ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Opinie czytelników - Gruzja, Armenia oraz Azerbejdżan. Magiczne Zakaukazie. Wydanie 4 (12)

35

2014-07-06
Mariusz , informatyk
Przewodnik może nie rewelacyjny ale w zupełności wystarczający. Niezadowolonym może być tylko ktoś, kto lubi być wyobcowany i boi się zapytać tubylców o cokolwiek. Nie wiem gdzie była Pani dziennikarz w jakim Tibilisi ?, ja właśnie z tego dworca Didube jechałem do Dawida. Pamiętać należy o tym, że książka raz wydana się nie zmienia a rzeczywistość Tak. No chyba, że w/w pracuje dla konkurencji (LP), tego już nie oceniam.
2012-08-01
bez podpisu
Polecam ten przewodnik, w pełni spełnił moje oczekiwania. Kupiłam go planując wyjazd do Gruzji, na miejscu okazał się niezastąpioną pomocą w podróży.
2012-06-08
bez podpisu
coolerski
2012-08-01
bairki
Polecam, nie do końca rozumiem bardzo negatywne opinie innych czytelników. Być może pojawia się kilka niedoskonałości, ale to i tak bardzo dobry przewodnik! Przydał się w trakcie całego wyjazdu. Zarówno w części trekkingowej, jak i w trakcie zwiedzania. Znalazłam w nim wszystkie najpotrzebniejsze informacje. Być może, niektórzy oczekują od przewodnika podania wszystkiego na tacy, dla mnie jednak ważne jest zarysowanie najważniejszych atrakcji, podkreślenie co warto zobaczyć i jaką trasę wybrać. Te zadania spełnił idealnie!
2013-04-14
Agnieszka Ławicka , pracownik naukowy
7000 km lądem, 1000 km morzem, 9 krajów, 3 tygodnie, 2 osoby w aucie i 1 przewodnik, czyli wrażenia z, znad i wokół Morza Czarnego. 2008 r. - z początkiem wakacji pojawił się szalony pomysł na podróż czarnomorską do Gruzji. Nastąpiło więc szybkie opracowanie trasy, zebranie informacji z forum kaukaskiego, przygotowanie zaopatrzenia i potrzebnego sprzętu, a tu niespodzianka – map brak, ale jest przewodnik Bezdroży Gruzja, Armenia oraz Azerbejdżan. Magiczne Zakaukazie. Z nim i mniej więcej określoną czasową trasą rozpoczęła się przygoda. Przygoda – jak się później okazało – niezapomniana... przez zamki polskie na Ukrainie, mołdawskie winnice schowane pośród pól słoneczników, przygody na promie z Iliczewska k/Odessy do Poti k/Batumi, który opuszczając usłyszeliśmy o sytuacji w Osetii i zastanawialiśmy się co dalej. Tak to zamiast zajętej już przez wojsko głównej drogi przez Gruzję, wybraliśmy górskie dróżki przy granicy z Armenią. Tu życie toczyło się leniwie swym rytmem na popijaniu schłodzonego białego wina i smakowaniu dojrzałych arbuzów, choć każdy ważniejszy punkt strategiczny – most czy wjazdy do miasta był obstawione przez kontrole wojskowe. Plan dotarcia do Tbilisi był aktualny, jedynie trasa się zmieniła. I tu sprawdziła się idealnie mapka na okładce przewodnika. Dzięki niej i czasami „końcowi języka za przewodnika” posuwaliśmy się do przodu. Po „ocień płochych” - bardzo złych drogach, niekiedy zastanawiająco możliwych do pokonania, z małymi chwilami grozy, spowodowanymi nie sytuacją w kraju, ale awarią auta i niemożnością znalezienia wówczas pomocy, pokonaliśmy w 7h 120 km. Żal tylko, że nie udało się skorzystać ze opisywanej i tak polecanej gościnności gruzińskiej. Po małym przystanku w Skalnym Mieście Wardzi, czekała nas kolejna niespodzianka na granicy z Armenią – upał, sznury samochodów nagle wracających znad morza Ormian, dezorientacja celników, bójka, płacz dzieci, ale po kilku godzinach prowadzeni przez księżyc serpentyną gór dotarliśmy do pierwszego miasteczka. Potem za przewodnikiem religijne centrum Eczmiadzyn i Khor Virap z Arartem w tle, Erewań, gdzie podziwiając centrum miasta trafiliśmy na grupę Polaków szykujących się do ewakuacji... ale, że my autem i tyle jeszcze ciekawych miejsc przed nami ruszyliśmy dalej nad Jezioro Sewan, które o poranku skrzy się niesamowitym błękitem swej tafli. Stąd już przed tunele w górach było blisko do przejścia granicznego Armenia-Gruzja i prosta krótka droga do Tbilisi. Niestety nasz zapał ostudzili spotkani na granicy ludzie z akcji humanitarnych odbierający z Gruzji turystów różnych narodowości, jak i niemożność skontaktowania się polską ambasadą. Zadecydowaliśmy odpuścić i przez Armenię dojechać do najbliższego przejścia przy Turcji. Tak wyszło, że znów na chwilę znaleźliśmy się w Gruzji. W znajomych okolicach, na znajomych „płochych” drogach, i zatrzymując się w znajomym barze... Po przekroczeniu granicy i odmówieniu udzielenia wywiadu tureckiej telewizji zagłębiliśmy się azjatyckie tereny Turcji – wysokie góry, o niesamowitym kolorycie, serpentynę dróg z bardzo dobrą nawierzchnią i długimi tunelami, mijając posterunki żandarmerii i osady Kurdów (stąd te posterunki). W międzyczasie – jako, że plan zwiedzenia Zakaukazia nie wypalił, powstał pomysł zobaczenia księżycowego krajobrazu Kapadocji. Niestety bez przewodnika, więc udany połowicznie. Potem Ankara, Istambuł z Hagią Sophią na czele, 2 dni leniuchowania w Bułgarii i migające przez szybę krajobrazy Rumunii, Węgier i Słowacji w drodze powrotnej. Gruzja to dla mnie koloryt soczystej zieleni i szarości kamienistych dróg, Armenia wszelkich odcieni żółci i ochry z widokiem co chwila osiołków objuczonych bagażem czy jeźdźcem, Azerbejdżan – jeszcze nie wiem. Ale wiem, że warto podczas podróży w kolejne bliższe czy dalsze okolice mieć ze sobą bardzo poręczy podręczny przewodnik Bezdroży. Sprawdził się już w Ukrainie i na Krymie, w Czechach i Słowacji, w Paryżu, Pradze, Lwowie, Kijowie, zaś moja kolekcja granatowych książek z pomarańczowym prostokątem powiększyła się do 29 sztuk. I choć niektóre podróże jeszcze pozostają w sferze planów i marzeń, myślę że będzie ich więcej – jednakowo przewodników na półce i wspomnień z wojaży.
2012-05-31
Michał
Po wydawnictwie Bezdroża oczekiwałem czegoś więcej. Mam solidną już kolekcję przewodników i ten mnie zaskoczył niepozytywnie. Moim ideałem był stary przewodnik po Bułgarii gdzie wydawnictwo idealnie sytuowało swoją nazwę. Mianowicie był szeroki rozdział o górach gdzie nawet szczegółowo zostały opisane wszystkie trasy i szlaki. Bezdroża do bezdroża, tak myślałem, zapraszają do kontaktu z naturą. W tym przewodniku o górach znalazłem niewiele. Sam opis najwyższego szczytu jest mizerny, jest o połowę mniej informacji o wejściu niż na stronach internetowych. Brakuje telefonu do wynajęcia przewodnika czy służby ratunkowej. Lub są naprawdę słabo wyszczególnione. Jeśli ktoś chce zwiedzać kraj to być może jest to przewodnik dla niego, ale ja 2/3 wyjazdów spędzam w górach. Przewodnik ten jest daleki od starej szkoły przewodników po Bezdrożach, Rumunii, Ukrainie. Raczej powielana jest linia przewodników dostępnych już na rynku.
2013-05-06
Adam Jaroszewicz
Posiadam kilka przewodników wydawnictwa Bezdroża i ten wypada na tle tego zbioru przeciętnie lub słabo. Przydatna część początkowa dotycząca historii i końcówka z podstawowym słownictwem. Główne zabytki w Gruzji opisane poprawnie, ale są to tylko główne zabytki. jadąc samochodem - BEZDROŻAMI napotkaliśmy wiele nawet nie wymienionych w przewodniku z nazwy miejsc, punktów widokowych, twierdz czy kościołów. Mapy zamieszczone w przewodniku odbiegają od rzeczywistości, przedstawione ceny często również. Praktyczne informacje zbierane są chyba w internecie metodami "kopiuj wklej" i nie zweryfikowane w naturze. Podsumowując - przewodnik bardzo przydatny do planowania wycieczki z cyklu "Gruzja w 7 dni", nie polecam natomiast przewodnika jako bazy do podróżowania bezdrożami.
2012-08-14
Kamil Śladkowski , Kasjer Lotniczy
Przewodnik mizerny, Miasta i Zabytki opisanie poprawnie, chociaż nieco drażniącym kwiecistym językiem, ale powiedzmy że to kwestia gustu. Plany Miast okropnie niedokładne W przewodniku mało wiarygodnych wskazówek jak dojechać z punktu A do punktu do B (z którego dworca jaka linia itp). Porady typu, można pojechać Marszrutką kropka, są dosyć żenujące. Hasło: „wypożyczenie samochodu w Armenii jest dobrym pomysłem”, poddaje pod dyskusje fakt czy ktoś kto pisał te bzdury widział realia drogowe tego kraju. Straciliśmy przez ten przewodnik dużo czasu i pieniędzy. Zdecydowanie nie polecam. PS. Bardzo niemiłe zaskoczenie po bardzo dobrym przewodniku po Krymie. Bezdroża nie idźcie tą drogą!
2012-07-12
bez podpisu
przewodnik jest bardzo slaby... na dobra sprawe sprawdza sie dobrze tylko jesli chodzi o zarys historii i opisy konkretnych miejsc. problem jest taki, ze czesto na miejscach sa tablice z dokladniejszym opisem wiec w sumie... fatalne sa informacje dotyczace srodkow transportu. np "z tblisi dostaniemy sie tam marszrutka". doskonale. w tblisi sa conajmniej 2 dworce skad odchodza marszrutki, na dodatek na mapie nie zmiescily sie w centrum, wiec sa tylko pokazane "strzalki" w ktora strone sie kierowac. swietna opcja, jak na ponad milionowe miasto... niestety takich bledow jest znacznie wiecej bledow jest cala masa od orientacyjnych cen na wizach konczac. slowem - ODRADZAM! porownujac na miejscu przewodnik bezdrozy z przewodnikami zachodniej konkurencji (lonely planet duzo lepie, bradt rewelacyjny) wypada naprawde tragicznie...
2012-08-31
bez podpisu
Jeszcze nie wrocilem, aktualnie przebywam w Erywaniu. Co sie tyczy Azerbejdzanu, to mozna go poczytac dziecku na dobranoc, jako bajke z elementami autentycznymi. Nie polecam.
2013-03-25
Krystyna Szatkowska , egzaminator
zgadzam się z tą Panią dzienikarką.... Byliśmy w 2012 roku w Armenii- przewodnik to jeden wielki bubel. Mało która informacja była prawdziwa. Jeżeli chodzi o wydawnictwo bezdroża to już nie pierwszy raz się nacięłam na przewodniki, które nimi nie są bo wprowadzają w błąd...
2013-01-30
Dorota Chojnowska , Dziennikarka
Przewodni jest tragiczny, skandaliczny beznadziejny. Błędy były na każdej stronie, która siliła się na jakiekolwiek informacje praktyczne. Tak na prawdę - jeśli potrzebowałam praktycznych informacji tu ich nie było. a teraz po kolei. Marszrutki do sagarejo nie odjezdzają z Didube - (dziękuje ze mnie tam wysłaliscie i straciłam cenne dwie godziny zanim dojechalam i wyruszylam do david gareja) Dlaczego spolszczacie nazwy ulic? Szczególnie we fragmencie dotyczącym ambrolauri. Ulice zapisane przez was nie istnieja. W Ambrolauri jeszcze nie powstala informacja turystyczna. Tym bardziej nie ma w niej dokładnych map górskich szlaków - których też nie ma. Tak jeszcze dodam ze w pokojach goscinnych tanini jest ciepła woda i zawsze była - ale to drobny szczegół przy tych wszystkich bzdurach, które wypisaliście w przewodniku. Skad wam wyszło, że z sagarejo do david gareja trzeba za taksi zapłacić 40 dol????? To kosztuje 25 lari. W ogóle skąd braliscie ceny - chyba z księzyca. Po jakiego grzyba z uporem maniaka wpisaliscie je w dolarach. Zazwyczaj wasze ceny w dolarach trzeba bylo dzielic na pół i wpisywac lari i się zgadzało. Oni - jak mozna umieszczac w przewodniku taki banał ze w poblizu dworca marszrutek jest hotel? To był rozumiem strzał w ciemno - zazwyczaj tam hotel powinien byc. otóż nie ma. jest za to inny hotel, który nie rozumiem jakim cudem się nie znalazł w Waszym gniocie. To znaczy na pewno by sie znalazł gdyby ktos tam byl, lub tez po prostu przejrzał internet - tak jak turysci ktorzy tam trafiaja. To tylko kilka wpadek. Dalej nie chce mi sie pisac bo szkoda czasu. Na kazdej stronie jest blad. To chyba troche za duzo jak na przewodnik, który teoretycznie ma byc praktyczny. Nie bede wspominac o fatalnej redakcji tekstów pseudohistorycznych - gdzie nagle pojawiają sie zdania odnoszace się do wycietych fragmentow tekstu. Teksty są nudne, więc zapewne i tak nikt ich nie czyta do końca, zapewne włącznie z wami. To było ostatni raz, kiedy sięgnęłam po przewodnik bezdroży. Żadna siła nie skłoni mnie już do kupienia jakiegokolwiek z waszych bubli. Wolę zapłacić więcej i kupic lonely planet gdzie błedy zdarzają sie może raz na kilkadziesiąt stron. Tak na prawdę w ciągu miesiąca nie złapałam ich na błedzie ani ludzie, którzy z nim podróżowali. Wszyscy za to klęli na bezdroża. Jesteście mistrzami od wpisywania informacji niepraktycznych, informacji, ktore z pozoru sa praktyczne a tak na prawdę nic nie mówią. I po prostu bełkotu (to zapewne wynika z waszego autorskiego podejścia do redakcji tekstów)