ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Costa Brava – niezbyt dzikie wybrzeże

Autor: Rafał W. Zarębski
Data dodania do serwisu: 2005-05-10
Relacja obejmuje następujące kraje: Hiszpania
Średnia ocena: 6.18
Ilość ocen: 377

Oceń relację

Informacje dla odwiedzających Costa Brava w Hiszpanii pochodzą z 2004 roku.

Jeśli chcecie zobaczyć Hiszpanię i macie nie za dużo czasu NIE JEDŹCIE na Costa Brava. W tym kraju jest tyle ciekawych miejsc, że szkoda czasu na zabetonowane kurorty. Jeżeli jednak już się tam znajdziecie, ten tekst pomoże w zorientowaniu się, co mimo wszystko warto tam zobaczyć i jak zaoszczędzić parę euro. Zaznaczam, że artykuł obejmuje tylko fragment Costa Brava – tę najbardziej znaną i zarazem najbardziej obleganą.

Costa Brava (dosłownie: Dzikie Wybrzeże) to jeden z najczęściej odwiedzanych rejonów Hiszpanii. Obejmuje znaczną część wybrzeża Katalonii na północ od Barcelony. Przyciąga wczasowiczów, zwolenników sportów wodnych oraz miłośników hałaśliwych dyskotek. Większość szanujących się podróżnych jak najmniej czasu spędza w tego typu turystycznych kombinatach. Niemniej jednak, nawet bardziej wymagający turysta znajdzie na Costa Brava kilka interesujących zakątków.

DOJAZD
Tanie połączenia lotnicze z Gironą oferuje Wizzair. www.wizzair.pl Z lotniska w Gironie regularnie kursują autokary na miejski dworzec.
Ponadto w sezonie jeździ z Polski wiele kursowych autobusów zmierzających do Barcelony i dalej (są zniżki dla studentów i posiadaczy karty Euro 26). Można też zabrać się z którąś firm oferujących wczasy na Costa Brava – niekiedy mają miejsca dla turystów indywidualnych. Autobus ma tę przewagę nad samolotem, że pozwala zabrać namiot i plecak pełen konserw bez zastanawiania się czy przekroczymy limit bagażu. Autobusy z Polski zatrzymują się między innymi w Figueres, Lloret de Mar i Gironie.
www.eurolines.pl
www.intercars.pl

JĘZYK
Costa Brava leży w Katalonii, cieszącej się dużą autonomią w ramach Królestwa Hiszpanii. Głównym językiem jest tu nie hiszpański (kastylijski), ale kataloński. Katalończycy byli prześladowani w czasach generała Franco i obecnie niechętnie używają mowy innej niż swoja. Napisy w języku Cervantesa często są tam zamazywane farbą, zaś mieszkańcy regionu nieraz udają, że nie rozumieją mowy kastylijskich „okupantów”. Niektórzy uważają, że przyjezdni mają obowiązek znać ich język. Tak naprawdę jednak, w sezonie wakacyjnym, w wielu miejscowościach Costa Brava nie będzie nam potrzebny ani kataloński, ani hiszpański. Na plaży, w sklepach, barach i dyskotekach dogadamy się nieraz nie tylko po angielsku, ale też po holendersku, francusku, niemiecku, polsku i rosyjsku.

ZDROWIE
Wszyscy cudzoziemcy, którzy dłużej przebywają na Costa Brava są wiecznie przeziębieni, zagrypieni albo zaanginieni. Prawdopodobnie jest to wina tych przeklętych klimatyzacji, w których lubują się mieszkańcy Hiszpanii. Na Costa Brava koniecznie trzeba zabrać torbę lekarstw oraz tubę z miodem. I jeść owoce. Jeśli nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi.

ZAKUPY I WYŻYWIENIE
Budżetowy turysta na pewno część żywności zabierze z Polski. Względnie tanio można kupić jedzenie w hiszpańskich supermarketach; do najtańszych należą takie sieci jak Día %, LIDL czy Caprabo. Stali mieszkańcy regionu posiadają nieraz karty rabatowe przydatne w supermarketach. Taka karta, udostępniona przez miejscowego, to prawdziwy skarb budżetowego turysty.
Należy pamiętać, że taniej będzie w sklepie znajdującym się na peryferiach, niż w sklepie tej samej sieci położonym blisko centrum miejscowości. Osoby o bardziej wyrafinowanym guście mogą kupować w supermarketach wodę mineralną. Osoby oszczędne poprzestaną na napełnianiu butelek wodą z dostępnych tu i ówdzie kraników – nieraz można je znaleźć koło plaży (podobnie jak na plaży można skorzystać z prysznica). Jeżeli woda z kranu nie nadaje się do picia, jest to zwykle zaznaczone na jakiejś tabliczce (potable nadaje się do picia; no potable – nie nadaje się do picia).
Niektóre warzywa i owoce opłaca się kupować na miejscowych targach albo warzywnych sklepach na obrzeżach miejscowości.

Przy kupowaniu pamiątek czasem warto spróbować się potargować. Nawet jeśli sklepikarz posiada kasę fiskalną, a na towarze naklejone są metki. Wielu pracowników handlu to Azjaci i targowanie się mają we krwi. Oczywiście nie dotyczy to supermarketów.

Adresy sieci supermarketów:
http://www.dia.es/index.html
http://www.caprabo.es/portal/localitzador.jsp?idiom=2
http://www.lidl.es/es/index.nsf/pages/c.s.s.index

W tańszych restauracjach króluje paella, która tak naprawdę pochodzi z Walencji oraz pizza. Na Costa Brava czasami łatwiej o rosyjskie pieliemieni, francuskie naleśniki albo holenderskie kanapki niż o prawdziwe regionalne jedzenie. Jeśli chcemy zjeść coś w lokalu, powinniśmy zwracać uwagę na menú del día, czyli menu dnia po promocyjnej cenie.
O tanich restauracjach piszę w paragrafie poświęconym Gironie.

Przykładowe ceny produktów w supermarketach:
Chleb tostowy (65 dkg): 0,62 euro
Mleko (1 l): 0,50 euro
Jogurt (duży): 0,55 euro
Herbarniki (bardzo duża paczka): 0,55 euro
Pomidory (1 kg): 0,56 euro
Brzoskwinie / nektarynki (1 kg): 1,30 – 1,80 euro
Czekolada: 0,55 euro
Oczywiście wszystkie te rzeczy można kupić drożej, albo... taniej.

MIEJSCOWY TRANSPORT
Wzdłuż Costa Brava kursują pociągi łączące region z Barceloną i innymi miastami. Nieco droższe niż pociągi są autobusy, które mają tę przewagę, że docierają do miejscowości, gdzie nie ma połączeń kolejowych (np. Tossa de Mar, Lloret de Mar). Jeśli chodzi o autostop, to podróżowanie tym środkiem transportu może wymagać dużo cierpliwości.

Adres hiszpańskich kolei: www.renfe.es

Przykładowe ceny przejazdów:
Autobus Lloret – Tossa: 1,15 euro
Autobus Lloret – Blanes: 1,15 euro
Pociąg Blanes – Barcelona – Blanes: 7 euro

NOCLEGI
Kempingi oferują m. in. dostęp do elektryczności (wynajmując albo rozbijając tam własny namiot warto mieć ze sobą solidny przedłużacz, kabel z żarówką i grzałkę) i do basenu.. Wszystkie opłaty za kemping mogą wynieść kilkanaście euro i więcej. Nocleg w hostelu też nie należy do tanich: 17 euro to normalna cena, a może być i drożej. Najsensowniej jest chyba wynająć większą grupą osób kwaterę, ale wtedy już trzeba założyć dłuższy pobyt w takim miejscu. Zważywszy na ceny, najtańszą opcją może się w końcu okazać pójście na łatwiznę i wykupienie w Polsce w promocji wczasów na Costa Brava. Na pocieszenie można dodać, że jak na Europę Zachodnią Hiszpania i tak jest tanim krajem. Poszukiwanie noclegu można zacząć od adresów, które podaję na końcu artykułu.

Spanie pod gołym niebem na Costa Brava jest praktykowane, ale trzeba się liczyć z tym, że obudzimy się bez dokumentów, pieniędzy i bagażu.

PRZEWODNIKI I INFORMACJA
Przewodników po Costa Brava jest cała masa. Ja miałem ze sobą Pascala „Hiszpania – część północna” sprzed ładnych kilku lat. Zabrałem go bardziej ze względu na informacje krajoznawcze niż praktyczne. Na Costa Brava można z powodzeniem obejść się bez przewodnika. W turystycznych miejscowościach znajdują się informacje turystyczne, które udzielą porad o tym gdzie, co i jak, i jeszcze za darmo zaopatrzą w mniej lub bardziej przydatne mapki, aktualne rozkłady jazdy i foldery w kilku językach (a czasem tylko po katalońsku).

Warto wiedzieć, że w bibliotekach publicznych w Hiszpanii można za darmo korzystać z Internetu, choć czas użytkowania jest ograniczony.

MIEJSCOWOŚCI

Blanes
Blanes jest połączone z Lloret de Mar lokalną komunikacją (autobusy miejskie, do których można wsiąść na przystankach w różnych częściach miasta). Ma też oddalone nieco od siebie dwa dworce – kolejowy i autobusowy.

Blanes w gruncie rzeczy posiada dwa centra. Jedno jest turystyczne i rozrywkowe, bliżej plaży – tam położone są restauracje, pizzerie, naleśnikarnie, holenderskie bary, salony tatuażu, sklepy z pamiątkami i dyskoteki; drugie bardziej kojarzy się z typowym miastem, gdzie znajdują się urzędy, poczta, księgarnie, sklepy muzyczne, komputerowe i co ważne poranny targ owocowo-warzywny przy styku ulic Muralla i Dr. X. Brunet. Po mieście można poruszać się autobusem (ale się nie opłaca: bilet kosztuje 0,90 euro), odległości są dużo większe niż w sąsiednich kurortach. Wzdłuż plaży biegnie deptak obsadzony palmami. Gdyby ktoś miał wątpliwości, gdzie się znajduje, nad jedną z malowniczych skał wystających z morza łopocze flaga Katalonii.

W odróżnieniu od większości pobliskich miejscowości Blanes ma całkiem sporo wartych zobaczenia miejsc. Najciekawszy jest Ogród Botaniczny Marimurta, która można też zwiedzić wirtualnie: http://www.jbotanicmarimurtra.org/ Żeby się tam dostać musiałem wyjąc z portfela aż 3 euro, ale nie żałuję. W 2005 r. przyjemność ta kosztuje już 4 euro :-( Oprócz niesamowitej roślinności z różnych stref, można zobaczyć tam wspaniałe urwiska, kojarzące się z krymskim wybrzeżem Morza Czarnego.

W tej samej części Blanes znajdują się ruiny zamku. Wstęp jest darmowy, a to co widać po drodze, a potem z samych ruin jest na pewno godne uwagi.
W historycznej części miasta, dziwnie cichej, a położonej dość blisko hałaśliwej plaży, znajduje się ciekawa katedra. Ciekawa z zewnątrz, bo jak wygląda w środku nie miałem okazji się przekonać – prawdopodobnie jest otwierana tylko na czas nabożeństw. Oprócz tego warte są obejrzenia uliczki starego Blanes.

Calella
Typowa turystyczna miejscowość Costa Brava, położona między Blanes i Arenys de Mar. Emigranci z krajów Maghrebu, widoczni na ulicach miasteczek Costa Brava, tu wydają się być jeszcze liczniejsi. Ponadto w lipcu w Calelli odbywa się festiwal psychobilly. Na koncerty zjeżdżają wówczas rockandrollowcy i punki z całej Europy. W kurorcie od razu robi się kolorowo i zabawowo. Strona festiwalu: http://www.psychobilly-net.de/calella/main.php

Girona (Gerona)
Dworzec kolejowy w Gironie położony jest o jakieś 20 minut drogi piechotą od historycznego centrum. Na dworcu znajduje informacja turystyczna, gdzie oprócz planu miasta możemy otrzymać informacje na temat połączeń z lotniskiem, z którego latają samoloty Wizzair do Katowic.

Z pewnością Girona jest jedną z najciekawszych miejscowości regionu. Coś w średniowiecznej atmosferze Girony przypominało mi Salamankę, którą uważam za jedno z najpiękniejszych miast Europy. Girona nie jest położona nad morzem i pewnie dlatego niewielu w niej turystów. Mieszkańcy także latem wolą sobie pojechać na plażę. I bardzo dobrze. Chodzenie po ciasnych, starodawnych uliczkach to była prawdziwa przyjemność. Mógłbym się tam snuć godzinami, wspinając się na mury i wysokie schody, wchodząc do mrocznych kościołów i penetrując zarośnięte chaszczami ruiny. Za północną stroną muru narwałem sobie jeżyn. Jedną z płatnych atrakcji Girony jest zwiedzanie pozostałości arabskich łaźni. Już miałem odżałować jakieś 1,5 euro i tam wejść, ale obok kasy zobaczyłem zdjęcia pokazujące wnętrza łaźni. Obejrzałem je sobie, a potem wyszedłem. Do arabskich łaźni radzę jechać raczej na Bliski Wschód.

Bezpłatną atrakcją są za to mosty nad rzeką Onyar, widok starówki i położonych wiszących nad wodą domów. Inną ciekawostką jest kaplica na górze, do której można dotrzeć idąc wzdłuż murów miasta. Milczą o niej przewodniki, a upamiętnia ona miejsce, gdzie jakoby zostawił odciski stopy Jezus.

Ważną informacją dla globtroterów będzie wiadomość, że w Gironie znajdują się jadłodajnie typu eat all what you can. Czynne są zwykle od południa do nocy. Jedna z nich sieci Fressco (http://www.frescco.com/index2.htm) znajduje się na ulicy Juli Garreta 6, druga sieci Restaurant Global na rogu ulic Santa Eugenia i Barcelona. Zależnie od pory, dnia tygodnia i lokalu za posiłek złożony z dowolnej ilości dań i dokładek (wliczając w to napoje i desery) zapłacimy sumę w okolicach 7 – 9 euro. Duży wybór będą mieli zatwardziali wegetarianie, ale znajdzie się i coś dla mięsożerców (np. pizza, ryba...). Podobne jadłodajnie funkcjonują też w Madrycie, Barcelonie i Walencji.

Lloret de Mar
Słynny i mocno przereklamowany kurort, przez który przewalają się tabuny turystów. W centrum drogo. Jeśli warto w ogóle zajrzeć do Lloret to ze względu na malownicze skały po prawej stronie plaży. Roztacza się stamtąd ładny widok na okolicę. Ze skał, wzdłuż urwiska wdrapywałem się dalej, do starej, ogrodzonej wieży obserwacyjnej (podobne można spotkać w wielu miejscach w Katalonii i w Walencji). Niestety, wieża była nieczynna. A szkoda, zwłaszcza, że biegł w pobliżu jakiś szlak turystyczny. Być może warto się nim przespacerować, ja przeszedłem tylko mały odcinek.

W Lloret potwierdziłem opinie, mówiące, że podróżowanie autostopem po Costa Brava wymaga cierpliwości. Przez godzinę próbowałem zatrzymać samochód, żeby dostać się do Tossy. W końcu jednak wróciłem na dworzec i wsiadłem w autobus. Lloret ma jedne z najlepszych połączeń autobusowych z resztą regionu, ale pociąg do niego nie dojeżdża.

Malgrat de Mar
Miejscowość jakich wiele na Costa Brava. To co zwykle: plaża, bary, dyskoteki... Malgrat jest oddzielone od Blanes korytem rzeki la Tordera. W lecie niewiele tam wody, nieraz można przejść przez koryto suchą nogą. Zarośla nad rzeką są o wiele bardziej interesujące niż samo Malgrat – przynajmniej można umieścić na zdjęciu coś co jest zielone i nie jest jedną z setek identycznych palm.

Santa Susana
Santa Susanę znam właściwie tylko przejazdem. Nie jest tak popularna jak pobliskie kurorty, ale ma jeden poważny atut: piękne i zupełnie niezatłoczone plaże. Niestety, jak w wielu miejscach na Costa Brava, tuż obok plaży biegną tory kolejowe. Dzięki temu pasażerowie mają piękne widoki, za to plażowicze, mogą podziwiać pędzące pociągi.

Tossa de Mar
Jeden z większych atutów Costa Brava. Do miejscowości tej nie można dostać się koleją, a trasa autobusu prowadzi przez ładne okolice, które dają trochę pojęcia jak mogła kiedyś wyglądać Costa Brava.

Tossa de Mar jest bardzo chętnie odwiedzana przez turystów z powodu wspaniałej średniowiecznej zabudowy, rozciągającej się na wzgórzu górującym nad plażą. Mury, baszty i ciasne uliczki Tossy zrobiły na mnie wrażenie, choć trudno mi powiedzieć ile w nich autentyczności, a ile ciężkiej pracy restauratorów zabytków. Ciekawe też są widoki z urwiska, na którym znajduje się średniowieczny kompleks oraz położony na skarpie park. Jest tam też jakieś muzeum, które bez żalu zignorowałem. I bez muzeum w Tossie jest co oglądać.

Ze wzniesienia po drugiej strony plaży, na średniowieczne miasto patrzy spory posąg Ateny, który pojawia się na pocztówkach. Miasto warto obejrzeć także z perspektywy bogini.

Jeśli chodzi o ceny w sklepach i knajpkach, a także w muzeum, to nie zachęciły mnie do zapoznania się z płatnymi atrakcjami. Miałem też pecha, bo w Tossie złapał mnie deszcz, co utrudniło robienie zdjęć i podziwianie widoków. Tak, czy inaczej to miejsce trzeba zobaczyć!

Na koniec parę przydatnych adresów:
www.hiszpania-online.pl
www.costabrava.org
http://www.tujuca.com/frame_banners_esp.htm
http://www.gencat.net/turistex_nou/home_cast.htm