ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

logo

Złombol to extremalna wyprawa samochodami komunistycznej produkcji lub konstrukcji z celem uzbierania pieniędzy na zakup rzeczy dla dzieci z domów dziecka. Wartość zakupu pojazdów, nie licząc napraw przygotowawczych, to orientacyjnie 1000 zł. Dotychczasowe trasy prowadziły z Katowic do Monaco, na arktyczne koło podbiegunowe i do Azji aby pokazać, że mimo wszystkich obaw, da się dojechać takimi "złomami" do wyznaczonego celu. Trasy były bardzo ciężkie: Alpy z bardzo stromymi podjazdami, serpentyny, duża odległość, pustki skandynawskie, łosie, mróz i upały, dziurawe drogi w Bułgarii i chaos w Stambule.

Trzeba mieć świadomość, ze Złombol to nie jest zlot zadbanych Youngtimerów z zorganizowaną wycieczką. Złombol, to nie są wakacje w komfortowym hotelu z katalogu Waszego zaufanego biura podróży. Złombol jest ekstremalną wyprawą bez jakiegokolwiek wsparcia z strony organizatorów! Nie ma mechaników, nie ma assistance, nie ma lawety, nie ma psychologa, nie ma części, sprzęt którym jedziemy jest stary i zmęczony! Nie zapewniamy wodzireja, niańczenia, rozpatrywania skarg i zażaleń, demokracji, wygodnych noclegów ani dobrej pogody! Od uczestników bezwzględnie wymagamy samodzielności wyprawowej! Istnieje ryzyko, że w razie poważnej awarii, będziecie musieli utylizować wasz pojazd po drodze i wracać w inny sposób do Polski! Jest tak, bo Złombol polega na tym, aby zrobić coś wyjątkowego! Jest to wielki wyczyn!

Poznaj trasę Złombolu 2011.


Bezdroża wspierają ideę słowem i czynem :) W wyprawie towarzyszyć będziemy "The A-Team" z Żor, którego relacje będziecie mogli na bieżąco śledzić na Portalu Podróżnika. Poznajmy ich:

The_A_Team

Daniel Czerniawski - Znany też jako Lajon. Lubi ciężką muzykę. Na co dzień administrator SAP, w wolnych chwilach śmiga w Live For Speed, rozkręca skrzynie biegów w Żuku i podziwia swoją kolekcję obrazków z gum Turbo.

Paweł Magiera znany jako kirq. Nie lubi ciężkiej muzyki. Na co dzień pracuje grzecznie prowadząc auto dostawcze. W wolnych chwilach wymienia się z kolegami kartkami z segregatora i udaje, że gra na gitarze.

Michał Jęczalik - Salva - na co dzień programista. W nocy właściciel działalności. Weekendowo poszukiwacz nowych pomysłów, wyzwań oraz miejsc do odwiedzenia motorem. Kolekcjonuje książki, bo ładnie wyglądają na półce ;-)

Kasia Kotowicz - aka Kaha - agent ubezpieczeniowy z pasją :-) A jak nie pracuje, to jeździ Kruszynką lub pierze mózg audiobookami i książkami treści wszelakiej.

Agata Klapec - Germanistka, obecnie opanowała swoją energiczną osobą pewną firemkę, biegając po hali produkcyjnej w szpilkach :D W wolnych chwilach robi wszystko szukając pasji. Uwielbia szybkie samochody, błyszczącą biżuterię i powiew letniego wiatru we włosach :)

Jacek Karasiński

Wojtek Bryniak

Czesia Bryniak


Wyprawę The A-Team relacjonujemy (prawie) na żywo:

Piątek 22.07

Tankowanie, rejestrowanie w Katowicach żuka. Przygotowania, zbieranie ekipy oraz organizacja bagażnika na ostatnią chwilę (pozdrowienia dla Marka Serafina za trumnę). Oklejanie żuka, montowanie bagażnika, ostatnie pakowanie. Impreza pożegnalna w PUB Tarot (dzięki za wsparcie). Odebranie prezentów (Bezdroża, Polimex).

22.07._01

22.07._02


Sobota 23.07.

Ostatnie pakowanie, dokładanie niepotrzebnych rzeczy, pakowanie trumny, próba zmieszczenia 8 osobowej ekipy do żukiety (test generalny wytrzymałości żuka – skakanie po dachu i takie tam bajery). Odebranie najlepszego z najlepszych chlebusi z piekarni Witoszek. Udanie się do Katowic i niecierpliwe oczekiwanie na start. Poznanie innych ekip, przywitanie się z „the Zaciers” (pozdrawiamy Dawida i Chmiela – złooooo!). Start i wyruszenie na podbój w Szkocji – Polak potrafi oleee, kierunek na Calais. Przeprawiamy się do Niemiec w Zgorzelcu, gdzie robimy ostatni przystanek w kraju, z przerażeniem odkrywamy wyciek oleju, co skutkuje wykupieniem całego oleju ze stacji oraz „rezerwujemy” prom. Nocleg złombolowy w Lipsku.

23.07._01

23.07._02

23.07._03

23.07._04


Niedziela 24.07

Nadal kierunek Calais, szybkie śniadanie i szybkie wyruszenie w dalszą drogę. Obiad gdzieśtam w trasie. Po raz kolejny spotykamy czerwonego żuka i jego luźną załogę. „Wschód się bawi, pienzy nie liczy”. Czwarta nad ranem jesteśmy w Calais! Myślimy nadal nad tym że mamy prom :-) ale nie mamy! Siekiera w powietrzu bo na miejscu zabójczo drogi. Jeździmy i zwiedzamy Calais. Szukamy wifi po mieście, ale we Francji najwyraźniej internetu brak. Oprócz McDonalda (ale on otwarty jest dopiero od 10:00...). Szukamy plaży... znaleźliśmy – ale morza brak (odpływ – my też odpływamy w śpiworach w objęciach Morfeusza).

24.07._01

24.07._02

24.07._03

24.07._04

24.07._05

24.07._06

24.07._07


Poniedziałek 25.07

Z plaży do McDonalda – mamy prom na 14:20. Pijemy kawkie, jemy śniadanie i nareszcie jedziemy na prom. Około 17:00 jesteśmy w UK! :-) Jedziemy lewą stroną na nocleg. Error!!! Awaria! Gotuje nam wodę, szukamy przyczyny. Na szczęście na ratunek rzuciły się wszystkie złomy jadące za nami (tutaj podziękowania dla wszystkich ekip biorących udział w akcji). Powodem okazał się termostat oraz rozwalona uszczelka (naprawiamy pożyczonym silikonem). Po operacji na żywym mechanizmie, zaszywamy pacjenta, podłączamy pod kroplówkę i ruszamy dalej w trasę. Późnym wieczorem, po szybkich zakupach w supermarkecie, docieramy na pole namiotowe, gdzie dajemy upust swojej radości z faktu, że dojechaliśmy na checkpoint (grille, napoje wyskokowe, hulanki swawole – pozdrowienia dla Zakliny i jej anakondy oraz Katarzyny).


Wtorek 26.07

Kierunek kolejny kemping.

Przemierzyliśmy ponad 500 km, aby dotrzeć na kemping. Po drodze okazało się, że kemping, na który jedziemy, jest zamknięty, więc udaliśmy się na alternatywny. W tak zwanym międzyczasie był najgorszy obiad, który do tej pory mieliśmy okazję zjeść.


Środa 27.07

Kierunek Loch Ness!