ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Zagrzeb. Miasto widziane z ulicy.

Autor: Marta Pierzchała
Data dodania do serwisu: 2012-01-31
Średnia ocena: 6.33
Ilość ocen: 6

Oceń relację

W Zagrzebiu najlepiej spędzić czas spacerując ulicami miasta. Sama tylko obserwacja i przyjemna włóczęga jest najlepszym sposobem zapoznania się z energią miasta. Pasaże, strome i ciasne uliczki, markety i rynki wciągają bez reszty. Do tego rozstawione na chodnikach kawiarniane trasy i pokaz spektakli ulicznych. To wszystko razem tworzy fenomenalny obraz Zagrzebia. 
 
Przechadzkę po mieście najlepiej rozpocząć przedpołudniem od wizyty w kawiarni Kraš, położonej przy głównej ulicy starego miasta Ilicy. Można tam dojechać komunikacją miejską, co szczególnie polecam, gdyż niebieskie tramwaje to znak rozpoznawalny Zagrzebia. Z okien wagonów optymalnie widać fasady starych kamienic ciągnących się wzdłuż Ilicy. Jest to doskonała perspektywa do uchwycenia na zdjęciu kilku świetnych detali architektonicznych. Transport publiczny jest też dobrą okazją przyjrzenia się mieszkańcom. Nierzadko tramwajami podróżują zarówno bardzo eleganccy i zamożni obywatele miasta jak i ludzie wyrzuceni poza oficjalny margines. Ten zasadniczy kontrast w warstwie społecznej widoczny jest w całym Zagrzebiu. 
 
Wizyta w Kraš z pewnością należy do turystycznych atrakcji miasta. Firma ma za sobą stu letnią tradycję produkowania wyrobów czekoladowych. Oryginalnymi artykułami marki Kraš są popularne wafle Napolitanke i czekolada Dorina. Koniecznie trzeba spróbować Bajadery, czyli mlecznej czekolady przekładanej kremem z orzechów migdałowych. W menu dostępna jest zarówno w postaci solidnego kawałka ciasta, jak i lodów smakowych zalanych gorącą czekoladą. Oczywiście warto pamiętać, by przy wyjściu zakupić pudełko wyśmienitych czekoladek na wynos. 
 
Dawne mury obronne miasta, a tym samym centrum historycznej dzielnicy położone jest na wzgórzu. Można się tam dostać zabytkowym wagonem kolejki Uspinjača lub pieszo malowniczo usytuowanymi schodami. Uliczka prowadzi na punkt widokowy, skąd  widok rozciąga się na położone na południu miasto i meandrującą w oddali rzekę Savę. Teren za granicą rzeki tzw. Novi Zagreb zagospodarowano dopiero około lat 60. Powstały tam nowe dzielnice mieszkaniowe. Turystów w tamte rejony przyciąga otwarty stadion sportowy Hipodrom lub nowoczesny budynek Muzeum Sztuki Współczesnej (MSU). Jeżeli akurat wybije godzina dwunasta ze szczytu baszty mamy szansę usłyszeć salwę honorowa z armaty. 
 
W tym zakątku, blisko promenady Strossmayera, Zagrzeb najbardziej przypomina paryski Montmartre. Wśród kasztanowców swoje miejsce znaleźli uliczni malarze i portreciści. Można napić się tu wina lub posiedzieć na ławeczce obok posągu Strossmayera. Na obszarze gęstej zabudowy starego miasta odrestaurowano uliczne latarnie gazowe, które wieczorową porą oświetlają drogi zakochanym. Obraz miasta uzupełnia panorama z tarasu widokowego przy kościele św. Katarzyny. Jest to popularne miejsce nie tylko wśród turystów ale także nowo zaślubionych par, które chętnie pozują do pamiątkowych zdjęć na tle czerwonych dachów Zagrzebia. 
 
Jeżeli poczuliśmy już romantyczną atmosferę miasta, warto odwiedzić nietypowe muzeum sztuki użytkowej. Mam tu na myśli, znajdujące się po drugiej stronie placu, muzeum (Museum of Broken Relationships). Galeria prowadzi otwartą kolekcję sentymentalnych przedmiotów – relikwii przerwanych relacji. Pukiel włosów, suknia ślubna czy obszyte pluszem kajdanki to najbardziej oczywiste pamiątki po ex-partnerach. Są jeszcze krasnale ogrodowe, rentgen głowy i spray do nosa. Bardzo dosłownie przedmioty oddaja charakter stosunków. Wszystkie rekwizyty datowane są okresem trwania związku. Kalejdoskop miejsc, osób i emocji w zaskakujący sposób oddaje ducha współczesnych relacji. 
 
Ulicą, przy której znajduje się muzeum dochodzę do głównego placu starego miasta z centralnie usytuowanym kościołem św. Marka. Na monumentalnym dachu kościoła widnieją kolorowe herby Chorwacji, Sławonii, Dalmacji i Zagrzebia. Mozaika ta, to jedna z najczęściej reprodukowanych pocztówek z Zagrzebia. Trudno zmierzyć się z jej rozmiarem bez profesjonalnego sprzętu fotograficznego. Plac św. Marka pełni funkcje reprezentacyjne. Znajdują się tu budynki rządowe m.in. Parlament (Hrvatski sabor) i Pałac Bana (Banski dvori), przed którym w sobotę i w niedzielę w południe odbywa się uroczysta zmiana warty. Jeśli właśnie nas to ominęło zostaje jeszcze pamiątkowe zdjęcie w budce strażnika.
 
W Chorwacji dużo mówi się o nieustającym kryzysie finansowym. Skutki recesji i kompromitująca postać oskarżonego o korupcję, byłego premiera Ivo Sanadera oraz brak konkretnej wizji rządów premier Jadranki Kosor wpływają na ogólnie negatywną ocenę wewnętrznej polityki. Mimo oficjalnego stanowiska rządu również kwestia przystąpienia Chorwacji do Unii Europejskiej budzi kontrowersje wśród obywateli. W stolicy można spotkać się z antyrządowymi demonstracjami i protestami wyrażanymi w hasłach UE/NE – Unia Nie. O proporcjach niezadowolenia wkrótce zdecydować ma referendum. 
 
Na co dzień z problemami polityki Zagrzebianie obchodzą się ze specyficznym humorem. Tabloidy zwykły przedstawiać ludzi polityki niczym gwiazdy kolejnych okładek. Frustrująca sytuacja polityczna kraju znalazła swoje odbicie na terenie sztuki. Jeden ze współczesnych artystów performerów Sinša Labrović (labrovic.com) w ramach swojej akcji wyzwał Ministra Kultury Bozo Biskupic na pojedynek bokserski. Do walki nie doszło bo minister nigdy nie stawił się na ringu, co artysta przyjął dosłownie jako własne zwycięstwo. 
 
Z górnego miasta (Gornji Grad) w stronę jego dolnej dzielnicy (Donji Grad) najlepiej wyjść przez Kamienną Bramę (Kamenita vrata). Jest to idealne miejsce do krótkiej kontemplacji. W podcieniach przejścia znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, który jak głosi legenda jako jedyny ocalał z wielkiego pożaru miasta. Wśród rozpalonych wotywnych świec wyczuwa się silne duchowe wibracje. Na czarnych od sadzy ścianach umieszczone są tablice dziękczynne. Każdy przechodzień może poprosić o łaskę lub podziękować za pomyślność. Tuż za bramą św. Jerzy walczy ze smokiem. Jest to jeden z licznych posągów przedstawiających duchowego opiekuna miasta w odwiecznej walce ze złem. 
 
Moim celem teraz jest Dolac — według mieszkańców najpiękniejszy miejski targ w Europie. Wysadzaną brukiem ulicą Pavla Radića, prosto w dół dochodzę do historycznego przejścia graniczącego niegdyś dwa wrogie grody a teraz dzielnice miasta: Gradec i Kaptol. Uliczka zwie się Krwawy most (Krvavi most) i słownie oddaje ducha prowadzonych tu niegdyś walk. Przecinając deptak Tkalča, wchodzę na ogromy plac zakryty czerwonymi parasolami. Najlepiej znaleźć się tu przed południem, gdy dzieje się najwięcej. Za to pod koniec dnia pracy, czyli około godziny 15, niektórzy sprzedawcy obniżają ceny lub dokładają do koszyka smaczne bonusy. Prosto od rolników można kupić świeże, sezonowe owoce i warzywa: patlidžan, mrkva, paradajz, smokva. Już same nazwy oczarowują a wszystko pachnie i smakuje cudownie. W halach targowych sprzedaje się nabiał, ryby, przetwory i pieczywo. To dobry czas, żeby zrobić sobie przerwę na lunch i z lokalnych produktów skomponować wyśmienity posiłek. Najlepszą pamiątką z Zagrzebia jest garść suszonych fig kupionych na targowisku Dolac.
 
Droga na centralny plac miasta (Trg Bana Josipa Jelačića) dosłownie usłana jest kwiatami. Na straganach kwiaciarki plotą wieńce dekoracyjne i sprzedają zarówno gotowe bukiety jak i piękne cięte kwiaty. Nigdzie tak jak w Zagrzebiu nie uderza kontrast między nowoczesnością miasta a zachowanym na co dzień folklorem. Trg Jelačića w weekendy przemienia się w regionalny jarmark. Zaproszeni wystawcy prowadzą tu sprzedaż oryginalnych wyrobów spożywczych oraz rękodzieła. Często imprezom towarzyszy pokaz tańców i pieśni ludowych. Z cepeliady produktów wybieram charakterystyczny czerwony haft na serwecie. W tym samym czasie, pod pomnikiem Bana Jelačića, w strojach z epoki toczy się uroczysta ceremonia ku czci generała. 
 
Według podań ludowych miasto wzięło swoją nazwę od słowa zagrebi co znaczy tyle co zaczerpnij i wiąże się z historią panny o imieniu Manda, która na prośbę wodza słowiańskiego odgarnęła ziemię, z której wytrysnęła źródlana woda. Był to znak, żeby w miejscu tym zbudować osadę. Na pamiątkę tej legendy na placu zaprojektowano źródełko Manduševac. Miło posiedzieć przy fontannie i odpocząć w promieniach popołudniowego słońca.    
 
Zagrzeb zadaje szyku. Dla większości Zagrzebian popkultura stała się prawdą wcieloną. Najnowsze trendy z upodobaniem lansowane są na ulicach. Celebrą sobotniej wizyty w centrum są galowe spotkania na jedynym z przepełnionych w godzinach szczytu tarasów dolnej dzielnicy. Tzw. špica, to zjawisko totalnego chaosu. Kawa tu jest tylko pretekstem. Zamiarem prawdziwym jest prestiż — pokazanie się w najlepszym świetle i wśród śmietanki towarzyskiej miasta. Warto zapłacić wygórowany rachunek w kavanie, żeby choć na chwilę stać się częścią tego szaleństwa. Prędzej czy później i tak strój zdradzi, że nie jesteśmy stąd. Między stolikami kawiarni, w wąskich przejściach i w pasażach swoje występy mają artyści sztuki ulicznej: muzycy, akrobaci, mimowie. W większości są świetni. 
 
Przed zachodem słońca można dla równowagi odwiedzić spokojniejszą część miasta czyli Kaptol. Jest to typowo klerycka dzielnica Zagrzebia z Pałacem Arcybiskupim i dominującym nad miastem budynkiem Katedrala Marijina Uznesenja. Mówi się, że smukłe wieże są dla Zagrzebia tak charakterystyczne, jak sylwetka wieży Eiffla dla Paryża, czy Sukiennice dla Krakowa. Z placu przed katedrą odjeżdża autobus nr 106 na Mirogoj – wzgórze spokoju. Cmentarz rozkłada się na ogromnej przestrzeni a najstarszą część, z aleją zasłużonych, otaczają Arkady. Niewiarygodne, że na grobowcach widnieją emblematy religijne różnej wiary i narodowości. 
 
Na wieczorną kolacje zapraszam do restauracji makrobiotycznej RestoranNova (novarestoran.com.hr). Nowocześnie wyposażony lokal znajduje się na pierwszym piętrze przy Ilicy numer 72. Specjalnością zakładu jest talerz makrobiotyczny — przygotowany z sezonowych produktów dobrze zbalansowany zestaw inspirowany dietą wegańską. Miso zupa, sałatka z wędzonego tofu, humus czy sejtan to podstawowe pozycje w menu. RestaronNova prowadzi pełnowartościową kuchnię według zasad makrobiotyki. Posiłki przyrządzane są z naturalnych, organicznych produktów i serwowane z najlepszą intencją. Dobar tek! Po pożywnej kolacji najlepiej lekko zgrzeszyć w lodziarni Vincek (vincek.com.hr). To jedno z tych wspaniałych miejsc w Zagrzebiu, gdzie podają lody o smaku gorzkiej czekolady.
 
Wróciłam na plac Jelačića. To tutaj Zagrzebianie umawiają się przed wyjściem na drinka. Deptak na ulicy Tkalčićeva do późnych godzin nocnych pełen jest gości. Zazwyczaj gwarny tłum przesiaduje na zewnątrz. W ulubionych lokalach gdy brakuje miejsca ludzie po prostu stoją na ulicy. Świetnym miejscem do degustacji regionalnego bimbru jest bar Cica, gdzie na minimalnej powierzchni użytkowej serwują najlepszą rakiję w mieście. Noc trwa dalej i praktycznie dla wielu kończy się dopiero o świcie. Najbardziej znane kluby nocne znajdują się na terenie parku Jarun. Trzeba wiedzieć, że imprezy zaczynają się tam nie wcześniej niż po północy. Tego wieczoru zostaję w Art Cafe Cica na kolejnej miodówce.
 
Rano między 9 a 10 legendarna rozgłośnia radiowa 101 nadaje program Phonebox — otwartą dla słuchaczy playlistę najlepszych rockowych utworów wszechczasów. Zazwyczaj jest to godzina dobrze nakręconej muzyki. Przyjętym zwyczajem Zagrzebian dzień zaczynam od kawy. W barze Simple Luxury Coffee przy Ilicy nr 63 zamawiam Triestino, czyli porcję espresso z ciepłym mlekiem. Barista przygotowuje ekstrakt z wybranego przeze mnie gatunku kawy i podaje w szklanej filiżance z dodatkiem mleka sojowego. 
 
Dzisiaj jest niedziela i po przeciwnej stronie kavany na placu Britanski trg odbywa się targ staroci. Bibelotarze i antykwariusze z miasta i okolic zjeżdżają tu, jak co tydzień, żeby wystawić na sprzedaż stare żyrandole, szkatułki, obrazy, plakaty czy widokówki. Wybór jest ogromny a klimat niezapomniany. 
 
Niedziela to wymarzony dzień na zdjęcia. Ulice tego dnia są puste. Większość sklepów i cześć barów jest zamknięta. Brak codziennego ruchu odsłania fasady kamienic i oka wystawowe prywatnych cechów rzemieślniczych. Spacerując ulicą Savską dochodzę do placu imienia Maršala Tita. Znajduję się tu główny budynek Teatru Narodowego. Przez uchylone okno dochodzą mnie dźwięk arii operowej. Przy wejściu do teatru usytuowana jest fontanna zaprojektowana na początku ubiegłego stulecia przez Ivana Meštrovića. Wykonana w brązie kompozycja „Źródło Życia” alegorycznie przestawia etapy życia człowieka od narodzin do śmierci. Na placu teatralnym funkcjonuje również oryginalna kawiarnia teatralna KAUKAZ, gdzie od ubiegłego wieku spotykają się kolejne generacje pisarzy, dziennikarzy i artystów miejskiej bohemy a obecnie najczęściej studentów z pobliskich uczelni. 
 
Dla porównania filmowym sercem Zagrzebia jest kino studyjne Europa (ulica Varšavska 3), gdzie organizowane są najważniejsze międzynarodowe festiwale filmowe: Animafest i Zagreb Film Festival. Zagrzeb słynie ze znakomitej Szkoły Animacji. W halach studyjnych Zagreb Film zrealizowano m.in. nagrodzoną Oscarem w 1962 roku animacje Dusana Vukotica — „The Ersatz” a w latach 70. wyprodukowano na zamówienie telewizji kultową serię 59 odcinków przygód Profesora Baltazara.
 
Wąskim pasażem Miškecov prolaz wracam do ulicy Masaryka, gdzie zatrzymuję się pod numerem 19. Jest to ostatnia okazja, żeby w La Maison Des Waffles spróbować jak smakują belgijskie gofry w Zagrzebiu. Według mnie rewelacyjnie! 
 
Leniwe niedzielne popołudnie miło spędzić w ogrodzie botanicznym (Botanicki Vrt). Na wiosnę kwitną tu stare drzewa lipy, kasztanowce i akacje. W ogrodzie ciekawym miejscem jest szklarnia, pod którą w specjalnych warunkach hodowane są rośliny tropikalne. Na zewnątrz w licznych sadzawkach najpiękniej wyglądają lotosy. Przy bramie uwagę zwraca drzewko przybrane tysiącem papierowych żurawi — sposób dalekowschodni na wszelką pomyślność.  
 
Okolice ogrodu botanicznego to typowo turystyczna część Zagrzebia. Z Dworca Głównego (Glavni Kolodvor) wychodzi szeroka promenada, która przez okazały plac Króla Tomislava (Trg Kralja Tomislava) a następnie plac Strossmayera (Trg JJ Strossmayera) prowadzi do skweru Zrinjevac, gdzie można odpocząć w cieniu białych drzew platanowców. Czasami odbywają się tu koncerty lub mają miejsce spotkania festiwalowe. Na co dzień jednak Zrinjevac służy mieszkańcom swoją zielenią i spokojem. Spontanicznie organizuję piknik na trawie. Szczególnie polecam wino jeżynowe (kupinovo vino), bagietkę wypiekaną z mąki kukurydzianej (kukuruzni kruh) i słoiczek warzywnej pasty ajwar (ajvar). Słodko-ostry smak na języku, parny wieczór i szum fontann wokoło są wspaniałym zakończeniem podróży. 
 
Rano w pociągu spotykam turystów z Kanady, którzy przez ostatnie dni, jak ja, zwiedzali Zagrzeb. Byli kompletnie oczarowani! Entuzjastycznie ogłosili: „Zagrzeb to miasto, w którym można się rozkochać!”. W rzeczy samej trudno się z nimi nie zgodzić.