ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Picos de Europa

Autor: Joanna Stoga
Data dodania do serwisu: 2006-03-13
Relacja obejmuje następujące kraje: Hiszpania
Średnia ocena: 6.11
Ilość ocen: 382

Oceń relację

Gdy wyjeżdża się na urlop z całą rodziną, sztuka kompromisu jest pierwszą, którą należy opanować do perfekcji. Mój mąż, dajmy na to, uwielbia spędzać długie upalne godziny na plaży, z książką w ręku i perspektywą niczym niezmąconego spokoju. Starszy syn uparcie wspina się na skały strome jak ściany wieżowców, młodszy ogląda świat przez obiektyw swej super lustrzanki, celując go we wszystko, co się da, najchętniej w stronę pięknych pań, a ja dzielę swoje zamiłowania między górskie wyprawy i miejsca gdzie się po nich odpoczywa, przy dobrym jedzeniu i jeszcze lepszym trunku.

Jak widać trudno sprostać tak różnorodnym wymaganiom, jednak hiszpańskie Picos de Europa bez problemu godzą wszystkich…

Gdy pierwszy raz usłyszałam tą nazwę, pomyślałam, cóż za megalomania, żeby w ten sposób nazywać góry tak niewielkie, że na mapie mieszczą się pod małym palcem? Szczyty Europy?! Przed wyjazdem próbowałam kupić mapę i większość sprzedawców nie miała pojęcia gdzie to w ogóle jest! A jednak jest to miejsce niezwykłe, warte odwiedzenia i na długo pozostające w pamięci…

Picos de Europa są częścią Gór Kantabryjskich ciągnących się wzdłuż północnego wybrzeża Hiszpanii. Leżą na granicy trzech prowincji – Kantabrii, Asturii i Leon i to „na granicy” bywa tu rozumiane bardzo dosłownie. Nieraz można natknąć się na mapy, na których szlaki urywają się, gdy tylko dochodzą do granic prowincji, choć w naturze bez przeszkód biegną dalej.

Picos de Europa stanowi potężny, wapienny masyw o długości i szerokości mniej więcej 40 km, położony zaledwie 25 km od Atlantyku. Dzięki temu góry wydają się zdecydowanie wyższe, niż są w rzeczywistości. Rwące strumienie i rzeki żłobią głębokie kaniony, a białe, ostre granie lśnią imponująco na tle granatowego nieba. Masyw stanowią trzy oddzielone rzekami grupy: Andara, Uriello i Cornion. Najbardziej znany, choć nie najwyższy szczyt, Naranjo de Bulnes, ma zaledwie 2519 m (wyższy jest Torre de Cerredo 2648m), ale tylko wytrawni wspinacze mogą pochwalić się zdobyciem samego wierzchołka. Stanowi go bowiem wysoki na 600 m i stromy jak ściana, blok skalny, dostępny tylko dla najlepszych alpinistów.

Góry są bardzo popularnym wśród Hiszpanów miejscem wypoczynku, dlatego oferta noclegowa jest całkiem dobra. Wybierać można między luksusowymi pensjonatami, a schroniskami czy kempingami. Jednak położenie niemal nad samym oceanem pozwala obrać na bazę wypadową, również jedną z nadmorskich miejscowości. Pomiędzy San Vincente de Barquera a Ribadesella jest kilka uroczych potów i mnóstwo plaż, przy których znaleźć można wygodne kempingi. Ta część Półwyspu Iberyjskiego na szczęście w niczym nie przypomina zatłoczonego i hałaśliwego wschodniego wybrzeża. Nie ma tu rozbudowanych hoteli – resortów, nie ma tłoku i tylko czasem główne drogi bywają nieco zakorkowane.

Zdecydowaliśmy się na kemping położony niezwykle malowniczo na nadmorskich klifach przy plaży Vidiago (kilka kilometrów na wschód od Llanes). Namioty rozbija się tu na trawiastych tarasach opasających strome zbocza. Poruszanie się po kempingu może być męczące, za to widoków nie da się przecenić. Z jednej strony Atlantyk, z drugiej zaś łąki i szmaragdowe wzgórza pasma Sierra del Cuera.

Codzienne dojazdy w góry nie są może najlepszym rozwiązaniem, ale kąpiel w morzu po całodziennej, górskiej wycieczce w pełni rekompensuje wszelkie trudy. Oczywiście przy dłuższych trasach warto zaplanować nocleg w górach. Oficjalnie nie można nocować poza schroniskami, w praktyce sporo wspinaczy nocuje „na dziko” i obsługa schronisk nie robi z tego większego problemu.
W Picos de Europa jest kilka tras będących niemal obowiązkowym punktem programu. Należy do nich przede wszystkim Wąwóz Cares (Garganta del Cares), biegnący zachodnią częścią grupy Uriello. Trasa z Poncebos do Cain liczy sobie 12 km, niestety tę odległość trzeba pomnożyć razy dwa, bo jeśli chce się wrócić z powrotem do Poncebos, trzeba wędrować tą samą drogą (jak mówią Hiszpanie - ida i vuelta). Wąwóz Cares jest nie tylko malowniczą trasą górskich spacerów, na niemal całej jego długości biegnie wydrążony w skale kanał wodny, będący elementem systemu hydrologicznego. Ścieżka jest więc przede wszystkim miejscem pracy służb hydrologicznych, codziennie doglądających stanu urządzeń wodnych i poziomu wody w kanale. Trasa w znacznej części biegnie wykutą w skale półką, zawieszoną chwilami nawet 300m nad korytem rzeki Cares. Pozwala to podziwiać niezwykle piękne, górskie panoramy. Mimo braku trudności technicznych przejście wąwozu może być dla wielu turystów bardzo męczące, gdyż przez większą część dnia nie ma tu ani odrobiny cienia, a upalne słońce niemal roztapia skały. Wyprawę lepiej więc rozpoczynać wczesnym rankiem.

Po 2,5 – 3h od wyjścia z Poncebos, dochodzi się do niewielkiej, pięknie położonej wioski Cain. Można tu przenocować, lub tylko posilić się przed dalszą drogą. Jest tu kilka pensjonatów, barów, sklep i stragany z pamiątkami. W weekendy i święta bywa niestety bardzo tłoczno. Z Cain można wyruszyć dalej do Posada de Valdeon (12km). Droga biegnie już nie tak stromą, choć nadal bardzo atrakcyjną widokowo doliną Cares.

Drugą, koronną wyprawę stanowi podejście do szczytu Naranjo de Bulnes (zwanego inaczej Pico Urriellu). Do wyboru są dwa warianty drogi: z Poncebos dojeżdża się podziemną kolejką lub wspina do Barrio de Castillo i dalej do wioski Bulnes. Stamtąd prowadzi stroma, żmudna trasa kotłem Camburero (w sumie około 6 h) do łąki i schroniska Vega de Uriello, leżącego tuż pod kamiennym blokiem stanowiącym zwieńczenie szczytu. Zdecydowanie mniej żmudna za to bardziej atrakcyjna widokowo jest trasa z przepięknej wioski Sortes. Ścieżka wspina się do łąki Pandebano, a następnie biegnie obok malutkiego schroniska Terenosa, dalej przecinając zbocza Cabeza Los Tortorios i Morra del Carinioso trawersuje nad głęboką doliną Camburero i dochodzi do ostatniego stromego podejścia (z Sortes 3-4 h). Po noclegu w schronisku można wędrować, wymagającą sporej kondycji, trasą do drugiej w Picos de Europa kolejki Fuente De, znajdującej się po przeciwnej stronie pasma. Ta ścieżka nie jest opisana na mapach, przeznaczona jest więc raczej dla doświadczonych turystów.

Poza tymi szlakami góry oferują sporo różnej długości i trudności tras, biegnących między niewielkimi, zgubionymi wśród szczytów, wioskami. Najciekawsze trasy zaczynają się we wspomnianym wcześniej Poncebos na północy lub na południu w Espinamie, Fuente De czy Posada de Valdeon. Droga z Potes do Fuente De jest, ze względu na popularną kolejkę linową, bardzo zakorkowana, a tłumy niedzielnych turystów odbierają przyjemność obcowania z górami. Niestety w Piccos de Europa nie ma wytyczonych dróg typu ferrata, a szkoda, bo góry bardzo przypominają włoskie Dolomity. Wymagającym turystom pozostaje więc zdać się na własną kondycję i sprzęt do wspinaczki. Z pewnością 600 m ściana Naranjo de Bulnes, uchodząca za najtrudniejszą tego typu drogę w Hiszpanii, będzie „honornym” podejściem i ukoronowaniem wszelkich wspinaczek w Picos de Europa.

Ta część Hiszpanii to jednak nie tylko góry i wspinaczki. Każdy może znaleźć tu dla siebie sporo atrakcji. Kantabria i Asturia to raj dla speleologów i miłośników jaskiń, atrakcyjnych nie tylko ze względu na formy skalne, ale przede wszystkim niezwykle, prehistoryczne malowidła. Najbardziej znana z nich, jaskinia Altamira, jest już wprawdzie zamknięta dla zwiedzających, ale pozostaje sporo innych, nie mniej ciekawych grot i jaskiń. Miłośnicy raftingu i spływów górskimi strumieniami też nie będą mogli narzekać na brak ofert, choć czasem tłok na rzekach bywa wręcz zaskakujący. Kochający słońce znajdą wiele malowniczych plaż i zatoczek, a Atlantyk okazuje się być tu wcale nie tak chłodny jak się powszechnie uważa. Nawet pasjonaci zabytków wyjadą usatysfakcjonowani zwiedzając choćby słynną kaplicę skalną w Covadondze, miejscu gdzie rozpoczęła się hiszpańska rekonkwista.

A gdy już zabraknie sił na liczne turystyczne rozrywki, można po prostu spędzać czas w tawernach, oferujących świeżo złowione owoce morza, pieczone ryby, wspaniałe sery i ostro przyprawianą kaszankę. Popijać to wszystko wyśmienitym winem bądź sidrą – jabłecznikiem nalewanym z wysokości ramienia do dużych szklanek, aż do uzyskania bąbelków. O tak, Sidrerie stanowią tu niemałą atrakcję i niejeden turysta wraca z nich z ciężką głową i na miękkich nogach. Od czego jednak są wakacje…