Pętla w otoczeniu Doliny Kościeliskiej, szybko opuszcza ruchliwy szlak dolinny, wprowadza w majestatyczne turnie Czerwonych Wierchów najurokliwszym spośród szlaków podejściowych wiodącym przez Kobylarzowy Żleb. Podejście na Małołączniak to również szansa, aby nieśmiało spojrzeć w głąb Doliny Małej Łąki, a dalej, już z grani Czerwonych Wierchów, odważniej do położonej po stronie słowackiej Doliny Cichej Liptowskiej. Zwieńczeniem trasy jest zejście do Doliny Kościeliskiej wzdłuż ramienia Ciemniaka przez Chudą Przełączkę – po drodze mijamy bardzo nieoczywistą skałkę, zwaną Piecem.

 

Wycieczkę rozpoczynamy przy wylocie Doliny Kościeliskiej (930 m n.p.m.). Z Kir przez Niżnią Kościeliską Bramę i Wyżnią Kirę Miętusią dochodzimy do rozdroża szlaków przed mostem na Kościeliskim Potoku i skręcamy na czarno znakowaną Ścieżkę nad Reglami. Przechodzimy przez polanę Zahradziska, gdzie w prawo przez mostek odchodzi czerwony szlak na Ciemniak. Tym szlakiem będziemy za kilka godzin schodzić. Polana jest objęta kulturowym wypasem owiec. Wchodzimy w tym miejscu do Doliny Miętusiej, która jest największą odnogą Doliny Kościeliskiej. Wcina się ona w masyw Czerwonych Wierchów, między Małołączniak a Ciemniak. Nazwa pochodzi od Miętusów – sołtysów z Cichego, którzy mieli tu niegdyś pastwiska. Z lewej z masywu Hrubego Regla wystaje Kończysta Turnia. Po prawej widać grzbiet Adamicy opadający z Ciemniaka. Zaraz za Zahradziskami po obu stronach szlaku znajdują się niewielkie rozlewiska – to efekt pracy bobrów, które od niedawna kolonizują Tatry.

 

Panorama Czerwonych Wierchów z podejścia na Przysłop Miętusi

 

Wiatry halne i atak kornika praktycznie usunęły sztuczną świerczynę, ale też odsłoniły efekty przebudowy lasu prowadzonej przez TPN. Przy szlaku i na stokach widać sporo jodeł, buków i jaworów. Odsłonił się także widok na wyrastającą na wprost przed nami przewieszoną ścianę Niżniej Zawiesitej Turni. W miejscu, gdzie dolina skręca w prawo, szlak opuszcza jej dno i zaczyna się wspinać po stoku. Pośród wykrotów po halnym z 2013 roku docieramy do polany Przysłop Miętusi.

 

Warto zatrzymać się w miejscu, gdzie szlak skręca w prawo (ławeczka). Widać tu wyraźny wał moreny bocznej lodowca Miętusiej. Niegdyś stało w tym miejscu niewielkie schronisko prowadzone przez Bronisławę Staszel-Polankową. Budynek spłonął w 1987 roku. Pamiątką po serwowanej w nim szarlotce są rachityczne jabłonki, które rosną na skraju polany. Powyżej wznosi się Zawiesista Turnia ze śladem po obrywie skalnym z wiosny 2007 roku. Runęło wtedy kilka tysięcy ton skał. Teren bezpośrednio pod ścianą był pokryty warstwą rumoszu skalnego, a pojedyncze głazy dotarły ponad 100 m od ściany i poczyniły spustoszenie w porastającym podnóże turni lesie świerkowym. Kilkanaście drzew zostało powalonych, a wiele pokaleczonych przez spadające kamienie.

 

Na południu roztacza się widok na górną część Doliny Miętusiej – nad lesistym progiem znajduje się kocioł Wielkiej Świstówki, a powyżej, nad pionowymi skalnymi progami, dwie wiszące doliny: Mułowa i Litworowa. Nad nimi górują wierzchołki Czerwonych Wierchów: Małołączniak, Krzesanica, Ciemniak oraz Twarda Kopa. Polanę porasta świeża i wilgotna łąka utrzymywana przez regularne koszenie. W kilka minut osiągamy szerokie siodło przełęczy Przysłop Miętusi (1189 m n.p.m.) pomiędzy Skoruśniakiem a Hrubym Reglem, w grzbiecie oddzielającym Dolinę Kościeliską od Doliny Małej Łąki. Po zachodniej stronie mamy wgląd na otoczenie Doliny Kościeliskiej – Zadnią Kopkę Kościeliską, Kominiarski Wierch, Ornak. Po przeciwnej stronie, za Doliną Małej Łąki, pokazuje się Giewont.

 

Przysłop Miętusi

 

Z Przysłopu Miętusiego ruszamy dalej za znakami niebieskimi w kierunku Małołączniaka. Ten odcinek szlaku to dawna hawiarska droga wiodąca do kopalni żelaza działającej od końca XVII do połowy XIX wieku. Wąska ścieżka trawersuje stoki Skoruśniaka – prowadzi przez, na początku dość gęstą, monokulturę świerkową. Nieco dalej rośnie młoda buczyna. Szlak stopniowo się pnie, przez luki w lesie zaś odsłaniają się widoki na Dolinę Miętusią – polanę Rówień Miętusią, a wyżej Wantule.

 

Przechodzimy przez żleb Wodniściak. Jest to ostatnie miejsce, gdzie możemy nabrać wody. Wyżej nie spotkamy już jej na powierzchni. Ten rejon porasta nawapienna świerczyna górnoreglowa charakteryzująca się występowaniem w runie gatunków buczynowych. Po wyjściu ze żlebu po prawej stronie mamy małą polankę, nad urwiskiem opadającym do Wielkiej Świstówki. Możemy się stąd bliżej przyjrzeć otoczeniu kotła – po przeciwnej stronie wznoszą się pionowe turnie z potężną, 300-metrową Kazalnicą Miętusią. Na lewo od niej są progi dolin: Mułowej o wysokości ponad 200 m i Litworowej (około 150 m), rozdzielone Ratuszem Mułowym. Cały ten krajobraz jest zbudowany z wapieni i dolomitów. W urwiskach są otwory wielu jaskiń, m.in. Studni w Kazalnicy i Ptasiej Studni. Jest to piękne połączenie krajobrazu krasowego i polodowcowego.

 

Podchodzimy do Kobylarzowego Żlebu. Pod nogami mamy miękkie łupki margliste rozpadające się na duże brązowe płytki. Bardzo szybko znikają świerki i pojawia się kosodrzewina. Wyżej szlak prowadzi po prawej stronie żlebu, pod ścianami Ratuszowego Grzbietu. Dno żlebu wypełniają aktywne piargi. Można tu obserwować typową roślinność piargową, która musi sobie radzić z zasypywaniem przez materiał skalny oraz małą dostępnością wody, ta po opadach przenika bowiem w głąb piargów. W miejscach, gdzie piarg jest aktywny, rośnie lepnica piargowa, a na jego skraju – arcydzięgiel litwor.

 

Kobylarzowy Żleb

 

Pokonujemy skalny prożek z kilkoma łańcuchami. Obok niego znajdują się piękne żłobki krasowe utworzone przez wodę spływającą po powierzchni skał. Powyżej progu dno żlebu jest bardziej stabilne. Pojawiają się bogate gatunkowo murawy nawapienie oraz wierzby szpalerowe. Warto się też rozglądać za kozicami, które chętnie tu bywają, szczególnie przy wietrznej pogodzie.

 

Próg w Kobylarzowym Żlebie

 

Krótkimi zakosami po wapiennych stopniach wychodzimy na trawiaste wypłaszczenie, z którego na lewo opada urwisko do Doliny Małej Łąki. To dobre miejsce, żeby odpocząć, podziwiając widok na masyw Giewontu po drugiej stronie doliny. Z tej perspektywy dobrze widać budowę geologiczną Śpiącego Rycerza – nachylone ku północy warstwy wapieni płaszczowiny wierchowej, która została tutaj nasunięta z południa w czasie fałdowania. Wyżej krajobraz wokół naszego szlaku zupełnie się zmienia. Zamiast ścian skalnych mamy szeroki trawiasty grzbiet. Inna jest powierzchnia pod nogami – wapienie ustępują miejsca łupkom krystalicznym. Trzecia zmiana dotyczy roślinności, która nagle ubożeje. To znak, że wchodzimy na czapę krystaliczną (zob. ramka, s. 122). Ten odcinek szlaku jeszcze kilka lat temu był najbardziej rozdeptanym szlakiem w Tatrach.

 

Szata roślinna jest tu mało urozmaicona – podobnie jak na pozostałych powierzchniach czap krystalicznych dominuje tutaj zespół situ skuciny i boimki dwurzędowej. W środku lata tworzący gęste kępki sit zaczyna się przebarwiać na rudy kolor, a że jest go tutaj wiele hektarów, to zmieniają kolor całe stoki – i stąd pochodzi nazwa Czerwonych Wierchów. Po ponad kilometrze podejścia Czerwonym Grzbietem i przejściu przez kilka „wierzchołków”, które okazują się tylko wypukłościami grzbietu, osiągamy rozległy wierzchołek Małołączniaka (2096 m n.p.m.). Jesteśmy na głównej grani Tatr i na granicy ze Słowacją. Po wschodniej stronie Małołącka Przełęcz oddziela Małołączniak od Kopy Kondrackiej, a na zachodzie Litworowa Przełęcz – od Krzesanicy. Odsłonił się szeroki widok na południowy zachód, gdzie zataczająca wielki łuk Dolina Cicha Liptowska oddziela nas od rozległego masywu Kop Liptowskich. Za nimi pięknie widoczne są Tatry Wysokie. Bezpośrednio pod nami jest Dolina Rozpadła, do której z prawej strony opadają ściany Rozpadłej Grani.

 

Z Małołączniaka schodzimy na szerokie siodło Litworowej Przełęczy (2037 m n.p.m.). Poniżej wierzchołka spod czapy krystalicznej wychodzą skały węglanowe i latem robi się kolorowo od wielu gatunków roślin preferujących wapienne podłoże. Intensywne kwitnienie na tej wysokości zaczyna się na przełomie czerwca i lipca. Zagłębienia terenu, gdzie długo leżą płaty śniegu, porasta kosmatka brunatna. Rośnie tu licznie okazały pełnik alpejski o dużych, żółtych, przypominających różę kwiatach. Na północ stoki opadają do Doliny Litworowej. Warto też rozglądać się za kozicami, które pasą się często na trawiastych stokach Czerwonych Wierchów.

 

Wysokogórskie szlaki na Czerwonych Wierchach w ostatnich latach są regularnie „patrolowane” przez lisy. Zwabione łatwym źródłem pokarmu, który dostają od turystów, straciły całkowicie lęk przed człowiekiem. Żebrzą o pokarm, a nawet wykradają go wędrowcom. Latem 2022 roku w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie poruszającego się po szlaku lisa niosącego w pysku upolowanego świstaka. Okazuje się, że dokarmianie lisów może mieć negatywny wpływ także na populację świstaków. Drapieżniki te zakładają bowiem nory powyżej górnej granicy lasu i częściej polują na świstaki. Obserwacje pracowników TPN wykazały, że para lisów, która założyła norę w masywie Czerwonych Wierchów na wysokości 1680 m n.p.m., aby wykarmić młode, upolowała w ciągu kilku tygodni aż 10 świstaków. Były to w większości młode, dwuletnie osobniki.

 

Z przełęczy wchodzimy na Krzesanicę (2122 m n.p.m.) – najwyższy wierzchołek Czerwonych Wierchów i jednocześnie najwyższy szczyt w Polsce zbudowany ze skał osadowych. Na północ, do Doliny Mułowej, opada z Krzesanicy 200-metrowe urwisko, na którym zachodzi intensywna erozja – materiał z obrywów skalnych tworzy u podnóża ściany duże piargi. Poniżej mamy ciekawy widok na Dolinę Miętusią z polanami i wapiennymi skałami. Sam wierzchołek, stanowiący pozostałość dawnej powierzchni zrównania, jest obficie pocięty szczelinami, które świadczą o dużej intensywności zjawisk krasowych. Szczeliny te powstają w wyniku przepływu i wnikania wody w spękany wapień, a następnie jego rozpuszczania. W tym rejonie jest kilkadziesiąt jaskiń. Rośnie tu wiele wapieniolubnych gatunków, przystosowanych do wysokogórskiego klimatu. Niektóre z nich są rzadkie, np. mak tatrzański i głodek mrzygłód, które w Polsce występują tylko w Tatrach. Sztucznym elementem otoczenia są liczne kopczyki z kamieni budowane przez turystów, które oprócz psucia krajobrazu powodują też, że ludzie rozchodzą się daleko od szlaku, wydeptując roślinność.

 

Z Krzesanicy szlak prowadzi na Mułową Przełęcz: oddala się nieco na lewo od urwiska, a potem wraca na grań i wyprowadza na Ciemniak (2096 m n.p.m.). Jego wierzchołek jest płaski i szeroki. Widać z niego dobrze otoczenie górnej części Doliny Kościeliskiej – Tomanowy i Smreczyński Wierch, Kamienistą i Bystrą z Błyszczem. W podłożu wciąż mamy skały węglanowe, więc dalej towarzyszy nam ciekawa roślinność. Poza roślinami zielnymi warto też zwrócić uwagę na szpalerowe wierzby płożące się po skałach. Rosną tu dwa reliktowe gatunki – wierzba alpejska i wierzba żyłkowana.

 

Krzesanica – najwyższy szczyt w Polsce zbudowany ze skał węglanowych

 

Z Ciemniaka schodzimy w kierunku północnym. Opuszczamy grzbiet graniczny i główną grań Tatr. Zmienia się podłoże – wchodzimy na kolejną czapę krystaliczną budującą Twardą Kopę. Z jej wierzchołka roztacza się ciekawy widok na ścianę Krzesanicy zbudowaną z warstw wapieni i dolomitów oraz leżący poniżej polodowcowy Mułowy Kocioł. U podnóża ściany po bardziej śnieżnych zimach nawet latem leży jeszcze płat śniegu. Na dnie Mułowego Kotła i sąsiedniego Litworowego Kotła w czerwcu 2022 roku zainstalowano stacje meteorologiczne w celu badania mrozowisk w masywie Czerwonych Wierchów. Litworowy Kocioł jest najsilniejszym całorocznym mrozowiskiem w Polsce. Gromadzeniu się chłodnego powietrza spływającego z opadających do kotłów stoków sprzyjają ich przegłębienie i suche dno. W czerwcu 2016 roku w Litworowym Kotle zanotowano temperaturę –37°C. Ujemne temperatury występują tam przez cały rok – w lipcu 2022 roku minimalna temperatura wyniosła –5,7°C. Bardzo prawdopodobne, że będzie to nowy biegun zimna Polski.

 

Zejście z Ciemniaka w stronę Twardej Kopy

 

Przy zejściu z Twardej Kopy po lewej stronie odsłania się widok na górne partie Wąwozu Kraków – kocioł Zadniego Kamiennego, Wysoką Turnię, dalej na drugim planie widać Przednie Kamienne i Upłazkową Turnię. Po drugiej stronie Doliny Kościeliskiej, za murem Raptawickiej Turni, wznosi się Kominiarski Wierch. Krótkimi zakosami ścieżka sprowadza na Chudą Przełączkę (1850 m n.p.m.). Tutaj kończy się czapa krystaliczna – wracamy na węglanowe podłoże, które będzie nam już towarzyszyć do końca trasy. Z wapieni i dolomitów zbudowana jest wznosząca się nad przełęczą Chuda Turnia. Porasta ją roślinność naskalna, która w dużej części jest rozdeptana przez turystów wspinających się na skałki. Warto w tym miejscu rozejrzeć się za kozicami.

 

Widok na Dolinę Kościeliską z Chudej Przełączki

 

Nasz szlak schodzi z grani i prowadzi wschodnimi stokami Chudej Turni, a dalej – Kopy Upłaziańskiej. Alpejskie hale są tu porośnięte murawami nawapiennymi – jednymi z najbogatszych gatunkowo zbiorowisk roślinnych w Tatrach. W jednym płacie roślinności występuje nawet sto gatunków. W szczycie kwitnienia, pod koniec czerwca, jest tu kolorowo od kwiatów gnidosza okółkowego, dębika ośmiopłatkowego, bartsji alpejskiej, siekiernicy górskiej i wielu innych. Niżej przekraczamy górną część żlebu opadającego do kotła Małej Świstówki. Przy szlaku są widoczne nisze erozyjne. Jest to miejsce zagrożone lawinami. Zimowy wariant prowadzi granią, a nie trawersem. Za żlebem zaczyna się piętro kosodrzewiny, wśród której występują traworośla, zaś w miejscach bardziej wilgotnych – ziołorośla. Także i tutaj latem jest bardzo kolorowo, a rośliny znajdujące lepsze warunki wzrostu na bardziej rozwiniętej glebie są jeszcze okazalsze niż w murawach. Wśród traworośli można wypatrzyć zawilca narcyzowego i goździka okazałego, w ziołoroślach natomiast uwagę zwracają kwiaty tojadu, miłosny górskiej i litwora.

 

Po prawej stronie widać teraz trasę, którą pokonywaliśmy przy podejściu – szlak w Kobylarzowym Żlebie. Mijamy źródełko i wkrótce wychodzimy z kosodrzewiny na Rówień nad Piecem, przez którą schodzimy pod wapienne skałki Pieca (1460 m n.p.m.). Dalej przechodzimy przez pas górnoreglowej świerczyny ze świerkami o charakterystycznym dla wysokich położeń pokroju – ich pnie są niewysokie, zbieżyste i nisko ugałęzione. Niżej szlak prowadzi skrajem polany Upłaz. Rośnie tu sporo szczawiu alpejskiego, który jest pozostałością po użytkowaniu polany przez pasterzy – występuje w miejscach przenawożonych, czyli bogatych w azot. Na polanie można obserwować też zjawisko sukcesji, czyli stopniową zmianę roślinności w kierunku ekosystemu leśnego, która rozpoczęła się wraz z zaprzestaniem wypasu. Coraz większą powierzchnię zajmują maliny, a na brzegu polany rosną kolejne szeregi młodych świerków, które systematycznie zmniejszają powierzchnię dawnego pastwiska. Po drugiej stronie Doliny Kościeliskiej widać Kominiarski Wierch, Stoły i Kościeliskie Kopki. Poniżej polany schodzimy przez Upłaziański Wierszyk i Adamicę w otoczeniu sztucznej świerczyny, która uległa rozpadowi i odsłoniła potężne korony jodeł. W odnowieniu widać też buki posadzone w ramach przebudowy lasu. Dochodzimy do polany Zahradziska, gdzie zamykamy pętlę i przez Wyżnią Kirę Miętusią wracamy do Kir.

 


 

Fragment pochodzi z książki Dzikie Tatry. Poznaj prawdziwe oblicze tatrzańskiej przyrody, Jan Krzeptowski-Sabała, Władysław Bętkowski, wyd. Bezdroża 2023