Wieśniacy chińscy w walce z niebezpieczną chorobą, z którą nie radą sobie ani władze, ani naukowcy wykorzystują odwieczne sposoby.
W prowincji Hunan w środkowych Chinach wieśniacy gromadzą się w
świątyniach lub w domach wybranych zaklinaczy złych duchów, by wznosić
modły przy świeczkach i w dymie kadzideł. Inni palą fałszywe banknoty w
charakterze ofiary dla bogów. Lokalna prasa pisze o oddawaniu hołdów
świętym zwojom i posągom Buddy. Obrzędom towarzyszy dźwięk dzwonów i
gongów.
Innym ważnym sposobem zapobiegania rozszerzeniu się wirusa jest picie słodkiego napoju z gotowanej fasoli.
Do stosowania takich praktyk skłonić miało wieśniaków pewne nowo narodzone dziecię, które zaraz po przyjściu na świat zaczęło mówić, obwieszczając wszem i wobec, że petardy i "zielona zupa fasolowa" mogą zapobiegać infekcji. Wkrótce zmarło, ale wieść o cudownym noworodku błyskawicznie obiegła setki tysięcy mieszkańców prowincji Anhui za sprawą... SMS-ów przekazywanych za pośrednictwem telefonów komórkowych.
Informacje dotarły do niemal wszystkich rejonów Chin od prowincji Guangdong na południu do Mongolii Wewnętrznej na północy.
Komunistyczne władze w Chinach od lat prowadzą konsekwentną walkę z religią oraz wiarą w zjawiska nadprzyrodzone, które, według Pekinu, "szkodzą stabilności i jedności narodu". Wiara w magiczne moce przetrwała jednak na chińskiej wsi, o czym niespodziewanie przypomniała dziś epidemia SARS.
(PAP)
Magiczne sposoby walki z chorobą w Chinach
2003-05-20 - 2003-05-20
więcej ciekawostek »