ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Roztocze czyli rowerem przez wschodnie bezdroża.

Autor: Robert Ostrowski
Data dodania do serwisu: 2009-04-23
Relacja obejmuje następujące kraje: Polska
Średnia ocena: 5.82
Ilość ocen: 172

Oceń relację

<p align="justify"> <strong>Wstęp.</strong>&nbsp; Zbliża się długi majowy weekend. Pytana przez znajomych, jak go spędzę odpowiadam zgodnie z prawdą: zabieramy rowery i jedziemy na Roztocze. Taka odpowiedź nikogo jeszcze nie dziwiła. Zaskoczenie pojawiało się na twarzy, gdy m&oacute;wiłam, że poruszać się po Roztoczu będziemy tylko rowerami, nocować w namiotach i dotyczy to całej naszej rodzinki, łącznie z sześcioletnią c&oacute;reczką Adą. Jak można właśnie w ten spos&oacute;b spędzić wolne majowe dni całą rodziną &ndash; kr&oacute;tka relacja poniżej. Może nią kogoś zachęcimy do takiej formy wypoczynku, mam na myśli rodziny, ponieważ singli na rowerowych wojażach, podejrzewam jest dość dużo, natomiast rodzice z dziećmi możliwe, że obawiają się pewnych niedogodności. Trudności są i jest też duuuuża frajda. Jak doszło do decyzji, że jedziemy całą rodziną? M&oacute;j mąż Robert uprawia taką formę wypoczynku od lat, do tej pory bez nas. I ile tak można! Moja tolerancja na samotne wyprawy skończyła się. Dzieci potrzebują kontaktu z ojcem, ja z mężem, jeśli wyprawa rowerowa to tylko wsp&oacute;lna &ndash; tak brzmiało moje stanowisko i było nienegocjowalne. Robert przyjął to dzielnie i zamiast narzekać, że może to tylko m&oacute;j chwilowy kaprys zabrał się za przygotowania: rower&oacute;w, sprzętu turystycznego, trasy. Największym wyzwaniem na etapie przygotowań okazało się znalezienie dobrych map Roztocza i okolic. W wielu miejscach są dostępne mapy samochodowe, kt&oacute;re mają za małą skale i rzadko zaznaczane są na nich szlaki rowerowe i małe lokalne dr&oacute;żki. A takimi trasami zamierzaliśmy się poruszać. Zdecydowanie odpadały większe drogi ze względu na walory krajobrazowe jak i bezpieczeństwo &ndash; kierowcy na naszych drogach w większości dalej mają rowerzyst&oacute;w &bdquo;w nosie&rdquo;. Dobre mapy: Centralnego Szlaku Rowerowego, Lasy Janowskie, Puszczy Solskiej o skali 1:85 000 zakupiliśmy w Bibliotece Wojskowej na Przycz&oacute;łku Grochowskim &ndash; niezawodne miejsce, by je odnaleźć. Oczywiście potrzebny nam był też sprzęt turystyczny: zabraliśmy dwa namioty z naszej kolekcji, dokupiliśmy śpiwory i inne drobiazgi. Przyznam, że kompletowanie tych drobiazg&oacute;w: odzieży outdoorowej, ręcznik&oacute;w szybkoschnących i tym podobnych akcesori&oacute;w sprawiało mi dużo przyjemności. Byłam pod wrażeniem szerokiego wyboru, nowinek technologicznych i funkcjonalności. Trzeba dodać, że rzeczy dobrej jakości cenią się. W niekt&oacute;re warto zainwestować, Np.: dobre sakwy. Zatem m&oacute;j mąż usłyszał: &bdquo;Jeśli nie chcesz mojej zguby to Ortlieba kup mi luby&rdquo;. Ortlieb to mercedes w rodzinie sakw - sprawdził się doskonale. Po jeździe w deszczu, a nie brakowało go w majowy weekend, wszystko nadal pozostawało suche, czego nie mogę powiedzieć o rzeczach mojego syna, kt&oacute;ry używał odziedziczonych po tacie sakw Crosso. </p><p align="justify"> <strong>Dzień 1.</strong></p><p align="justify"><em>Trasa: Szczebrzeszyn - Radecznica -Podlesie Małe</em></p><p align="justify">Start czyli początek wyprawy. Wyruszyliśmy z czterema rowerkami z Warszawy w kierunku Szczebrzeszyna. Tamtędy wiedzie centralny szlak rowerowy w kierunku Kraśnika i Lwowa. Obraliśmy kurs na Kraśnik. Początek szlaku przebiega przez pola i łąki. Jego zaletą na pewno jest dobre oznakowanie oraz częste miejsca postojowe z miejscem na ognisko i tablicami z informacją turystyczną.</p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAu6BEEyEI/AAAAAAAAHRU/QOsfvk7iTGs/s640/DSCN0552.jpg" alt="" /> Wyzwaniem była nawierzchnia, ułożona z płyt betonowych, na kt&oacute;rych rowery podskakiwały niczym zające. Po kilku km takiej trzęsiawki nastała największa zmora tego odcinka, czyli gruntowa polna droga miejscami zaorana. </p><p align="justify"><img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAvBxEEyII/AAAAAAAAHR0/5M8Hoex_6E0/s640/DSCN0556.jpg" alt="" /> Na szczęście odcinek ten nie trwał długo. Wkr&oacute;tce zrozumieliśmy, dlaczego musieliśmy przeżyć te męczarnie&hellip;po prostu omijaliśmy ruchliwą drogę krajową. W dalszej części dnia mieliśmy już o wiele lepsza nawierzchnie. Do kilku atrakcji dnia możemy zaliczyć: zjazd leśną drogą w Szczebrzeszyńskim Parku Krajobrazowym,</p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAvFhEEyKI/AAAAAAAAHSE/mQlGAqA9Zwo/s640/DSCN0558.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> ...klasztor we wsi Radecznica z imponującym wejściem złożonym z kilkudziesięciu schod&oacute;w przykrytym betonowym zadaszeniem...</p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAvHREEyLI/AAAAAAAAHSM/V9uwjWeOTNE/s512/DSCN0560.jpg" alt="" /> ... kapliczką z &quot;cudownym źr&oacute;dłem&rdquo;...</p><p align="justify">&nbsp;<img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAvOxEEySI/AAAAAAAAHTE/rqoGarqBz_g/s512/DSCN0567.jpg" alt="" /></p><p align="justify"> a także lessowy wąw&oacute;z z głębokimi na poł metra rozpadlinami. </p><p align="justify">&nbsp;<img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAvrhEEymI/AAAAAAAAHVs/sFKKe-5shz8/s640/DSCN0589.jpg" alt="" /></p><p align="justify">&nbsp;Pierwszy dzień wyprawy zakończyliśmy noclegiem nad jeziorem we wsi Podlesie Duże. Ten dzień byl pierwszym sprawdzianem rodzinnego rowerowania.</p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAv1BEEyuI/AAAAAAAAHWw/WpJnev_zcSY/s640/DSCN0600.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> <strong>Dzień 2. </strong></p><p align="justify"><em>Trasa: Podlesie Małe - Chrzan&oacute;w - Jan&oacute;w Lubelski - Szklarnia</em></p><p align="justify"> Przyjemnie było spędzić pierwszą noc z dala od zgiełku miasta. O poranku spostrzegliśmy, ze nie jesteśmy sami&hellip;dookoła jeziora było mn&oacute;stwo wędkarzy. </p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAv8hEEyzI/AAAAAAAAHXY/nJxIl3VqseA/s640/DSCN0605.jpg" alt="" /> Śniadanko, szybkie wsp&oacute;lne pakowanie namiot&oacute;w i byliśmy gotowi by stawić czoła drugiemu dniu wyprawy. Poranek był słoneczny, więc z każdą minutą zdejmowaliśmy z siebie kolejne warstwy odzieży. Jednocześnie szlak prowadził przez lekko pofalowane wąskie wiejskie drogi. Było cudownie.</p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAv_hEEy1I/AAAAAAAAHXo/3vT8SmHxfQc/s640/DSCN0607.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Jednak ta sielanka szybko się zakończyła &ndash; nastąpiła seria kilku długich podjazd&oacute;w. Jak dzieciaki radziły sobie z takimi przeszkodami? Dziesięcioletni Piotr pokonywał je samodzielnie. </p><p align="justify">&nbsp;<img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAwGxEEy7I/AAAAAAAAHYc/EhDv18Mf0GY/s640/DSCN0613.jpg" alt="" /></p><p align="justify">&nbsp;&nbsp; Sześcioletnia Ada przy bardziej stromych podjazdach korzystała z pomocy taty, kt&oacute;ry podczepiał jej rower linką holowniczą do swojego roweru i podciągał do g&oacute;ry. </p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAwDREEy4I/AAAAAAAAHYE/IZxj5hi-Be0/s640/DSCN0610.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Dzieciaki były dzielne. Czasami, gdy ja miałam już dosyć, one miały jeszcze siły, by się ścigać. Tak dojechaliśmy do miejscowości Chrzan&oacute;w, a w zasadzie Chrzanowa Drugiego. Okazało się, że obok siebie są cztery Chrzanowy.</p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAwgREEzTI/AAAAAAAAHbk/-D8smJMiDsY/s512/DSCN0640.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Z Chrzanowa ruszyliśmy dalej do Janowa Lubelskiego &ndash; miasta z uroczym parkiem i kilkoma sympatycznymi restauracjami. </p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAwohEEzbI/AAAAAAAAHck/XjN9SBtnNk0/s640/DSCN0648.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Najpiękniejsze okazały się jednak okolice Janowa &ndash; Lasy Janowskie. Tam spędziliśmy kolejny nocleg, na leśnej polanie pośr&oacute;d rosłych sosen. To jedna z bardziej uroczych naszych nocnych przystani.</p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAw3BEEznI/AAAAAAAAHeI/RW2UwLm1dqw/s640/DSCN0665.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> <strong>Dzień 3. </strong></p><p align="justify"><em>Trasa: Szklarnia - Marmoty - Biłgoraj</em></p><p align="justify">&nbsp;Ten dzień był przełomem pomiędzy pag&oacute;rkami a terenem płaskim, słońcem a deszczem, terenami otwartymi a lasami. Po spędzęniu noclegu na leśnej polanie pośr&oacute;d rosłych sosen nadszedł czas na dalszą jazdę. </p><p align="justify"><img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxOxEEz5I/AAAAAAAAHgg/w5Z6pKc-svI/s512/DSCN0685.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Jeśli jest się w tych lasach koniecznie trzeba odwiedzić Szklarnie, w kt&oacute;rej znajduje się hodowla kucy biłgorajskich, kt&oacute;re prawie dzikie hasają po tamtejszych leśnych polanach. </p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxCBEEzuI/AAAAAAAAHfE/3U7ov79MOuI/s640/DSCN0673.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;<img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxExEEzxI/AAAAAAAAHfc/9jWAcep3MOM/s512/DSCN0677.jpg" alt="" /></p><p align="justify">&nbsp;Z miejscowości Szklarnia udaliśmy się małoruchliwymi drogami wiodącymi przez Lasy Janowskie do Mamot G&oacute;rnych. Cudownie było kontemplować się widokiem rosłych sosen i słuchać ich szumu i śpiewu ptak&oacute;w. </p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxTREEz8I/AAAAAAAAHg4/ymfXCinbB30/s512/DSCN0689.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;W Mamotach G&oacute;rnych zatrzymaliśmy się na chwilę, by obejrzeć drewniany kości&oacute;łek, kt&oacute;ry jak głosi zamieszczona tam informacja powstał bez plan&oacute;w architektonicznych, spontanicznie wznoszony przez &oacute;wczesnego proboszcza - wygląda całkiem sympatycznie. </p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxYBEEz_I/AAAAAAAAHhQ/22a8tc1DOOQ/s640/DSCN0692.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;I dalej znow&oacute;ż Lasami Janowskimi udaliśmy się w kierunku Biłgoraja. Po drodze niezapomniane widoki: olbrzymie pola jagodowe, mokradła, przemykające sarenki. </p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxehEE0EI/AAAAAAAAHh8/xcfJ0iOtnqw/s640/DSCN0698.jpg" alt="" /> Niezapomnianym, negatywnym miejscem naszej tułaczki był Biłgoraj. Trudny dojazd ruchliwą drogą, nie zważający na rowerzyst&oacute;w kierowcy. W samym mieście r&oacute;wnież najazd samochod&oacute;w, nic ciekawego do zobaczenia. Duże rozczarowanie, zwłaszcza, że ktoś niedawno opowiadał o Biłgoraju jako uroczym miasteczku. W dodatku okazało się p&oacute;źniej, że jak już raz do niego wjedziesz to tak łatwo nie wyjedziesz.</p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAxrREE0NI/AAAAAAAAHjE/ZP3wxT_QryM/s640/DSCN0707.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> <strong>Dzień 4. </strong></p><p align="justify"><em>Trasa: Biłgoraj - Aleksandr&oacute;w - G&oacute;recko Kościelne</em></p><p align="justify">&nbsp; Po noclegu w Biłgoraju planowaliśmy dojazd w okolice J&oacute;zefowa przez Puszczę Solską. Puszcza piękna, niestety trudna do przemierzania rowerem. Po pierwszym bardzo piaszczystym odcinku pojawiła się jedyna przejezdna droga, kt&oacute;rą ruszyliśmy. </p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCASnREEv6I/AAAAAAAAG8w/KqBdqKg03sg/s640/DSCN1738.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Po trzech godzinach jazdy pewni że jesteśmy blisko celu podr&oacute;ży wyjeżdżamy z lasu i&hellip;. nie wiemy gdzie jesteśmy. </p><p align="justify"><img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATCxEEwYI/AAAAAAAAHAo/8zk7yRZ9a6I/s640/DSCN1773.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Napotkany pierwszy drogowskaz uświadamia nam, że od Biłgoraja odjechaliśmy na odległość jednego kilometra. C&oacute;ż, posuwanie się na prz&oacute;d nie oznacza, że jest się do przodu. Ruszyliśmy dalej do J&oacute;zefowa. Po drodze przejechaliśmy chyba przez najdłuższą i najwęższą wieś w Polsce, Aleksandr&oacute;w. Ciekawy był widok szeregu dom&oacute;w stojących przy szosie, za kt&oacute;rymi bezpośrednio rozpościerały się pola i łąki. P&oacute;źnym popołudniem trafiliśmy do G&oacute;recka Kościelnego i karczmy, kt&oacute;ra gościła turyst&oacute;w i około 100 uczestnik&oacute;w rowerowego Rajdu J&oacute;zefowskiego. </p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATKREEwfI/AAAAAAAAHBg/wl1GQ1YFPoY/s640/DSCN1781.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Nasze objuczone rowery wzbudziły u nich spory podziw i zdawały się być pierwszą atrakcją na ich trasie. Nie ominął nas tego dnia kolejny majowy deszczyk, kt&oacute;ry towarzyszył nam w trakcie rozkładania namiot&oacute;w i przechodził w niezłą ulewę. </p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATOREEwjI/AAAAAAAAHCE/3a4XYw-CucI/s640/DSCN1787.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Kiedy ja i Robert uwijaliśmy się jak w ukropie nasze dzieciaczki beztrosko spacerowały po lesie w strugach deszczu.</p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATiBEEw0I/AAAAAAAAHEQ/C9NUDUgyO_8/s512/DSCN1808.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> <strong>Dzień 5. </strong></p><p align="justify"><em>Trasa: G&oacute;recko Kościelne - J&oacute;zef&oacute;w - Majdan Nepryjski</em></p><p align="justify">&nbsp;Po błądzeniu po Puszczy Solskiej i jeżdzie koszmarną drogą docieramy do esencji Roztocza czyli okolic J&oacute;zefowa. Tu także spędzamy noc nad bardzo malowniczym jeziorkiem.</p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATYREEwrI/AAAAAAAAHDE/SBqiCqVUt3o/s512/DSCN1797.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Śniadanko nad brzegiem jeziorka.</p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATahEEwtI/AAAAAAAAHDY/1Dew9cfpWik/s640/DSCN1800.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Początek dnia nie był optymistyczny. Tuż po wyjeżdzie z obozowiska guma.</p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCATshEEw8I/AAAAAAAAHFU/mafBjrvtuIc/s640/DSCN1839.jpg" alt="" />&nbsp; </p><p align="justify">&nbsp;Kolejną niespodzianką była nagła burza z silnym opadem deszczu. Na szczęście było się gdzie schować.</p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAT1hEExEI/AAAAAAAAHGU/x7SI0EprXeY/s640/DSCN1850.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Jazda po Roztoczu nie zawsze oznacza jazdę po suchych drogach.</p><p align="justify"><img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAT_xEExLI/AAAAAAAAHHQ/iqUUqF2bMsA/s512/DSCN1858.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Chwila zastanowienia się nad wyborem trasy.&nbsp;</p><p align="justify"><img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAUBBEExMI/AAAAAAAAHHY/8I5RG_U2fcQ/s640/DSCN1862.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp; Wyruszyliśmy do J&oacute;zefowa, niedużej miejscowości, kt&oacute;rej przyjemnym akcentem była restauracja &quot;U Hasana&quot; , w kt&oacute;rej właściciel zaserwował nam &quot;g&oacute;rę&quot; jadła. Po opuszczeniu J&oacute;zefowa przemierzaliśmy przez okoliczne wsie. W każdej z nich przy przydrożnych kapliczkach słychać było modlitwy nabożeństw majowych.&nbsp; I znowu woda. Tym razem jest to jezioro w Majdanie Nepryjskim.</p><p align="justify">&nbsp;<img src="http://lh5.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAWpBEEx4I/AAAAAAAAHNI/RiVnNsWbIWM/s640/DSCN1866.jpg" alt="" /></p><p align="justify">&nbsp; W poszukiwaniu noclegu odkrywamy wspaniale wijący się potok. Tuż obok niego, niestety za ogrodzeniem, znajdował się ośrodek wypoczynkowy. O dziwo był otwarty chociaż nie było w nim żywego ducha. Bez skrupuł&oacute;w rozbiliśmy namioty na grilowej polance. Niestety o cywilizowanym prysznicu można było zapomnieć... </p><p align="justify">&nbsp;</p><p align="justify"><img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAUJxEExTI/AAAAAAAAHIU/_smFTzRXKPg/s640/DSCN1877.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"><strong>Dzień 6. </strong></p><p align="justify"><em>Trasa: Majdan Nepryjski - Krasnobr&oacute;d -Zwierzyniec - Szczebrzeszyn</em></p><p align="justify">&nbsp; Podążając za szlakiem rowerowym pakujemy się w piaszczyste leśne drogi. Efekt jest taki, że praktycznie przez cały las przepchaliśmy rowery.</p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAUTREExaI/AAAAAAAAHJQ/ZSZOboEQKZ0/s640/DSCN1884.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> Nie było łatwo, zwłaszcza dzieciakom. </p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAUPhEExXI/AAAAAAAAHI0/93uAW40vxm8/s512/DSCN1881.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Na pocieszenie zaświeciło słońce, kt&oacute;re już nas nie opuszczało. Jednak za chwilę droga zmieniła się diametralnie oferując twardą nawierzchnię malowniczo wijącą się pośr&oacute;d lasu...i cały czas lekko w d&oacute;ł.</p><p align="justify"><img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAUaxEExfI/AAAAAAAAHJ4/J5qVL9JPLK0/s640/DSCN1889.jpg" alt="" />&nbsp; </p><p align="justify">&nbsp;Na jednym ze zjazd&oacute;w napotykamy padalca beztrosko wygrzewającego się na skraju drogi.</p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAWShEExrI/AAAAAAAAHLc/t96vj1BGews/s640/DSCN1906.jpg" alt="" /> </p><p align="justify">&nbsp;Na naszej trasie Krasnobr&oacute;d czyli miasto fryzjer&oacute;w. Na przestrzeni 500 m naliczyliśmy 4 zakłady fryzjerskie! Nie spos&oacute;b było przejść obok zwłaszcza, że za usługę płaciło się 7 pln. W dalszej kolejności mamy przejazd przez Krasnobrodzki Park Krajobrazowy.</p><p align="justify"><img src="http://lh6.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAWWREExsI/AAAAAAAAHLk/layPHq2UbEw/s512/DSCN1909.jpg" alt="" /></p><p align="justify">&nbsp;Do ostatnich atrakcji Roztocza należy zaliczyć skansen we wsi Guci&oacute;w.&nbsp; Wiejska zagroda złożona z 3 drewnianych chałup nie robi zbyt wielkiegowrażenia. Wieksze wrażenie robią zgromadzone tam historyczne sprzęty. Jednak największe wrażenie zrobił na nas wykład przewodnika, kt&oacute;ry to w barwny spos&oacute;b naświetlił nam historię regionu oraz wytłumaczył ogromne r&oacute;żnice mentalne miejscowej ludności.&nbsp; </p><p align="justify"><img src="http://lh3.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAWdhEExvI/AAAAAAAAHMA/9CkKrf2XrVo/s640/DSCN1916.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"><strong>&nbsp;Podsumowanie. </strong>&nbsp; Wyprawa trwała 6 dni w trakcie kt&oacute;rej pokonaliśmy około 260 km. Pogoda nam tylko w połowie dopisała ale za to byliśmy w stanie ocenić wodoodporność kilku akcesorii. Mogliśmy także przetestować dostępność Roztocza dla mało doświadczonych rowerzyst&oacute;w. I tak do absolutnych minus należy zaliczyć: Miasteczko Biłgoraj ( absolutnie niesprzyjającego turystyce rowerowej). Puszcze Solską ( jej fatalne oznakowanie turystyczne). Rowerowy Szlak Roztocza na zachod od Szczebrzeszyna ( fatalna gruntowa nawierzchnia). Okolice wsi Aleksandr&oacute;w ( brak pobocza umożliwiającego spokojną jazdę rowerzystom). </p><p align="justify"> Na zakonczenie aby pomoc poczatkujacym turystom chcielibysmy wymienic sprawdzone firmy:</p><p align="justify"> <u>Ortlieb - sakwy rowerowe </u></p><p align="justify"> <img src="http://lh4.ggpht.com/_2W6DuIzAks8/SCAwVxEEzJI/AAAAAAAAHaQ/GPpCIpP_0CA/s640/DSCN0629.jpg" alt="" /></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><img src="http://www.bikeman.pl/design/bkm/images/logo_ortlieb.jpg" alt="" /></p><p align="justify">&nbsp;</p><p align="justify"> <u>Nanini - odzież rowerowa</u></p><p align="justify"><img src="http://www.bikeman.pl/design/bkm/images/logo_nalini.jpg" alt="" /> </p><p align="justify"> Fjord Nansen - akcesoria turystyczne Lafuma - spiw&oacute;r i kobieca odzież outoorowa Alpinus - spiw&oacute;r Jack Wolfskin - ręczniki szybkoschnące NRS - palnik wielopaliwowy Petzl - czoł&oacute;wka Shimano - buty i sandały rowerowe Tatonka - naczynia turystyczne Shwalbe - Maraton XR, opony trekingowe Brooks - rowerowe siodło turystyczne Długo nie zapomnę ostatnich kilometr&oacute;w naszej wyprawy. Dojeżdżałam do Szczebrzeszyna i byłam dumna z naszej czw&oacute;rki: daliśmy radę i wracaliśmy pełni nowych wrażeń. Koniec wyprawy, na szczęście można już zacząć planować następną. W tej wyprawie udział wzięli: Ada, lat 6. Była to jej pierwsza wyprawa rowerowa. Piotr, lat 10. Druga wyprawa licząc tylko samodzielną jazdę. Dorota, moja żona. Do turystyki rowerowej powr&oacute;ciła po 6 letniej przerwie. Jej gł&oacute;wne zadanie to dbanie o dziatwę i pedałowanie do przodu. Robert, na kt&oacute;rym spoczywała: logistyka, serwis rowerowy, dokumentacja zdjęciowa i pomoc na ciężkich podjazdach.</p><div align="justify"><em>Tekst i zdjęcia Dorota i Robert Ostrowscy</em></div><p align="left">&nbsp;</p>