Krym i jego skarby
Autor: Grzegorz Petryszak
Data dodania do serwisu: 2009-07-24
Relacja obejmuje następujące kraje: Ukraina
Średnia ocena: 5.85
Ilość ocen: 208
Oceń relację
<!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } --> <p align="justify">Wybraliśmy się na Krym grupą absolwentów kursu pilotów wycieczek zagranicznych z Krakowa. Wyjazd miał trwać 9 dni. Trasa biegła przez Lwów, gdzie wsiedliśmy do pociągu. Po 25 godz. podróży dotarliśmy do Symferopola na Krymie. Stamtąd już lokalnymi <em>marszrutkami </em>dojechaliśmy do pierwszego punktu wyjazdu Bakczysaraju. To niewielkie miasteczko 25 km od Symferopola było niegdyś stolicą potężnego państwa Chanów Krymskich. Znaleźliśmy szybko kwaterę u tatarskiego mieszkańca Bakczysaraju. Następnego dnia ruszyliśmy na zwiedzanie. Główną atrakcją w miasteczku jest Pałac Chanów w centrum Bakczysaraju. To kompleks budynków o charakterze obronno-dworskim. Do pałacu wchodzi się przez szeroką bramę. Wewnętrzny dziedziniec okalają budynki 2-3 piętrowe o ścianach w piaskowym kolorze. Dachy kryte są dachówką w kolorze ochry. Głównym celem są prywatne apartamenty Chanów krymskich, którzy tak dobitnie wpisali się w historię Polski. Wystarczy przeczytać Trylogię Sienkiewicza. W pałacu pochodzącym z XVI w. znajdują się doskonale zachowane i urządzone pokoje władcy tatarskiego, a także kilka komnat haremu. Następnie przechodzi się do oficjalnych apartamentów. Dużą atrakcją <em>Chanskiego dworca</em> jest meczet ze smukłym minaretem. Świątynia jest czynna. Codziennie odbywają się tam modlitwy. Wieczorem słyszeliśmy nawet na kwaterze zawodzenia <em>muezzina</em> wzywającego wiernych na modlitwę. Tuż za meczetem jest cmentarz władców krymskich. Pochowani są tam kolejni chanowie oraz ich żony. Kamienne nagrobki kobiet i mężczyzn różnią się zwieńczeniami. Męskie mają kształt turbana, a żeńskie bardziej kielicha kwiatowego. </p><p align="justify"> <img src="_grafika/photos/users/1db3aad0d885bd53f421a2925cfc3993/photos/gotr3.jpg" alt="" width="503" height="335" /></p><p align="justify">Zwiedzanie Pałacu Chanów w Bakczysaraju zajęło nam 3 godz. Po krótkiej przerwie na kawę, którą wypiliśmy w uroczej kawiarni, na tak zwanym <em>biesiadniku</em>- rodzaju balkoniku z rusztowania metalowego, na którym siada się bez butów na poduszkach poszliśmy zwiedzać inne, nie mniejsze atrakcje Bakczysaraju. We wschodniej części miasteczka znajduje się <strong>Czufut-Kale</strong>- skalne miasto. Prowadzi do niego 2 kilometrowa dróżka. Antraktem do zwiedzania tego tajemniczego miejsca jest <strong>Uspienski Monastyr</strong>- klasztor pod wezwaniem Zaśnięcia Najświętszej Panny Marii. Klasztor wykuty jest w skale kilkanaście minut marszu od ostatniego przystanku w Bakczysaraju. Robi niesamowite wrażenie. Na pierwszy plan wychodzi niewielka brama cerkiewna zwieńczona złoconą cebulą. Świątynia urządzona jest w pieczarze, do której prowadzi rząd schodów. Jak to jest w świątyniach obrządku wschodniego przykuwają wzrok ikony oraz świece palone przez pielgrzymów. Po środku cerkwi jest kilka kolumn niezdarnie rzeźbionych w skale. Monastyr Uspienski liczy ok. 800 lat. I cieszy się zasłużoną sławą jednego z ważniejszych sanktuariów na Krymie. Idziemy dalej skalną dróżką, która przechodzi w ścieżkę pośród bujnej zieleni wysokich krzewów i karłowatych drzew. Idzie się lekko i przyjemnie. A oto jak tą samą drogę opisywał ok. 200 lat temu nasz wieszcz Adam Mickiewicz: </p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font><font><font color="#333333"><font><font>Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica,</font></font></font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>Tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza;</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>Dzielny koń! patrz, jak staje, głąb okiem rozmierza,</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca,</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>I zawisnął. - Tam nie patrz! tam spadła źrenica,</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>Jak w studni Al-Kahiru, o dno nie uderza.</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>I ręką tam nie wskazuj - nie masz u rąk pierza;</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"><font color="#333333"><font><font>I myśli tam nie puszczaj, bo myśl jak kotwica,</font></font></font></p><div align="justify"> </div><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify"> Po ok. 2 kilometrach docieramy do miasta położonego na szczycie płaskowyżu. To słynne Czufut-Kale opiewane przez A. Mickiewicza w Sonetach Krymskich. </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Miasto o powierzchni kilkunastu hektarów to pozostałość po stolicy Karaimów- tajemniczego ludu. Karaimowie nieznanego pochodzenia- jedna z teorii zakłada, że byli pochodzenia żydowskiego- pod panowaniem tatarskim przyjęli islam. Ruiny rozczarowują. Zachowało się kilkanaście pieczar, dom modlitewny karaimów- <em>kenesa</em> oraz dom uczonego Fedkowicza. Na szczycie płaskowyżu jest jeszcze mauzoleum córki jednego z chanów z XV w. Natomiast podczas spaceru niesamowite wrażenie robią widoki na skalne ściany płaskowyżu. Samo Czufut-Kale robiłoby niewielkie wrażenie ale razem z monastyrem stanowią konieczny punkt do obejrzenia przez turystę. </p><p align="justify"> <img src="_grafika/photos/users/1db3aad0d885bd53f421a2925cfc3993/photos/gotr2.jpg" alt="" width="498" height="330" /></p><div align="justify"> </div><p align="justify">Z Bskczysaraju, w którym spędziliśmy 2 dni, wyruszyliśmy do <strong>Sewastopola</strong>- bazy czarnomorskiej floty. Sewastopol położony jest na wzgórzach nad Morzem Czarnym. W Latochach, które wżynają się w ląd rozlokowane są porty. Zafundowaliśmy sobie rejs stateczkiem po porcie i mogliśmy obejrzeć dumę floty rosyjskiej czyli okręty marynarki wojennej Federacji rosyjskiej stacjonujące w Sewastopolu. Widzieliśmy między innymi kanonierki, okręty rakietowe i łódź podwodną, które pływają, a przynajmniej unoszą się na powierzchni. </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Po Sewastopolu przyszła kolej na <strong>Bałakławę</strong>- miasto do lat dziewięćdziesiątych nieistniejące. Była tu tajna baza łodzi podwodnych. Wykuto ją w skale, tak, żeby nie mogły jej zlokalizować satelity szpiegowskie z Ameryki. Obecnie w sztolniach zorganizowano muzeum. A miasteczko odwiedzane jest jako kąpielisko nadmorskie. Bałakława nas rozczarowała. Muzeum łodzi podwodnych, to tylko 1,5 kilometra podziemnych korytarzy i niewiele eksponatów. Nie było żadnej łodzi podwodnej. Plaże brudne i zatłoczone. Natomiast z Bałakławy urządziliśmy krótką wycieczkę na przylądek Chersoneski i obejrzeliśmy ruiny antycznego greckiego miasta- <strong>Chersonezu</strong>. Warto tam pojechać i zobaczyć chociażby kolumny greckie oraz muzeum z eksponatami z wykopalisk. Na terenie Chersonezu znajduje się również XIX-wieczny sobór pod wezwaniem św. Włodzimierza, do którego również warto wstąpić. </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Koniecznie należy pojechać na Wielką Jałtę czyli odcinek wybrzeża Krymskiego w okolicy Jałty, gdzie wypoczywają mieszkańcy Ukrainy i Rosji. </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Miejsce jest strasznie skomercjalizowane, zatłoczone a plaże ku naszemu przerażeniu kilometrami zabetonowane ale trzeba tam zobaczyć koniecznie <strong>pałac hrabiego Woroncowa</strong> w Ałupce. To neogotycki pałac zbudowany 300 metrów od plaży. W środku jest muzeum. Ale niekoniecznie trzeba je odwiedzać. Wystarczy pałac obejrzeć z zewnątrz i pospacerować alejkami parku otaczającego pałac. Mnóstwo tam różnorodnych gatunków drzew i krzewów, czasem bardzo egzotycznych. Ogólnie w przewadze jest roślinność śródziemnomorska. Z Ałupki wyruszyliśmy stateczkiem w rejs do Jałty.</p><div align="justify"> </div><p align="justify">Na postój zatrzymaliśmy się w słynnym <strong>Jaskółczym Gnieździe</strong>. To mini-zamek położony na skale nad brzegiem Morza Czarnego. W zamku mieści się obecnie koszmarnie droga restauracja ale warto wejść na taras (odpłatnie), żeby zobaczyć panoramę morza z galerii. </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Jałta latem tętni życiem zatłoczonego kąpieliska nadmorskiego. Nad bulwarem przewala się tłum wczasowiczów. Nad tym wszystkim wysoko z cokołów czuwa sam Włodzimierz Ilicz Lenin otoczony rzędem palm. Szybko ulotniliśmy się z Jałty w dzikszą część Krym do <strong>Sudaku</strong>. To dawna twierdza Genueńczyków. Do dzisiaj pozostały po nich potężne mury twierdzy położonej na klifie nad brzegiem morza. Wybrzeże Krymu na wschód od Ałuszty jest dziksze i bardziej malownicze. Co ważne nie ma tu zabetonowanych plaż, tylko albo głazy albo plaże żwirowe. Do Sudaku należy pojechać, to nie tylko dobre kąpielisko nadmorskie ale też punkt wypadowy do Nowego świata, gdzie wieczorem grzmią głośniki w dyskotekach ale też doskonały punkt wypadowy do <strong>Kara-Dagu</strong>. </p><p align="justify"> <img src="_grafika/photos/users/1db3aad0d885bd53f421a2925cfc3993/photos/gotr1.jpg" alt="" width="500" height="332" /></p><div align="justify"> </div><p align="justify">Będąc na Krymie pojedźcie koniecznie do małej miejscowości Biostancja i odżałujcie 40 hrywien, żeby urządzić wycieczkę pieszą po terenie rezerwatu przyrodniczego Kara-Dag. Wędrówka z przewodnikiem prowadzi 3-4 godziny granią nad klifem nadmorskim. Po drodze ogląda się oprócz fantazyjnych skał pochodzenia wulkanicznego również słynne Złote Wrota. Weszliśmy na małą galerię od strony morza i zobaczyliśmy w dole wynurzającą się z wody nad wysokość ok. 70 metrów potężną skałę. W środku miała otwór wysokości 17 metrów. Przez ten otwór mogą przepływać nawet statki wycieczkowe. Jeśli przepływa się przez Złote Wrota należy wypowiedzieć życzenie, a ono się na pewno spełni.</p><div align="justify"> </div><p align="justify">Wycieczkę kończy się w miejscowości z Koktebel. Stamtąd wróciliśmy do Sudaku. A następnie do Symferopola. Załadowaliśmy się na pociąg i ruszyliśmy w podróż powrotną 25 godzinną. Tym razem pełni wrażeń z odbytej przygody. </p>