ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Opinie czytelników - Ukraina zachodnia. Tam szum Prutu, Czeremoszu... Wydanie 6 (4)

55

2013-10-24
Karol
Bardzo dobry przewodnik po terenach dawnych kresów południowo-wschodnich. Polecam.
2013-10-24
Karol
Bardzo dobry przewodnik po terenach dawnych kresów południowo-wschodnich. Polecam.
2015-06-30
bez podpisu
[Dotyczy wydania IV] w 2013 r. zakupiłam najnowsze dostępne wydanie - IV. Sam przewodnik świetnie napisany, z pewnością przydały nam się wszelkie informacje i podróż była łatwiejsza i przyjemniejsza. Niestety, ceny i adresy miejsc noclegowych zupełnie nieaktualne. Szkoda, że nie było dostępne zaktualizowane wydanie, z pewnością by nam pomogło jeszcze bardziej.
2013-04-17
bez podpisu
Ostrożnie. Grozi podróżą. Jechać na Ukrainę w celach turystycznych? Dobre żarty. To - co najwyżej - wycieczka w sam raz dla kombatantów, babć, dziadków lub pradziadków, którym Ukraina kojarzy się z „hej sokołami”, falującym stepem i żyznymi czarnoziemami. No dobra. Można jeszcze wyskoczyć na Krym pobyczyć się na plaży. Choć usytuowany najdalej od Europy, to jednak wydaje się być najbardziej europejski. Ale Ukraina Zachodnia? Toż to jakiś dziki kraj, z którego można nie wrócić. Kto – o zdrowych zmysłach - pchałby się tam dobrowolnie? Z przyczyn tak zwanych różnych otwierasz jednak niniejszy przewodnik i zaczynasz czytać. Praktycznie na wstępie pojawia się ostrzeżenie, że warunkiem koniecznym do hasania po Ukrainie jest uzbrojenie się… w cierpliwość oraz dobra odporność psychiczna na absurdy, które mnożą się w tempie nieustraszonym i wciąż ze sobą prześcigają. Kolejne informacje o stanie rozbudowy linii kolejowych (ciut lepszej niż przed wojną), raczkującej informacji turystycznej (czyli braku?) i słabej sieci hoteli upewniają cię, że twoja opinia na temat tej ukraińskiej – wcale nie szlachetnej - dziczyzny jest prawidłowa. Jesteś zadowolony z siebie, że wiesz tyle na temat kraju, w którym nigdy nie byłeś. Myślisz – co jak co, ale Ukraina nie jest dla mnie. Ale czytasz dalej. Bo w sumie – niezły Western z tego. A raczej Eastern. A w tym Postsowieckim Easternie cuda niewidy: kolejki na granicy z możliwością podduszania przez tłum „mrówek”, DAI, czyli ukraińska drogówka, która nagle może wyskoczyć zza krzaka w celach czysto łapówkarskich, ukrdisco katujące uszy i drogi o wyglądzie sera szwajcarskiego. Tak oto mija rozdział pierwszy – niczym podróż rozklekotaną marszrutką. Dość niepewnie, czy następny zakręt nie będzie zakrętem śmierci. Uff… przeżyłeś, zatem w rozdziale drugim rozsiadasz się już wygodniej. Zaczynasz łapać melodię słów, spośród dyskotekowego jazgotu wyłania się energetyczny ukraiński rock z lekką folkową nutką. Pojawiają się pierwsze, najpierw delikatne, a później coraz wyraźniejsze rysy na twoich stereotypach, a ty zauważasz liczne kontrasty w tym dziwnym kraju. Wraz z tym zaczynasz przejawiać pierwsze oznaki posiadania fantazji zwanej ułańską. Czy (wciąż) cię to przeraża? Przewijane coraz bardziej gorączkowo strony szumią niczym Prut i Czeremosz… Zaczyna się rozdział trzeci twojej podróży, który wciąga wybornym opisem specjałów kuchni ukraińskiej, spowity oparami „płynnego chleba” i okraszony wspomnieniami tragedii jednego z autorów przewodnika (tak, tak, ból zęba może być tragedią, szczególnie, jeśli dopadnie na Ukrainie, a ofiarą będzie…. mężczyzna). Rozdział, w którym odkrywane są kolejne kresowe tajemnice niepostrzeżenie przechodzi w kolejny, pt. „Trasy zwiedzania kraju”. W tym momencie zamykasz z trzaskiem książkę. Nie czytasz dalej. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Kategorycznie nie. Koniec. Kropka. Ani jednego zdania. Ani jednego wyrazu, nawet literki. Otwierasz szafę. Wyciągasz plecak. Pakujesz. Wskakujesz w coś, co cię dowiezie na granicę. Ukraina Witae Was – stało się. Zaraziłeś się szaleństwem. Ukraina Wita Was. O tak. Nareszcie. Ukraino – ja Ciebie też witam! Jesteś tam, by swoją podróżą napisać resztę przewodnika. Przewodnikowi daję ocenę 4,5 (na skali zaznaczyłam 5, bo nie ma połówek) – za oddanie klimatów, swadę językową, humor, praktyczne wskazówki, a przede wszystkim za inspirację i motywację. Zgodności tras w zasadzie nie oceniam, bo 90% przewodnika jeszcze nie wypodróżowałam (stąd tylko 4,5 :)).