ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Majowy weekend w górach Plaskatych

Autor: Mirosław Sadowski
Data dodania do serwisu: 2003-03-20
Relacja obejmuje następujące kraje: Słowacja
Średnia ocena: 6.12
Ilość ocen: 229

Oceń relację

Mirosław Sadowski



http://strony.wp.pl/wp/mirosado/
mirosado@wp.pl

Po pierwsze: co to są góry "Plaskate"? To góry o płaskich, niewybitnych i do siebie podobnych wierzchołkach. W takich górach, u naszych południowych sąsiadów spędziłem pięć majowych dni i chciałem trochę o nich powiedzieć. Na pierwszy ogień poszło pasmo Lewockich Vrchov. Jest to obszar na południe od Starej Lubowni na Słowacji, 15 km od Piwnicznej. Najwyższy szczyt to Cierna Hora 1289 mnpm. Obszarowo (mniej więcej 20kmx20km) teren odpowiada naszemu Pasmu Radziejowej i połowie Pasma Jaworzyny. Teren przeważnie zalesiony, lecz posiadający liczne widokowe hale i polany szczytowe. Już parę lat temu podczas analizy mapy Magury Spiskiej pod kątem turystycznym, uwagę moją zwrócił zupełny brak jakichkolwiek szlaków turystycznych i miejscowości w tym terenie. Pierwsze próby eksploracji przez mojego brata i kuzyna nie powiodły się, gdyż zostali ostrzeżeni przez miejscowego milicjanta przed tamtejszymi tubylcami o nieco ciemniejszej, niż nasza karnacja i zawrócili. Dopiero zakup mapy w skali 1:50000 wyjaśnił, dlaczego teren tam jest turystycznie dziewiczy: po prostu jest to Vojensky Vyćvikovy Priestor, czyli wojskowy obszar ćwiczebny, ale wg zapewnień miejscowej ludności (tej o tej samej co my karnacji) nie jest to poligon o ostrym strzelaniu.
Niemalże wymarzony obszar do "chaszczowania" na azymut. Są tam dosyć liczne drogi zwózkowe drewna (liczne wiatrołomy), lecz ich rzeczywisty przebieg nie zawsze pokrywa się z tym na mapie. Ekstremalny turysta nie znajdzie tam skalnych urwisk, ale na pewno zazna totalnej ciszy i sprawdzi się w chodzeniu "na dzika" z pełnym ekwipunkiem, nie widząc ze szczytów żadnych ludzkich sadyb. Do eksploracji niezbędne jest posiadanie kompasu, mapy z serii VKU Hermanec nr 114 pt "Levoćske Vrchy" w skali 1:50000 (dostępna w "Sklepie Podróżnika") i kompletnego sprzętu biwakowego.
Kolejne odwiedzane przeze mnie w te wolne od codziennych stresów dni pasmo gór "plaskatych", to na pewno dobrze znany większości turystów Słowacki Raj. Góry jako góry nie przedstawiają większej, turystycznej atrakcji, gdyż są bardzo zalesione i płaskie, co jedyni jesienią może podnosić ich atrakcyjność, ale... I to właśnie "ale" sprawia, iż liczba turystów, w tym także i z Polski w sezonie jest tam ogromna. Tym "ale" są wspaniałe wąwozy skalne pochodzenia krasowego, wśród których biegnie raz prawym, a raz lewym, a czasem i środkiem potoku turystyczna ścieżka. Od czasu do czasu wąwóz zamyka skalny mur, który pokonuje się przy pomocy systemu drabin.
Obszar ten leży na południe od Keżmarku, w odległości około 20 km od tego miasta. Centrum wypadowe stanowi miejscowość Hrabušice, a właściwie kamping Podlesok, który nawiasem mówiąc zatrzymał się w rozwoju parę lat temu i chyba do Europy do której wszyscy zmierzamy na łeb, na szyję iść nie zamierza. Ale komu właściwie przeszkadza zimna woda w prysznicu? Na pewno nie turyście. Cały obszar objęty jest ochroną pod egidą Parku Narodowego, więc biwakowanie oficjalnie nie wchodzi w rachubę. Osobiście nie zamierzałem sprawdzać obecnej wysokości słowackich mandatów, zwłaszcza że nocleg w Podlesoku za dwie osoby, namiot i samochód wyniósł w przeliczeniu na złotówki 20 zł. Można tam też wynająć drewniany domek i z przyjaciółmi urządzać wesołe, grillowe wieczory.
Na koniec zaniosło nas jeszcze bardziej na południe, w Muraňską Planinę, która jest częścią większej i także niezwykle atrakcyjnej (głównie z uwagi na rozległe niezamieszkałe tereny) krainy o nazwie Spišsko-Gemersky Kras. Tym razem zakwaterowaliśmy się w prywatnej kwaterze (15,9 zł/os/noc) i rano ruszyliśmy w trasę, aby stwierdzić, czy góry są tak ciekawe, jak to wyglądało patrząc na mapę. Jak sama nazwa wskazuje Planina, czyli mniej więcej Płaskowyż, Płaśń, a po mojemu Plaskatość, okazała się bardzo miła w bliższym poznaniu.
Doliny stanowią tam również głęboko wcięte wąwozy (lecz nie aż tak jak w Raju) ze skalnymi wychodniami, zapadliskami, jaskiniami i innymi krasowymi zjawiskami. Po nieco żmudnym wyjściu na Płaninę teren staje się jak najbardziej przyjazny rodzinnym spacerom i dłuższy wędrówkom. Dzięki dosyć licznej sieci dobrych dróg stanowi idealne miejsce dla górskich rowerzystów, których żadne parkowe zakazy nie ograniczają (Park Narodowy Murańskiej Płaniny powstał w 1997 roku) w eksploracji. Teren w większości zalesiony, w niższych partiach bukiem (podejrzewam rewelacyjne kolory jesienią), a w wyższych, oraz w głębi masywu klasycznym świerkiem. Na górze Čiganka dominującej nad Muraňiem znajdują się ruiny najwyżej na Słowacji położonego zamku, którego historia sięga 1267 roku. Aby dojść do zamku trzeba zarezerwować sobie około 1,5 h w jedną stronę. Widok jest doskonały, chociaż zdominowany przez bukowe lasy, które wiosną uderzały soczystością zieleni. Warto wstać wcześniej i udać się na wschód słońca i obejrzeć go z ruin Tatarskiej Baszty. Przepięknie, bo stąd niedaleko, widać wspaniałą Kralovą Holę w Nižnych Tatrach. Polecam wszystkim spragnionym ciszy i spokoju w nadchodzące wakacje pobyt w górach "Plaskatych".

tekst: Mirosław Sadowski, zdjęcia: Michał Sadowski