ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Cypr 2010

Autor: Krzysztof Szuba
Data dodania do serwisu: 2010-09-22
Średnia ocena: 5.88
Ilość ocen: 17

Oceń relację

Jesteśmy zwolennikami indywidualnego zwiedzania. Nie lubimy narzuconego planu pobytu, najlepiej być samemu sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Jednak długotrwałe poszukiwania w Internecie taniego przelotu na Cypr dowiodły, że taniej będzie wziąć tygodniowe wczasy poza sezonem (w styczniu) niż kupić bilet lotniczy. Razem z dwójką przyjaciół wykupiliśmy w biurze turystycznym Itaka tygodniowe wczasy w Limassol, w centrum Cypru. Za 899 złotych otrzymaliśmy przeloty i transfery do/z hotelu oraz dwa posiłki dziennie w postaci bufetu: śniadanie i obiadokolację. Właściwie cały dzień mieliśmy wolny i mogliśmy go wykorzystać na zwiedzanie Cypru. Przez cały okres naszego pobytu było około plus 18 stopni, a Polska po powrocie powitała nas 22 stopniowym mrozem. Szok temperaturowy! Ale zacznę od początku...
 

LIMASSOL

Mieszkaliśmy w hotelu Navarria w dzielnicy turystycznej Limassol, dużego miasta na południowym wybrzeżu wyspy. Już pierwszego dnia, po spotkaniu z rezydentem, wybraliśmy się pieszo do centrum, bo miało być tylko 5 kilometrów, a było około 9. Pogoda była niewyraźna, nawet padał przelotnie deszcz. W dodatku zamknęli nam przed nosem informację turystyczną, bo w środy Cypryjczycy pracują krócej. Zwiedziliśmy zamek i molo koło Starego Portu.

Wiosną 1191 roku burza zagnała w okolice Limassol na Cyprze trzy okręty z floty krzyżowców angielskich, zmierzającej do Ziemi Świętej. Na pokładzie jednego z nich znajdowała się królewna Berengaria z Nawarry, narzeczona wodza krzyżowców angielskich króla Ryszarda Lwie Serce, pod opieką jego siostry, królowej-wdowy Joanny Sycylijskiej. Na Cyprze rządził wtedy Izaak Komnenos, z rodu cesarzy bizantyjskich, który był najpierw zarządcą wyspy, a potem ogłosił się jej królem. Uwięził on ludzi króla Ryszarda, zajął okręty i zatrzymał obie damy, aby wziąć za nie duży okup. Tydzień później król odszukał zaginione w czasie burzy okręty i 6 maja wylądował w Limassol z głównymi siłami angielskimi. Pomoc udzielili mu Cypryjczycy, którzy uważali swego władcę za buntownika i nienawidzili go za gnębienie wciąż nakładanymi podatkami. Król uwolnił narzeczoną i wziął z nią ślub w zamku w Limassol. Podobno w czasie wesela nadużył cypryjskiego słodkiego wina Commandaria i z nocy poślubnej nic nie wyszło. Templariusze namówili króla na podbój Cypru. Król Ryszard pokonał Izaaka w bitwie, obległ potem w jednym z zamków i wziął do niewoli. Zagarnął zgromadzone przez niego wielkie skarby i na początku czerwca odpłynął do Ziemi Świętej, zostawiając swoje załogi. Rok później sprzedał Cypr templariuszom za ogromną sumę 100 000 bizantów, a ci odsprzedali go Gwidowi de Lusignan, byłemu królowi Jerozolimy za tę samą sumę. Dynastia Lusignanów rządziła królestwem Cypru przez prawie 300 lat (1192-1489).

Król Ryszard (1157-1199) nie miał dzieci z królową Berengarią (1165 lub 1170-1230). W kronikach Ryszard jest oskarżany o uleganie "grzechowi Sodomy", powszechnie identyfikowanego z homoseksualizmem. 8 lat po ślubie, w czasie rebelii jednego z lenników, król został ranny strzałą w ramię i zmarł wkrótce potem na gangrenę. Pozostawił po sobie tylko nieślubnego syna Filipa, więc tron angielski odziedziczył po nim jego młodszy brat Jan Bez Ziemi.

Obecnie istniejący zamek (fort) w Limassol powstał w XIII wieku (zapewne w 1. połowie), na miejscu poprzedniego - bizantyńskiego. Strzegł on Starego Portu. Przebudowany przez Wenecjan w XV-XVI wieku, a potem przez Turków na więzienie, obecnie mieści Muzeum Średniowiecza. Najlepiej zachowaną częścią zamku jest romańsko-gotycka kaplica. Z tarasu na szczycie rozciąga się widok na okolicę.
 

NIKOZJA

Cypr jest niewielki, ma jakieś 2/3 powierzchni województwa małopolskiego, więc wszędzie jest blisko i można robić wypady na zwiedzanie między śniadaniem i kolacją. Nie zdecydowaliśmy się na wypożyczenie auta z powodu lewostronnego ruchu, ale chyba niesłusznie, bo jest to najtańszy sposób zwiedzania (konieczna karta kredytowa). Auta poruszające się na Cyprze mają zawsze kierownicę z prawej strony, a drążek zmiany biegów z lewej, do czego trzeba się przyzwyczaić, a na to potrzeba czasu.

 

Nikozja, podwórko domu w dzielnicy Laiki Geitonia

Drugiego dnia pojechaliśmy kursowym busikiem spod hotelu do Nikozji, stolicy Cypru (godzina jazdy). Ja zrobiłem spacer po weneckich fortyfikacjach Nikozji (z lat 1567-1570) i zwiedziłem dwie bramy: Bramę Pafos i Bramę Famagusta (we wnętrzu tej drugiej jest Centrum Kultury). Obszedłem tylko część południową, po cypryjskiej stronie. Reszta towarzystwa była w tym czasie w Muzeum Cypryjskim. Razem poszliśmy główną ulicą miasta czyli Lidras na punkt widokowy, znajdujący się na 11 piętrze wieżowca Shakolas. Na szczyt, jako górołaz, wyszedłem pieszo, choć jest winda. Północny Cypr, a w tym północna część Nikozji, jest okupowany przez Turków od 1974 roku. Na okupowanym terenie istnieje efemeryczne państewko Republika Turecka Cypru Północnego, nieuznawane przez żadne państwo (oprócz Turcji) i obowiązuje turecka waluta. Flaga republiki jest podobna do flagi tureckiej, tylko ma odwrócone kolory. Cypr należy do Unii Europejskiej (walutą jest euro), ale prawo Unii jest zawieszone na terenach okupowanych. Na końcu ulicy Lidras jest piesze przejście graniczne do północnej Nikozji. Wypełniliśmy wniosek wizowy, pokazaliśmy dowody osobiste i dostaliśmy bezpłatną wizę na kartce. Po tureckiej stronie zwiedziliśmy dawną rzymsko-katolicką katedrę Ayia Sofia (Św. Zofii), zamienioną w 1570 roku przez Turków na meczet Selimiye Camii. Jest to wielka gotycka budowla z lat 1209-1326, której budowy nigdy nie dokończono, więc fasada z nieukończonymi wieżami wygląda na zrujnowaną. Turcy dobudowali do niej dwa 50-metrowe minarety. Z fasady usunęli rzeźby, ale ocalały postacie świętych w łuku głównego portalu (!). Wnętrze jest prawie puste. Ponieważ orientacja budowli na wschód nie jest zgodna z orientacją meczetu na Mekkę (południowy-wschód) mihrab umieszczono w bocznej kaplicy, a dywany w nawie ułożono ukośnie przez nawy, aby wierni wiedzieli w jakim kierunku bić pokłony.

Nikozja Północna, główny portal dawnej katedry

Obok znajdują się pozostałości dawnego kościoła św. Mikołaja (turecki Bedestan), który został odbudowany na salę koncertową z funduszy unijnych. Niestety tego dnia był zamknięty. Po godzinie wróciliśmy na cypryjską stronę. Przejście przez strefę niczyją robi wrażenie – postrzelane i spalone budynki, okna zasłonięte workami z piaskiem. Pusto. Potem jeszcze obeszliśmy miasto, a w ładnej dzielnicy Laiki Geitonia zrobiliśmy zakupy i wróciliśmy do Limassol po ciemku. W styczniu na Cyprze słońce zachodzi około godziny 17.

 

OKOLICE LIMASSOL I PAFOS

Kiedy trzeciego dnia szukaliśmy w Limassol dworca autobusowego (chcieliśmy pojechać do Pafos), zaczepił nas Charlie. starszy Cypryjczyk mówiący po angielsku i niemiecku, bardzo podobny do Beenhakkera. Zaproponował nam całodzienną wycieczkę taksówką do Pafos za 120 euro (po 30 euro za osobę), z odwiezieniem do hotelu. Protestowałem przed przyjęciem propozycji, ponieważ wycieczka busem kosztowałaby nas około 12 euro od osoby, ale zostałem przegłosowany. Po drodze zwiedzaliśmy monaster (czyli klasztor prawosławny) Agios Nikolaos ton Gaton (tzn. św. Mikołaja od kotów),

Monaster Św. Mikołaja („Koci Monaster”) jest być może najstarszym klasztorem na Cyprze. Zgodnie z legendą, monaster założyła w 327 roku św. Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego. Zostawiła w nim fragment Krzyża Świętego. W tym czasie Cypr przeżywał straszną suszę, z powodu której wielu mieszkańców opuściło ten teren, który opanowały jadowite żmije. Konstantyn Wielki skierował na Cypr swojego wodza o imieniu Kalokeros, który wypuścił na wyspę ponad tysiąc kotów. Koty wytępiły wszystkie żmije i uratowały te okolice od opuszczenia. W klasztorze do dziś można spotkać pokaźne stado tych zwierząt, troskliwie chowanych przez siostry, pamiętające o przysłudze, jaką przed wieloma wiekami koty oddały mieszkańcom wyspy. Kaplica klasztorna zbudowana w XIV wieku została opuszczona w XVI wieku i odbudowana przez prawosławne mniszki na początku lat 80-tych XX wieku.

W pobliżu oglądnęliśmy zamek Kolossi (z zewnątrz) oraz ruiny antycznego miasta Kourion [czytaj kurion], dosyć pobieżnie, w tym teatr grecko-rzymski z II wieku i stadion. Główną atrakcją po drodze była Petra tou Romiou czyli Skała Afrodyty, gdzie według starego mitu bogini ta urodziła się z piany morskiej (afros po grecku znaczy piana), poczęta z nasienia Uranosa. Zeus uczynił ją boginią miłości. Jej kult narodził się na Cyprze, skąd rozprzestrzenił się na cały świat grecki. Skała jak skała, nic nadzwyczajnego. W tym miejscu obdarowałem żonę kamieniem w kształcie serca, których jest tam mnóstwo i podobny sam dostałem od niej. W Pafos przez dwie godziny zwiedzaliśmy ruiny antycznego miasta Nea Pafos, gdzie od 1965 roku pracują polscy archeolodzy, najpierw pod kierownictwem profesora Michałowskiego, potem przez 40 lat pod kierownictwem profesora Daszewskiego. Odkryli oni dwa domy z pięknymi rzymskimi mozaikami podłogowymi (III-IV wiek): Dom Aiona i Willę Tezeusza, zapewne siedzibę rzymskiego namiestnika wyspy.
 

Skała Afrodyty

„Jedna z nich przedstawia Tezeusza walczącego z Minotaurem w labiryncie. Świadkami tej walki są dwie postacie kobiet umieszczone u góry. Jedną z nich, jak świadczy napis, jest Ariadna, druga - symbolizuje wyspę Kretę. Mozaika ta jest – według zgodnej opinii archeologów – najpiękniejszą tego typu dekoracją znalezioną na terenie cywilizacji śródziemnomorskich. Zarówno precyzja kompozycji w tondzie, jak i finezja w kolorystycznym modelowaniu figur za pomocą odpowiedniego doboru kamieni o różnej barwie, nie ma sobie równej. Druga mozaika przedstawia scenę kąpieli Achillesa w obecności rodziców bohatera: Peleusa i Tetydy oraz trzech Parek snujących los dziecka. Nie jest ona takim arcydziełem, jak opisana poprzednio, ale należy również do zabytków najwyższej klasy” (K. Michałowski „Od Edfu do Faras”).

Oprócz tego oglądaliśmy mozaiki w domu Dionizosa oraz ruiny twierdzy Saranta Kolones z XIII wieku. Tego dnia na półwyspie z ruinami wiał zimny wicher, więc szybko zakończyliśmy zwiedzanie. Poza terenem wykopalisk można za darmo oglądnąć ruiny wielkiej wczesnochrześcijańskiej bazyliki z kolumną świętego Pawła, gdzie zgodnie z tradycją, został on wychłostany zanim rzymski namiestnik Sergiusz Paulus przyjął chrześcijaństwo. Milczą o tym Dzieje Apostolskie, mimo że opisują pobyt św. Pawła na wyspie. Wśród ruin stoi dużo późniejszy, nieciekawy kościółek. Byliśmy jeszcze w niewielkich katakumbach chrześcijańskich, gdzie mieści się kaplica Agia Solomoni (św. Salomei), związana z legendą o Żydówce, której siedmiu synów poniosło męczeńską śmierć za wiarę z ręki rzymskiego namiestnika Palestyny. Budowla służyła za chrześcijańską kaplicę od II wieku, wcześniej była tam prawdopodobnie żydowska synagoga. W czasie naszego pobytu kaplica była zamknięta, a średniowieczne freski słabo widoczne. W najniższej części katakumb znajduje się źródło słodkiej wody, może po prostu pierwotnie była to tylko studnia? Według tradycji święte drzewo terpentynowe rosnące nad wejściem pomoże uleczyć osobę, która zawiesi na jego gałęzi jakąś osobistą rzecz. Sądząc po ilości zawieszonych rzeczy wiele osób uwierzyło w tę tradycję.

Na koniec krótka wizyta w Grobach Królewskich, wykutych w skałach. Chowano tam możnych mieszkańców Nea Pafos. Najpiękniejsze z nich posiadają dziedzińce z doryckimi kolumnami i pochodzą podobno z II wieku (tak twierdził Charlie). Z powodu braku czasu odwiedziliśmy tylko kilka grobów. Z powrotem wracaliśmy autostradą. Zdziwiły mnie znaki ograniczenia prędkości do 80. Dopiero później dowiedziałem się, że te oznaczenia podano w milach angielskich (czyli jest to prawie 130km/godzinę). Charlie pędził cały czas 140-150, wszystkich wyprzedzaliśmy. Mam nadzieję, że licznik miał w kilometrach. Znowu wróciliśmy po ciemku.

 

LARNAKA

Czwarty dzień był wypoczynkowy – byliśmy w Larnace, gdzie dojechaliśmy busem spod hotelu. Naszym głównym celem był kościoła św. Łazarza. Ta bizantyńska budowla powstała w 891 roku. Przylegający doń krużganek z ciekawymi rzygaczami pochodzi z końca średniowiecza, a wieża została odbudowana w XVII wieku (większość ornamentów z XIX wieku). Jak większość bizantyńskich kościołów świątynia z zewnątrz jest bardzo skromna (poza późniejszą wieżą), nie ma właściwie fasady, a wejście prowadzi z boku. Wewnątrz można dowiedzieć się jak wygląda konstrukcja sklepień w kościołach bizantyńskich – potężne łuki, oparte na równie potężnych filarach, wyznaczają kwadratowe pola, w głównej nawie nakryte płaskimi kopułkami. Częściowo zachowało się wyposażenie: bogaty ikonostas i ambona z XVII wieku. W podziemiach rzekomy grób św. Łazarza (obecnie pusty). Łazarz, po przywróceniu do życia przez Jezusa, miał spędzić ostatnie 30 lat swego życia na Cyprze. Nad jego grobem powstała świątynia. Zwiedzanie wszystkich odwiedzonych przez nas świątyń na Cyprze było bezpłatne. Oprócz tego byliśmy w meczecie Cami Kebir (obok fortu), zbudowanym w XVI wieku na murach dawnego kościoła. Chroni go przed możliwym atakiem wielki napis: Wielki meczet pod nadzorem świata.
 

Larnaka, kościół św. Łazarza

Tego dnia był piękny słoneczny dzień, podobnie jak w czasie pobytu w Nikozji, więc pospacerowaliśmy po promenadzie i siedzieliśmy na molo. Wróciliśmy do hotelu w Limassol już o drugiej po południu, tym samym busem, którym przyjechaliśmy. Część towarzystwa udała się do restauracji, żeby zdegustować cypryjskie mezo, czyli zestaw 20 potraw. Ufff, to ciężka próba dla żołądka...

W niedzielę, trudno było gdzieś pojechać, bo busy nie kursują, a zresztą padało do wpół do trzeciej po południu. Zdążyliśmy zrobić tylko spacer wzdłuż morza w przeciwną stronę od Limassol.

 

GÓRY TROODOS

Na ostatni dzień (poniedziałek) byliśmy umówieni z Charliem. Pojechaliśmy w najwyższe góry Cypru – Troodos. Po drodze odwiedziliśmy producentów garnków, oliwy, wina, wioskę artystów o nazwie Laneia, oglądnęliśmy wodospad Millomeri – nic ciekawego. Słynne wino cypryjskie Commandaria jest okropnie słodkie, a wódka Ouzo to zwykły bimber.

Powyżej 1700 metrów n.p.m. pojawił się śnieg. Kiedy skręciliśmy z głównej drogi w boczną, prowadzącą na Olimpos, najwyższy szczyt na Cyprze (1951m), samochód Charliego zaczął się ślizgać i utknął na stromym podjeździe. Na Cyprze nie słyszeli o oponach zimowych, stąd powstał problem. Wysiedliśmy i wyszliśmy szosą na szczyt w 25 minut, bo to tylko 2 kilometry. Na sam wierzchołek nie można wejść, bo stoi na nim wielki radar w białej kuli, ogrodzony siatką. Akurat w tym momencie weszła na szczyt chmura i nic nie było widać. Wszędzie wiszą ostrzeżenia o silnym promieniowaniu elektromagnetycznym. Może z powodu sugestii trochę bolała mnie głowa, ale na zejściu mi przeszło. Charlie wybrał na powrót inną drogę, po zachodniej stronie masywu Olimpos. Po drodze oglądnęliśmy dwa mało ciekawe monastery. Nie zwiedziliśmy słynnych malowanych kościółków z Listy UNESCO, bo w poniedziałki są niedostępne. Byliśmy też na punkcie widokowym i znowu w winiarni, tym razem u Zenona. Trochę zmarzliśmy, bo pod szczytem było minus trzy stopnie. Ale za to wróciliśmy do hotelu wyjątkowo wcześnie, bo około czwartej po południu.

Po drodze pociągnęliśmy trochę Charliego za język i opowiedział coś-niecoś o sobie. Pochodzi z Famagusty, gdzie miał dom. Po inwazji tureckiej na wyspę w 1974 roku Turcy wypędzili go z domu i musiał zaczynać życie od nowa. Stracił nie tylko miejsce zamieszkania, ale i miejsce pracy. Swój dom mógł po raz pierwszy zobaczyć dopiero po 30 latach od czasu wypędzenia. Mieszkają tam już inni ludzie. Nie ma emerytury i musi pracować na życie. Taksówka, którą jechaliśmy (stary, solidny mercedes), nie należała do niego – tylko ją wypożyczał, na pewno odpłatnie. Zwróciły naszą uwagę manipulacje z licznikiem. Podobno nie wolno jeździć na Cyprze według umowy z pasażerem (tak jak my umówiliśmy się z nim), tylko trzeba jeździć na licznik. Wtedy cena naszej wycieczki byłaby dużo wyższa i nigdy byśmy się na to nie zgodzili.

W ostatni dzień pobudka była już o 1.30, o 2.00 zbiórka w holu, potem niecała godzina jazdy na lotnisko do Larnaki. O piątej rano wylecieliśmy do Warszawy, gdzie wylądowaliśmy o wpół do ósmej polskiego czasu. Na Cyprze czas był przesunięty o godzinę, więc na Cyprze było już wpół do dziewiątej – lat trwał więc około trzy i półgodziny. Została nam jeszcze długa droga do domu.
 

PODSUMOWANIE

Cypr najlepiej zwiedzać będąc na wczasach w centrum wyspy – tak jak my. Odpada problem z noclegami i wyżywieniem. Szkoda tylko, że nie byliśmy dwa tygodnie (co kosztowało 1099zł od osoby), ale nie mieliśmy czasu. Polecam szczególnie wiosnę lub jesień. Chętnie tam wrócimy. Cypr jest bogatym krajem, dochód na mieszkańca (27 000 dolarów) jest wyższy niż w Szwecji i dwa razy większy niż w Polsce. Ceny są także wyraźnie wyższe, ale oczywiście można coś kupić tanio, np. wyroby ze skóry.

„Gwiazdą” naszego wyjazdu był niejaki Czarek – mężczyzna grubo po 40-tce, pozujący na wesołego chłopca. Przyjechał na Cypr z dwoma kobietami, z którymi mieszkał w pokoju. Chyba cały czas chodził „na dobrym humorku” i rozrabiał. W czasie koncertu muzycznego podobno porywał do tańca kobiety. Kiedy poprosił do tańca jedną z wiekowych Angielek, ta odrzuciła kule, którymi dotychczas się posługiwała, i ruszyła w tany. Polacy zaczęli krzyczeć: - Cud, cud! Ale cudu nie było. Kiedy zaczął podrywać recepcjonistki hotelowe, te nie wykazały się poczuciem humoru i oskarżyły go o molestowanie seksualne. Wezwano policję, która aresztowała go na 48 godzin i dostał zakaz pobytu w hotelu. Rezydent musiał mu załatwić inny hotel. Wszystkie te informacje otrzymaliśmy od poznanych w hotelu Polaków. Bliżej poznaliśmy Czarka dopiero w autobusie jadącym na lotnisko, gdzie próbował wciągnąć do rozmowy kierowcę. W samolocie całe szczęście nie próbował swoich sztuczek, bo by się to źle dla niego skończyło. Potem przypadkowo zobaczyłem go w telewizji. Był trzeźwy jak pieprz i czuł się w tym stanie wyraźnie nieswojo.