Kotlina Kłodzka
Autor: Agata Moskaluk-Grochowicz
Data dodania do serwisu: 2010-09-06
Relacja obejmuje następujące kraje: POLSKA
Średnia ocena: 5.75
Ilość ocen: 24
Oceń relację
<p align="justify"> Polska to kraj, który ma do zaoferowania praktycznie wszystko to, czego ludzie poszukują w innych zakątkach świata. Mamy swoje góry, kotliny, pustynię, jeziora i morze. Posiadamy nawet swoją „Amerykę”. Ponadto szczycimy się, kaszubską gwarą, śląską gościnnością i wielkopolską oszczędnością. W Polsce są regiony, które oferują więcej niż niejedno państwo na świecie. Wycieczka w jeden z regionów Polski urzekła mnie do tego stopnia, że postanowiłam o niej napisać. </p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">W pewien długi letni weekend wybrałam się wraz z mężem do Kotliny Kłodzkiej. Nocleg znaleźliśmy z cudownym gospodarstwie agroturystycznym w Lądku Zdroju, który stał się nasza bazą wypadową. A czy może być piękniejsza baza wypadowa, niż położony tuż nad strumykiem domek z ogromnym ogrodem i pergolą sprzyjającą długim opowieściom o zachodzie słońca? Nie sądzę! Zwiedzanie Lądka Zdroju rozpoczęliśmy, tuż po przyjeździe na miejsce, około godziny 1700. Pierwsze kroki skierowaliśmy do jednego z 27 w Polsce Arboretum. Ogród dendrologiczny, w centrum miasta, zrobił na nas tak ogromne wrażenie, że nawet nie spostrzegliśmy, kiedy zeszliśmy ponad 2 hektary ziemi, obsadzonej egzotycznymi gatunkami roślin.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Następnie swoje kroki skierowaliśmy do parku zdrojowego, nad którym góruje zakład przyrodoleczniczy „Wojciech”. Załamujące się na jego białych ścianach, promienie zachodzącego słońca robią niesamowite wrażenie. Ten spektakl najlepiej obserwować z tarasu, znajdującej się nieopodal, restauracji „Zdrojowej”.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Swoją wędrówkę zaplanowaliśmy tak, aby zwiedzić wszystko to, co Ziemia Kłodzka ma do zaoferowania. W muzeum „Bajka” w Kudowie Zdroju bawiliśmy się jak dzieci, podziwiając nie tylko współczesne zabawki, ale także przedwojenne domki dla lalek i hulajnogi z początku XX wieku. Ze łzami w oczach podziwialiśmy figurki, którymi bawili się nasi dziadkowie, ogromne lalki, które nasze babcie woziły w wózeczkach i kolejki górskie, których dziś na próżno szukać w sklepach. W muzeum „Bajka” odkryliśmy, że zabawki mogą mieć duszę. Jakież to było zaskakujące w czasach masowej produkcji maskotek i figurek dodawanych do każdego zestawu w Mc Donald’s. </p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Będąc w Kudowie nie mogliśmy ominąć także muzeum „Żaby”. To jedyne takie miejsce w Polsce poświęcone temu płazowi. Znajdują się tutaj żaby z 6 kontynentów – na szczęcie tylko w postaci figurek, maskotek i zabawek. Miejsce jest bardzo unikalne i zdumiewa… ilością zieleni. Kolekcja muzealna jest poświęcona zarówno małym żabkom jak i ogromnym żabom, płazom siedzącym, wylegującym się na liściach łopianu oraz skaczącym. Słowem wszystkim żabom świata i ich zwyczajom.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Prócz miejsc związanych z zabawą, w Kudowie nie brak też miejsc, na których historia odcisnęła swe piętno. W Czermnej zobaczyliśmy ponad 30 tysięcy czaszek i kości ludzkich. W samej kaplicy jest ich „zaledwie” trzy tysiące, jednak w krypcie pod nią znajduje się ich dużo więcej. Widok jest przytłaczający i skłania do refleksji na temat wojen, które zawsze zbierają tak wielkie żniwo…</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Najlepszą w życiu partię szachów rozegraliśmy, pod gołym niebem, w Polanicy Zdroju, przy dopingu kuracjuszy i miejscowych znawców tego sportu. Nie było łatwo, gdyż szachownica zajmowała obszar apartamentu, a figury były tak duże jak my. Jednak zabawa w Guliwera w krainie olbrzymów i wsparcie licznie zgromadzonej „publiczności” dodało nam sił i chęci do walki z hetmanami, gońcami oraz wieżami.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Podczas wycieczki odpoczywaliśmy przy cudownych wodospadach. Jednym z takich miejsc był wodospad Wilczki w pobliżu Międzygórza. Podejście do niego było dosyć problematyczne, ale widok wynagrodził wszelkie niedogodności. Kolejnym wodospadem, jaki odkryliśmy na naszej trasie był podziemny wodospad w kopalni – w Złotym Stoku. Jak się okazało, jest to jedyna w Polsce podziemna kaskada, w dodatku cudownie oświetlona wielobarwnym światłem, w taki sposób, że spadająca z wysokości 8 metrów woda, mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Parafrazując słowa hollywoodzkich gwiazd – widok zapiera dech w piersiach. Żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać piękna i nastroju panującego w tym miejscu. Ale może to i lepiej?! Sama kopalnia w Złotym Stoku przypomina trochę miasteczko z czasów gorączki złota na dzikim zachodzie. Z tą różnica, że ze „sztabką złota” może stąd wyjść każdy. Dreszczyku emocji dostarczają buteleczki arszeniku sprzedawane dosłownie na każdym kroku. Otrzymywana tutaj trucizna, miała być eliksirem na długowieczność, jednak w l<span class="tinyparagraf">aboratorium </span><span style="font-weight: normal">Schärfenberga (znajdującym się w podziemiach kopalni) uzyskano efekt odwrotny. Legenda głosi, że arszenik ze Złotego Stoku wykorzystywano do podtruwania samego Napoleona Bonaparte. Po zwiedzeniu Sztolni Gertrudy, wizycie przy podziemnym wodospadzie i historii z arszenikiem, nic już nie było w stanie nas zaskoczyć. A jednak! Przejażdżka łodzią o dźwięcznej nazwie „Titanic” po podziemnych chodnikach kopalni spowodowała, że po raz kolejny nie mogliśmy uwierzyć, że takie miejsca w Polsce naprawdę istnieją. Złoty Stok zapewnia atrakcji na cały dzień, jednak my spędziliśmy tam zaledwie 6 godzin, pchani do przodu chęcią odwiedzenia innych miejsc w tej fascynującej krainie.</span></p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify"><span style="font-weight: normal">Po raz kolejny jak odkrywcy poczuliśmy się w Twierdzy Kłodzkiej. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od podziwiania </span>bunkrów. Na szczęście pod czujnym okiem przewodnika, gdyż plątanina korytarzy i ogromna ich długość niejednego mogłaby zatrzymać na dłużej w tym miejscu. Z twierdzą także nie poszło łatwo, gdyż jej wejście jest pilnie strzeżone przez dwóch gwardzistów z halabardami w dłoniach. Jednak szeroki uśmiech i grosz do skarbonki bractwa rycerskiego otwarły nam drogę. Widok z położonej na wzgórzu twierdzy, jest imponujący. W słoneczny dzień można podziwiać panoramę miasta oraz majaczące w oddali pasma Sudetów.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Wracając z podboju Twierdzy Kłodzkiej zatrzymaliśmy się w muzeum filumenistycznym w Bystrzycy Kłodzkiej. Tyle opakowań po zapałkach – ile tam widzieliśmy nie zobaczymy chyba nigdy więcej w swoim życiu. Do tego zapalniczki, krzesiwa i wszystkie inne przedmioty, które od wieków służą do rozniecania ognia spowodowały, że podczas zwiedzania zrobiło nam się naprawdę gorąco. Eksponaty w muzeum pochodzą nie tylko z różnych zakątków Polski, ale także z rozlicznych regionów Europy i świata.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">W czasie swojej wyprawy, nie mogliśmy ominąć Kletna i dwóch największych atrakcji tego miejsca. Najpierw dotarliśmy do „Jaskini Niedźwiedziej” – najpiękniejszej z jaskiń w Sudetach. Miejsce nawet poza sezonem jest bardzo oblegane przez turystów, do tego stopnia, że bilety trzeba rezerwować telefonicznie – kilka dni wcześniej. Jednak zdecydowanie warto. Formacje skalne wewnątrz, zaskakują pięknem i różnorodnością kształtów – wyrzeźbionych przez największego z mistrzów – matkę naturę. Natomiast kości, znalezionego w jaskini niedźwiedzia, są do zobaczenia w gablotach usytuowanych przed wejściem do obiektu. </p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Ludzie odwiedzający Kletno często zapominają, że prócz jaskini są tutaj także, nieczynne już, sztolnie uranowe. Ponieważ sztolnia jest bezpieczna pod względem promieniowania uranowego, dlatego ochoczo ruszyliśmy na jej podbój. Jednak już po pierwszych krokach okazało się, że nie jest już tak bezpieczna pod względem geologicznym. Każdy turysta zanim rozpocznie wędrówkę, po podziemnych korytarzach, musi założyć hełm, który już sam w sobie jest nie lada atrakcją. Przy wydobyciu uranu zginęło wielu ludzi, dlatego opowieści zasłyszane pod ziemią są bardzo smutne. Jednak samo zwiedzanie okazało się niezwykle interesujące. Szczególnie duże wrażenie zrobiły na nas szkice i plany wydobywcze, porozwieszane na ścianach kopalni. Wiele z nich opatrzonych było pieczątkami „ściśle tajne”.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Na trasie naszej wędrówki nie zabrakło także zamków. Część z nich jest dopiero w trakcie odbudowy jak ten w Kamieniu Ząbkowickim. Jednak wiara właścicieli w to, że przywrócą mu dawną świetność i oddanie przewodników sprawiło, że oczyma wyobraźni widzieliśmy się już na balu w największej z sal zamczyska.</p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Niestety w ciągu kilku dni czerwcowego weekendu nie udało nam się zobaczyć nawet połowy ciekawych miejsc w Kotlinie. Nie zrażamy się tym jednak, gdyż przy następnym pobycie na pewno odwiedzimy hutę szkła w Stroniu Śląskim, sanktuarium w Wambierzycach i forty w Srebrnej Górze. Znajdziemy także czas na wysłuchanie koncertu chopinowskiego w Dusznikach Zdroju oraz odwiedzenie rezerwatu pstrągów w Szczytnej. </p><p align="justify"> </p><div align="justify"> </div><p align="justify">Zwiedzając Ziemię Kłodzką na każdym kroku trafialiśmy na coś niepowtarzalnego, unikalnego, „jedynego w Polsce”. Wiele razy otwieraliśmy szeroko oczy (i usta) ze zdziwienia i zachwytu, a to chyba najlepsza reklama dla tego regionu Sudetów. </p>