ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Opinie czytelników - Jak zgubić 15 kilogramów, napełniając swoją duszę. Moja Droga Miecza do Santiago de Compostela (2)

45

2015-10-02
Angelika
Po przeczytaniu tytułu można pomyśleć, że książka jest kolejnym poradnikiem dla tych, którzy stwierdzili, że waga nie żartuje, więc trzeba pozbyć się zbędnych kilogramów. Tymczasem jest to opowieść pątnicza o drodze do Santiago de Compostella, miejsca spoczynku Św. Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów, uczniów Jezusa Chrystusa. Autor w ciągu trzydziestu sześciu dni pokonuje siedemset siedemdziesiąt pięć kilometrów, by dotrzeć do celu. A co widział i co przeżył, opisuje w swojej książce. Dowiadujemy się z niej, że do podjęcia się pątniczego trudu zmusiły autora jakieś niełatwe zawirowania w życiu osobistym. Niedługo stuknie mi 50 lat, dusza przez ostatni rok poraniona przez różne wydarzenia dziejące się dookoła mnie. Niosę krzyż, ale czuję, że samą siłą fizyczną go nie udźwignę. Muszę wyruszyć, żeby walczyć ze swoimi lękami i stawić czoła demonom. To dlatego drogę, którą podejmuję, zwą również Drogą Miecza. Miecz, od którego zginał pierwszy apostoł Jakub, stał się symbolem świętych wojowników, rycerzy i walczących mężczyzn. Dziękować i błagać. Tyle i aż tyle. Sam, bo tylko wtedy będzie miało to sens. Mam dziesiątki pytań, jak i dlaczego? Ile razy jeszcze upadnę i czy sił starczy, żeby kolejny raz wstać? Co prawda nie dowiadujemy się z książki, co konkretnie wydarzyło się w życiu autora, za to dowiemy się, że warto było podjąć się tej pielgrzymki. „Jak zgubić 15 kg napełniając swoją duszę” nie jest powieścią religijną, chociaż z oczywistych powodów nie brakuje w niej odniesień do świata wiary. Jest za to dokumentem pokazującym, w jaki sposób mimo własnych słabości iść do celu i stać się przy okazji silniejszym człowiekiem. A gdyby ktoś chciał udać się do Santiago de Compostella śladami autora, to informuję, że znajdzie w książce praktyczne i przydatne informacje dotyczące tej trudnej drogi.
2017-06-03
bez podpisu
Bardzo podobały mi się opisy obserwacji i przemyśleń autora-pielgrzyma... Natomiast opis trasy i styl pisania pozostawia wiele do życzenia. Nie jestem polonistą ale raziły mnie błędy składniowe, czy źle zapisane nazwy i miejsca przez, które autor pielgrzymował. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że dominującym elementem książki jest PIWO oraz banany i mandarynki. Myślę, że książka nie straciłaby niczego na wartości, gdyby pominąć ilość i objętość...