APLIKACJA MOBILNANEW
ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Bunt austriackich studentów

2007-01-12 - 2007-01-12
Austriaccy studenci wzywają na barykady, bo świeżo zaprzysiężony rząd wielkiej koalicji nie chce znieść czesnego na uniwersytetach.

Gdy prezydent Austrii Heinz Fischer zaprzysięgał czarno-czerwony rząd socjaldemokraty Alfreda Gusenbauera, z zewnątrz dochodziły gwizdy. Na wiedeńskim Ballhausplatzu rankiem zgromadziło się 2000 demonstrantów wrzeszczących: - Zdrajcy, kłamcy.

Około południa grupa anarchistów próbowała przebić kordon policji. Gdy to się nie udało, w ruch poszły butelki, jajka, pomidory oraz kubły z farbą, a w końcu domowej roboty petarda dymna.

Studenci zarzucają Gusenbauerowi hipokryzję, bo obiecywał zniesienie wprowadzonego od 2001 r. czesnego. Jednak podczas negocjacji koalicyjnych uległ chadekom, którzy czesne wprowadzili. W efekcie studenci za semestr będą dalej musieli płacić 363 euro. Domagają się dymisji kanclerza.

We wtorek demonstracja młodych socjalistów zmusiła Gusenbauera do pośpiesznego opuszczenia tylnym wyjściem noworocznej konferencji partii socjaldemokratycznej. Pikiety przeciwko kanclerzowi odbywały się też na uniwersytetach.

Gusenbauer tłumaczy, że złagodzono przepisy o czesnym - można np. odpracować je na rzecz lokalnej społeczności, a za biednych studentów zapłaci opieka społeczna. Jednak w partii zaniepokojonej rozmiarami protestu słychać głosy, że sprawę czesnego trzeba jeszcze raz przemyśleć i ewentualnie renegocjować umowę koalicyjną. - Nie udało się zlikwidować negatywnych skutków czesnego. Studenci są pod finansową presją i muszą pracować, by zarobić na czesne.

Ale chadecy ani myślą zmieniać zdania. W Austrii może powtórzyć się scenariusz z Niemiec, gdzie na tamtejszych uczelniach latem zeszłego roku trwała chwilami regularna wojna między policją a przeciwnikami opłat za studia.

(gazeta.pl)

więcej ciekawostek »