-25 - 2006-09-25
Choć Bułgaria i Rumunia są bardzo marnie przygotowane do członkostwa w Unii, powinny dołączyć do Wspólnoty na początku w przyszłego roku - uważa Komisja Europejska. Na głównym placu Bukaresztu stoi jużzegar odliczający ostatnie 100 dni pozostałe Rumunii do przystąpienia do Unii Europejskiej.

Raport Komisji ma być ogłoszony na najbliższej sesji Parlamentu Europejskiego. Ze wszystkich przecieków i nieoficjalnych informacji krążących od kilku dni po Brukseli wynika jednak jasno, że Komisja Europejska nie zdecyduje się opóźnić o rok wejścia Bułgarii i Rumunii do UE choć unijny traktat dawał taką możliwość. A to oznacza, że pierwotna data, 1 stycznia 2007 r., powinna zostać dotrzymana.

Komisja zaproponuje jednak wprowadzenie specjalnych 'klauzul bezpieczeństwa', na podstawie których oba kraje mogłyby zostać objęte sankcjami (np. odcięciem dostępu do części funduszy), gdyby tuż przed 1 stycznia 2007 r. lub w ciągu trzech lat po tej dacie miało się okazać, że nie przestrzegają one unijnych przepisów i standardów.

Mimo szczerych wysiłków władz w Sofii i w Bukareszcie oba kraje są słabo przygotowane do wejścia do Unii. Wg statystyk Komisji Europejskiej obaj kandydaci są mało efektywne w gospodarowaniu pieniędzy pochodzących funduszy z przedakcesyjnych. W 2005 r. Rumunia i Bułgaria miały zagwarantowane odpowiednio ok. 1 mld euro oraz ok. 0,5 mld euro. Rumuni wydali 457 mln euro, Bułgarzy 206 mln euro.

Niepokój w Brukseli jest tym większy, że Bułgaria i Rumunia mają też problemy z przestrzeganiem unijnych standardów dotyczących m.in. korupcji, walki z przestępczością zorganizowaną oraz bezpieczeństwa żywności. Nie dalej jak dwa tygodnie temu unijny komisarz Olli Rehn musiał wysłać list z ostrzeżeniami do rządu rumuńskiego, bo nie był w stanie przepchnąć przez parlament dwóch ważnych ustaw antykorupcyjnych.

Komisja, dając zielone światło Bułgarii i Rumunii już w 2007 r., podejmuje decyzję polityczną. Nikt w Brukseli nie ma wątpliwości, że to ostatnie takie rozszerzenie Unii, przynajmniej w tej dekadzie.

Unia trawiona sporem o reformy swoich instytucji, osłabiona klęską eurokonstytucji w referendach we Francji i w Holandii nie ma siły na przyjmowanie kolejnych krajów. Nawet los Chorwatów - być może lepiej przygotowanych do UE niż Bułgaria i Rumunia - jest w zawieszeniu. Sofia i Bukareszt zdążyły 'załapać się' z ostatnią falą rozszerzenia UE, bo odpowiednio wcześniej (w 2005 r.) podpisały traktat akcesyjny, w którym Bruksela zobowiązała się do ich przyjęcia.

Po publikacji finalnego raportu Komisji Bułgarzy i Rumunii wciąż nie będą mogli spać spokojnie - traktat akcesyjny musi jeszcze być ratyfikowany przez wszystkie 25 państw UE. Dotąd nie uczyniły tego jeszcze Niemcy, Dania, Francja i Belgia. Do 20 października ostateczną datę przyjęcia Bułgarii i Rumunii ma potwierdzić Rada Europejska, najważniejsza instytucja UE.

(gazeta.pl)

więcej ciekawostek »